Na ferracie Kysel, czyli najnowsza atrakcja Słowackiego Raju

Na ferracie Kysel, czyli najnowsza atrakcja Słowackiego Raju

Słowacki Raj to pasmo górskie na Słowacji, które urzeka zawsze swym pięknem, nieważne który raz tam się trafia. Głęboko wcięte w lesie kaniony, pełne uroczych wodospadów, kaskad i bystrzyc oraz ciekawe, eksponowane trasy turystyczne niezmiennie przyciągają turystów i zapewniają moc wrażeń. Ja też lubię tam powracać, choć przeszedłem tam wszystkie dostępne drogi. Opisałem wiele z tych wycieczek na blogu, ukazując niezwykły czar tych gór. Po kilku latach znowu zawitałem tam, gdyż pojawiła się szansa, aby zobaczyć ostatni brakujący wąwóz, czyli Kysel. Był on czterdzieści lat wyłączony z odwiedzin po tragicznym pożarze, który strawił las i zniszczył drewniane pomosty i kładki. Kilka lat temu, gdy przyroda się odrodziła postanowiono odnowić biegnący tam kiedyś szlak, ale trochę w innej formie. Przy pomocy ratowników Horskiej Służby wykonano tam ferratę dla ludzi poszukujących mocnych wrażeń.

Stalowa lina biegnąca wzdłuż potoku Kysel prowadzi bardzo często poprzez pionowe ściany, lub na ich zboczu. Wcześniej ścieżka wiodła koło potoku, nawet metalowe drabiny i klamry ułatwiające wspinaczkę są częścią żelaznej drogi. Trasa nie jest jakoś specjalnie trudna dla sprawnego człowieka, choć dwa miejsca z przewieszoną skałą dają zastrzyk adrenaliny. Do przejścia wąwozu Kysel z ferratą wymagany jest odpowiedni sprzęt, czyli kask, uprząż wspinaczkowa i lonża. Można ją wypożyczyć w popularnych centrach Słowackiego Raju, czyli Podlesoku i Cingovie w kilku wypożyczalniach. Koszt całodniowego wypożyczenia całego zestawu to 10 Euro. Dodam jeszcze, że pracownicy parku narodowego sprawdzają, czy posiadamy takowy przed wejściem na ferratę. A robią to w lotnym punkcie kasowym, przy ujściu potoku Kysel do Bialego Potoku. Za wstęp na ferratę trzeba zapłacić także dodatkowe 5 Euro.

Bilety można kupić też w kasach przy parkingu, dobrze jest też zaopatrzyć się od razu w ubezpieczenie, gdyż zdarza się tutaj dużo wypadków. Mam na myśli cały Park Narodowy i jego specyfikę, czyli dużo wody, a co za tym idzie mokrej skały, czy śliskich metalowych ułatwień do wspinu i asekuracji. Trzeba w Słowackim Raju być czujnym podwójnie. Często przecież wędruje się środkiem potoku, wyszukując wystających kamieni, by nie zamoczyć butów. Ale zabawa jest doskonała, a piękno natury wynagradza wszystko. Ferrata jest jednokierunkowa, czyli należy iść od dołu do góry, w stronę Klastoriska, nie odwrotnie. Wbrew pozorom już nie ma na niej tłumów, po pierwszym boomie sprzed paru lat.

Wyprawę z moją ekipą z Gorlickiej Grupy Górskiej rozpocząłem na parkingu w Cingovie, bo stamtąd jest najbliższe dojście pod ferratę. To osada w pobliżu Spiskiej Nowej Wsi, dużego centrum turystycznego Słowackiego Raju. Tutaj załatwiliśmy formalności sprzętowo -kasowe, by dalej spokojnie delektować się przygodą. Początkowo szlak wiedzie wzdłuż rzeki Hornad, który na tym odcinku płynie spokojnie. Idziemy więc ścieżką obok, pagórkowatym terenem, by po pół godzinie dotrzeć pod Tomasovski Vyhlad. Słynną widokową platformę, na której niedawno, bo w czerwcu zdarzył się śmiertelny wypadek. Tutaj skręcamy w najdłuższą dolinę tych gór, czyli Tomasovską Belę. Tutaj prowadzi nas Biały Potok, który czasami przekraczamy po stalowych mostach. Ale większość czasu idziemy leśną dróżką, lub po drewnianych pomostach nad wodą. 

Po dojściu do rozdroża po jakiejś godzinie marszu spotykamy strażników, a zarazem bileterów z parku i skręcamy w końcu do wąwozu Kysel. Tu już prowadzi nas potok Kysel. Pierwszy kwadrans to jest przedzieranie się wzdłuż potoku, jego brzegiem, lub środkiem, by w końcu dojść do początku ferraty. Zatem samo najkrótsze dojście zajmuje prawie dwie godziny. Idąc w górę możemy zaobserwować dziką przyrodę, która rządzi tu niepodzielnie. Wszędzie są powalone, nie raz nadpalone drzewa, można też zobaczyć stare, zniszczone drabinki w wodzie wśród głazów, czy ocalałe po pożarze pozostałości metalowych lin, prętów, czy łańcuchów. My jednak wpinamy się do nowej stalowej liny, choć na początku służy ona chyba tylko do oswojenia się z sytuacją. Dno doliny jednak stopniowo się podnosi, potok płynie coraz bardziej wartko, pojawiają się progi skalne, więc ferrata staje się coraz horniejsza. 

Jej przebieg i trudności widać dobrze na fotkach w galerii zdjęć, do obejrzenia której od razu zapraszam. Oczywiście największą atrakcją są tu wodospady, które podziwiamy, licząc od dołu są to: Barikadovy wodospad, Kaplnkovy wodospad, wodospad w Temnici, Obrovsky wodospad, Karolinyho wodospad. Szczególnie ten położony w ciemnicy, czyli niesamowitym zwężeniu kanionu robi wielkie wrażenie. Musi przeciskać się tam w metrowym przesmyku, idąc po metalowych prętach w ścianie! Pokonanie każdego skalnego progu, przy wodospadzie daje okazję do wspinaczki, przeważnie po drabince, ale czasem samych prętach, co dodając fakt bystrej wody poniżej musi robić wrażenie. Najcudowniejszy jest oczywiście wodospad Obrovski, czyli Olbrzymi. 

Tutaj kończy się nowa ferrata i pojawiają stare stupacki, czyli metalowe kraty nad nurtem potoku, po których można było tu dojść od Klastoriska już od dawna. Bowiem zrobiono do tego miejsca od góry zastępcze dojście po pożarze. Droga jest jednak odnowiona, a stalowa lina również tutaj zamontowana. Są też fragmenty trasy, gdzie nie musimy się przypinać, więc ręce mogą odpocząć od wspinaczki i przepinania. Po dotarciu do starego, górnego szlaku można iść już w stronę Klastoriska. Jest to miejsce gdzie kanion rozdziela się na dwa: Wielki i Mały Kysel. Warto jeszcze podejść do Karolinyho Wodospadu i tam ewentualnie skręcić do Klastoriska, jeśli nie mamy już czasu iść którąś z tych odnóg. Przejście całej ferraty zajmuje na spokojnie jakieś półtorej, do dwóch godzin. Zatem po 3,5  godzinach docieramy na olbrzymią polanę w samym sercu raju, zwaną Klastoriskiem.

Tutaj schodzi się większość tras, a do niedawna działało jedyne w tym paśmie schronisko górskie. Obecnie jest w remoncie i nie ma żadnej informacji do kiedy ten stan będzie trwał. Mimo to ludzi tu nie brakuje, wszystkich przyciągają ruiny klasztoru kartuzów z końca XIII wieku oraz ładne panoramy na Tatry, zwłaszcza z górnych części polany. Na kwiecistych łąkach możemy się rozłożyć z dala od innych turystów. Dodatkową atrakcją tego miejsca stał się niedawno utworzony symboliczny cmentarz ofiar tych gór, w miejscu pradawnej kaplicy pątniczej. Jest tam nawet tablica z nazwiskami wszystkich, którzy zginęli w tym pasmie górskim, a nawet śmigło ze śmigłowca, który tutaj rozbił się w trakcie akcji ratowniczej kilka lat temu. Jest także mobilna wypożyczalnia rowerów, którymi możemy szybko zjechać do Podlesoka.

My po odpoczynku ruszyliśmy na najwyższe wzniesienie z masztem przekaźnikowym, po drodze podziwiając widoki na Tatry. Bardzo mnie zmartwiło zamknięcie schroniska, bo okropnie liczyłem na zimne piwko w ten upalny, czerwcowy dzień. Podczas dalszej wędrówki lasem jest kilka punktów widokowych na głębię wąwozu Kysel, najciekawsze są na wychodniach skalnych w pobliżu wierzchołka Certovego Sihotu. Potem pozostaje już żmudne i bardzo strome zejście do skrzyżowania szlaków pod Tomasovskim Vyhladem. Mieliśmy jeszcze na niego wejść, ale plany zniweczył upływający czas, który nakazywał oddać nam sprzęt do 18h. W sumie wycieczka z postojami zajęła nam około ośmiu godzin. 

Nie pozostało nam więc nic innego tylko powrót znaną już drogą wzdłuż Hornadu do Cingova. Tam w jednym z wielu knajp mogliśmy wypić zasłużone piwo. Eskapada była ze wszech miar udana, wszyscy przeżyli, pogoda dopisała przez cały dzień, więc udało się zrobić kilka dobrych zdjęć. Na koniec zapraszam zatem do przeglądnięcia mej fotorelacji. Słowacki Raj jest cudny i wyjątkowy, przekonałem się o tym po raz już nasty… Zachęcam wszystkich do odkrywania tego niepowtarzalnego, nieokiełznanego piękna. Tajemnic w Słowackim Raju jest mnóstwo, ale możecie je wszystkie odkryć, mi się już udało! Zapraszam też do czytania relacji z innych wypraw tutaj. Dziękuję również mojej wspaniałej ekipie towarzyszy przygód. Do następnego razu! Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

4 komentarze

  1. FUKO

    Super wpis! Od razu chce się kupić bilet 🙂 Pozdrawiamy!

    Odpowiedz
  2. Marta

    Ależ niebezpieczna wyprawa! Ja chyba nie zdecydowałabym się na taki wyjazd. Widoki zapierają dech w piersiach!

    Odpowiedz
  3. Thomas

    Cudowne zdjęcia, chętnie też wybrałbym się na taką wycieczkę. Kiedyś byłem na Słowacji, mimo że byłem wtedy mały to do dziś pamiętam te widoki. To było coś 🙂

    Odpowiedz
  4. Miran

    A ja byłem zawiedziony tą ferratą to już lepiej prezentowała się Suha Bela. Wycena bardzo zawyżona i jeszcze 5 euro. Zdecydowanie polecam ferratę Martinske Hole w Małej Fatrze.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »