Zimowo – jesienny Busov, czyli przywitanie wiosny

Zimowo – jesienny Busov, czyli przywitanie wiosny

Nadeszła długo oczekiwana wiosna. Mimo, że śniegu to raczej bardzo mało widziałem tej zimy, to jednak, jak się robi ciepło, jest zupełnie inaczej, weselej po prostu na świecie. I przyroda budzi się wtedy nieśmiało do życia, ptaki śpiewają od rana, kwitną wczesno- wiosenne kwiaty. Aż żal wtedy siedzieć w domu. Wykorzystałem więc pierwszą nadarzającą się okazję na pierwszy wiosenny spacer górski. Na początek żadnych ambitnych celów, zwykła przebieżka przez Beskidy. Postanowiłem zobaczyć jak wygląda moje najbliższe otoczenie po tej dziwnej zimie, czyli odwiedzić Beskid Niski. Na cel pierwszej wędrówki wybór padł na masyw Busova, po słowackiej stronie granicy. To zarazem najwyższy szczyt całego pasma Beskidu Niskiego. Zdobyłem go już kiedyś wędrując z polskiego uzdrowiska Wysowa-Zdrój, po przekroczeniu granicy podejście na szczyt robiąc ze słowackiej wsi Cigelka. Opisałem to już kiedyś tutaj. Tym razem wejście na główny wierzchołek tego masywu miało nastąpić z drugiej strony, ze wsi Gaboltov.  

panorama Gaboltowa

panorama Gaboltowa

Nie było problemu z zebraniem ekipy na wyjazd. W końcu wszyscy są głodni górskich wycieczek. Dla towarzyszy to miał być pierwszy atak na Busov. W Cigelce odstraszała mnie cygańska wioska przy szlaku, miałem już tam kiedyś przygodę, jak zostałem prawie misjonarzem, nauczając cygańskie dzieci…że chleb jest równie dobry jak pieniądze! Tym razem przez przejście graniczne w Koniecznej, korzystając z wyremontowanej drogi po słowackiej stronie, dojechałem do Bardejowa, gdzie trzeba było skręcić na boczną drogę, która zaprowadziła mnie sennej wioseczki, zwanej Gaboltov. Jedyna rzecz jaką warto tu zwiedzić to parafialny kościółek z XVI w. Właśnie koło niego można bezpiecznie zostawić samochód, na małym parkingu. Szlak na Busov także się tu zaczyna. Początkowo prowadzi on równolegle do drogi krzyżowej, która ma swój początek nieopodal kościoła. Mogłem więc obejrzeć interesujące, kamienne stacje, w czasie łagodnego podejścia. Ale największa atrakcja całej miejscowości znajduje się na łące powyżej wsi, gdzie na końcu drogi krzyżowej wybudowano Gaboltowską Golgotę. Trzy monumentalne krzyże, widoczne nawet z dołu robią wielkie wrażenie i do tego dochodzi fakt ciekawej panoramy  jaka się stąd rozpościera. Widać w dole, nie tylko Gaboltov, ale również pobliskie szczyty. Pięknie się prezentuje niezbyt odległe pasmo Gór Czerchowskich, po których też miałem okazję deptać.

015_(1024_x_768)

Gaboltowska Golgota

 Przyznaje, że dotąd nie widziałem w górach takiej ciekawej Golgoty. Jak się potem przekonałem, z drugiej strony prowadziła tutaj stara droga krzyżowa, obecnie trochę zaniedbana. Powyżej tego miejsca musiałem się skupić na szukaniu dalszego kierunku marszu, bo szlak nagle zanikał, a łąka była zaorana. Pośrodku leży pas zieleni skrajem którego poszedłem do góry, w stronę widocznego już masywu Busova. To niewielkie pasmo górskie rozciąga się równolegle do głównego granicznego grzbietu Karpat, na odcinku od Przełęczy Beskid pod Czerteżem na zachodzie, do doliny górnej Ondavy na wschodzie. Pasmo ciągnie się z zachodu na wschód łukiem wybrzuszonym na południe. Na północy niewielkie obniżenie dzieli je od głównego grzbietu granicznego, a na południu stoki Busova łagodnie opadają do Pogórza Ondawskiego. Przyznam szczerze, że chwilami musiałem dreptać normalnie po zaoranym polu, co przydarzyło mi się drugi raz w życiu. Ten pierwszy był w czeskich górach. Po pewnym czasie odnalazłem szlak, więc mój wybór okazał się słuszny.

zaorany szlak w drodze na Busov

zaorany szlak w drodze na Busov

Doszedłem do skraju lasu, skąd mogłem podziwiać graniczne szczyty Beskidu Niskiego. Polska kulminacja, czyli Lackowa była przysłonięta przez najbliższą mi górkę, czyli Siwą Skałę. Ścieżka w lesie nadal prowadziła łagodnie wygodnym traktem leśnym. I tu właśnie przeżyłem burzę gradową, która na szczęście nie trwała zbyt długo. Obserwowałem zbliżanie się tej deszczowej chmury już wcześniej i nie udało się przed nią uciec. Ale przygody w górach są zawsze, dlatego nigdy się mi tam nie nudzi. W lesie widać już było pierwsze, nieśmiałe oznaki wiosny, w postaci bazi na drzewach, czy kwitnących przebiśniegów. Ogólnie otoczenie bardziej przypominało mi jesień, z powodu mnóstwa starych liści, które nie zdążyły zgnić. Takie dziwne, trochę przedwiośnie, z domieszką jesieni, jak się okazało wyżej, także z lekką nutą zimy. A to dlatego, że powyżej przełęczy, która rozdziela poszczególne wierzchołki Busova zrobiło się naprawdę zimowo. Twardy zmrożony śnieg, gdzieniegdzie lód sprawił, że zrobiło się bardzo emocjonująco. Od przełączki robi się stromawo, więc w końcu poczułem, że to typowe Beskidy, gdzie podejścia potrafią zaskoczyć.

na szczycie Busova-1002m

na szczycie Busova-1002m

Liści na drzewach nie było, więc miejscami przebijały się widoki na pasmo graniczne, z Ostrym Wierchem i Lackową. W oddali dało się dostrzec również zabudowania Wysowej, z trójkątną piramidą domu wczasowego Biawena. Najlepiej cała panorama prezentowała się ze szczytu, który zdobyłem po raz drugi. Szczyt ma ponad 1000 m., stoi tu krzyż, tablica informacyjna, a także znaleźć możemy książkę wpisów, gdzie pozostawiłem ślad swojej bytności. Ciekawostką jest to, że wisi tutaj nawet termometr, który wskazywał +1 st.C. Zimny wiatr dawał się we znaki, więc nie zabawiłem tu zbyt długo i rozpocząłem odwrót, po własnych śladach. Musiałem wrócić po samochód, więc nie było wyjścia, choć strasznie tego nie lubię. Powrót nie zajął zbyt wiele czasu i postanowiłem jeszcze pospacerować po zabytkowym rynku Bardejowa. To powiatowe miasto z racji wielu zabytków zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Najważniejszym zabytkiem miasta jest kościół  pw. św. Idziego (dom sv. Egidia) z XIV w., rozbudowany w połowie XV w., później wielokrotnie restaurowany.

bazylika św.Egida w Bardejowie, foto by Natalia.P

Tu zakończyłem swą eskapadę i pozostał mi tylko powrót do domu. Dziękuję za miłe towarzystwo dwóm Nataliom, Danielowi i Mariuszowi. A Natalii.P również za kilka fotek, które tu zamieszczam. Przydała się obecność utalentowanego fotografa. Dzięki wam było wesoło i radośnie. Na zakończenie zapraszam do obejrzenia fotogalerii z wypadu. Mimo nieprzewidywalnej pogody wypad był jak zawsze udany. To nic, że do domu wróciłem ubłocony jak rzadko kiedy. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

3 komentarze

  1. ela

    20 zdjęcie rewelacja 🙂

    Odpowiedz
  2. Jacek Pastuszko

    Ciekawa trasa i piękne zdjęcia.
    Niestety czasem zdarzają się miejsca z kiepskim oznaczeniem szlaku i człowiek zdany jest na „czuja”.
    Przyznam, że narobiłeś mi smak na górskie wycieczki.

    Pozdrawiam,
    Jacek z bloga atrakcyjnyweekend.pl

    Odpowiedz
  3. Věra Piekarska

    Ciekawy opis trasy i naprawde piekne zdjecia!Tak w czasie wedrówki zdarza sie niekiedy,že trasa slabo oznakowana i szlak sie urywa.Ostatnio stalo mi sie tu w naszym Beskidzie Morawsko-ślaskim w drodze na Kotař,gdzie na wskutek wichry niektóre drzewa przewrócily sie i zostaly usuniete a wraz z nimi i znaki turystyczne,ale tež udalo sie znów wejść na szlak…

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź Věra Piekarska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »