Biwak na Lubaniu w noc świętojańską

Biwak na Lubaniu w noc świętojańską

Pewien czas temu wpadłem na pomysł, żeby najkrótszą noc w roku, czyli przesilenie letnie spędzać gdzieś w górach na biwaku. Nie zawsze się udaje, ale tamtego roku noc świętojańska wypadła akurat w weekend, więc sobotnią noc postanowiłem spędzić na Lubaniu – widokowym szczycie w Gorcach. Do tej pory mój najbardziej spektakularny biwak w ten czas odbył się na Babiej Górze, o czym możecie przeczytać tutaj. Ciężko przebić nocleg na Królowej Beskidów, gdzie panorama obejmuje 360 stopni dookoła, ale widoki z Lubania, gdzie można zobaczyć poranne mgiełki nad Zalewem Czorsztyńskim i Tatry majaczące w oddali to także przedni obraz. Pogoda w ten pamiętny weekend nie rozpieszczała, przelotne opady deszczu, a nawet śniegu w górnych partiach Tatr i tym samym znaczne oziębienie trochę popsuły szyki, ale i tak to była mega przygoda, a pobielone przez noc szczyty Tatr jeszcze piękniejsze. Przy okazji mogłem przetestować wtedy mój nowy namiot firmy Quechua, który dostałem dzięki uprzejmości sklepu Decathlon. Ale po kolei…

Swoją sobotnią wędrówkę rozpocząłem na Przełęczy Snozka, gdzie dojechałem busem z Krościenka. Stamtąd prowadzi najkrótszy szlak na szczyt Lubania, choć dość stromy w swej końcówce. Wspomniana przełęcz to znany, genialny punkt widokowy, słynący z niezwykłej panoramy Tatr. Mam szczęście podziwiać ją dość często, jadać w góry. Z parkingu na przełęczy mamy więc rozległy widok na Tatry, Pieniny, Magurę Spiską, Pasmo Radziejowej oraz Zbiornik Czorsztyński. W pobliżu znajduje się 13-metrowej wysokości pomnik-rzeźba autorstwa Władysława Hasiora. Pomnik ten zwany jest organami, gdyż został zaprojektowany w ten sposób, aby wydawał dźwięki podczas podmuchów wiatru.

widok na przełęcz Snozka i Tatry

widok na przełęcz Snozka i Tatry

Stąd wyruszyłem na szlak prowadzący zboczami góry Wdżar, ostatniego szczytu zaliczanego jeszcze do Pienin. Ostatnio coś tam pomajstrowali ze szlakiem, bo na mojej starej mapie prowadzi inaczej, ale dałem radę. Dość częstym chwytem marketingowym jest nazywanie Wdżaru wygasłym wulkanem. Być może góra nieco przypomina stożek wulkaniczny, jednakże nie ma naukowych dowodów na to, że w tym miejscu znajdował się wulkan. Na stokach Wdżaru znajdują się 3 nieczynne kamieniołomy: Snozka (od strony północnej), Tylka i Lisi Łom (od strony północno-zachodniej). Zwłaszcza ten pierwszy prezentuje się wyśmienicie ze ścieżki, którą szedłem. Ostro wcina się on w południowe stoki Wdżaru. Jego długość wynosi 150 m, szerokość – do 30 m, natomiast wysokość skalnych ścian dochodzi do 40 m. Idąc dalej, nieco na południe od szczytu minąłem niewysokie, ostrokrawędziste baszty i stoły skalne, które są typową formą wietrzenia andezytu. Na dwóch skałkach (miejsce zaznaczone czerwoną farbą) znajdują się unikatowe anomalie magnetyczne (po przyłożeniu kompasu igła wychyla się nawet do położenia odwróconego). Poniżej skałek znajduje się z kolei niewielkie rumowisko andezytowe.

kamieniołom Snozka w zboczach góry Wdżar

kamieniołom Snozka w zboczach góry Wdżar

Tak dotarłem na wierzchołek Wdżaru. Zarówno w zimie, jak i w lecie znaleźć tu można sporo atrakcji turystycznych: m.in. wyciąg krzesełkowy, park linowy, Bike Park dla kolarzy grawitacyjnych i enduro, ścieżka edukacyjna (dzięki niej zostały udostępnione turystycznie kamieniołomy Tylka i Lisi Łom, ośrodek narciarski Czorsztyn-Ski, letni tor saneczkowy czy rowerowa trasa downhill oraz zaplecze gastronomiczno-techniczne. Jest też Wdżar jednym z oficjalnych startowisk paralotniarzy. Oczywiście panoramy ze szczytu są jeszcze lepsze niż z przełęczy poniżej. Natomiast kamieniołom Snozka choć to teren prywatny jest wykorzystywany przez wspinaczy skałkowych.

