Zimowa wyprawa na Broad Peak

Zimowa wyprawa na Broad Peak

Bardzo głośno jest przez ostatnie dni o wyprawie polskich himalaistów w Karakorum i dokonaniu pierwszego zimowego wejścia na jeden z ostatnich opierających się zimą ośmiotysięczników. Jeszcze głośniej w mediach zrobiło się, gdy dwójka ze zdobywców nie wróciła do bazy. Jak zwykle tragedia bardziej przyciągnęła media i różnej maści komentatorów niż wcześniejszy kolejny sukces polskiego himalaizmu. Właśnie jestem po obejrzeniu rozmowy na żywo w TVP u T.Lisa. Padło tam jedno ważne zdanie, wypowiedziane przez znanego himalaistę, że choć himalaizm jest sportem zespołowym, to na szczycie się na nikogo nie czeka zimą, bo brak ruchu powoduje szybkie wyziębienie organizmu i śmierć.  Nie jestem znawcą tej tematyki, więc nie będę zabierał zdania, ale na swój sposób czuję góry i darzę je miłością, dlatego zacytuję słowa Martyny Wojciechowskiej, która zakosztowała tego świata, a z opinią której kompletnie się zgadzam…

Marcogor

Wielkie Wyczyny niosą ze sobą wielkie ryzyko…

Ale prawda jest taka, że każdy ponosi to ryzyko na własną odpowiedzialność. Każdy z Himalaistów, który wyruszył na zimową wyprawę na Broad Peak, jeden z ostatnich szczytów niezdobytych zimą przez człowieka, wiedział, na co się decyduje. To pasjonaci, ale przede wszystkim profesjonaliści i doświadczeni wspinacze. 5 marca świętowaliśmy wielki sukces polskiego himalaizmu, ale zdobycie szczytu to tylko połowa drogi. Dopiero po zejściu do Bazy można mówić o pełnym triumfie. Jednak dwójka z czterech wspinaczy, którzy zdobyli Broad Peak zimą jako pierwsi ludzie na świecie nie wróci już do domu i to jest tragedia. Tragedia, którą należy rozpatrywać w kategoriach nieszczęśliwego wypadku.

Wspinaczka w Górach Wysokich w takich warunkach jest prawdopodobnie najtrudniejszą rzeczą, jakiej można się jeszcze podjąć w dzisiejszych czasach. Trudniejszą niż lot w kosmos. Nie ma możliwości prowadzenia realnej akcji ratunkowej, nie ma możliwości wysłania helikoptera na taką wysokość, lokalizator GPS niewiele zmienia skoro i tak nie można nikogo ściągnąć na dół i zapewnić mu bezpieczeństwa. Być może Himalaiści źle ocenili swoje możliwości, może powinni postąpić inaczej i nie atakować szczytu, skoro byli za słabi – można dziś pytać. Ale nikt z nas tam nie był i nikt nie wie, jak było na pewno. Karakorum i wysokość ponad 8 tys. m n.p.m. to nie jest miejsce, gdzie można usiąść i pogadać „to co teraz robimy?” A już na pewno nie wolno nam oceniać tego wydarzenia sprzed ekranu telewizora czy komputera. Prawda jest taka, że mamy dziś wszystko, dlatego wydaje się nam, że możemy zapanować nad Naturą, zracjonalizować cały świat, który nas otacza.

A tymczasem Matka Natura przypominała nam wszystkim o tym, jak w rzeczywistości. I po prostu nie potrafimy się z tym pogodzić.

Jak sądzicie, co wygania wspinaczy z namiotu w ekstremalnie niskie temperatury, skłania do narażania życia? „Jak ktoś ma w sobie tę cholerną chęć pisania historii, głód sukcesu, będzie parł do przodu. To musi w człowieku tkwić” – powiedział mi Krzysztof Wielicki w wywiadzie dla National Geographic przed samym wyjazdem na wyprawę w Karakorum. Każdy ze Wspinaczy, którzy 6 marca stanęli na szczycie miał tę potrzebę pisania historii. I zrobili to. Weszli, jako pierwsi ludzie na świecie, zimą na Broad Peak (8.041 m n.p.m.) i nikt już tego nie zmieni.

Czy warto ryzykować? Czy można narażać nasze rodziny na taki stres? Po co nam polska flaga na tym wierzchołku? Postęp uzależniony jest tylko od takich ludzi, którzy mają potrzebę przesuwania granic naszych możliwości, sprawdzania, co jest dalej, głębiej, wyżej…

Przede wszystkim jednak każdy z nas ma prawo do własnych wyborów – tyle wiem na ten temat. I nie ośmielam się oceniać wyborów innych. Tak jak nie chcę, żeby ktoś oceniał mnie i moje decyzje.

Rodzinom Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego składam wyrazy głębokiego współczucia z powodu zaginięcia Ich bliskich. Krzysztofowi Wielickiemu, Adamowi Bieleckiemu i Arturowi Małkowi gratuluję i życzę bezpiecznego powrotu do domu. Widziałam się z nimi wszystkimi przed wylotem na Broad Peak, wiozłam Ich samochodem na dworzec, rozmawialiśmy, śmialiśmy się… Musielibyście zobaczyć jacy byli szczęśliwi, podekscytowani, wdzięczni losowi za szansę zdobywania tego szczytu. Wiem, że gdybym wtedy zapytała ich po kolei o ryzyko, to każdy z nich powiedziałby to samo – że jest ono wliczone w ten sport i że je akceptują. Że wierzą, że wrócą bezpiecznie, ale pewności nie mają, bo mieć nie mogą. Nikt z nas nie może. Tylko Himalaiści wiedzą, czym są dla Nich Góry i jak wiele są w stanie dla nich poświęcić. 

Martyna Wojciechowska

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

7 komentarzy

  1. Chofesz

    W pełni się zgadzam, też chodzę po górach, choć po „nieco niższych” i trochę inna jest motywacja. Szkoda, że zainteresowanie mediów przyszło głównie wtedy, gdy stała się tragedia, tak jakby wcześniej nie działo się nic wyjątkowego. A zmagania naszej piątki i pomagających im Pakistańczyków (należy również o nich pamiętać bo dołożyli do tego wejścia swoją cegiełkę) to wydarzenie z gatunku tych epokowych w Himalaizmie. Mam tylko nadzieję, że nie zaszkodzi to programowi Himalaizmu Zimowego. A Maciejowi i Tomkowi należy się pamięć i szacunek. Miałem ich okazję obu przelotnie poznać, gdzie indziej jak nie w górach, więc i ja czuję się osobiście dotknięty.

    Odpowiedz
  2. Iza

    Tak to już w naszym kraju bywa (a może i nie tylko w naszym), że największy szum medialny generują tragedie, a nie wielkie sukcesy. Co do słów Pani Wojciechowskiej, nic dodać, nic ująć.

    Odpowiedz
  3. Ewa

    Zgadzam się całkowicie z wypowiedzią Martyny Wojciechowskiej. Szkoda, że nie wszyscy tak do tego podchodzą…

    Odpowiedz
  4. Gomorra

    Trochę czasu minęło, emocje opadły.
    Tak, najłatwiej jest narzekać. I krytycznie oceniać.
    Kto Gór w sobie nie poczuł, nie zrozumie! Często mówi się „zdobyli, zaliczyli szczyt”. Ja… Gór „nie zaliczam”, pokochałam Je. Jestem Ich cząstką. Pozwoliły mi na to !
    Góry często potrzebują samotności, może wtedy zasłaniają się mgieł kurtyną. Mówią Tobie, „nie dziś, nie teraz”. I musisz uszanować Ich głos.
    Kiedyś spotkałam na szlaku Rodzinę, niezwykłą…Rodzice po 60 i córka około 30.Na twarzy mężczyzny siatka zmarszczek i oczy błyszczące. Kiedy opowiadał o dawnych wyprawach w góry twarz Jego się wygładzała, łagodniała. Ujrzałam mężczyznę, który pokochał Góry. To dla niego świętość, móc stąpać po tatrzańskich szlakach. I miłością ową dzielił się z bliskimi.
    Każdy z nas- świadomie, bądź nie …wchodzi na swój szczyt. Wciąż pniemy się w górę. To droga ku wieczności. Czasem się zapieramy, schodzimy w dół, ale na moment…by ponownie wrócić na życiowy szlak.
    Pasja, miłość, sposób na życie. Góry wciąż nas uczą…. jak dobrze żyć, jak kochać i być kochanym.

    Nie zrozumiesz, nie pojmiesz miłości tej i pasji…jeżeli nie odnajdziesz jej w sobie.
    Powiadają, że głupotą jest chodzić w góry.
    Skoro tak, to macie przed sobą największego głuptasa na Świecie. I dobrze mi z tym i nie chcę zmądrzeć.
    Szczęściem mnie karmią Tatry, poją łagodnością…

    Nie oskarżaj, nie naśmiewaj się… poczuj JE.
    Spakuj plecak i idź w góry. Może , kiedy poczujesz wiatr , usłyszysz mowę gór, usiądziesz na szczycie i spojrzysz na Świat -zrozumiesz mnie, NAS !

    Broad Peak? nie dla mnie. Himalaje? też nie…za mała jestem na tak wielkie wezwanie. Ale dziękować Tatrom nie przestanę. Tam poczułam smak życia…i tu …tak, tu i teraz moje życie ma smak chili w połączeniu ze słodyczą czekolady 🙂
    hm, „kulinarna odsłona miłości „. Góry tak mają, zapraszają do suto zastawionego stołu…bierz, ile zdołasz unieść!!!!

    Odpowiedz
    • marcogor

      Gabi dzięki Twoim komentarzom, wiem, że warto było zacząć pisać tego bloga, bo nie poznałbym Ciebie i Twojej ogromnej miłości do Gór…

      Odpowiedz
  5. Justyna

    Słuchają medialnego szumu wokół tragedii na Broad Peak czułam się zniesmaczona. Momentami było mi wstyd za naszych dziennikarzy, którzy zapraszali wspaniałych specjalistów by potem zadawać im idiotyczne pytania w stylu – tutaj parafraza jednej z redaktorek: „czy fakt, że jeden himalaista nie czeka na drugiego schodząc ze szczytu to taki górski egoizm?” Aż się serce kraje słysząc takie rzeczy. Ja o Himalajach mogę tylko marzyć. Czasem śnić, ale dla ludzi takich jak Maciek Berbeka były one czymś zupełnie, cudownie realnym. To było ich życie, pasja, miłość. Jak można zatem w ogóle dyskutować na temat jakiejkolwiek winy? Trzeba takich ludzi podziwiać, o nich mówić i pamiętać.

    Góry to potęga. To niewyobrażalnie piękny dla mnie żywioł, który pozwala czerpać ze źródeł swojej mocy, z czego korzystam przy każdej możliwej okazji. Ostatnio przeczytałam gdzieś, że ludzi pytających o to dlaczego chodzisz po górach dzieli się na dwie grupy: tych którym nie musisz tego tłumaczyć i tych, którzy nigdy nie zrozumieją.

    Odpowiedz
  6. SunAge

    Rewelacyjny blog. Mamy 14 ośmiotysięczników. Gdyby ludzie inwestowali w OZE było by więcej ciekawych miejsc.

    Pozdrawiam
    Norbert
    SunAge

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź Justyna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »