











Dziś pora na dalszą relację z ostatniego wypadu w Tatry. Po nocy spędzonej w schronisku na Hali Ornak następnego dnia ruszyliśmy z Wiktorem na Czerwone Wierchy. Masyw ten w jesiennych kolorach prezentuje się najpiękniej. Mój przyjaciel – fotograf chciał się przekonać o tym osobiście. To co było nam dane zobaczyć tego cudownego dnia przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Wspinając się na grzbiet Ciemniaka znaleźliśmy się ponad chmurami i trwało to przez cały dzień. Całe Tatry były jak olbrzymia wyspa nad którą był błękit nieba i świeciło słońce, a dookoła otaczało nas morze mgieł. Niskie chmury, białe jak mleko wdzierały się w doliny tatrzańskie, ale nie wzniosły się wyżej jak na 1400 m.n.p.m. Bezchmurne niebo i bezwietrzna pogoda sprzyjały naszemu całodniowemu zachwytowi i podziwianiu tej niezwykłej gry natury.
Czytaj dalej»Październikowy urlop udało mi się wykorzystać na trochę szalony wypad w Tatry. Spędziłem tam tylko 48 godzin, ale spożytkowałem ten czas do maksimum. Noc mnie wyganiała na szlak i noc zganiała na nocleg do schroniska. Wszystko zaczęło się w niedzielę, którą spędziłem w Gorcach, podziwiając panoramy Tatr z masywu Lubania, ale o tym napiszę innym razem. W poniedziałkowe przedpołudnie przedostałem się dzięki fotografowi Wiktorowi, który towarzyszył mi w tej eskapadzie, w Tatry Zachodnie. Dokładnie w południe zagłębiliśmy się w kolorową o tej porze roku Dolinę Kościeliską. Jesień w Tatrach, tak jak w każdych innych górach jest najpiękniejsza. W planie było wyjście przed zachodem słońca na grzbiet Ornaku.
Czytaj dalej»Tatry Bielskie są ustawione poprzecznie do głównej grani Tatr. Zbudowane w większości z wapieni murańskich, na których rozwinęła się bujna roślinność, bogatsza niż w sąsiednich Tatrach Wysokich. Dla mnie to najpiękniejsze zakątki Tatr, dzięki fantastycznym kolorkom jakie można tam zobaczyć. Kolorowe, pełne kwiatów, ziół i traw oraz dużych stad kozic w partiach graniowych. Obecnie prowadzi przez nie tylko jeden szlak, przez Szeroką Przełęcz Bielską, która rozdziela Tatry Bielskie na dwie części, wyższą część zachodnią, z daleka rozpoznawalnymi szczytami, jak Murań, Hawrań, czy Płaczliwa Skała oraz część wschodnią łagodnie pofałdowaną z Szalonym Wierchem ,Jatkami i Bujaczym Wierchem. Podziwiać je możemy z głównej drogi z Łysej Polany do Tatrzańskiej Kotliny. Ale najlepsze widoki będziemy mieli spacerując dolinami oddzielającymi je od Tatr Wysokich. Właśnie tą drogę wybrałem na rodzinną wycieczkę parę lat temu.
Czytaj dalej»Tatromaniacy znają powiedzenie o panoramie Tatr od Hawrania, aż po Osobitą, czyli widoku na całe Tatry. Osobita uważana była przez długi czas za symbol końca Tatr, które, jak pisali polscy literaci końca XIX w. ciągną się „od Hawrania po Osobitą”. Wysunięty znacznie na zachód masyw Osobitej, wybitnie odosobniony, odsunięty na północ od głównego trzonu Tatr stanowi wbrew pozorom znakomity punkt widokowy, mimo wysokości tylko 1687m. Miałem okazję już się kiedyś o tym przekonać zdobywając go najszybszą drogą ze Zwierówki, przez przełęcz w Osobitej, jak biegł dawny szlak żółty. Masyw ten zbudowany ze skał krystalicznych i wapieni prezentuje się pięknie zarówno z bliska, np. z basenów termalnych w Orawicach, czy też z daleka, widziany z polskich szczytów Tatr. Jego lekko pochylona sylwetka jest łatwo rozpoznawalna z wielu miejsc i przyciąga jak magnez koneserów naszych kochanych Tatr. Postanowiłem ponownie zwiedzić tę górę, tym razem starym szlakiem z Orawic, pokonując całą długą i jakże piękną grań szczytową w stronę skansenu w Brestowej.
Czytaj dalej»Wycieczka w czerwcu 2007r. trasą Brzeziny – Murowaniec – Hala Pańszczyca – Polana Waksmundzka – Rówień Waksmundzka – Gęsia Szyja – Rusinowa Polana – Palenica Białczańska. Plany były inne, ale po olbrzymiej burzy jaka dopadła nas na Hali Gąsienicowej zmieniliśmy kierunek trasy i mimo padającego ulewnego deszczu ruszyliśmy w kierunku Gęsiej Szyi. Po drodze przeżyliśmy jeszcze burzę gradową i zgubiliśmy szlak, ale popołudniową porą pogoda wynagrodziła nas palącym słońcem, które pozwoliło się wysuszyc i ostrymi widokami jak to po burzy. Szlak z Hali Pańszczycy w kierunku Równi Waksmundzkiej ginie w pewnym momencie na leśnej polanie z ruinami bacówki, więc trzeba tam uważac, bo my musieliśmy improwizowac. Widoki pod koniec wędrówki i po burzy z Gęsiej Szyi i Rusinowej Polany na Tatry Bielskie i Wysokie wynagrodziły nam wszystkie trudy wędrowania. Dlatego gorąco zapraszam do obejrzenia fotorelacji. Byli ze mną jak zawsze Amelka, Arash i koleżanka z Bielska – Iza. A tutaj znajdziecie graficzny opis wycieczki.
Marcogor
Czytaj dalej»Każdy z tatromaniaków był na pewno choć raz na krokusach w Dolinie Chochołowskiej. Ostatnio takie wyjazdy stały się tak popularne, że raczej staram się unikać tych nalotów turystów, bo wolę chodzić swoimi ścieżkami i szukać ciszy i spokoju w górach. A krokusy są nie tylko tam. Ale dawniej jeździło się do Chochołowskiej prawie co roku. Moja lepsza połówka kocha kwiaty i nie ominie żadnego. Ja też uwielbiam jak przyroda rozkwita, bo po długiej zimie w górach każdy jest stęskniony ciepła i widoku wiosennej, soczystej zieleni. I tych łąk, polan ukwieconych, tonących w palecie barw przeróżnych. Dziś zapraszam właśnie do obejrzenia albumu fotograficznego z typowego wyjazdu, którego celem było polowanie na krokusy. A że przy okazji udało się wyjść po resztkach śniegu na Grzesia i zobaczyć kawałek Tatr to wyjazd należy zaliczyć do bardzo udanych. Wycieczkę odbyłem rodzinnie z Amelką i Madzią oraz Ewą i Romkiem dołączając do autokarowej wyprawy gorlickiego PTTK-u. Inne polowanie na krokusy, w innych rejonach Tatr możecie zobaczyć tutaj w opisie wędrówki Ścieżką nad Reglami. Natomiast tu jest graficzny opis szlaku. Zachęcam do oglądania zdjęć.
Marcogor
Czytaj dalej»Każdemu z nas święta kojarzą się z rodzinnymi spotkaniami, wcześniejszymi przygotowaniami i ciągłym zabieganiem. Komu nie marzy się czasem spędzić święta z dala od domu, zabiegania, po prostu odpocząć gdzieś w cichym miejscu, zaszyć się z dala od tego całego zgiełku, który w tym okresie jest największy. Mi udało się to dopiero raz, zaszyć się w górach i godząc to z obowiązkami rodzinnymi. Było to w grudniu 2007, wtedy to wyjechałem z żoną Amelką w Tatry i schowaliśmy się na Polanie Głodówka, w przyjaznym schronisku, z niezwykłą panoramą Tatr, znaną pewnie każdemu chociażby z pocztówek. Drugiego dnia wybraliśmy się na spacer cudną także zimą Doliną Białej Wody. Podjechaliśmy więc na Łysą Polanę, gdzie z parkingu wystartowaliśmy na spotkanie z mroźną, piękną tego roku zimą. A byli z nami również Arash i Altair. Spacer okazał się bardzo łatwy do Polany Biała Woda, gdzie znajduje się leśniczówka, gdyż szliśmy odśnieżoną drogą, a wokół nas roztaczały się zimowe pejzaże.
