











Rysy – korona gór Polski, najwyższy szczyt w kraju jest marzeniem każdego turysty przyjeżdżającego w Tatry. Ja mam takie szczęście, że udało mi się go zdobyć pięć razy, za każdym razem przy dobrej pogodzie. Mogłem więc cieszyć się niezwykłymi widokami. Rysy słyną z panoramy, określanej jako jedna z najlepszych w całych Tatrach. Widać z wierzchołka przecież sto szczytów i przełęczy. Wszystkie najważniejsze miejsca w Tatrach. Lubię zawsze przejść cały masyw Rysów, z Polski na Słowację, lub odwrotnie. Średnio raz na pięć lat robię sobie taką próbę kondycyjną. Tym razem padło na podejście z polskiej strony, gdzie do pokonania jest ponad 1500 m różnicy poziomów! Wyrypa niezła, to wszystko w czasie niewielu ponad 25 km wędrówki jakie robi się z parkingu w Palenicy Białczańskiej do Szczyrbskiego Jeziora, bo taką trasę przeszedłem.
Czytaj dalej»Ostatnio ciągle giną ludzie w naszych najwyższych górach, nie przeglądałem statystyk, ale być może to najgorszy rok od dawien dawna! Turyści nie wracają już do swoich domów z różnych przyczyn, nieszczęśliwe wypadki, brak zdrowego rozsądku, głupota, fatalne zbiegi okoliczności, nagła niedyspozycja zdrowotna…nie nam to oceniać, już niedawno pisałem o tym tutaj na blogu. Ale ta niepotrzebna śmierć pokazuje dobitnie jacy my jesteśmy małostkowi, nieraz nieludzcy, bez empatii i dobrego smaku, czy kultury wobec tajemnicy ODEJŚCIA. Wspaniale podsumowała to moja koleżanka, poetycka dusza – Gabi. I za jej zgodą przekaże Wam jej piękne i trafiające w sedno sprawy słowa. Zresztą publikowane nie tylko tutaj. Ale tyle w nich miłości do gór, prawdziwej pasji, że czuje, że jakby wyjęte także z wnętrza mego serca, bo czuję tak samo! My ludzie gór wielokrotnie czujemy to samo, będąc tam, w Tatrach, wobec ich potęgi i odczuwając wszechogarniającą nas magię ICH – GÓR, to przecież cały nasz, ten lepszy świat…zostawiam Was już sam na sam ze słowami Gabi:
Czytaj dalej»Od dawna planowałem odwiedzić małą słowacką wioskę, blisko polskiej granicy, obok której przejeżdżałem wielokrotnie, ale zawsze nie było czasu, żeby tam zboczyć. Mowa o wsi Litmanova, leżącej 10 km od Starej Lubowli. Miejscowość zamieszkała jest przez ludność pochodzenia łemkowskiego i początkowo należała do Polski. Nieopodal wioski znajdują się dwie grupy malowniczych Litmanowskich Skałek. Wieś stała się jedną z najliczniej odwiedzanych miejscowości w północnej Słowacji po roku 1990 dzięki objawieniom maryjnym. Własnie tę historię chciałem osobiście poznać wybierając się w tamten rejon. Obecnie na końcu wsi, na zboczach Eliaszówki stoi Sanktuarium Matki Boskiej Litmanowskiej.
Czytaj dalej»To miał być krótki górski wypadzik, na pół dnia, gdyż tylko tyle czasu miałem do wykorzystania w nieoczekiwany wolny dzień. Skorzystałem z gotowego plany awaryjnego na takie okazje i po raz kolejny, a trzeci tego roku odwiedziłem Góry Czerchowskie. To pasmo leżące na Słowacji, znajduje się blisko polskiej granicy i mam tam tylko około 90 km dojazdu. Postanowiłem zakończyć wędrówkę główną granią tych gór i poznać ostatni nieznany mi kawałek pasma. Z poprzednich wypadów wiedziałem, że są to malownicze, odludne i dzikie góry, idealne do pobycia z samym sobą. Miejsce pełne ciszy, spokoju i bliskiego kontaktu z naturą. Prędzej można tam spotkać wilka niż turystę. W czasie mej wędrówki spotkałem tylko dwie osoby, zbierające jagody. Pierwsze me wyjście w te góry opisałem tutaj, a kolejne zetknięcie z Mincolem tu.
Czytaj dalej»Pasmo górskie Wyhorlatu położone we wschodniej Słowacji dane było mi odwiedzić już pięć lat temu, co opisałem tutaj. Te dzikie i odludne góry, rzadko odwiedzane przez turystów uwiodło mnie spokojem, ciszą, pięknymi zakątkami i pustymi szlakami, które uczęszczane są przez wytrawnych turystów bardzo sporadycznie. Góry te należą do Łańcucha Wyhorlacko – Gutyjskiego i są pochodzenia wulkanicznego. Skrywają w sobie wiele tajemnic. Dużą część pasma zajmuje poligon wojskowy, który obejmuje swoim zasięgiem nawet rejon najwyższego szczytu. Do niedawna nie można było więc wejść na wierzchołek Wyhorlatu – 1076 m. Czasy się zmieniają i choć nadal nie ma tam oficjalnego szlaku, wejście na szczyt nie jest już nielegalne.
Czytaj dalej»Ostatnie niepokojące wydarzenia w Tatrach zmusiły mnie do zabrania głosu w sprawie bezpieczeństwa w górach. Przez ostatnie dni ciągle słyszymy o kolejnych wypadkach turystów w najwyższych polskich górach. Mija dopiero pierwszy tydzień wakacji, za nami niecałe dwa tygodnie lata, a w Tatrach mnóstwo wypadków, także śmiertelnych! Z czego to wynika? Na wielu portalach, forach, mediach społecznościowych ludzie wypowiadają się na temat bezpieczeństwa w górach, podejmowania niepotrzebnego ryzyka. Wylewa się fala krytyki albo zrozumienia dla wyczynów „niedzielnych” turystów, bo jakże ich inaczej nazwać? Wypadkom ulegają przeważnie niedoświadczeni górsko ludzie, nieobeznani z chodzeniem po wysokich partiach Tatr o tej, jakże złudnej porze roku.
Czytaj dalej»Drugi dzień mego majowego wyjazdu na Ukrainę, w ramach wycieczki oddziału PTTK Sanok upłynął na zdobywaniu Pikuja, najwyższego szczytu całego pasma Bieszczad. Pogoda na ten drugi dzień wędrówki od rana nadal była znakomita, choć prognozy zapowiadały popołudniowe burze. Po noclegu w dość przyjemnym hotelu w mieście Wołowiec, leżącym u stóp pasma górskiego Borżawy wyjechaliśmy wcześnie rano w kierunku Pikuja. Autokar dowiózł nas do miejscowości Biłasowica, skąd ścieżką znaną tylko naszemu przewodnikowi Panu Markowi wyruszyliśmy w góry. Szlak na szczyt rozpoczyna się przy głównej drodze Użgorod- Lwów, tzw. „olimpijce”. Podejście w bardzo ładnej scenerii łąk i pól uprawnych nie było zbyt wymagające. Z polan ponad wioską roztaczały się piękne widoki w stronę pasma Borżawy oraz Beskidów Skolskich. Łagodnymi wzniesieniami zdobywaliśmy wysokość wchodząc w pewnym momencie do lasu, który dał nam trochę ochłody od palącego słońca. Tak weszliśmy na Wielyki Menczył, skąd widać było część Łuku Karpat, którym szliśmy dzień wcześniej.
Czytaj dalej»7 maja 2014 nakładem wydawnictwa Tatrzańskiego Parku Narodowego ukazał się ekskluzywny album „Tatrzańska Atlantyda”. Autor Piotr Mazik stworzył unikatowe, bogato ilustrowane historycznymi fotografiami kompendium wiedzy o Tatrach widzianych oczami pionierów i pasjonatów gór sprzed lat. „Tatrzańska Atlantyda” przypomina oblicze Tatr i Zakopanego, które mało kto dziś pamięta. Byłem jednym z pierwszych szczęśliwców, którzy mogli wziąć ten album do rąk. Od zawsze jestem pasjonatem starych dziejów Tatr i Zakopanego. Historia tych miejsc, czasów pionierskich, pierwszych odkrywców jest bardzo interesująca i wciągająca. Szukałem pozycji książkowych o historii tych miejsc już dawno, ciekawiły mnie stare fotografie, a teraz dostałem wszystko w jednym. Przetrawienie całej książki liczącej ponad 300 stron zajęło mi kilka dni. To była prawdziwa uczta, polecam to wydawnictwo każdemu miłośnikowi naszych najwyższych gór, naprawdę warto poświęcić trochę czasu na zagłębienie się w stare tatrzańskie i zakopiańskie dzieje. Powrót do tych odległych, pionierskich czasów, takie przemieszczenie w czasie to moje marzenie.
Czytaj dalej»W końcu coś pozytywnego stało się w polskiej turystyce. A konkretnie stworzono coś nowego. Jakże miła to odmiana pośród ciągłych wiadomości, że znowu coś nam turystom zamknęli, że zlikwidowano kolejny szlak. Dokładnie rzecz biorąc połączono istniejącą sieć szlaków, tworząc Główny Szlak Beskidu Wyspowego- Beskidzkie Wyspy. Ciekawa to inicjatywa promująca tą jakże piękną część polskich Beskidów. Trasa liczy 320 km i łączy 55 szczytów. Pokonanie jej całej jest więc już małym wyczynem. Przemierzyłem kilka tych szczytów i polecam każdemu, bo bardzo atrakcyjna to kraina.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze