Przez Haligowskie Skały i Drogę Pienińską do Czerwonego Klasztoru

Przez Haligowskie Skały i Drogę Pienińską do Czerwonego Klasztoru

Podczas tegorocznej długiej majówki wbrew wcześniejszym planom odwiedziłem kilka pasm górskich. Wystraszyły mnie prognozy, a miałem jechać na cały długi weekend w jedno miejsce. Postanowiłem obserwować pogodę i codziennie dobierać sobie cel podróży. Dzięki temu udało mi się zrealizować długo odkładany na bok projekt głębszej penetracji słowackiej części Pienin Właściwych. Od dawna chciałem przejść się Drogą Pienińską wzdłuż przełomów Dunajca i z dołu obejrzeć te wszystkie niesamowite skały i urwiska, które zazwyczaj oglądam z podniebnych ścieżek lub też dwukrotnie z poziomu wody podczas spływu tratwami. Chciałem też zobaczyć z bliska Haligowskie Skały, również odkładane przez wiele lat i widziane tylko z daleka, z drogi w Tatry.

Zajechałem więc do słowackiej wsi Haligowce, która położona jest na granicy dwóch regionów geograficznych: Pienin i Magury Spiskiej w dolinie rzeki Lipnik. Największą atrakcją turystyczną miejscowości są właśnie bardzo oryginalne Haligowskie Skały. Do zabytków należy kościół Nawiedzenia Najświętszej Matki Boskiej z 1757. W oddalonych od centrum wsi osiedlach zachowały się jeszcze tradycyjne drewniane domy w stylu spiskim. Miejscowość ma typową dla słowackiego Spiszu zwartą zabudowę. Jeszcze do niedawna wielu jej mieszkańców mówiło językiem polskim. Ciekawostką Haligowskich Skał jest duża ilość jaskiń, z których najsłynniejsza jest Aksamitka. Nazwa pochodzi od Piotra Axamita, jednego z przywódców Husytów, który się tutaj ukrywał. Według legendy odnaleziono też w niej smocze kości.

Haligowskie Skały górują nad Haligowcami

Z centrum wsi wychodzi zielony szlak na przełęcz pod Płaśniami. Niestety omija on większość skał z boku, gdyż ten teren to obszar ochrony ścisłej. Pozostała mi zatem obserwacja z oddali, choć na jedną, skrajną udało mi się wyjść po śladach wydeptanej perci. Z przełęczy wszedłem na szczyt Płaśni leżący w południowym grzbiecie Grupy Golicy, rozpoznawalny z daleka z powodu masztu telekomunikacyjnego. Położona całkowicie w słowackiej części Pienin Grupa Golicy posiada naturalne, wyraźnie zaznaczone głębokimi dolinami granice. Od południowej strony sąsiaduje z Magurą Spiską, od północnej z Małymi Pieninami. Właśnie tym pasmem odbyłem swoją wędrówkę. Do Grupy Golicy należą także położone nad Dunajcem skalne urwiska Siedmiu Mnichów, które podziwiałem już z poziomu rzeki. Bowiem z przełęczy zszedłem do Leśnicy, bardzo starej wioski, założonej już w 1297 r.

rozdroże szlaków w Leśnicy

Przez długi czas była odizolowana od świata – nie istniała żadna droga do tej miejscowości. Dzięki tej izolacji dobrze zachował się tutaj oryginalny folklor pieniński: dawne zwyczaje, styl budownictwa, ubiory, tradycje pasterskie. Pierwszą, bardzo wąską drogę wykonano w latach 1870–1875 ze Szczawnicy (tzw. Droga Pienińska). Dzięki tej drodze w XIX wieku Leśnica stała się popularna wśród kuracjuszy spacerujących pomiędzy Śmierdzonką (Smerdžonka, dziś część Czerwonego Klasztoru) a Szczawnicą. Wielokrotnie np. w swoich wierszach wymienia ją Maria Konopnicka. Najważniejszym zabytkiem Leśnicy jest kościół rzymskokatolicki z XVII wieku, zbudowany na fundamentach gotyckich. Wśród budynków częste są domy w zabudowie szeregowej z bocznymi bramami wejściowymi i drewniane chaty z grubych bierwion. Jest to jedyna miejscowość całkowicie położona w środku Pienin. Rozłożona jest w głębokiej dolinie Leśnego Potoku pomiędzy Małymi Pieninami a Grupą Golicy. Od zachodniej strony dolina ta ciasnym wąwozem (przełom Leśnego Potoku), pomiędzy wapiennymi ścianami Wylizanej i Golicy uchodzi do doliny Dunajca.

Dunajec przed połączeniem z Leśnickim potokiem

Przed wejściem do tego cudnego wąwozu stoi schronisko turystyczne- Chata Pieniny. Tym razem jednak ominąłem ją, gdyż postanowiłem wspiąć się zboczami granicznego szczytu – Szafranówki, by dojść w ten sposób do polskiego schroniska Orlica. To był strzał w dziesiątkę, gdyż moim oczom ukazały się wspaniałe panoramy Sokolicy i Trzech Koron, im wyżej tym lepsze. Już wcześniej pojawiały się na mojej drodze, ale teraz widoki tych najznamienitszych gór Pienin miałem podane jak na tacy. Nawet niezbyt dobra tego dnia pogoda nie zepsuła tego. Granicę państwa osiągnąłem w miłym towarzystwie turystów z Radomia, których serdecznie pozdrawiam. Strome zejście północnym stokiem w kierunku polskiego schroniska, przez bardzo błotnisty teren było największym wyzwaniem tego dnia. Przynajmniej tak mi się zdawało do wieczora…

Sokolica z tyłu, po lewej

Dotarłem cały ubłocony do słynnego pienińskiego schroniska Orlica, które pomału staje się luksusowym hotelem górskim. Goście podjeżdżają tu samochodami, by zjeść obiad, co rzutuje na ceny, które już nie są typowo turystyczne. Budynek został wzniesiony w 1932 jako prywatny pensjonat z bardzo atrakcyjnym widokiem na góry oraz rzekę. Ma trzy kondygnacje i charakterystyczną wieżę w bryle, od strony północnej. Po gruntownym remoncie w 2016 r. już nie odstrasza turystów warunkami bytowymi. Schronisko stanowi dobry punkt wypadowy zarówno w Małe Pieniny jak i Pieniny Właściwe. W pobliżu obiektu można przekroczyć granicę ze Słowacją na Drodze Pienińskiej. To stąd mamy najbliżej na Sokolicę. Wystarczy na promenadzie biegnącej tutaj od Szczawnicy przepłynąć tratwą Dunajec i atakować szczyt. Innym popularnym sposobem spędzania czasu jest wypożyczenie roweru w jednej z licznych wypożyczalni i udanie się na przejażdżkę Drogą Pienińską do Czerwonego Klasztoru lub Leśnicy.

Grota Zyblikiewicza przy szczawnickiej promenadzie

Ta opcja bardziej mnie interesowała, gdyż zamierzałem ruszyć właśnie na tę drogę, ale pieszo, by w końcu zrobić porządne zdjęcia licznym formacjom skalnym i przełomom Dunajca podczas dwugodzinnego marszu do Czerwonego Klasztoru. Podczas mej wędrówki moją baczną uwagę przykuwały też liczne tratwy z ludźmi bawiącymi się na spływie Dunajcem oraz kajaki, na których ludzie dzielnie walczyli z silnym nurtem górskiej rzeki. Widziałem też pontony, ale najwięcej minąłem zdecydowanie rowerów… Droga Pienińska (słow. Pieninska cesta) to trakt wiodący przez Przełom Pieniński ze Szczawnicy prawym brzegiem Dunajca do Czerwonego Klasztoru. Po tylu latach mówienia sobie, że warto byłoby go przejść pieszo, udało się! W niektórych miejscach Dunajec tworzy tak ciasny wąwóz, że dla utworzenia przytulonej do skał wąskiej drogi konieczne było obciosywanie skał i budowa wysokich kamienno-betonowych nasypów tuż nad nurtem rzeki.

schronisko Orlica

Oczywiście droga jest zamknięta dla ruchu pojazdów samochodowych. Licząca 9 km trasa jest doskonale przygotowana turystycznie: dobra nawierzchnia, estetycznie wykonane tablice informacyjne, liczne ławki i wiaty dla turystów, przystosowane źródełka z źródlaną wodą, wypożyczalnie rowerów i kajaków górskich, parkingi, bezpłatny wstęp do Pawilonu Pienińskiego Parku Narodowego. Prowadzą nią szlaki turystyki pieszej i rowerowej. Pieniński Przełom Dunajca ma długość ok. 8 km pomiędzy Sromowcami Niżnymi a Szczawnicą. Rzeka tworzy na tym odcinku wiele ostrych zakoli, a ściany skalne osiągają ok. 300 m wysokości. To znany szlak turystyczny, którym od dziesiątków lat organizowane są regularne spływy na tratwach, stanowiące atrakcję na skalę europejską. Skalne ściany przełomu zbudowane są przede wszystkim z tzw. wapieni pienińskich. Są to białe, bogate w szczątki mikroorganizmów wapienie rogowcowe. Przed utworzeniem Jeziora Czorsztyńskiego istniał jeszcze jeden przełom Dunajca przez Pieniny – Przełom Czorsztyński.

przełom Dunajca

Pierwszy odcinek od Szczawnicy do granicy rozpoczyna się obok Dunajca, przy Przystani Wodnej, gdzie zatrzymują się tratwy. Nie sposób nie zauważyć w Dunajcu wielkiej sterczącej z wody skały zwanej Kotuńka. Asfaltowa wąska droga prowadzi wzdłuż bocznej odnogi Dunajca. Pomiędzy nią a głównym nurtem znajduje się wyspa Cypel, porośnięta łęgiem wierzbowym. Schodząc ze schroniska do tej szerokiej promenady w oczy rzuciła mi się wybitna turnia. To Biała Skała, a w niej i w przepaścistych stokach Bystrzyka trzy jaskinie (Cygańska, Piec Dolny i Piec Górny). Idąc dalej w wapiennych zboczach Kaczego wypatrzyłem wnękę z okapem zwaną Grotą Zyblikiewicza i budynek Pawilonu PPN, w którym można bezpłatnie oglądać wystawę obrazująca geologię i przyrodę Pienin. Natomiast po przeciwnej stronie Dunajca leży Hukowa Skała. Droga wkracza tu właśnie w ciasny wąwóz. Na odcinku do doliny Leśnickiego Potoku trasa rowerowa oddzielona jest od trasy dla pieszych dla bezpieczeństwa.

spływ tratwami, czy kajakiem

Za granicą państwową stoi słowacki Pawilon Pienińskiego Parku Narodowego i przystań flisacka, dalej mamy krótki odcinek wygodnej ścieżki i tworzące głęboki wąwóz ujście Leśnickiego Potoku do Dunajca (tzw. Przełom Leśnickiego Potoku) oraz rozdroże dróg; na lewo odgałęzia się droga do słowackiej wsi Leśnica prowadząca doliną potoku. Leśny Potok tworzy w tym miejscu wysoki kanion o bardzo stromych ścianach. Rząd turni tworzących ściany kanionu po prawej stronie potoku to Wylizana, nad lewym jego brzegiem wznosi się ostro zakończona skała, po polsku nazywa się ona Sama Jedna, po słowacku Osobitá Skala. Dunajec tworzy w tym miejscu bardzo ciasny przełom. W jego pętli znajduje się Przechodni Wierch, na prawo od niego w górze widać już Sokolicę. To połączenie rwącej rzeki i potoku czyni to miejsce bardzo widowiskowym. Kto jeszcze nie był koniecznie musi się przejść ciasnym wąwozem do Chaty Pieniny.

miejsce przeprawy tratwami przez Dunajec pod Sokolicę, tzw.Nowy Przewóz

Ja ruszyłem Drogą Pienińską przez mostek na wprost. Dydaktyczne tablice informacyjne są w języku słowackim i angielskim, mimo że większość turystów to Polacy. Jednak zrozumienie ich treści nie sprawia większych problemów – języki są podobne, a tablice dodatkowo ilustrowane, dla fachowców nazwy roślin i zwierząt po łacinie. Mijamy po kolei Stuletnie Źródło i Przechodni Wierch. W górze wznosi się imponująca szczytowa turnia Sokolicy bielejąca ponad lasem, pod nią zaś pomniejsze turnie: Cukrowa Głowa i Wilcza Skała. Droga następnie nieco wspina się do góry. Frajdę robiła mi obserwacja rodzin z dziećmi na rowerach, gdzie dziecięcy rower był podpięty pod rower tatusia. Po chwili po przeciwnej stronie Dunajca spada do niego z szumem Pieniński Potok, tworząc ładne kaskady, płynący głębokim wąwozem między Masywem Trzech Koron a Pieninkami. U wylotu tego wąwozu do Dunajca znajdują się wybitne turnie: Ślimakowa Skała i Fujarki, trudno jednak je dostrzec, gdyż przesłaniają je gałęzie drzew. Dlatego najlepsza na wędrówkę tutaj jest wczesna wiosna lub późna jesień, gdy nie ma liści.

kolorowy przełom Dunajca

Potem droga znów schodzi w dół do Dunajca. Po lewej stronie mijamy koszoną niewielką Polankę, na której przed I wojną światową zatrzymywali się kuracjusze ze Szczawnicy spacerujący do słowackiej Śmierdzonki. Wkrótce pokonujemy ostry zakręt w lewo i mijamy wysokie strome ściany z licznymi turniami. To tzw. Siedem Mnichów. Nieco dalej mamy kolejną, niewielką polanę, zwaną Hutą, ze szkółką leśną i zaraz za nią odchodzi na lewo żółty szlak na przełęcz Limierz (słow. Targov). Dunajec tworzy tu potężną pętlę, okrążając z trzech stron Klejową Górę i Facimiecha. W stromo podciętych skałach Facimiecha możemy wypatrzeć jaskinię Lisia Jama i kilka wyróżniających się skał: Świnia Skała, Zbójeckie Skały, Grabczychy i Ostra Skała. Ponad nimi wznoszą się szczyty Trzech Koron. Na wprost widoczna zaś jest Podskalnia Góra i Nowa Góra, później to już tylko zakręt w lewo i dojrzymy mury Czerwonego Klasztoru.

mury Czerwonego Klasztoru

Po drodze mijamy jeszcze plac koncertowy i pole namiotowe, aby przez kładkę dotrzeć do najbardziej znanego zakątku tej miejscowości, czyli dawnego klasztoru kartuzów i kamedułów. Widać go doskonale np. z Trzech Koron z powodu czerwonej dachówki na dachu. Zresztą ten szczyt także wspaniale się prezentuje znad brzegów Dunajca. Czerwony Klasztor usytuowany jest nad rzeką Dunajec, w ciasnej dolinie przy ujściu Lipnika, zwanej Doliną św. Antoniego. Nazwa doliny jest bardzo stara, taką nazwą określano tę dolinę już w 1324. Miejscowość jest centrum turystycznym. Przy zespole klasztornym znajduje się restauracja, bufety, sklepy z pamiątkami. Obok niego istnieje autocamping z polem namiotowym, na którym w czerwcu odbywa się festiwal Zamagurské folklorné slávnosti. Nad Dunajcem jest też przystań flisacka, z której przez Przełom Dunajca spływają tratwy i pawilon PIENAP-u. Dla polskich turystów ważne, że od kilku lat miejscowość jest połączona z polską wsią Sromowce Niżne kładką pieszo-rowerową nad Dunajcem.

stare, zabytkowe lipy w parku nad Dunajcem

Nad Dunajcem rośnie 15 starych lip, które w 1972 r. uznane zostały za pomniki przyrody, ich wiek wynosi 200-350 lat. Tu zrobiłem sobie dłuższy postój by nabrać sił przed drogą powrotną do Haligowców. Zamówiłem kawę i zjadłem resztę zapasów. Byłem tu nie raz, ale zawsze jednakowo urzeka mnie widok na pobliskie Trzy Korony, które usytuowane tuż za Dunajcem wydają się być na wyciągnięcie ręki! Pozostało mi tylko ostatnie podejście na Przełęcz pod Klasztorną Górą (słow. sedlo Cerla). Było bardzo strome, ale krótkie. Stąd postanowiłem zejść na skróty do wioski dobrze widoczną drogą polną. Robiło się coraz później, ale dopiero teraz późnym popołudniem wypogodziło się i miałem najlepsze widoki, choć niestety tego dnia Tatry nie chciały pokazać mi swego powabu! Szybko zszedłem na dół do potoku Lipnik i tu okazał się problem. Po obfitych wiosennych deszczach nie dało się przekroczyć jego silnego nurtu bez ryzykowania kąpieli, więc musiałem nadłożyć drogi idąc wzdłuż niego i szukając dogodnego przejścia przez jakiś bród.

widok z przełęczy Cerla m.in na Trzy Korony, Nową Górę i Podskalnią Górę

Tym sposobem przetrawersowałem kawał drogi pod Haligowskimi Skałami, przy okazji wypatrzywszy kolejne jaskinie w ich masywie. Wreszcie już mocno zmęczony trafiłem prawie idealnie na placyk, gdzie zostawiłem auto. Jeszcze raz spojrzałem na wyniosłe skały i wyruszyłem w drogę powrotną. Następne dni długiego majowego weekendu przecież czekały. W ten sposób poznałem ostatnie nieznane mi zakątki całego pasma Pienin. Pora szukać nowych wyzwań, choć to małe, urokliwe pasmo pewnie nie raz jeszcze mnie zobaczy z racji bliskości i alternatywnego punktu wypadowego na ostatnią chwilę… Na koniec zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wycieczki. A swoją drogą to muszę pomału zacząć myśleć nad zmianą mej wysłużonej bryki, na jakiś młodszy model. Ciekawe są poleasingowe samochody. Może to jest myśl? Trzeba będzie coś wybrać z ich szerokiej ofert aut z drugiej ręki. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »