Przejście przez masyw Jaworzyny Krynickiej

Przejście przez masyw Jaworzyny Krynickiej

Jaworzyna Krynicka z jej wadami, czyli wielką komercjalizacją wciąż jest dla mnie jednym z ulubionych celów wypadowych. Zwłaszcza w takie niedziele, gdy nie mam co ze sobą zrobić. Tu zawsze mam blisko i jest kilka wariantów wejścia na szczyt, czy nawet ewakuacji kolejką gondolową. Często się tu wybieram choćby po to by oglądać wyjątkową panoramę Tatr. Jestem osobą towarzyską, więc nie przeszkadzają mi nawet tłumy turystów na wierzchołku. Nie zawsze można mieć ciszę i spokój w górach, te wiem, gdzie szukać, ale niedzielni turyści też muszą mieć, gdzie wyruszyć. Jestem osobą tolerancyjną i otwartą, rozumiem różne potrzeby ludzkie i cieszy mnie bardzo jak ktoś chce być bliżej natury i podziwiać widoki, choćby po wyjeździe kolejką.

Mój kolejny letni wypad na Jaworzynę rozpoczął się w Krynicy- Górskiej, jednym z najbardziej rozpoznawalnych uzdrowisk w Polsce, o którym już nieraz pisałem. Pozostawiwszy tam samochód przeszedłem przez Przełęcz Krzyżową, by w przysiółku Czarny Potok wejść na właściwy szlak na Jaworzynę. Tego dnia wybrałem trasę koło Diablego Kamienia, obecnie prowadzi ona długi czas bokiem nartostrady, przez pola i łąki, jedynie sama skalna osobliwość przyrody jest schowana w lesie. Ten pomnik przyrody nieożywionej od dziecka pobudzał moją wyobraźnię, gdyż tu odbywałem swe pierwsze górskie wycieczki w podstawówce.

Znajduje się w lesie, przy czerwonym i zielonym szlaku turystycznym, które na tym odcinku biegną wspólnie z narciarską trasą zjazdową. Kamień znajduje się w lesie powyżej sztucznego zbiornika z wodą. Jest to zbudowany z piaskowców ostaniec mający kształt dużego grzyba o wysokości około 5 m. Jego forma została ukształtowana przez działania erozyjne i niejednakową wytrzymałość na wietrzenie różnych składników skał. Z tym miejscem związane są od zawsze nieodłączne legendy. Pochodzenie kamienia wśród ludności miejscowej owiane jest dwoma takimi. Pierwsza z nich mówi, że kamień ten został upuszczony przez diabła, który niósł go, by zniszczyć nim zdroje krynickie. Jednak w Krynicy zapiał kogut i diabeł upuścił kamień nie doniósłszy go.

Druga legenda ma formę bardziej rozbudowaną: Dawno temu rycerz z Muszyny zakochał się w krynickiej pasterce. Ojciec rycerza nie chciał zgodzić się na małżeństwo, bo dziewczyna była biedna. Kiedy król wezwał na wyprawę wojenną, wysłał na nią syna, myśląc, że zapomni o ubogiej ukochanej. Gdy po wyprawie rycerz wracał w rodzinne strony, na Górze Parkowej w Krynicy napadli go zbójcy. Jęki rannego usłyszała pasterka, pasąca w pobliżu owce. Zobaczywszy ukochanego, uklękła i zaczęła modlić się do Matki Boskiej, prosząc o jego uzdrowienie. Wielkie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła wypływające tuż obok źródełko. Obmyła nim rany rycerza i ten wnet ozdrowiał, a ojciec zgodził się na małżeństwo syna z biedną pasterką. Kiedy diabły usłyszały o istnieniu w Krynicy cudownego źródełka z życiodajną wodą, postanowiły je zniszczyć. Jeden z nich podniósł z Tatr potężny kamień, by go na nie zrzucić. Ale pod szczytem Jaworzyny zapiał kur – diabeł przestraszył się i upuścił kamień. Leży tam do dziś…

Każde magiczne miejsce ma taką baśń i to dodaje jeszcze uroku, gdy się siądzie przy głazie i delektuje chwilą… Szlak z tego miejsca wspinał się coraz wyżej doprowadzając do schroniska. Budynek położony jest na wysokości 1050 m n.p.m., poniżej szczytu. Obok stoi goprówka i od paru lat pomnik Jana Pawła II. W dawnym schronie mieści się zaś Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej, obecnie muzeum PTTK. Pierwsze schronisko powstało już w 1934 r i bywał tu nawet Piłsudski, który według podań zasadził limbę rosnącą tutaj do dziś. Obecne po ostatnich przebudowach posiada 44 miejsca noclegowe i dobre zaplecze gastronomiczne. Podniósł się znacznie standard i niestety także ceny, co nie podoba się wytrawnym turystom tęskniącym za starym obiektem.

Stąd już na szczyt miałem trzydzieści minut marszu. Widoczność na wierzchołku nie była zbyt dobra, tłumów też nie było, przeszedłem więc między licznymi tu i ciągle budowanymi budynkami gastronomicznymi dla kolejkowych turystów, które pomału tworzą mini osiedle z główną promenadą, by jak najszybciej znaleźć się w bardziej przyjaznym dla mnie środowisku górskim. Jaworzyna Krynicka znajduje się w grani głównej wschodniej części Pasma Jaworzyny. Jest też węzłem szlaków turystyki pieszej i rowerowej. Na szczycie znajduje się ponadto maszt radiowo-telewizyjny. Dzięki dużym trawiastym obszarom na jej grzbiecie Jaworzyna jest dobrym i masowo odwiedzanym punktem widokowym. Panorama widokowa (z różnych miejsc) obejmuje cały horyzont. Zimą zaś jest słynnym ośrodkiem narciarskim, jednym z największych w Polsce. U jej stóp w dolinie Czarnego Potoku znajduje się nowoczesna Stacja Narciarska Jaworzyna Krynicka: 8 tras narciarskich, obsługiwanych przez kolejkę gondolową i 7 wyciągów. Łącznie jest tutaj 14 km tras zjazdowych (w tym najdłuższa oświetlona trasa narciarska w Polsce), planowane są też następne.

Ze szczytu ruszyłem na południe, długą boczną granią, gdyż nigdy wcześniej nią nie szedłem. To szlak im.Wincentego Pola. Po przejściu widokowych, szczytowych polan zagłębiłem się w las i dopiero gdy wyszedłem na łąki ponad Muszyną-Złockie znowu miałem cudne widoczki. Bezkresne panoramy beskidzkich grzbietów i ukwieconych polan prezentowały się wyśmienicie. Polną drogą dotarłem do zabytkowej cerkwi cerkwi św. Dymitra z 1872 roku (obecnie kościół rzymskokatolicki). Jest przepiękna, kto będzie w pobliżu koniecznie powinien ją zwiedzić. Świątynia leży na szlaku architektury drewnianej w Województwie Małopolskim.

Wznosi się w górnej części wsi, na wysokości ok. 530 m n.p.m., w kępie drzew na grzbiecie, rozdzielającym dolinki Złockiego Potoku na wschodzie i Szczawnika na zachodzie. Obok cerkwi znajduje się cmentarz greckokatolicki z XIX w. otoczony murem. Wokół są stare lipy; jedna z nich, znajdująca się przy drodze, chroniona jest jako pomnik przyrody. Pierwsza cerkiew istniała w tym miejscu najprawdopodobniej już w końcu XVI w. Obecna cerkiew, budowana w latach 1867-1872 według projektu Kondracza, konsekrowana w 1873, na tle innych łemkowskich świątyń w okolicy wyróżnia się swoją nietypową epigonalną architekturą. We wnętrzu odnajdziemy kompletny XIX wieczny ikonostas w stylu barokowym, autorstwa Antoniego i Michała Bogdańskich ze Lwowa. Prezentuje on schemat typowy dla zachodniej łemkowszczyzny. O „złockiej ikonie” wspomniał Jerzy Harasymowicz w jednym ze swych najbardziej znanych wierszy pt. „W lesie listopadowym”.

Perła Południa z lotu ptaka

Po zapoznaniu się z tym obiektem zszedłem drogą do centrum Muszyny, która też zachwyca swym pięknem jako kurort. Pozostało mi dotrzeć na noc do Rytra, do hotelu perlapoludnia.pl , gdzie zawsze zatrzymuje się, gdy wybieram się na weekend w Beskidzie Sądeckim. To obiekt, który zaspokoi gusta najwybredniejszych turystów. Czasami nawet człowiek gór potrzebuje zażyć luksusu i się wieczorem zrelaksować. Perła Południa w Rytrze to idealne miejsce na górski wypoczynek. Hotel leży przy stoku narciarskim, co jest atrakcją dla każdego miłośnika narciarstwa. Obiekt znajduje się na uboczu utartych szlaków. Od wielu lat jest jednak popularną bazą noclegową dla pasjonatów górskich wędrówek oraz narciarzy, którzy kilka kroków od hotelu mają do dyspozycji wyciąg krzesełkowy i szlaki w zasięgu ręki.

hotel Perła Południa w Rytrze

Jeżeli celem Twojego przyjazdu do Beskidu Sądeckiego jest naładowanie akumulatorów i odpoczynek w spokojnej atmosferze, to znak, że Rytro jest miejscem dla Ciebie. Dzięki położeniu hotelu w Dolinie Wielkiej Roztoki (na obszarze Popradzkiego Parku Krajobrazowego) możesz liczyć na bliskość przyrody i niezapomniane widoki o każdej porze roku. W przypadku, gdy chcesz aktywnie spędzić swój wypoczynek, czeka na Ciebie: kort tenisowy, kryty basen, hala sportowa oraz siłownia. Do dyspozycji masz również: saunę, solarium, grotę solną i SPA i Wellness z bogatą ofertą, masaży, zabiegów wodnych i kuracji pielęgnacyjnych na twarz. Goszcząc w Perle Południa, trzeba zajrzeć też do Restauracji Pod Jesionową Polaną oraz karczmy Nad Potokiem i skosztować tego, co tam przygotowują. Ich dwie restauracje hotelowe serwują tradycyjne dania kuchni polskiej oraz dania czerpiące z kuchni całego świata. Perła Południa posiada 190 miejsc w komfortowych pokojach 1-, 2- oraz 3-osobowych. Dla najbardziej wymagających gości przygotowane są apartamenty. 

Karczma przy hotelu

Mogłem się tutaj zrelaksować do woli, dobrze zjeść i zregenerować siły, bo po górach czasem zwyczajnie coś boli i raz na jakiś czas można sobie pozwolić na luksus. Na koniec mej opowieści zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu i polecam jak zawsze moje, bliskie mi Beskidy jako odskocznię od cywilizacji. Beskid Sądecki jest świetnie zagospodarowany i mnóstwo tu znakowanych tras turystycznych, czyli coś w sam raz dla mniej doświadczonych wędrowców. Jest tu naprawdę pięknie i wszyscy się zmieścimy. Zapewne wrócę w to pasmo nie raz, choćby z racji swego położenia blisko mego domu. Do zobaczenia zatem na beskidzkich szlakach. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

Perła Południa

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

1 komentarz

  1. Beata

    Wspaniały opis i wizualnie i merytorycznie! Przypominają mi się moje wędrówki po tamtych okolizach 🙂 Pozdrawiam!

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź Beata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »