Miasteczko Primosten i wzgórze Kremik nad Adriatykiem
W tym roku spełniło się kolejne moje marzenie. Wyjechałem na południe Europy zobaczyć inny świat, poczuć ciepłe morze, poznać stare miasteczka nad Adriatykiem i ujrzeć Góry Dynarskie, które niekiedy opadają prosto do morza. Tym rajem, jaki sobie wybrałem na pierwsze zapoznanie została Chorwacja. Poznałem go dopiero malutki kawałeczek, więcej przez szybe samochodu, ale już wiem, że prawdziwe jest przysłowie, które głosi, że na Chorwację tylko za pierwszym razem trafiamy przypadkowo, potem są już tylko powroty z miłości! Bo jest tu wszystko co najpiękniejsze – ciepłe morze, cudne plaże, góry, jaskinie, jeziora i wodospady oraz mnóstwo zabytków z odległych wieków. I wszystko skumulowane w sumie na niewielkiej powierzchni, długiego, ale wąskiego wybrzeża nad Morzem Adriatyckim.
Pokonując autostradą i nie tylko ponad tysiąc kilometrów trafiłem na Dalmację, bezsprzecznie jednej z najpiękniejszych krain w Europie. Ciepłe lazurowe morze, zaciszne plaże, labirynt wysp, a do tego dziesiątki miast i miasteczek mających za sobą setki lat historii, która pozostawiła niezliczoną ilość zabytków w oprawie ciasnych uliczek , kamiennych murów i wszechobecnego słońca – to wszystko czeka na przyjezdnych. Ten wąski pas należącego do Chorwacji stałego lądu oraz dziesiątki mniejszych i większych wysp rozciąga się z pólnocnego zachodu na południowy wschód wciśnięty między Adriatyk, a pasmo Gór Dynarskich. Wśród podszeptów znajomych wybrałem jeden i trafiłem do Primostenu, malutkiego miasteczka leżącego między zatokami Raduca i Primošten, w pobliżu Szybenika, miasta, którego zabytkowa starówka zapisana jest na liście UNESCO. Ale to jeszcze przede mną…
Starówka Primostenu położona na cyplu otoczonego z każdej strony wodą też jest mega piękna. Ciasne i wąskie uliczki wznosza się ku górze, a urokliwe knajpki i butiki z pamiątkami czynne są minimum do północy. Na szczycie stoi kościół zbudowany w 1485 roku i odnowiony w 1760 r. Budynek leży w otoczeniu miejscowego cmentarza, z którego rozciągają się fantastyczne widoki na morze i okolicę. Dawniej Primošten znajdował się na wysepce blisko lądu. Podczas tureckiej inwazji w 1542 roku, miasto chronione było przez mury oraz wieże – z lądem połączone było poprzez most wciągany do góry. Kiedy Turcy się wycofali, most został zastąpiony przez rampy i w 1564 roku, osadę nazwano „Primošten”. Po tym połączeniu starówki ze stałym lądem wzdłuż zatoki rozbudowała się nowa część miasteczka. Primošten słynie z winnic. Ich fotografie zawisły nawet w centrum ONZ w Nowym Jorku. Największa plaża miasteczka nazywa się Raduca. Jej mniejsza część, Mala Raduca jest uznawana za jedną z 10 najpiękniejszych plaż w Chorwacji.
I na tej plaży dane mi było się wylegiwać. Ale jako, że szybko odezwał się zew krwi górołaza, zaczałem rozglądać się za najwyższym wzniesieniem w okolicy. Moje oko dostrzegło Kremik, najwyższą górkę na widnokręgu o oszałamiającej wysokości 170m! Ale pomyślałem sobie, że musi być stamtąd świetny widok na otwarte morze i miasteczko w dole, więc warto się wybrać. Tak też uczyniłem i ruszyłem w drogę. Obszedłem wzgórze dookoła, a prowadziły mnie ścieżki rowerowe, widoki raz po raz się zmieniały, a to na wierzchołek, a to na Adriatyk, a to na zatokę Kremik z portem dla jachtów, albo zatokę Raduca, z widocznym półwyspem, gdzie leżą te piękne plaże, czy w końcu na starówkę Primostenu, położoną na sąsiednim wzgórzu. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie dzika, kamienista, miejscami upiększona urwiskami plaża nad którą chwilami wędrowałem. Im bardziej zbliżałem się z powrotem do miasteczka, tym więcej ludzi spotykałem opalających się na tych dzikich plażach, nieraz całkiem nago.
Wielkie wrażenie zrobiło też na mnie odnalezienie maleńkiej latarni morskiej, którą dzień wcześniej podziwiałem wieczorem z portu Primostenskiego. Niestety okazało się, że ścieżki na szczyt nie ma, drogi rowerowe tylko okrążają wzniesienie Kremik. Próbowałem dostać się na dziko, ale winnice i inna śródziemnomorska roślinność okazała się nie do przejścia. Poza tym olbrzymi upał uzmysłowił mi, że zdobywanie górek i gór na Chorwacji należy chyba odłożyć na inną, zimniejszą porę roku. Człowiek uczy się cały czas, a skwar i niemiłosierny upał mogą pozbawić sił każdego. Zrobiłem w czasie tego trzygodzinnego spaceru ponad 10,5 km, a zmęczyłem się jakbym zdobył przynajmniej jakiś beskidzki szczyt. Bardzo mi się przydał mały, ale pakowny i wygodny plecak turystyczny, który nie uwierał świeżo opalonych pleców. Tym samym poznałem najbliższe okolice Primosten i obejrzałem panoramy miasteczka, zatoki i morza z różnych stron. Zapoznałem się też bliżej z roślinnością tego regionu i wiem, że wiele z nich ma ostre łodygi, pnącza i kolce.
Na koniec niech przemówią zdjęcia z tej wycieczki krajoznawczej, one najpewniej oddadzą piękno, jakie ujrzały moje oczy. Cudownie także prezentowały się ze wzgórza wysepki z archipelagu Kornati. Zobaczyłem zaledwie kilka z nich, skalistych, niemal pozbawionych roślinności wysp, tworzących najbardziej niezwykłe miejsce na Morzu Adriatyckim. Odległość archipelagu od lądu stałego wynosi średnio 18-22 km, a jego długość to około 50 km. Jakże majestatycznie prezentowały się z mojej drogi jachty i żaglówki pływające między nimi! Wkrótce zaproszę was na kolejną delektację urokami Primostenu, Szybenika, a może innych ciekawych zakątków Dalmacji. A teraz zachęcam do udziału w krótkiej ankiecie. Z górskim ciągle pozdrowieniem
Marcogor
no… niezłe widoczki:)
🙂 Oczywiście jest droga na sam szczyt Kremik i można nawet tam wjechać rowerem 🙂 Wejście jest od strony magistrali jadranskiej – trzeba skręcić w pierwszą szutrówkę w prawo gdy się minie już parking „widokowy”. Druga szutrówka w prawo prowadzi na ścieżkę pieszą okalającą szczyt od strony Mariny Kremik. Trasa którą szedłeś jest główną drogą spacerową okalającą to wzniesienie. Ważna uwaga to – mimo upału trzeba mieć skarpety za kostki i najlepiej wyższe buty. Podczas spaceru napotkałam żmije w niszach skalnych – więc trzeba uważać. Ja głównie jeździłam rowerem lub biegałam.
I jeszcze mały suplement 😉 – na liście UNESCO znajduje się tradycyjna uprawa winorośli i winnice z okolic Primosten. Można np. wybrać się kilka km w głąb lądu do Jurlinovi Dvori w miejscowości Draga – np. rowerem wypożyczonym w Primosten. Tutaj jest coś w rodzaju etno-skansenu – można zobaczyć tradycyjne życie, uprawę winorośli i zwiedzić muzeum. Bardzo fajna rzecz 🙂 Jest też możliwość zjedzenia dalmatyńskiej, tradycyjnej kolacji i wypicia wina Babić – z winnic objętych egidą UNESCO. Polecam 🙂
witam. a widzieliście te trzy betonowe wejścia z rozgałęziającymi się korytarzami? nie miałem latarki, więc nie sprawdziłem. pozdrawiam