











W Tatrach sypnęło śniegiem, nie pierwszym już tego roku, ale minusowe temperatury i przewidywane dalsze oziębienie wróżą, że to już na dobre może zawitać tam zima. To oznacza, że wkrótce ucieszą się narciarze i miłośnicy sportów zimowych. Właśnie niedawno na rynku pojawiła się ciekawa pozycja książkowa, będąca poradnikiem narciarskim, zwłaszcza dla używających śnieżnych uciech w rejonie Tatr. Mowa o kompletnym przewodniku narciarstwa wysokogórskiego po Tatrach. Książka, która ukazała się ponad miesiąc temu jest bogato ilustrowanym przewodnikiem dla narciarzy, których interesują piękne widoki i prawdziwa przygoda. Jak pisze autor Wojciech Szatkowski w ” Tatry na nartach. Przewodnik skiturowy.” : „Współcześni narciarze szukają w górach kontaktu z przyrodą pozbawionego ułatwień i urządzeń technicznych. Ciszy, spokoju. W to poszukiwanie narciarskiego eldorado idealnie wpisuje się turystyka narciarska”.
Czytaj dalej»Marzeniem każdego tatromaniaka jest wejście na najwyższy szczyt całych Tatr – Gerlach. Turyści marzyli o nim od dawna, także poeci, którym wydawał się nieosiągalny, ale mimo to próbowali go zdobyć, często z powodzeniem. Mi udało się wejść na Gerlach w 2003 roku. Marzy mi się zrobić po latach powtórkę tego wejścia, tym bardziej, że pogodę miałem mglistą i deszczową i widoki zerowe. Tak pisali o swoich marzeniach nasi piewcy Tatr w XIX w., w osobie Jerzego Żuławskiego. Ten zakochany w Tatrach poeta po 1900 r. dużo podróżował. Rozwijał pasję narciarza, alpinisty i taternika. Wraz z bratem Januszem 28 sierpnia 1909 dokonał pierwszego letniego wejścia na Przełączkę pod Kopą Popradzką i Smoczą Grań w Tatrach Wysokich. W 1910 roku zamieszkał na stałe w Zakopanem. Był współzałożycielem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. A tak pięknie potrafił pisać o Tatrach…
Czytaj dalej»Już wkrótce rozpocznie się zimowy sezon tatrzański. Śnieg, lód, szadź już czekają na nas w wyższych zakamarkach tych gór. Bądźcie więc ostrożni, rozważni, nie róbcie nic na siłę, mierzcie zamiary na możliwości. I przede wszystkim nie zapomnijcie o umiejętności wycofu, bo góry poczekają na nas, ale błędów nie wybaczają. Oby nie było niepotrzebnych tragedii, a wypadków jak najmniej, bo fantazji nam nie brakuje. Jeszcze zimy nie ma, a już wypadek śmiertelny na Giewoncie w ostatni tydzień! Lód bywa zdradliwy w wysokich górach o każdej porze roku! Pamiętajcie o zimowym wyposażeniu nawet teraz, w wyższych partiach Tatr. Tatry stoją już miliony lat, stały i stać będą, zawsze zaczekają na wasze fantazyjne pomysły ich zdobywania. Baczcie na prognozy pogody i atakujcie tak, żeby zminimalizować ryzyko. Tyle powrotów, ile wyjść, tego wam życzę przed tatrzańską zimą. Oby nie było jak w wierszu poniżej… z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Czytaj dalej»Czytaj dalej»„Stoją one tam gdzieś teraz wielkie, szare i smutne w jesiennej mgle i deszczu. Tam jest owa Liliowa Przełęcz, z której tylekroć patrzałem do Wierchcichej, do doliny na dole, która wydawała mi się jak cudowny, złocisty sen… Tam są te pustki pod Żelaznymi Wrotami, gdzie nie ma nic prócz motyli skalnych i głazów. Tam są gdzieś orły rozpięte na powietrzu, jak krzyże o półkolistych olbrzymich ramionach. Ale ja już z inną duszą urodziłem się pod tymi górami.
Powracam do nich co rok, zawsze z tęsknotą, jak mieszkaniec nadmorski do morza. Powracam – a one są dla duszy mojej jakby kamieniem próbnym dla metalu, jakby konfesjonałem spowiedniczym. Wydaje mi się, że one patrzą mi w duszę i widzą.
Dziś piękny wiersz o jednym z najcudowniejszych grzbietów górskich w Tatrach, jakże obleganym, bo najpiękniejszym jesienią, gdy trawy nabierają tej szczególnej barwy… któż nie zna tej grani uroczej i nie wędrował po niej jesienną porą? Ten nigdzie nie był i nic w górach nie widział…
Czytaj dalej»Dziś na wieczorne utulenie piękne wiersze Gomorry o Tatrach – mojej także miłości. Autorka jest tegoroczną laureatką konkursu poezji górskiej na mym blogu, to kolejna próbka jej talentu…
Bo przecież: „Gdy wyruszam w Tatry, czuję się stary i ociężały jak ptak pozbawiony skrzydeł, ale gdy z nich wracam, jestem odmłodzony i pełen życia.” ks. Roman Rogowski
Czytaj dalej»Łomnica, drugi co do wysokości szczyt Tatr był od dawna moim marzeniem. I w końcu nadszedł ten czas spełniania marzeń. Byłem już tutaj kiedyś kolejką, ale to nie to samo, co zdobyć szczyt od samego dołu, pokonując 1700 przewyższenia. Ten wybitny szczyt słowackich Tatr Wysokich o wysokości 2634 m do czasu przeprowadzenia dokładniejszych pomiarów ok. 1860 r. uchodził za najwyższy w Tatrach. Do 1870 r. Łomnica była najczęściej odwiedzanym szczytem Tatr Wysokich. Pisarka Jadwiga Łuszczewska przyjechała na Spisz tylko po to, by zobaczyć Łomnicę, prezydent Czechosłowacji Ludvík Svoboda był na niej kilkanaście razy pieszo. Łomnica odegrała ogromną rolę w dziejach zdobycia Tatr. Stanisław Staszic wyszedł na nią dla przeprowadzenia doświadczeń z magnetyzmem. Maksymilian Nowicki w 1867 r. pisał: „Kto pewny w nogach i wolny od zawrotu głowy, temu łatwo wejść na nią i zejść z niej.” Zdobycie jej w 1891 r. przez niemieckiego alpinistę Theodora Wundta w trudnych warunkach zimowych było ówczesnym rekordem pokonanych trudności.
Czytaj dalej»Tatry to małe pasmo górskie. Chodząc tyle lat po nich co ja nadchodzi taki moment, że wszystkie szlaki są przedeptane. Pozostaje wtedy zdobywanie szczytów na dziko lub powtarzanie już zdobytych. Lubię powracać w piękne miejsca, ale zawsze staram się coś zmienić na trasie. Najważniejszą sprawą jest upływ czasu. Jeśli nie pamiętam już szczegółów poprzedniej wędrówki to znaczy się można tam powracać. Nie zawsze tak się da, bo nasze kochane Tatry można przedeptać w miesiąc. Dlatego często odwiedzam także inne góry, choć Taterki to miłość największa i pierwsza. Podobnie było w ostatni weekend, gdyż postanowiłem po dwunastu latach odwiedzić ponownie Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Nowością miało być wejście również na Mięguszowiecki Szczyt Czarny i to się udało. Miałem zamiar schodzić dodatkowo z przełęczy na stronę słowacką, starym, zamkniętym szlakiem, ale pogoda pokrzyżowała te plany.
Czytaj dalej»
Czytaj dalej»Tatry moje, ile w was piękna
ile tęsknoty mojej
w bystrym strumyku łzy skroplone
nurząc się w wodzie jednością stałąkiedy oczy zamykam i w błogi sen wchodzę
ma miłość uśpiona w duszy zaległa
rankiem zaś ze wschodem słońca budzić się zaczyna
by unieść me ciało na szczyt gotowaw kwiecistej dolinie, wśród łąk zieleni
upojona twym pięknem pragnienia nie czuję
o, Tatry wy moje- miłości nieskończona
gdy po raz ostani serce zabije
spojrzę w skaliste twe oczy i zasnę spokojnieme ciało czasem sponiewierane
dusza zaś na grani zastała
kiedy miniesz mnie istoto żywa
poczujesz ciepło górskiego istnieniaGomorra
Wyjazd na krokusy w Tatry to już obowiązkowa część sezonu górskiego. Powracam tam regularnie, prawie co roku, żeby polować na te piękne widoki, cudne polany pełne fioletu. Konfiguracja wyjazdu jest różna, tym razem wypad odbył się w licznej ekipie, wraz ze wspaniałymi przyjaciółmi z Gorlickiej Grupy Górskiej. Termin też był inny niż rok wcześniej, bo niespodziewane ataki zimy przedłużyły czas oczekiwania na wysyp tych niezwykłych kwiatów do drugiej połowy kwietnia. Więc dopiero 26 kwietnia nasza wielka i wyśmienita ekipa GGG pięcioma autami udała się na spotkanie przygody w Tatry Zachodnie. Pogoda dopisała, aż do powrotu na parking na Siwej Polanie o 18h, kiedy rozlało się na dobre. Oprócz przeżyć duchowych w jednej z najpiękniejszych dolin tatrzańskich przewidziane były dla grupy także doznania ekstremalne podczas wejścia w zimowych warunkach, przez mokry i miejscami zapadający się śnieg na szczyty okalające Dolinę Jarząbczą. Całą ekipą, czyli w 21 osób weszliśmy na Trzydniowiański Wierch, niektórzy również na Czubik, a kilku śmiałków nawet na Kończysty Wierch.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze