12 szczytów w jeden dzień, od Cebulówki po Dzwonkówkę
Od dawna chodziła za mną chęć poznania zachodniego skraju Beskidu Sądeckiego, leżącego między Łąckiem a Szczawnicą. Góry te ciągną się wzdłuż zielonych przełomów Dunajca, tak jak biegnie żółty szlak. Chciałem zobaczyć to na własne oczy, zwłaszcza, że słyszałem dużo dobrego o walorach widokowych tego szlaku. W końcu udało mi się zmobilizować na tę trasę, bo zawsze były inne, wyższe góry na topie. Teraz po powrocie muszę stwierdzić, że było warto. Przebyta droga jest piękna, urokliwa, sielankowa, a widoki i krajobrazy beskidzkie sielskie i urzekające. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że trasa jest wymagająca i trudna kondycyjnie, no ale zdecydowałem sobie, że przejdę ją z Łącka do Krościenka. Wyszło tego 18km, ale sumy podejść ponad 900m, a więc jak na dobrym tatrzańskim szlaku. Tyle dało pokonanie w sumie 12 szczytów!
No ale po kolei. Wybrałem się na pokonanie zamierzonej trasy z niezawodnym Danielem. Najpierw był autobus do Łącka, a potem przeprawa tratwą przez Dunajec. Działa ona przez cały rok, w różnych godzinach, w zależności od pory roku i jest bezpłatna. Dojście z centrum Łącka za żółtymi znakami. Po pokonaniu tej wodnej przeszkody ruszyliśmy od razu ostro do góry wchodząc na pierwszy wierzchołek bez nazwy o wysokości 679m, gdzie znajduje się kapliczka z ławeczkami, zapewne miejscowe miejsce kultu. Stąd trasa wiodła przez przysiółki i niespodziewanie zaraz po wyjściu z lasu na skraj wsi ukazała się naszym oczom niespotykana panorama Tatr. Tym bardziej nas ona urzekła, że była takim zaskoczeniem dla nas. To zobaczycie na fotkach. Dalej było już prosto, pokonywaliśmy kolejne szczyty bez większych podejść, po kolei Cebulówkę, Okrąglicę Pn., gdzie jest miejsce z ławeczkami dobre na odpoczynek i posiłek, i dalej na Okrąglicę Pd., Wojakówke, Suchy Groń i Koziarz. Przy okazji polecam doskonały nocleg w pobliżu, u stóp pasma – Dom Sądecki.
Wtedy zeszliśmy do rozejścia szlaków, gdzie dołącza zielony szlak z Tylmanowej i weszliśmy dodatkowo na Jaworzynkę. Później był na naszej drodze Błyszcz, kolejna górka z boku szlaku, którą trzeba jednak koniecznie zobaczyć. Słynie ona z kaplicy papieskiej wraz z obeliskiem upamiętniającym wędrówki po Beskidach naszego papieża JPII, ufundowaną przez mieszkańców Tylmanowej. To wyjątkowe miejsce, każdy turysta nie powinien tego przegapić, osobiście uwielbiam wszystkie takie miejsca, ze śladami pobytu Karola Wojtyły, bo sam często wędruje jego śladami. Z tego miejsca skrajem pól i malowanych łąk, gdzie wszystko było takie sielankowe zeszliśmy na przełęcz Złotne. Po drodze towarzyszyły nam panoramy na pasmo Radziejowej, z dobrze widoczną wieżą przekaźnikową na Przehybie. Ale dopiero widoki z tej przełęczy i polan poniżej na coraz bliższe Tatry urzekły nas bez reszty. W końcu Tatry pokochałem najbardziej ze wszystkich gór i już nie mogę się doczekać spotkania z nimi.
Kocham góry i górskie wędrówki, ale w Tatrach każdy zakątek ma swój niepowtarzalny smak. Wszędzie więc będąc nawet w innych górach to tatrzańskie panoramy dają zawsze najwięcej radości i ich wypatruję najbardziej. Ale takie jest życie tatromaniaka, nawet chodząc po Beskidach. Przełęcz Złotne to niezwykłe miejsce mimo bliskości ludzkich sadyb, sielskie pejzaże, cudowne krajobrazy i widoki na Tatry i Beskid Sądecki mają swój niesamowity smak. W ogóle cały szlak, którym szedłem jest piękny, a otoczenie bajkowe nieraz, ale niektóre miejsca mają ten wysublimowany, górski klimat, skąd nie chce się ruszać dalej, a najlepiej to rozbilibyśmy tam biwak, żeby móc dłużej delektować się widokami i chłonąć klimat takich miejsc. Czyż nie dla takich przeżyć chodzimy po górach? Każdy zna to uczucie, gdy czas staje w miejscu i nie chce się nam iść dalej, bo gdzieś jest tak pięknie i uroczo? Przełęcz Złotne zdecydowanie należy do takich miejsc. Najbliżej tu trafić drogą leśną ze wsi Obidza opodal Jazowska.
Ale trzeba było kiedyś ruszyć dalej, żeby zdążyć na autobus powrotny. Z przełęczy przez chwilę nadal widokowymi łąkami,skąd udało się w końcu dojrzeć Dunajec wijący się w oddali w dolinie, a potem już ostro pod górę przez las wyszliśmy na najwyższy nasz dzisiejszy cel- Dzwonkówkę – 983m. Jako, że sam wierzchołek jest zalesiony i jest raczej tylko węzłem szlaków, zeszliśmy trochę poniżej w stronę Szczawnicy na Polanę Bańkową. Jako, że tam już byłem wiedziałem, że stamtąd znowu będziemy podziwiać panoramę Tatr, a do tego widok na pasmo Lubania w Gorcach. Kolejny samopas i ostatni posiłek był niestety krótki, gdyż trzeba było gonić autobus powrotny. Zawróciliśmy więc i zeszliśmy czerwonym szlakiem do Krościenka, żeby było szybciej. Po minięciu przełęczy Siodełko trawersowaliśmy ostatnie dziś wzniesienia – Groń i Stajkową. W sumie nazbierało się na trasie dzisiejszej eskapady dwanaście szczytów, mnóstwo podejść i zejść dało się nam nieźle we znaki, ale było warto.
Szlak należy do najbardziej widokowych beskidzkich szlaków, jakimi szedłem, a było już ich trochę przez dwadzieścia lat. Polecam go każdemu, kto nie boi się górskiej wyrypy, dodam, że beskidzka wyrypa nieraz jest gorsza niż ta choćby tatrzańska, bo hopków do pokonania może być więcej, a ciągłe podejścia i zejścia potrafią wykończyć każdego. W każdym razie następna, kondycyjna trasa została pokonana. Dodam jeszcze, że na całej naszej drodze nie spotkaliśmy ani jednego turysty. Kto więc chce się gdzieś zaszyć w górach w samotności, to także jest szlak dla niego. Po dojściu do Krościenka, gdzie kończyła się nasza wycieczka był jeszcze czas na obejrzenie nowego mostu na Dunajcu w kierunku na Szczawnicę, który już stoi trochę, ale nigdy nie było czasu na spacerowanie po nim. Mogliśmy nawet spokojnie napić się zasłużonego browara w oczekiwaniu na busa. Ale największą frajdę sprawiło mi ściągnięcie górskich butów i założenie klapek na zmęczone stopy…opłaciło się je nosić przez cały dzień! Na koniec zapraszam szczególnie gorąco na fotorelację, gdyż ujęcia piękna na trasie były wyjątkowe. A tu znajdziecie graficzny opis szlaku z Łącka do Krościenka przez Beskid Sądecki.
Marcogor
Przepiekne zdjecia, lubie gory. Pozdrawiam i zycze dalszych udanych pieknych zdjec. 🙂
Marek,
świetny blok, piękne fotki:)
Hej!
Troszkę chyba przesadzasz z tymi odległościami i wzniesieniami. 18 km i 900 m przewyższenia to typowy standard dla przeciętnego turysty.
Ale wycieczka ogólnie świetna 🙂
Bardzo fajny opis wycieczki w nasze okolice:) Przy następnej okazji zapraszamy na herbatę:)