Polowanie na krokusy od Polany Kalatówki, poprzez Sarnią Skałę, aż po Dolinę Kościeliską, czyli Ścieżka nad Reglami też jest piękna

Polowanie na krokusy od Polany Kalatówki, poprzez Sarnią Skałę, aż po Dolinę Kościeliską, czyli Ścieżka nad Reglami też jest piękna

Polowanie na krokusy kwietniową porą w Tatrach to już tradycja. Jeżdżę podziwiać te niezwykłe, fioletowe dywany tych kwiatów od kilku lat, w końcu zjawisko to zdarza się tylko raz do roku. Nie dziwią więc coraz większe tłumy turystów chcących również zobaczyć te kwiaty na własne oczy, w otoczeniu cudownej tatrzańskiej przyrody i pośród dumnych, przykrytych wciąż zimową kołderką szczytów. To wszystko razem prezentuje się wspaniale i z roku na rok przyciąga coraz więcej turystów, zwabionych też przez potężną promocję takiego sposobu spędzania czasu wolnego. Po prostu nagle stała się moda na krokusy i wypada tam być, więc przyjeżdżają ludzie z całej Polski, by je zobaczyć i pochwalić się, że byłem i ja… nie potępiam tego, bo każdy ma prawo do zachwytu nad pięknem natury i wzruszeń nad dziełami jakie tworzy Matka Natura. Głównym celem wycieczek jest oczywiście słynąca z fioletowych dywanów Dolina Chochołowska. Relacje z moich poszukiwań tam przeczytacie także tutaj lub tu.

Tym razem nauczony poprzednim rokiem, że niezmierzony tłum w tej dolinie nie pozwala należycie przeżywać mistyki gór, a przecież w Tatry jeżdżę głównie po to, by odczuć ich magię i napełnić swe serce dobrocią w ciszy , postanowiłem zmienić teren mych poszukiwań. Przecież rosną one nie tylko tam, a wszędzie jest puściej i spokojniej. Sprawcą całego zamieszania jest popularny krokus, czyli szafran spiski. W Polsce krokusy najliczniej występują w Tatrach i na Wzniesieniu Gubałowskim. Rosną także na Pilsku, Wielkiej Raczy (Beskid Żywiecki), Gorcach, w Beskidzie Wyspowym i na Leskowcu (Beskid Mały). Mam koleżankę, która twierdzi, że są smaczne, ale nie próbujcie tego sprawdzać, bo są pod ochroną! Reasumując udałem się na poszukiwania tych pięknych kwiatów na Polanę Kalatówki, gdzie tłumy zdecydowanie mniejsze, a dywany równie efektowne. Moim głównym celem wraz z wesołą kompanią, z którą przyjechałem w Tatry było odbyć dobry, przyjemny spacerek dla zdrowia i widoczków, nie zaś same kwiatki. To był już czwarty raz, gdy ekipa Gorlickiej Grupy Górskiej wybrała się razem początkiem wiosny w krokusowe rejony.

moja ekipa GGG na Kalatówkach

Wycieczka rozpoczęła się w Kuźnicach, gdzie rozpoczyna swój bieg Ścieżka nad Reglami, a którą to mieliśmy zamiar przejść tego pięknego dnia do końca. Początkowy etap to dreptanie po brukowanej kostce prowadzącej do hotelu górskiego na Kalatówkach. Pod koniec zboczyłem na niebieski szlak, by wyjść z ludzkiego tłumu i wszedłem na Polanę Kalatówki od dołu. Tutaj było zdecydowanie luźniej i mogliśmy nacieszyć się widokiem krokusowych dywanów bez ludzi. Kwiaty te najcudniej wyglądają w pełnym słońcu, wtedy ich kielichy otwierają się ku niebu. Trafiliśmy na ten gorący weekend, który zwabił w Tatry 60 tysięcy ludzi, ale fioletowe dywany zachwyciły nawet koneserów. Miałem szczęście spotkać tu dwie pary młode, które baraszkowały w czasie swoich sesji ślubnych i dodały humoru pobytowi tutaj. Już z tej lokalizacji ukazały się nam wspaniałe panoramy na Kasprowy Wierch i rejon Czerwonych Wierchów. Po zrobieniu grupowych fotek ruszyliśmy dalej czarnym szlakiem na Ścieżkę nad Reglami, która towarzyszyła nam do końca wędrówki.

krokusowe szaleństwo udziela się wszystkim

To piękna trasa wśród bogatej i zmieniającej się scenerii. Odwieczny szlak wędrówek niedźwiedzi z Tatr Wysokich w Zachodnie. Metrowej szerokości ścieżka przeprowadzona i nazwana została przez Towarzystwo Tatrzańskie już w 1900 r. Wykorzystuje ona ciąg przełęczy leżących nad reglowymi dolinkami. Dodam jeszcze, że po drodze z Kuźnic w klasztorze ss. albertynek codziennie możemy zwiedzać kaplicę Św. Krzyża, wystawioną przypuszczalnie według szkiców S.Witkiewicza oraz pustelnię założyciela zgromadzenia, brata Alberta. Ale wróćmy do Kalatówek, to jedna z najpowabniejszych polan tatrzańskich, która skupia około 10% całej frekwencji w Tatrach Polskich. Z racji dużego ruchu spacerowego dobrze odwiedzić ją z rana, jak ja uczyniłem ze swoją grupą. Kalatówki wraz z wywierzyskiem Bystrej już od czasów „odkrycia” Zakopanego były jednym z głównych celów wycieczek. Tędy też biegnie najważniejszy szlak tranzytowy na Giewont. Weźcie to pod uwagę przy planowaniu tutaj spaceru.

fioletowy dywan

Po nasyceniu oczu fioletem ruszyliśmy w końcu dalej. Ścieżka wznosi się stąd zakosami pod Przełęcz Białego, a następnie w lewo na skalisty garb grzbietu, skąd otwiera się ładny widok na grupę Kasprowego Wierchu. Później przewija się na stronę Doliny Białego prowadząc jej urwistymi zboczami poprzez niezmiernie malownicze i efektowne żlebki, żebra i kulisy skalne. Następnie obchodzimy skalny masyw Zameczków, by obniżyć się w żleb Suchej Doliny i ostatecznie krótkim podejściem osiągnąć porośniętą psią trawką i przywrotnikami Czerwoną Przełęcz. Na szlaku miejscami leżał jeszcze twardy, zlodowaciały śnieg, więc musieliśmy mieć się stale na baczności. Samo siodło przełęczy to obecnie rozległe, wydeptane klepisko z ławeczkami do odpoczynku. My też spoczęliśmy na dłuższą chwilę, bo to wygodne miejsce do spałaszowania drugiego śniadania. Tradycyjnie też jak to na grupowych wyjazdach poszła w obieg pigwówka, tym razem z okazji urodzin jednej z koleżanek. Ale oczywiście o pijaństwie nie było mowy!

winny całego szaleństwa-szafran spiski

Po dłuższym rozbestwieniu towarzystwa podjęliśmy wyzwanie i żwawo ruszyliśmy zdobyć nasz najwyższy szczyt podczas tej eskapady- Sarnią Skałę. To zaledwie dziesięć minut drogi z przełęczy, a wierzchołek oferuje kapitalne widoki na pn. ściany Giewontu, gdzie poszła część naszej ekipy i na pobliski Suchy Wierch, a ku zach. – na Łysanki i Kominiarski Wierch. Natomiast na południu mamy chyba najlepszy widok na Zakopane i całe Podhale, z pobliskim Pogórzem Gubałowskim. Horyzont zamykały widoki na Babią Górę, Gorce i Pieniny. Mnie najbardziej cieszył kapitalny widok na część Orlej Perci, potężny masyw Koszystej i Tatry Bielskie w oddali. Wszystko zaśnieżone, co tak ładnie kontrastowało z kolorem wiosny w dolinach. Nie dziwcie się zatem, że tu właśnie odbyła się najdłuższa sesja fotograficzna tej wycieczki. Ile ludzi, tyle było pomysłów na fotkę, czego efekty ocenicie sami w galerii zdjęć.

GGG na Sarniej Skale z widokiem na Giewont

Ja jednak byłem od tego, żeby pilnować realizacji mojego planu, więc zmotywowałem naszą wesołą kompaniję do dalszej kontynuacji wyprawy. Czekało nas teraz strome zejście do Doliny Strążyskiej. Na 200 metrach stok ma spadek 23%, więc koncentracja w oblodzonych miejscach była wskazana. Ostrożnie zatem dotarliśmy na Polanę Strążyska, kolejny krokusowy przystanek. Ale zanim wszyscy rozsiedli się w obleganym przez turystów bufecie góralskim, słynnej herbaciarni skierowałem grupę najpierw do wodospadu Siklawica. Ta dwupoziomowa kaskada na potoku odwadniającym zbocze Bacucha spada z dwóch niemal pionowych ławic dolomitów. Dolna liczy 13 m wysokości, górna 10 m i najładniej prezentują się właśnie na wiosnę lub po dużych opadach. Nie mogłem pozwolić mym przyjaciołom przegapić więc takiej atrakcji. Dopiero po tym oddaliśmy się kulinarnym rozkoszom, zajadając się wyborną tutaj szarlotką podaną z kawą lub piwem…

na Sarniej Skale z widokiem na Łysanki, Kominiarski Wierch i Długi Upłaz

Niestety połowa ekipy po tej kulinarnej wyżerce zbuntowała się i nawet me stanowisko guru Gorlickiej Grupy Górskiej nie odwiodło ich od zamiaru zejścia stąd w dół, z powrotem do Zakopanego! Tak więc w okrojonym już składzie wyruszyliśmy dalej na Przełęcz w Grzybowcu. Dałem sobie tutaj wycisk idąc z młodymi w zawody, czego szybko pożałowałem, gdy na siodle nogi zaczęły mi dziwnie drżeć i miałem przez chwile problem ze schodzeniem w dół. Zatem po ostrzeżeniu przez naturę, że młodzieniaszkiem już nie jestem, żeby startować w zawodach w tej kategorii wiekowej, spacerowym tempem kontynuowałem wędrówkę. Jednak ten trening w Dolince pod Grzybowiec nie pójdzie na marne, przekonałem się o tym już pisząc te słowa, podczas tegorocznej EDK.

Siklawica w Dolinie Strążyskiej

Z przełęczy zeszliśmy najpierw lasem, a potem przez Małą Polankę w kolejną pełną powabu Dolinę Małej Łąki. A dokładnie stanęliśmy na skraju jednej z najcudowniejszych polan tatrzańskich, czyli Wielkiej Polanie Małołąckiej, w tym czasie przyozdobionej dodatkowo krokusami! Zaiste to jedna z najpiękniejszych łąk Tatr Zachodnich, przekonuje się o tym za każdym razem, gdy tu zawitam! Szlak przechodzi tu obok dolnych płaśni, zw. Rówienkami w rejonie dobrze zachowanych moren dawnego lodowca. Tutaj czekała na nas niespodzianka przy dużym głazie, popularnym miejscu odpoczynku wśród turystów. A mianowicie czekali na nas zdobywcy Giewontu, którzy oddzielili się od mojej grupy już na Kalatówkach. Zatem ponownie razem ruszyliśmy dalej w kierunku Przysłopu Miętusiego.

Czerwone Wierchy z Przysłopu Miętusiego

Po drodze, na lesistej grzędzie minęliśmy drewniany domek myśliwski wystawiony w czasie okupacji dla ówczesnego burmistrza Zakopanego. Po 15 minutach osiągnęliśmy siodło Przysłopu, które jest licznie odwiedzanym punktem widokowym i wypoczynkowym. Szczególnie pięknie prezentuje się stąd najwspanialszy amfiteatr urwisk Ciemniaka i Krzesanicy, z wiszącymi kotłami dolin Mułowej i Litworowej. Na polanie znowu mogliśmy wąchać krokusy bez tłumów, by ruszyć dalej szlakiem prowadzącym obok efektownej Czerwonej Skałki w dół. Kiedyś stało tu schronisko, niestety spalone jak większość, w roku 1987. Szlak sprowadził nas bystro w dolny koniec polany, przechodząc w kamienistą dróżkę leśną, która obniża się na dno Doliny Miętusiej. Dalej lasem przez polanę Zahradziska wyszliśmy w Wyżnej Kirze Miętusiej, czyli na kolejnej uroczej polanie już w Dolinie Kościeliskiej. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że i tutaj krokusów nie brakowało… I jak sobie pomyślę, że w tym samym czasie było w sąsiedniej Dolinie Chochołowskiej minimum 30 tysięcy ludzi…

ostatnie spojrzenie na Giewont z polany Zahradziska

Nawet nie zdziwiłem się, że nikt nie chciał kontynuować ze mną wycieczki do tej doliny, gdzie kończy się jakże przepiękna Ścieżka nad Reglami. Mam nadzieję, że was co do tego przekonałem… Nie pozostało mi nic innego jak skierować swe kroki wzdłuż zawsze urzekającego mnie swym bystrym nurtem i kojącym szumem Potoku Kościeliskiego do wylotu doliny. Po kwadransie byliśmy już w Kirach i łapaliśmy busa do Zakopanego. Miły kierowca zgodził się nawet podwieźć nas do samych Kuźnic, gdzie czekały nasze samochody. Zatem to był już koniec jakże uroczego wiosennego spaceru. Bo kwietniową porą, gdy w wysokich górach schodzą najcięższe lawiny, a doliny wam nie wystarczają można przecież zrobić sobie taką ciekawą i widokową przebieżkę. Polecam, zwłaszcza przed latem, gdy wędrują tędy tłumy turystów. Tego dnia właśnie helikopter krążył nad Tatrami Wysokimi, skąd nadeszły potem złe wieści o śmierci nierozważnego turysty. 

GGG na Kalatówkach

Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wypadu. I dziękuję wszystkim współtowarzyszom wycieczki za wspaniałą, braterską atmosferę. Nie ma to jak spacery górskie z GGG. Jesteście wspaniali! Tego gorącego kwietniowego dnia działały w Tatrach aż cztery nasze ekipy, razem trzydzieści osób, dobrze to wróży przed tym sezonem. Zapraszam na wyprawy przez cały rok, bo w grupie jest weselej… Było warto szukać wytchnienia i spokoju z dala od modnej Chochołowskiej w tym gorącym okresie, polecam wszystkim tą bardzo cudną trasę, która długi czas wiedzie przez drewniane mosty, kładki, schody w pięknej scenerii górskiej, a i urzekających panoram nie brakuje… zmęczyć też się można. Na wyższe partie Tatr przyjdzie czas latem, więc do zobaczenia teraz w niższych górach. Marzy mi się jeszcze zobaczenie tych fioletowych dywanów z lotu ptaka, np. podczas lotu balonem. Z górskim pozdrowieniem Wasz

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

3 komentarze

  1. Marta

    Przepięknie opisana wycieczka… aż chce się iść, szkoda tylko ze teraz spadł snieg..

    Odpowiedz
  2. entomka

    Musieliśmy być w tym samym czasie, bo tą samą parę młodą widzieliśmy na Kalatówkach. Przyznaję, aż sama szukałam się, czy nie zaplątałam się gdzieś w wasze kadry 🙂

    Odpowiedz
  3. Paulina

    Wszystko fajnie. Dobry tekst.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »