Wiosenne poszukiwania krokusów w Dolinie Lejowej

Wiosenne poszukiwania krokusów w Dolinie Lejowej

Moja przygoda z Grupą Górską zaczęła się 08.04.07. Wtedy to postanowiłem odpowiedzieć na propozycje spotkania GG w drugi dzień świąt  Wielkiejnocy w Tatrach.Tak więc 09.04.07 o 5 rano ze spakowanym plecakiem wsiadłem do autka i wyruszyłem w kierunku Zakopanego. Jechali ze mną najbliżsi: Amelka, córka Madzia, i przyjaciel Arash.

   W Nowym Sączu zabraliśmy po drodze Mpie-go. To był pierwszy stary członek GG jakiego poznałem.  Droga upłynęła szybko na rozmowach o górach. Przed 8h byliśmy na miejscu. Tam na dworcu PKS mieliśmy spotkać pozostałych uczestników tego świątecznego wypadu w góry. Już po chwili poznałem więc Biedronkę i Śmieszkę . Nie ukrywam, że polubiłem je od samego początku! Tak więc w sile 7 osób udaliśmy się łapać busa ,  który zawiózł nas do Kir.

Tam zaczęła się nasza wielkanocna przygoda z Tatrami . Po przejściu kawałka asfaltu weszliśmy na uroczą Polanę Biały Potok. Już to miejsce zaczarowało nas tysiącami krokusów w pełni rozkwitu. Spotykaliśmy je cały czas podczas naszej wędrówki, ale nigdzie w takich ilościach! Aż żal było iść dalej. Dlatego zrobiliśmy przerwę na zachłyśnięcie się tym widokiem. Aparaty poszły w ruch, w różnych ujęciach i pozach, niektórzy coś przekąsili, a Biedronka i Mpie zaczęli się tarzać w trawie! Jak się póż zniej dowiedziałem, te ich zapasy to już tradycja. Po dłuższej chwili weszliśmy w dolinę Lejową. Mało znana i doceniana okazała się bardzo pięknym i zacisznym miejscem. Nie przeszkadzało nam nawet miejscami występujące błoto pośniegowe.

Im dalej zagłębialiśmy się, tym było ciekawiej! Raz po raz pokazywał się nam majestatyczny Kominiarski Wierch. Tak doszliśmy do Polany Huty Lejowe. Cudowne, zaciszne miejsce z szałasem pasterskim i widokiem na Kominiarski W. Kolejny przystanek nastąpił na Niżnej Polanie Kominiarskiej pod samym olbrzymim gmachem tego wierchu. Tam szałasów było wiele i w jednym z nich rozłożyliśmy się na krótki biwak. Tutaj też Biedronka spróbowała swych sił w zapasach tym razem ze mną. Po zrobieniu kolejnych grupowych fotek poszliśmy dalej już ścieżką nad Reglami, by do końca naszej wędrówki jej się już trzymać. Kolejnym postojem był Kominiarski Przysłop z bajecznym widokiem na sam szczyt.

Po zejściu do doliny Kościeliskiej na wysokości Cudakowej Polany poszliśmy dalej doliną Miętusia, żeby dojść na Miętusi Przysłop. Widoki jakie się przed nami otworzyły z tego miejsca po prostu powaliły nas z nóg, więc długo musieliśmy poleżeć na pełnej krokusów łące, żeby nasycić oczy nieziemskim widokiem bajecznie pięknych Czerwonych Wierchów delikatnie okrytych śniegową pierzynka! Pogoda cały czas była wysmienita ,więc niektórzy wykorzystali to do złapania pierwszej opalenizny! Jednak kiedyś trzeba było wstać i iść dalej drogą nad Reglami .Zeszliśmy do doliny Małej Łąki na Wielką Polanę Małołącką. Widoki jakie znowu ukazały się przed nami znowu zmusiły nas do zatrzymania i podziwiania otoczenia doliny Małej Łąki z urwiskami Wielkiej Turni na czele. Świecące popołudniowe promienie słońca sprawiły, że te widoki pozostaną na długo niezapomniane.

Aparaty znowu poszły w ruch. Tutaj doszło do wymiany zdań i mimo niezadowolenia Michała, który chciał już wracać zatroskany o kolano Śmieszki poszliśmy dalej, gdyż sama zainteresowana nie widziała przeszkód. Podejście na przełęcz w Grzybowcu było niczym w porównaniu z zejściem, gdyż oblodzony i śliski szlak sprawiał wszystkim dużo kłopotów. Szczęśliwi byli ci wybrańcy, którzy posiadali raki.Jakoś jednak udało nam się zejść na Polanę Strążyską, gdzie zauroczeni widokiem niezmiennego jak zawsze Giewontu posililiśmy się korzystając z gościnności herbaciarni w bacówce strążyskiej. Potem nastąpiło zejście malowniczą dolina Strążyską na parking, skąd powróciliśmy do Zakopanego. To był niestety koniec naszej przygody.

Wycieczka zakończyła się oczywiście w pewnej kawiarence dworcowej ,co podobno jest już tradycją. Niestety niektórzy musieli wcześniej wsiąść do pociągu, więc Izy- Śmieszki nie było już z nami. Czas poznania nowych ludzi i miłych pogawędek musiał jednak dobiec końca, gdyż pora było wracać do domu., Pożegnaliśmy więc także Biedronkę i w piątkę udaliśmy się do domu. W Nowym Sączu opuścił nas Mpie i powróciłem ze swymi bliskimi do Gorlic. Bardzo fajnie było poznać nowych ludzi, którzy podobnie kochają góry i odpocząć po świątecznym szaleństwie na łonie natury. Mam nadzieję ,że jeszcze nieraz spotkamy się na górskim szlaku, bo góry to mój prawdziwy dom. A tutaj można zobaczyć graficzny opis szlaku ścieżką nad Reglami. Fotogaleria z wyprawy ścieżką nad Reglami jest też do obejrzenia tutaj. Zapraszam.

Z górskim pozdrowieniem                MARCOGOR

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »