Na Wietrznym Wierchu
Tego roku niespodziewanie dla mnie samego poznałem dość dokładnie słowackie pasmo Magury Spiskiej. Ten wał górski ciągnący się w miarę równolegle wzdłuż Tatr Bielskich, a z drugiej strony ograniczony pasmem Pienin stanowi dość ciekawy punkt widokowy z racji swego położenia. Niewielkie wzniesienia, ładne widoki na sąsiednie pasma są atutami tychże gór i mogą stanowić doskonały areał spacerowy dla niewymagających turystów. W maju przeszedłem dużą część tego pasma, o czym przeczytacie tutaj. W sierpniu wybrałem się ponownie, żeby zdobyć ich najwyższy szczyt – Wietrzny Wierch. Trzeba było dojechać do słowackiej miejscowości Wyżne Rużbachy, które słyną z uroczego uzdrowiska, basenów termalnych, a zwłaszcza z niezwykłego rezerwatu przyrody – jeziora trawertynowego – Krater, które stanowi naturalne kąpielisko termalne.
Stamtąd zrobiłem pętlę przez polany Kosiare i Plontane na wierzchołek Veternego ( Wietrznego ) Wierchu i z powrotem żółtym szlakiem do uzdrowiska. Trasa bardzo łatwa i przyjemna, bardziej dla wypoczynku i relaksu niż wyrypy górskiej. Z głównej grani Magury Spiskiej, którą osiągamy bez żadnego wysiłku roztaczają się czarujące widoki, zwłaszcza na Pieniny i Tatry. Doskonale widać Trzy Korony po polskiej stronie granicy, nie tylko ze szczytu Wietrznego Wierchu. Góra mimo swej nazwy nie okazała się siedliskiem wiatru, turystów prawie tam nie spotkamy, więc możemy w zadumie i ciszy przeżywać radość z obcowania z górami. Zejście jest trochę mylne, więc trzeba być czujnym, zwłaszcza jak się nie posiada mapy tych gór. Po powrocie z górskiej wędrówki zostało jeszcze trochę czasu na zwiedzenie pięknej zabudowy uzdrowiskowej i malowniczego parku, gdzie znajduje się sanatorium i baseny termalne. W lecie jest tam gdzie wypoczywać również dla nie lubiących form aktywnego wypoczynku. Szlaki dookoła uzdrowiska nadają się też doskonale dla rowerów górskich.
Uważać trzeba jedynie na łąkę, gdzie ulatniają się trujące gazy z podziemi. Centralną atrakcją miejscowości jest krater z termalną wodą, niezwykle rzadko spotykana forma przyrody nieożywionej. Przyciąga on wielu miłośników kąpieli na dziko. Podsumowując napiszę tylko, że nawet w niewysokich górach można podelektować się przyrodą, nacieszyć wędrówką i miło spędzić czas. Ważne, że było to z dala od zgiełku tego świata. Takie zwiedzanie z górską wycieczką, czyli doskonałe połączenie na bardziej leniwe dni lub niepewną pogodę. Ostatnio dobrze mi wychodzi ten sposób na poznawanie świata, zwłaszcza jeśli w pobliżu nie ma wielkich gór, żeby skupiać się tylko na górskiej eksploracji. To jest sposób na dobre spędzenie wolnego dnia z dala od domu i poznawanie nowego, a to mnie fascynuje ciągle i stale. Pozdrawiam wszystkich czytelników i zapraszam do obejrzenia krótkiej fotorelacji z wycieczki. Towarzyszyli mi tym razem Daniel i Renata. Dla nich szczególne pozdrowienia, że się nie przestraszyli pochmurnej pogody.
Marcogor