











Kolejna bezsenna noc i następna książka z mojej górskiej biblioteczki została skonsumowana… Tym razem, by się odstresować wybrałem sobie lekkie opowiadanie słowackiego publicysty i taternika Ivana Bajo, pt.” Śmiech na linie”. Bajo jest autorem kilku nowych dróg i kilku przejść zimowych w Tatrach. Wspinał się też na Kaukazie i w Alpach. Jest autorem licznych artykułów, humorystycznych opowiadań i rysunków o tematyce górskiej, które ukazały się w różnych czasopismach. Ta książka jest zbiorem jego humorystycznych opowiastek o wspinaniu i nie tylko. Ivan Bajo dzieli się swoją radością życia i wspinaczkową pasją. I robi to doskonale, groteskowo i humorystycznie.
Czytaj dalej»Pora powrócić do mej opowieści z wędrówki przez słowackie Tatry Zachodnie, a konkretnie ostatnim mym pobycie na Siwym Wierchu podczas pokonywania drogi z Chaty Zwierówka na zachodnie krańce Tatr. Zostawiłem was na szczycie Siwego Wierchu, o czym przeczytacie tutaj, teraz pora wyruszyć dalej ze swoimi wspomnieniami. Pisałem już tam, że to jeden z najcudowniejszych szczytów Tatr, ale najwspanialsze piękno było dopiero przede mną. Idąc dalej na zachód musiałem przejść przez niezwykłe skalne miasto, prawdziwy raj pełen turniczek, wieżyczek, iglic, fantazyjnych wapiennych skałek o niesamowitych kształtach, z których wiele zostało nazwanych trafnie przez turystów. Przy słonecznej pogodzie, która dopisywała do pewnego momentu ten skalny raj ukazywał mi swe nieskalane piękno i czar. Czułem się tam niczym zagubiony książę w krainie baśniowego świata. Smaku memu wolnemu spacerowi wśród tych bajkowych formacji skalnych dodawał fakt, że prawie nie spotkałem tam ludzi! Po co tłoczyć się gdzieś na zatłoczonych polskich szlakach, gdy można odkrywać takie cuda natury i delektować się nimi w niezmąconej ciszy. Szedłem tą trasą drugi raz, po dziesięciu latach i znowu czułem się jak w raju…
Czytaj dalej»“Góry stanowią jedną z
najpiękniejszych ucieczek od nieszczęść naszego współczesnego świata. Góra, to istota więcej niż doskonała, którą czcimy i przed którą wypada jedynie spróbować zatańczyć. Królestwo prawdziwej wolności, mały skrawek raju.”
(Francois Florenc)
Czytaj dalej»
Korzystając z niezbyt ładnego weekendu wchłonąłem kolejną pozycję książkową, oczywiście z mojej górskiej biblioteczki. Pod nóż poszła książka “Everest” autorstwa Odda Haralda Hauge. To już następna lektura o najwyższym szczycie świata, tym razem utrzymana w konwencji thrillera. Ciekawe przemyślenia na temat tego, co pcha ludzi do ekstremalnych wyczynów w sytuacjach, kiedy honor i sława stają się ważniejsze niż życie. To opowieść o światowej sławie podróżniku i zdobywcy niedostępnych rejonów świata, dwukrotnie okrzykniętym Podróżnikiem Roku, który postanawia zdobyć Mount Everest, mimo, że nie jest himalaistą. Wszystko po to, żeby zachować lukratywny kontrakt sponsorski. Wyprawa od pierwszych chwil przynosi problemy i z każdym dniem staje się coraz większym dreszczowcem.
Czytaj dalej»Lato w pełni, to i sezon na Tatry w pełni. Ten rok ustanowiłem dla siebie rokiem Tatr, więc staram się bywać tam więcej, niż w poprzednich latach, w których nastawiłem się bardziej na odkrywanie nowych pasm górskich. Mam jednak w Tatrach kilka brakujących ścieżek do przejścia, by móc powiedzieć, że przeszedłem wszystkie znakowane szlaki w całych tych górach. W tym roku na pewno to się stanie, brakuje mi przecież zaledwie kilka łącznikowych odcinków. Wszystkie dostępne szczyty i przełęcze mam zaliczone, niektóre po kilka razy, przeszedłem też już wszystkie tatrzańskie doliny i ich pomniejsze odnogi, jeśli prowadzą tam znakowane ścieżki. W tym celu wybrałem sobie powtórkowy szlak na Brestową od Chaty Zwierówka, by przejść brakujący mi odcinek, przez Małą Brestową do przełęczy Palenica i dalej na Siwy Wierch. Ten ostatni szczyt uważam za jeden z najpiękniejszych w całych Tatrach, więc atakowałem go już czwarty raz…
Czytaj dalej»Dzisiaj wieczór nostalgii, więc także pora na kolejną porcje wspaniałej, górskiej poezji, bo ludzie wiersze piszą…
Czytaj dalej»Twoja kraina
na wieki będzie zachwycać
razem z rycerzami,
w złotej grocie
Janosiku
ze swą sprawiedliwościąBędzie,
bo zawsze są chętni na widoki
które z nóg zwalają,
gdy zachwyt aż uszami wychodziZawsze
Trzy Korony
królują przy krzyżu z Giewontu
stawy błyszczą skrami,
a świerki dorodnością
więc płyńcie
potoki szalone między kamieniami
skalne granie
zachwycą wędrowców
więc nie bój się o swoje skarby,
wspaniała duszo góralaLeszek K.
Wpadła mi w ręce ostatnio świetna książka, pod sugestywnym tytułem “Wspinaczka w skale”. Sama nazwa wskazuje o czym ona jest i choć nie jestem zawodowym wspinaczem, ani taternikiem to porady i informacje w niej zawarte mogą mi się bardzo przydać. Co prawda nic nie zastąpi kursu skałkowego, czy taternickiego dla osób mających ambicje wspinaczkowe, ale taka wiedza książkowa, zobrazowana na wielu fotografiach na początek nie jest zła. Chodzę po górach od lat, czasem się wspinam na jakieś trudniejsze szczyty, więc na naukę od najlepszych nigdy nie jest za późno. Ta kolejna moja górska lektura jest napisana przez jednego z lepszych wspinaczy Ameryki przystępnym językiem, więc nawet taki laik jak ja coś z niej zrozumiał. Wiele rysunków, zdjęć i rycin także bardzo pomaga w nauce. Polecam wszystkim spragnionym wspinaczki w skale może jak początek edukacji, przed kursami w terenie.
Czytaj dalej»Zakochaj się w ciszy poranka
Zakochaj się w rosie na trawie
Pokochaj szum lasu o świcie
I lilie, co kąpią się w stawie
Delektuj się gór panoramą
Gdy śnieg otula je bielą
Zachwycaj się światem dookoła
A każdy dzień będzie niedzielą.
Pora na kolejną odsłonę kącika poezji górskiej, w końcu ludzie wiersze piszą. A, że góry to piękno nieprzebrane i nieuniknione po wsze czasy, trudno mu się oprzeć! Pokochałem dawno temu tę baśniową krainę i nie przestanę jej wielbić i sławić jej czar i urok. Oddajmy się wspólnie kontemplacji słów wierszem spisanych…
Za horyzontem niespełnionych marzeń czeka szczęście.
Czytaj dalej»
Wczoraj trochę na szybko, nie mając pomysłu na nic konkretnego z racji zawirowań transportowych udałem się po raz kolejny w bliskie, a zarazem urocze pasmo Magury Spiskiej, wyróżniające się wspaniałymi widokami na Tatry. Miałem tam ostatni ukryty cel, a mianowicie przejście brakującego mi odcinka głównej grani tego pasma. Jako, że pogoda rozpieszczała, a moja wędrówka to miało być tylko marne 20km to nie spiesząc się rano ze wstawaniem dotarłem w rzeczone góry dopiero koło południa. Wyremontowaną bryką dojechałem na Przełęcz Magurską, gdzie dwa lata temu zakończyły się moje ostatnie odwiedziny tego regionu Słowacji. Do przejścia pozostał mi kawałek głównego grzbietu od tejże przełęczy przez Toporecką Przełęcz, do Zbójnickiego Stołu. Miałem jeszcze zamiar dojść po raz drugi w życiu na Wietrzny Wierch (Veterny Vrch), ale przeliczyłem się z siłami, a pora rozpoczęcia wycieczki okazała się zbyt późna. Ale najważniejszy cel został osiągnięty.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze