Oda do Gór
Pisząc ten wiersz wspominam liczne górskie wyprawy,
słyszę odgłos ptaków, czuję zapach trawy,
i z utęsknieniem za kolejną wędrówką szlocham,
„bo w GÓRACH jest wszystko co kocham”.
Ci, którzy kochają góry wiedzą jak to jest za nimi tęsknić…. Wy zapewne też tak macie, jeśli tutaj trafiliście i już planujecie kolejną przygodę! ” Marzenia dają taką dziwną siłę, która mówi , żeby nigdy się nie poddawać, iść uśmiechniętym przez życie i osiągać rzeczy niemożliwe. ” Tego Wam dzisiaj życzę i zachęcam do zanurzenia w górskiej poezji.
Ten świat, gdyby nie GÓRY,
byłby przeraźliwie ponury.
Bo to w NICH jest ta tajemnica,
co raz strach wzbudza, a raz zachwyca.GÓRY to przestrzeń, wolność i przyroda,
ptaki, drzewa, lodowata woda,
która w strumieniu przeźroczystym-
płynie swym rytmem, rwącym, wieczystym.To w GÓRACH patrząc w dół ze szczytu,
przestajesz żałować swego bytu.
Męczący świat staje się pod Tobą taki mały,
a widok wokół nieskończenie doskonały.GÓRY niekiedy też mogą zdradzić,
złą ścieżką w nieznane Cię poprowadzić.
Coś nagle sprawia, że nie zauważasz znaku
i nagle, nieświadomie zbaczasz ze szlaku.Mimo strachu, czasami chcesz się zgubić w lesie,
gdzie donośny głos Twój głuche echo niesie.
I zostać w przyrodzie, i na zawsze w ciszy,
razem ze słońcem i wiatrem zaszyć się gdzieś w niszy.
Taaakkk – wszystko, co kocham… Wyśpiewywało się przez dekady, aż do momentu, gdy w pewnej bacówce zoczono taką oto reklamę (odtamtąd wielce już spopularyzowaną):
https://photos.google.com/share/AF1QipMOcYko1fVq3-pGAgYYWLUZcCcfTemXPC4xE1D9MtUoi5iOdmwsm65lNskez7b11w/photo/AF1QipMLS8fcAHyRqDszrINfEHTTUdhqk4PtM8VodOMa?key=WGlZYXBIWU82czF2TFVBdVVrX1BEN01TSHdlRGp3
Po tem też się wyśpiewuje, lecz z pewnym takim porozumiewawczym mrugnięciem (wszystko? – ależ naturalnie, pieniążki kochane także ;D)
PS, czytając o Górach Bukowych (byliśmy ostatnio w październiku 2017) jeszcze raz złapałam się na poszukiwaniu w tekście wyrazistych rudymentów reporterskiej roboty: co-gdzie-kiedy – czyli łatwych do wyszukania, wręcz wypunktowanych dat i tras przejścia… Może kiedyś… (wiem, wiem, to usterka nie tylko tego blogu:))
Pozdrawiam serdecznie!