Czytaj dalej»Wczesna wiosną turyści tłumnie jeżdżą w Tatry w poszukiwaniu krokusów. To takie modne ostatnio, że czasem w Dolinie Chochołowskiej, która jest główną areną tych wypraw więcej jest turystów niż krokusów. Ja znalazłem swój sposób na to i jeżdżę tam, gdzie nie ma tłumów. Polecam każdemu rozpocząć te poszukiwania na Polanie Biały Potok, która znajduje się przy głównej drodze między dolinami Kościeliską i Chochołowską. Stamtąd można dalej wędrować Doliną Lejową, którą dotrzecie na Polanę Huty Lejowe, a tam także w spokoju, a nieraz i samotności można delektować się tatrzańskimi krokusami. Piszę tak, bo widziałem również gorczańskie krokusy! Później dochodzi się do ścieżki nad Reglami, skąd można iść w prawo lub lewo. Opis mojej wycieczki dalej przez Niżnią Polanę Kominiarską, Przysłop Kominiarski, Miętusi Przysłop, Polanę Małołącką i Polanę Strążyską możecie znaleźć tutaj. I wszędzie będziecie spotykac krokusy. Prywatnie, tak dla siebie. Tak więc nie tylko Chochołowska krokusami stoi. A graficzny opis wyprawy ścieżką nad Reglami jest tutaj. Zapraszam do obejrzenia albumu foto z mojego przejścia tej trasy wraz z Grupą Górską w kwietniu 2007r.
Marcogor
Czytaj dalej»Mam to szczęście, że swoją pasję do gór dzielę z najbliższymi – żoną i córką, którą od małego zarażaliśmy bakcylem gór. Pierwszym dwutysięcznikiem córki w Tatrach był Małołączniak w masywie Czerwonych Wierchów. Madzia miała wtedy osiem lat, a Tatry poznawała już mając roczek z perspektywy wózeczka. Był ciepły sierpień 2005r., ale w Tatrach leżały płaty śniegu po niedawnych niespodziewanych opadach. Ten rodzinny wypad zaczęliśmy w Nędzówce , żeby stamtąd podejść Stanikowym Żlebem na Przysłop Miętusi, skąd już można podziwiać pierwsze panoramy Tatr. Dalej Hawiarską drogą nad dnem doliny Miętusiej doszliśmy do Kobylarzowego Żlebu, gdzie córka miała pierwsze spotkanie z łańcuchem w górach i tędy wydostaliśmy się na Czerwony Grzbiet, gdzie już w całej okazałości zobaczyliśmy Giewont. Dalsze podejście było łagodne i szybko zdobyliśmy wierzchołek Małołączniaka – 2096m.
Czytaj dalej»Wiosna zawitała do nas w pełni. Coraz cieplejsze, pogodne dni nastrajały do wyjazdów z domu. Mnie ciągło jak zawsze w góry. Jako, że właśnie świętowałem okrągłą rocznicę, postanowiłem przedłużyc świętowanie na niedzielę i zrobic sobie prezent wyjazdowy. Spotkanie z górami to zawsze dla mnie największe szczęście i radośc z obcowania z nimi. Jako, że u nas błotniście i ponuro wyruszyłem znowu odwiedzic Tatry. Tam zima ma się dobrze i nadal w wielu miejscach ponad metr śniegu. Co prawda plany były inne, ale zmiana czasu i wyjątkowo krótka noc dała się we znaki. Trasę wycieczki zaplanowałem z niezawodnym Sławkiem, który stale mi towarzyszy w marcowych wędrówkach. A była z nami również Marysia, dla której było to pierwsze wyjście w Tatry, więc nie mogliśmy szarżowac! Pojechaliśmy w Słowackie Tatry Wysokie, żeby zobaczyc jak wyglądają w zimowej szacie jedne z największych tatrzańskich stawów u naszych sąsiadów.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze