Wędrówka pasmem Braniska

Wędrówka pasmem Braniska

Pora na dalszą część mej opowieści po malowniczym paśmie Braniska. Po zdobyciu najwyższego szczytu Smrekovicy i przeżyciu tam upojnych górskich chwil, pełnych niesamowitych widoków wiedziałem, że to nie może być koniec i ruszyłem dalej na spotkanie przygody i odnalezienie kolejnych cudownych miejsc w tych górach. O początku eskapady przeczytacie tutaj. Na szczycie odnalazłem tablicę z planem tego pasma i wiele zdjęć uroczych szczytów, na które odrazu zapragnąłem wyjść! Zaktualizowałem moją mapę według słowackiego planu i rozpocząłem spokojny odwrót z wierzchołka. Okazało się, że musiałem przedzierać się przez wiatrołomy schodząć w dół, ale na szczęście szlak był już oczyszczony z powalonych drzew, więc tragedii nie było.

Bardzo szybko znalazłem się na polanie pod Krawcową. Była to piękna łąka, z której roztaczały się słodkie, jesienne widoki oświetlone mocnym, południowym słońcem. Łatwo zdobyłem szczyt Krawcowej, poniżej którego stoi domek myśliwski. Wierzchołek Krawcowej jest dość wybitny, a w jego pobliżu jest kilka źródeł. Mimo, że szlaki go omijają warto go zdobyć ze względu na ciekawe panoramy w stronę Gór Czerchowskich i Slanskich. Obok domku myśliwskiego jest też dogodne miejsce na biwak. Po nasyceniu oczu pięknymi widokami ruszyłem dalej. Szeroką, łąkową drogą łagodnie dotarłem na miejsce zwane Boldigan, pośrodku ładnej hali. Po chwili wspiąłem się troszkę na skraj łąki, nazwany Nad Boldiganom. Potem szlak prowadził mnie lasem,w którym od czasu do czasu pojawiały się ostańce skalne.

widoki z polany pod szczytem Krawcowej

widoki z polany pod szczytem Krawcowej

Po dość forsownym marszu las nagle rozstąpił się i wyszedłem na wychodną skalną, wyraźnie górującą nad otoczeniem, zwaną Wielką Skałą o wysokości 930 m. Ścieżka urywała się tu na stromym urwisku. Z tego miejsca zobaczyłem fantastyczną panoramę odległych Tatr i Gór Lewockich. Widoki były tak niesamowite i urzekające, że zakochałem się w tym miejscu. Wiem, że na pewno tutaj powrócę! Stąd rozpoczęło się dość strome zejście pośród skał, do jednej z charakterystycznych form udostępniono ubezpieczone łańcuchem zejście. Kawałek dalej trafiłem na kolejną bardzo ciekawą formę skalną, tzw. Tunelową Bramę. Po tych atrakcjach wszedłem w gęsty las i szeroką drogą leśną dotarłem do Markusova, gdzie było rozejście szlaków.

widok na Tatry z Wielkiej Skały

widok na Tatry z Wielkiej Skały

Następny etap wędrówki to łagodne zejście pośród kolorowych pól i lasów do kamieniołomu we wiosce Wyżni Sławkow. Tutaj, przy starej kapliczce wybrałem wariant drogi prowadzącej do przełęczy nad Hejdovom. Znowu czekał mnie spacer  malowniczymi łąkami, by w końcu doczekać się ostrego podejścia przez las na siodło przełęczy. Zmęczenie całym dniem marszu dawało mi się już we znaki, więc wejście prawie na „krechę” wykończyło mnie tak, że co chwilę musiałem robić sobie przerwy. Na szczęście z przełęczy dzieliło mnie tylko kilka minut zejścia na urwisko, gdzie był następny doskonały punkt widokowy, tym razem na wioskę w dole z kamieniołomem i Tatry w oddali. Wspaniale prezentowała się czerwona jak ogień kopuła kościoła w Wyżnym Sławkowie. To było kolejne magiczne miejsce tego dnia. W sąsiedztwie urwiska z ładnie wkomponowanym w pejzaż metalowym krzyżem umiejscowiono zadaszone miejsce na biwak, więc mogłem w komfortowych warunkach odpocząć i nabrac sił.

punkt widokowy poniżej siodła nad Hejdovou

punkt widokowy poniżej siodła nad Hejdovou

Dzień powoli zbliżał się ku końcowi, a ja zdałem sobie sprawę, że trochę przeholowałem z planem dnia. Nie mogłem sobie jednak odmówić ostatniej przyjemności i nie wspiąć się na kolejny genialny punkt widokowy, czyli „vyhliadkę” na Zielonej Skale, którą zdobyłem wkrótce po odpoczynku i posileniu się resztkami swego prowiantu. Tu przeżyłem chyba najpiękniejsze chwile tego magicznego dnia, obserwując wspaniały zachód słońca z Taterkami w tle. A w dole cudnie prezentowały się także popołudniowe mgiełki, które jeszcze dodawały tajemniczości tym dzikim górom. Po długich chwilach górskiej radości musiałem opuścić ten raj i odszukać drogę do samochodu poniżej przełęczy Branisko. Dość żwawo zbiegłem więc ze skały w dół na kolejną łąkę, gdzie znajdowała się przełęcz Prasiva. Tu obrałem ostatecznie kierunek nacelowany na najkrótszą trasę do auta.

panorama przed zachodem słońca z Zielonej Skały

panorama przed zachodem słońca z Zielonej Skały

Ściemniało się z minuty na minutę, a wygodna, polna droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Jakoś dotarłem do składu drzewa nad potokiem Kyselka. Stąd pozostało mi jeszcze ponad godzinę marszu na przełęcz Chwała Bogu (Branisko). Dlatego też większość tej trasy pokonałem już po zmroku. Dobrze, że mialem czołówkę, a księżyc świecił mocną swą pełnią. W oddali ładnie prezentował się oświetlony tunel Branisko, gdzie przebiega trasa autostrady. Na koniec czekała na mnie atrakcja w postaci olbrzymiej wywierzyskowej Diablej Dziury, nad którą musiałem przejść po drewnianej, wąskiej kładce. Po drodze jeszcze miałem jedną przygodę, a mianowicie spotkanie z myśliwym, który w ciemności wziął mnie za grubego zwierza i o mało nie odstrzelił…

Tunelowa Brama

Tunelowa Brama

Końcowe podejście na przesmyk Branisko w zupełnych ciemnościach, przez las, po błotnistym szlaku, którego nie mogłem odnaleźć po nocy, pozostanie na zawsze niezapomnianym przeżyciem. Dodam tylko, że jak ujrzałem kapliczkę na przełęczy Chwała Bogu, gorąco podziękowałem Stwórcy za szczęśliwe zakończenie wycieczki. Ale to nie był jeszcze zupełny koniec, musiałem zejść szklącym się asfaltem w dół do motorestu Branisko, gdzie czekał na mnie samochód. Uczyniłem to dosłownie  na „oparach”, podziwiając nocny przymrozek, który pojawił się tam, choć to była końcówka października. W restauracji przy parkingu uzupełniłem płyny wypijając gorącą kawę i dopiero wtedy mogłem pomyśleć o powrotnej jeździe. To była niesamowita przygoda, a ogromu radości wyniesionej z tego wypadu nie da się policzyć, ani zmierzyć. To co przeżyłem zostanie na zawsze na dnie mej duszy. Takie doznania kolekcjonuje głęboko w sercu na gorsze czasy, jak wszyscy zapewne zakochani w górach obeżyświaty, aby mieć do czego powracać!

jesienne kolory w paśmie Braniska

jesienne kolory w paśmie Braniska

Życzę każdemu z turystycznej braci takich wspaniałych górskich tras i możliwości odkrywania nieznanego, ukrytego piękna. Jeśli sami nie macie pomysłu, albo odwagi na takie samotne przygody, to polecam skorzystać z oferty dojazd własny Fostertravel, które to biuro oferuje niezapomniane chwile na Słowacji. Dla mnie ten niewielki, ale górzysty kraj jest jak druga ojczyzna. Na koniec gorąco zachęcam do obejrzenia fotorelacji z wyprawy, a było co fotografować tego wyjątkowego dnia. Oby więcej takich wspaniałych chwil w górach, a bedę szczęśliwy na wieki! Bardzo mocno zachęcam was do odwiedzenia pasma Braniska, położonego przecież niedaleko granicy z Polską. Sami odkryjcie ten uroczy zakątek świata. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

5 komentarzy

  1. Stasiu

    Ile piękna, niezapomnianych chwil można znaleźć w dzikich zakątkach mało „krzykliwych” gór, a jesień temu dodatkowo sprzyja… Nieobce mi są temu podobne przeżycia 🙂

    Odpowiedz
  2. Olga

    Wspaniała galeria, piękne i cudowne widoki!

    Odpowiedz
  3. ela

    jak zawsze pięknie opisane i obfocone 🙂

    Odpowiedz
  4. Dominik

    Może i to nie jest jakiś wysoki szczyt natomiast okolica jest piękna. Z chęcią odwiedziłbym to miejsce, mam nadzieję, że uda mi się trafić.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

pożyczki prywatne
od tradycyjnych pożyczek i chwilówek różni je przede wszystkim to że są udzielane przez prywatnych inwestorów którzy swój kapitał lokują w prywatne pożyczki
Translate »