wierzchołek góry Wdżar

wierzchołek góry Wdżar

Ze szczytu zbiegłem w dół na przełęcz Drzyślawa, która oddziela Wdżar od masywu Lubania. Przełęcz jest również widokowa, gdyż cały rejon zajmują łąki i pastwiska, na których wypasane są owce. Na przełęczy znajduje się dolna stacja wyciągu narciarskiego na górę Wdżar, w bacówce znajdującej się na przełęczy można kupić oscypki. Ciekawostką jest także Strusia Koliba, gdzie możemy obejrzeć na żywo strusie w zagrodzie. Z tego miejsca moja trasa zaczęła się szybko wznosić, by po pewnym czasie wejść w las, gdzie szlak robił się coraz stromszy, im bliżej szczytu. W pewnym momencie, poniżej wierzchołka na polanie Wyrobek, odnalazłem miejsce po bacówce turystycznej, która spłonęła doszczętnie w styczniu 1978 r. Kamienne fundamenty i piwnice istnieją tu do dzisiaj.

przełęcz Drzyślawa i masyw Lubania

przełęcz Drzyślawa i masyw Lubania

W końcu dotarłem nieco zmęczony dźwiganiem ciężkiego plecaka na Lubań, który  ma 2 wierzchołki, według mapy Geoportalu obydwa tej samej wysokości. Wierzchołek wschodni (Średni Groń) jest zarośnięty lasem i pozbawiony widoków, wierzchołek zachodni słynie z rozległych panoram, szczególnie efektowne widoki bywają wczesnym rankiem. Pomiędzy dwoma wierzchołkami Lubania rozpościera się polana Wierch Lubania, dogodny punkt widokowy na Tatry, Pieniny i Beskidy, Zalew Czorsztyński oraz zarazem węzeł szlaków turystycznych i tutaj miałem rozłożyć się na biwak. Noclegowanie ułatwia działająca od lat 60. XX w. studencka baza namiotowa „Lubań”. Czynna jest w miesiącach wakacyjnych. Jest tutaj zadaszona wiata, ławy i stoły oraz źródełko przy drodze na Snozkę. Tutaj też się rozbiłem na tę krótką noc. Niedaleko tego miejsca odnaleźć można ruiny przedwojennego schroniska spalonego przez Niemców pod koniec wojny.

studencka baza namiotowa na polanie Wierch Lubania

studencka baza namiotowa na polanie Wierch Lubania

Wieczorem zrobiło się pochmurnie, ale z punktu widokowego przy krzyżu papieskim udało się zrobić kilka ujęć zachodu słońca. W nocy pokropiło trochę, ale dwuosobowy namiot Quechua QUICKHIKER ULTRALIGHT 2  zdał egzamin. Jest ultralekki i poręczny oraz łatwy w rozkładaniu i składaniu, a czegóż więcej wymagać od namiotu na dwudniową wędrówkę? Nie będę sie rozpisywał, bo więcej informacji o nim znajdziecie pod linkiem, a kilka fotek w galerii z wyprawy. Ze swej strony, po przebytej próbie w terenie mogę zdecydowanie polecić! A wracając do wyprawy po spokojnej, acz krótkiej nocy obudziło mnie przenikliwe zimno, ale oziębienie było zapowiedziane i związane po części z opadami śniegu w Tatrach. Dopomogło mi to w wyskoczeniu z namiotu i złapaniu wschodu słońca na fotkach, choć nie był niestety oszałamiający. Wróciłem więc do ciepłego śpiworka i pospałem jeszcze sporo. Ostatecznie czekało mnie w ten niedzielny dzień tylko zejście do Krościenka czerwonym szlakiem, czyli odcinkiem Głównego Szlaku Beskidzkiego.

moje miejsce noclegowe-namiot Quechua

moje miejsce noclegowe-namiot Quechua

Poranna toaleta, gotowanie wody ze źródełka i w ten sposób przygotowane ciepłe śniadanko dodało mi sił i werwy na kolejny dzień wędrowania. Nasyciwszy swe oczy porannymi widokami zebrałem swój majdan i ruszyłem w kierunku Krościenka. Szlak jest w kilku miejscach zagmatwany, głównie z powodu wiatrołomów, więc trzeba uważać. Tak dotarłem na Marszałka, najdalej na wschód wysunięty szczyt w Paśmie Lubania. Z licznych łąk znowu mogłem podziwiać piękne widoki na góry i soczystą zieleń lasów. W dole widziałem wijący się wśród pól Dunajec. I ten sposób dostałem się do Krościenka, w sumie dość szybko, ale plecak był zdecydowanie lżejszy. A tu na parkingu w rynku czekał na mnie mój samochodzik. I to był już koniec mej kolejnej przygody. Jakże pełnej wrażeń i pięknych widoków oraz innych doznań emocjonalno – estetycznych.

wschód słońca z Lubania i mgiełki nad zalewem Czorsztyńskim u stóp Tatr

wschód słońca z Lubania i mgiełki nad zalewem Czorsztyńskim u stóp Tatr

Krościenko jest miejscowością turystyczną, doskonałą bazą wypadową do wycieczek w Pieniny, Gorce i Beskid Sądecki. W miasteczku znajduje się także jedna z końcowych przystani spływu Dunajcem oraz Muzeum Pienińskiego Parku Narodowego. Piaszczyste nabrzeże Dunajca jest również ulubionym miejscem biwakowania turystów przez cały okres wakacyjny. Na koniec zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu, a komu mało może poczytać jeszcze o mym pierwszym spotkaniu z Lubaniem. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

1 komentarz

  1. Jarek

    Super pomysł z tym biwakiem w najkrótszą noc, muszę to przetestować za rok 🙂

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »