











Poznając większość sudeckich pasm po polskiej stronie postanowiłem też wybrać się na czeską stronę granicy, aby zobaczyć tamtejsze góry. Zamierzałem odwiedzić rozległe pasmo Jesenika, gdyż bardzo zaciekawił mnie ich najwyższy szczyt Pradziad, z widoczną z daleka wieżą telewizyjną. Widziałem go już z autostrady, jadąc w Sudety na urlop. Podobno tę górę widać nawet w wyjątkowych przypadkach z Kasprowego Wierchu zimową porą. Później dowiedziałem się, że istnieje brat- bliźniak Pradziada, zwany Jestedem i od razu zaplanowałem tam kolejną wyprawę do Czech. Ale wrócmy do mej wycieczki w Jeseniki. Będąc w Górach Opawskich przekroczyłem granicę w Głuchołazach i dojechałem do miejscowości Karlova Studanka, leżącej u podnóża Pradziada.
Czytaj dalej»Po wejściu na Kowadło, najwyższy szczyt Gór Złotych mogłem już na spokojnie poznawać inne atrakcje tychże gór. Kolejnego dnia pojechałem do Lądka-Zdroju, znanego uzdrowiska, pełnego zabytków i pięknych ogrodów, ale mnie interesowały przede wszystkim górskie osobliwości w jego pobliżu. Do tej pory miasto kojarzyłem najbardziej z najstarszym i największym festiwalem filmów górskich w Polsce. Przegląd Filmów Górskich im. Andrzeja Zawady odbywa się co roku we wrześniu. Nigdy nie udało mi się tu być, mimo, że kiedyś miałem już prawie zakupione bilety. Nareszcie zwiedziłem zabytkową starówkę miasta wraz z ogrodem botanicznym, aby udać się później w zakątki bardziej górskie. Najpiękniejszy budynek jaki zobaczyłem podczas rekonesansu po mieście to chyba pomieszczenia Zakładu Przyrodoleczniczego „Wojciech”. To najokazalszy i najstarszy obiekt balneologiczny w uzdrowisku.
Czytaj dalej»Mój najbardziej deszczowy dzień w czasie zeszłorocznego urlopu w Sudetach upłynął na szwędaniu się w okolicach Bielic. Najpierw poznałem dzikie i surowe Góry Bialskie, co opisałem tutaj, a potem po zejściu do Bielic, czyli uroczej wioski położonej u wylotu Doliny Górnej Białej Lądeckiej i odpoczynku w jednej z miejscowych chat udzielających schronienia strudzonym wędrowcom, wyruszyłem na szczyt pobliskiego Kowadła. To góra już na terenie Gór Złotych, będąca najwyższym szczytem całego pasma, a więc musiałem się tam wdrapać w ramach realizacji swego projektu na 2014, czyli zdobycia Korony Gór Polski.
Czytaj dalej»Góry Bialskie to rozległy teren o wysokich walorach turystycznych, narciarskich i przyrodniczych. Ze względu na pierwotną przyrodę i niskie zaludnienie nazywany też jest sudeckimi Bieszczadami. Według Regionalizacji fizycznogeograficznej Polski J.Kondrackiego wchodzą one w skład Gór Złotych. Podobnie uważają również czescy geografowie, dla których całość tych terenów to „Rychlebské hory” . Dla twórców Korony Gór Polski to jednak samodzielne pasmo, więc realizując swój projekt zdobywania KGP musiałem odwiedzić te góry w celu zdobycia najwyższego ich szczytu. Stało się to w czasie mego ostatniego wyjazdu w Sudety. Pasmo niezbyt wysokie, ale dzikie i rzadko odwiedzane urzekło mnie swoim spokojem i całkowitym jakby odcięciem od świata. W czasie wędrówek przez Góry Bialskie nie spotkamy tłumu turystów, za to odnajdziemy tu niczym niezmącony spokój i możemy oddać się głebokim przemyśleniom.
Czytaj dalej»Korzystając z wolnego dnia i ładnej pogody skrzyknąłem swoją górską ekipę i zaprosiłem ich na przyjemny zimowy spacer przez ścieżki pobliskiego Beskidu Niskiego. Na krótką, rodzinną wędrówkę wybrałem popularny ostatnio wśród turystów szczyt Jaworza, w pobliżu Grybowa. Odkąd wybudowano tam wysoką na prawie trzydzieści metrów wieżę widokową zwieńczoną krzyżem trafia tutaj wielu turystów. Najbliżej dostać się tu możemy z przełęczy nad Binczarową, a najłagodniej niebieskim szlakiem z Ptaszkowej. I tę właśnie trasę wybrałem, mimo, że jest najdłuższa, ale mogłem dłużej cieszyć się piękną, mroźną scenerią zimową. Tak zaplanowałem czas eskapady, żeby dojść na górę przed zachodem słońca. I ten plan się powiódł, po półtoragodzinnej wędrówce stanąłem z częścią ekipy na tarasie widokowym na wieży. Zachód słońca może nie był oszałamiający, ale panorama na pobliskie szczyty Beskidu Niskiego na czele z Lackową, czy pasmo Jaworzyny Krynickiej wyśmienita. Nie zobaczyłem Tatr, ale zimowe krajobrazy w bajkowym lesie oglądane po drodze naładowały skutecznie moje wewnętrzne akumulatory. I do tego ciepłe promienie słońca jeszcze bardziej dodawały uroku dzikiej beskidzkiej krainie.
Czytaj dalej»W czasie mej pierwszej wizyty w Sudetach główny nacisk położyłem na dokładne poznanie Karkonoszy, jako najwyższych i najpiękniejszych gór na zachodzie kraju. Trzy dni starczyło mi na przejście całego granicznego grzbietu z najwyższymi szczytami, co opisałem już kiedyś. Jeden dzień mego pobytu zrobiłem sobie przerwę od dalekich wędrówek i wykorzystałem na poznanie ciekawostek regionu. Jako, że mieszkałem wtedy w Szklarskiej Porębie postanowiłem lepiej poznać również podnóża Karkonoszy, aż po Karpacz. Zrobiłem sobie wycieczkę objazdową po tym rejonie moim autkiem. Przez trzy dni wieczorami miałem dość czasu na zwiedzanie Szklarskiej Poręby, o czym pisałem już tutaj. Swój objazd przez dalsze okolice rozpocząłem w dolnej części miasta. To właśnie przy wjeździe do tego pięknie położonego kurortu znajduje się wejście do Wodospadu Szklarki, drugiego co do wysokości w polskich Karkonoszach.
Czytaj dalej»
To była dawno zaplanowana wyprawa. Zawsze chciałem spędzić sylwestrową noc w klimatycznym miejscu w górach. Wybrałem gorczańskie schronisko, pięknie położone na widokowej polanie, żeby zobaczyć ukochane Tatry i fajerwerki na Podhalu. Pogoda tego ostatniego dnia roku dopisała wyśmienicie, więc wszystkie te zamierzenia spełniły się. Cudowna mroźna zima, boskie widoki i wesoła gromadka współtowarzyszy to wszystko było mi dane. A ostatnia noc roku miała być wypełniona szampańską zabawą w gronie przyjaciół z Gorlickiej Grupy Górskiej. Schronisko pod Turbaczem wypełnione było po brzegi górołazami i miłośnikami uroków natury i dobrej zabawy. Fajnie było poznać wielu z nich w czasie sylwestrowej imprezy. Ale po kolei…
Czytaj dalej»Po odkryciu niezwykłych tajemnic nieistniejącej wsi Łopienka, co opisałem tutaj udałem się w dalszą wędrówkę. Moim kolejnym celem był szczyt Korbani, gdzie w tym roku wybudowano wieżę widokową. Z Łopienki nie prowadzi tam żaden szlak, ale istnieje stara droga łącząca tę wioskę z sąsiednią wioską Tyskową. Przebiega ona przez Przełęcz Hyrcza, skąd już blisko na wierzchołek Korbani. Na przełęcz szedłem bardzo błotnistą drogą, wyglądała jakby była tam świeżo zdarta nawierzchnia i odkryta mulista ziemia. Ubłociłem się więc po kolana, ale widok, jaki zobaczyłem z przełęczy wynagrodził mi te niewygody. Hyrcza położona na wysokości 697 m n.p.m. pomiędzy szczytami Durnej (979 m n.p.m.) a Korbani (894 m n.p.m.) jest rozłożystym siodłem, z obszerną widokową polaną. Uroku temu miejscu nadaje też malowniczość otoczenia, jak i samej łąki w jesiennych kolorach.
Czytaj dalej»Chcielibyście trafić kiedyś do magicznej krainy górskiej, gdzie czas zatrzymał się wiele lat temu i wszystko toczy się swoim, łagodnym rytmem? Do zaginionego świata, gdzie nikt nie pędzi, nie ma stresu, ponagleń, że coś musimy, albo coś trzeba, wypada itp ? W miejsce, gdzie nie spotkacie tłumów, a doświadczycie ciszy, błogiego spokoju, oderwania od rzeczywistości. Tam, gdzie cywilizacja nie dotarła i ludzie są milsi, weselsi, szczęśliwsi? Ja odnalazłem takie pełne ciepła i radości uroczysko górskie, gdzie właśnie możemy poznać ten inny, zapomniany czas, świat! Ta czuła i słodka kraina to Bieszczady…. kiedyś najdziksze góry w Polsce, teraz zapełnione turystami, ale nadal możemy odnaleźć tam zagubione lądy, będące oazą spokoju. Jak trafić do tej baśniowej, pełnej piękna natury, dzikości i samotności krainy? Wystarczy jadać z Cisnej do Ustrzyk skręcić w lewo za Dołżycą, kierując się na Buk i Terkę. Potem należy skręcić w wąską asfaltową drogę do Łopienki i już będziecie w świecie bajki.
Czytaj dalej»Grudzień to miesiąc niezbyt zachęcający do górskich wędrówek. Dookoła szaro, buro, wszyscy czekają na piękną zimę. Ja ze swoją grupą miejscowych górołazów przygotowaliśmy się do nowego sezonu zimowego poprzez zakupy sprzętu na zimę i postanowiliśmy wypróbować go korzystając z nieco lepszej aury. Zaplanowałem na ten pierwszy prawie zimowy wypad, no bo zima tylko wysoko w Tatrach, łatwą trasę dla bezpiecznej nauki chodzenia w rakach dla nowicjuszy. Za cel obraliśmy sobie wyjście z Kuźnic na Kasprowy Wierch poprzez Myślenickie Turnie. A dalej graniczną granią przez Goryczkowe Czuby i Suchy Wierch Kondracki, aż do zejścia Doliną Kondratową z powrotem do auta. Plan udało się wykonać w stu procentach, mimo pewnych perturbacji ze sprzętem, gdyż jak się okazało w trakcie wycieczki to moje raki odmówiły współpracy. Ale jakoś udało się mi bezpiecznie zejść na dół. Wyprawa ta uświadomiła mi jak ważny w wysokich górach jest sprawny sprzęt do turystyki zimowej. Moje raki się rozpadły nagle i niespodziewanie, przez co przy schodzeniu po lodzie nabawiłem się niegroźnej na szczęście kontuzji. Nie wyobrażam sobie jednak, co by się stało, gdyby awaria sprzętu wydarzyła się np.na Rysach. Dało mi to dużo do myślenia, o bezpieczeństwie zimowych wypraw bez pewnego sprzętu z wyższej półki.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze