











Pewnie każdy z nas górołazów był już kiedyś w Pieninach, a konkretnie zdobywał Trzy Korony, najwyższy szczyt Pienin Właściwych. Zdecydowana większość z nas pewnie była także na Sokolicy, zaliczanej do pasma Pieninek. Kto by nie widział słynnej sosny reliktowej na jej skalistym wierzchołku? Zapewne wielu z nas zaliczyła również Małe Pieniny, z najwyższym szczytem całego pasma Pienin – Małą Wysoką. Znajdą się też tacy, którzy wędrowali z przełęczy Szopka na przełęcz Snozka poprzez Pieniny Czorsztyńskie, gdzie dominują boskie widoki na Zalew Czorsztyński z zamkiem w Niedzicy i ruinami zamku w Czorsztynie oraz na Tatry. Ale kto z was zwiedzał Pieniny Spiskie? W ostatni weekend maja postanowiłem właśnie poznać to pasmo górskie. Jako, że chodziłem także po słowackiej stronie Pienin była to ostatnia część Pienin jakiej mi brakowało do pełnego poznania tych, jakże urokliwych gór Polski.
Czytaj dalej»Skoruszyńskie Wierchy lub Pasmo Skoruszyńskie (słow. Skorušinské vrchy) to pasmo górskie na słowackiej Orawie. Najwyższym szczytem jest Skoruszyna (1314 m). Według regionalizacji polskich geografów stanowi środkową część Pogórza Skoruszyńskiego, które z kolei wchodzi w skład Pogórza Spisko-Gubałowskiego. Słowacy natomiast całe Pogórze Skoruszyńskie zaliczają do Beskidów Środkowych. Już od dawna planowałem wyprawę na najwyższy szczyt tego pasma, jakim jest Skoruszyna. Wiele razy gościłem przecież na basenach termalnych w Orawicach, a stąd już tylko kilkadziesiąt minut do szczytu. Ale zawsze był pośpiech, a ja wiedząc jak bardzo widokowa jest to góra chciałem solidnie poznać to pasmo.
Czytaj dalej»Kolejny piękny dzień postanowiłem spędzić rekreacyjnie poznając góry położone wokół zalewu Klimkówka, głownie „Pieniny Gorlickie”, gdzie usytuowana jest zapora na Ropie, a sama rzeka tworzy malownicze przełomy. Nie sądziłem, że na tak krótkiej trasie spotkają mnie niespodzianki, ale jednak życie wciąż zaskakuje. Wyruszyłem z dawno niewidzianym kolegą Damianem ze wsi Łosie, gdzie znajduje się zagroda maziarska, pamiątka świadcząca o historii tego regionu oraz piękna cerkiew grekokatolicka, którą obowiązkowo zwiedziliśmy. Później droga prowadziła nas malowniczymi przełomami rzeki Ropy, która przedziera się tu przez Pieniny Gorlickie, aby doprowadzić do zapory zbudowanej w dolinie rzeki w najwęższym miejscu. Wody zalewu znajdują się na długości ponad 5 km, z cofką dochodzącą pod Uście Gorlickie. Sama tama powstała między górami Ubocz, a Kiczera- Żdżar.
Czytaj dalej»Od dawna chodziła za mną chęć poznania zachodniego skraju Beskidu Sądeckiego, leżącego między Łąckiem a Szczawnicą. Góry te ciągną się wzdłuż zielonych przełomów Dunajca, tak jak biegnie żółty szlak. Chciałem zobaczyć to na własne oczy, zwłaszcza, że słyszałem dużo dobrego o walorach widokowych tego szlaku. W końcu udało mi się zmobilizować na tę trasę, bo zawsze były inne, wyższe góry na topie. Teraz po powrocie muszę stwierdzić, że było warto. Przebyta droga jest piękna, urokliwa, sielankowa, a widoki i krajobrazy beskidzkie sielskie i urzekające. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że trasa jest wymagająca i trudna kondycyjnie, no ale zdecydowałem sobie, że przejdę ją z Łącka do Krościenka. Wyszło tego 18km, ale sumy podejść ponad 900m, a więc jak na dobrym tatrzańskim szlaku. Tyle dało pokonanie w sumie 12 szczytów!
Czytaj dalej»
Weekend majowy obfitował w tym roku w wolne terminy do wędrówek górskich,a pogoda była w miarę dogodna i stabilna. Co prawda majówka była trochę burzowa, ale do południa pogoda była słoneczna i pewna, choc przejrzystośc powietrza pozostawiała trochę do życzenia. Jakoś tak wyszło, że ten długi weekend wykorzystałem na nadrabianie zaległości w najbliższej okolicy. Przeznaczyłem go więc w dużej mierze na poznawanie Beskidów. Tym razem padło na Beskid Sądecki i wędrówkę przez Kamień Św.Kingi na Halę Przehyba i dalej. Wyruszyliśmy z córką Madzią i Danielem z Jazowska, gdzie teraz można łatwo się dostac nawet kursowym autobusem, w kierunku wsi Łazy Brzyńskie, bo tak prowadzi zielony szlak. Najpierw było przejście przez most na Dunajcu, który później podziwialiśmy wielokrotnie z góry,a potem spacer przysiółkami skąd rozpościerały się ładne widoczki na okolice i Beskid Sądecki.
Czytaj dalej»Pasmo Lubomira i Łysiny według różnych podziałów regionalizacji zaliczane jest do Beskidu Wyspowego lub Makowskiego, a według starych map jest najwyższą kulminacją Beskidu Średniego. Któregoś dnia postanowiłem zwiedzić go, żeby zaliczyć do Korony Gór Polski, nie bardzo wiedząc jakim geografom wierzyć. Niestety jesienny wypad w to pasmo wypadł w deszczowy, mglisty dzień, więc fotek za dużo nie ma, ale atmosfera za to była bardzo niesamowita, rodem z filmów Hitchcocka. Towarzyszył mi niezawodny kumpel moich eskapad górskich Daniel. Najciekawszym i najwyższym miejscem jest szczyt Lubomira, gdzie znajduje się jedno z nielicznych w górach Polski obserwatoriów astronomicznych. W trakcie pobytu na szczycie byłem świadkiem prac budowlanych, które wyglądały na budowę wieży, czy widokowej to trzeba będzie sprawdzić. Godnym polecenia miejscem jest schronisko PTTK na Kudłaczach, gdzie dojechać można prawie na miejsce autem, a oferuje tak lubiany przez turystów prawdziwy klimat górski. Trasa z Kudłaczy na Lubomira i dalej Trzy Kopce i Łysinę nie zajęła nam zbyt wiele czasu, gdyż pogoda nie rozpieszczała i wróciliśmy tą samą drogą. Zapraszam do obejrzenia krótkiej fotorelacji.
Kolejny dzień długiego weekendu postanowiłem wykorzystać na zwiedzenie masywu Cergowej, pięknej, pochylonej jak leżący koń góry, mi osobiście przypominającej trochę tatrzański Krywań z sylwetki. To jeden z najwyższych szczytów Beskidu Dukielskiego, górujący zdecydowanie nad miejscowością Dukla. Miasto to jest nieodwracalnie związane ze św.Janem z Dukli, także na tej górze można znależć takie miejsca – jak pustelnie, gdzie przebywał święty, cudowne źródełko. Rejon masywu Cergowej to także wiele jaskiń, rezerwaty ze stanowiskami cisów, zarastające stawy, z których jeden zwie się Morskie Oko. Występują tu też liczne wychodnie piaskowca cergowskiego, a góra odwiedzana jest również przez paralotniarzy.
Czytaj dalej»Między Tatrami Bielskimi a Pieninami ciągnie się niepozorne, nieznane większości, zalesione pasmo Magury Spiskiej. Góry te mało popularne wśród turystów dostarczają jednak niesamowitych przeżyć widokowych, dlatego polecam je każdemu koneserowi górskich wędrówek. Za namową mającego nieraz świetne pomysły kumpla Arasha udaliśmy się tam na początku długiej majówki dodatkowo w towarzystwie sympatycznej koleżanki Renaty. Obraliśmy kierunek na Żdiar, żeby zaparkować w znanym ośrodku narciarskim Strednicy. Stąd zamierzaliśmy przejść zachodnią część Pogórza Spiskiego, a więc tę bliżej Tatr. Dlatego cały czas podczas wędrówki towarzyszyły nam widoki na cudne Tatry Bielskie, a w miarę nabierania wysokości również na Tatry Wysokie, których wierzchołki nieśmiało pokazywały się ponad murem Bielskich.
Czytaj dalej»Kolejny wypad w Słowacki Raj miał miejsce w maju 2011r. Pojechaliśmy całą ekipą na dwa auta, byli ze mną Amelka, Madzia, Ela, Krzyś, Arash, Daniel i Sławek. Plany początkowo były inne, ale w końcu wylądowaliśmy tutaj, po raz kolejny w Podlesoku, gdzie znajduje się większość wejść do cieśniaw Słowackiego Raju. Jako, że część ekipa nigdy tu nie była postanowiłem pokazać im najpopularniejszy wąwóz Suhą Belę, z wodospadami Misiowym, Okienkowym i Korytowym. Cała trasa zawiera mnóstwo ubezpieczonych żelastwem miejsc – drabinek, łańcuchów, klamr, więc była bardzo atrakcyjna dla każdego. Początek to jednak droga wzdłuż potoku po drewnianych kładkach. Wszyscy doskonale sobie radzili i wiele frajdy sprawiało całej grupie pokonywanie trudności szlaku. Jedynym mankamentem było duża liczba turystów i kolejki.
Czytaj dalej»Rozpoczął się długi weekend majowy. Pogoda w końcu zrobiła się prawdziwie wiosenna. Wszyscy chyba czekaliśmy na takie ciepło po ostrej zimie. Pora więc była wyruszyć znowu w góry. Na początek długiej majówki padło na Beskid Sądecki, gdyż miałem tam pewne zaległości, a przyroda rozwija się tam szybko, z racji niewielkich wysokości. Chciałem zobaczyć w końcu zieleń na szlaku i to się udało. Rano dostałem się do Łabowej skąd wyruszyłem na szlak. Trasa mej wędrówki biegła początkowo asfaltem przez wieś Łabowiec, tam spotkałem wielką grupę turystów z opolskiego PTTK – u, którzy przyjechali tutaj do Krynicy na cały weekend pochodzić po beskidzkich szlakach. Czy to nie piękne? Średnia wieku była pewnie ponad 50+, ale jak wszyscy wysiedli z autokaru, żwawo ruszyli do góry, że ciężko było ich przegonić.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze