Odkrywanie ukrytego piękna Bieszczad – w Dolinie Łopienki
Chcielibyście trafić kiedyś do magicznej krainy górskiej, gdzie czas zatrzymał się wiele lat temu i wszystko toczy się swoim, łagodnym rytmem? Do zaginionego świata, gdzie nikt nie pędzi, nie ma stresu, ponagleń, że coś musimy, albo coś trzeba, wypada itp ? W miejsce, gdzie nie spotkacie tłumów, a doświadczycie ciszy, błogiego spokoju, oderwania od rzeczywistości. Tam, gdzie cywilizacja nie dotarła i ludzie są milsi, weselsi, szczęśliwsi? Ja odnalazłem takie pełne ciepła i radości uroczysko górskie, gdzie właśnie możemy poznać ten inny, zapomniany czas, świat! Ta czuła i słodka kraina to Bieszczady…. kiedyś najdziksze góry w Polsce, teraz zapełnione turystami, ale nadal możemy odnaleźć tam zagubione lądy, będące oazą spokoju. Jak trafić do tej baśniowej, pełnej piękna natury, dzikości i samotności krainy? Wystarczy jadać z Cisnej do Ustrzyk skręcić w lewo za Dołżycą, kierując się na Buk i Terkę. Potem należy skręcić w wąską asfaltową drogę do Łopienki i już będziecie w świecie bajki.
STUDENCKA BAZA NAMIOTOWA ŁOPIENKA
Ja wybrałem dłuższy, trudniejszy i zarazem ciekawszy wariant trafienia do Doliny Łopienki, bo o niej cały czas mowa. W Dołżycy zaraz za starym mostem odchodzi w lewo leśna droga, zamknięta dla ruchu, którą także można dojść pieszo do Łopienki. Zaprowadzi nas ona na bezimienną przełęcz o wysokości 748 m., między szczytami Łopiennika i Jamów, gdzie dołącza się na czerwono znakowany szlak bazowy. Kierując się tymi znaczkami gorsza już, bo rozjeżdżona przez leśników droga, w owym jesiennym czasie bardzo błotnista doprowadzi nas do studenckiej bazy namiotowej Łopienka. Miejsce to ukryte w szczerym lesie jest prawdziwą ucieczką od cywilizacji. Nie znajdziecie tu nic, co zbędne do wykonywanie prostych czynności i nie służących przeżyciu w spartańskich warunkach! Baza prowadzona jest przez studentów Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie zrzeszonych w Akademickim Klubie Turystycznym działającym przy tej uczelni.
W okresie letnim baza oferuje 30 miejsc noclegowych w namiotach bazowych i 50 miejsc na polu namiotowym. Do dyspozycji turystów są namioty 10-osobowe, tzw. harcerki wyposażone w drewniane prycze, koce i materace piankowe. Na polu namiotowym istnieje możliwość rozbicia własnych namiotów. Do dyspozycji jest latryna, podobno najbardziej luksusowa, wody ciepłej brak. Sama latryna upiększona artystycznie, przez studentów prezentuje się ciekawie, a także umywalnia nad potokiem, z półeczkami na przybory toaletowe i zmyślnym doprowadzeniem wody do przysłowiowego „kraniku”. Całe otoczenie bazy zawiera elementy humorystyczne typowe dla braci studenckiej. Ale to trzeba zobaczyć na własne oczy, choć kilka fotek ciekawostek znajdziecie w mej galerii. Baza wyposażona jest też w obszerną wiatę, posiadającą część kuchenną z murowanym piecem. Nie jest prowadzona sprzedaż posiłków, jednak udostępniana jest nieodpłatnie kuchnia. Na terenie bazy znajduje się również wyznaczone miejsce na ognisko, a także boisko polowe do siatkówki. Trafiłem tam po sezonie i fantastyczne wrażenie zrobiła na mnie owa wiata z piecem, a na stryszku odkryłem także możliwość przenocowania. W trakcie mej wizyty obejścia pilnowała tylko śliczna kotka, która pielęgnowała właśnie młode na owym stryszku. To miejsce z dala od cywilizacji, bez prądu, bez zasięgu, niekomercyjne i relaksacyjne. Tylko góry, lasy i my…plecakowcy. Jeśli ognisko, gitara i górskie wędrówki to twoje klimaty powinieneś kiedyś tutaj zajrzeć!
WIEŚ ŁOPIENKA
Przy bazie odnajdujemy ścieżkę przyrodniczo-dydaktyczną „dookoła Łopienki” , która zaprowadzi nas do centrum nieistniejącej wsi Łopienki. Ta założona w XVI wieku (około 1543 r.) przez rodzinę Balów wieś w latach 1946 i 1947 została całkowicie wysiedlona, a zabudowania z czasem zostały rozebrane. Jedynym zachowanym budynkiem jaki pozostał do dziś jest cerkiew greckokatolicka z 1757 roku, która od 1983 roku jest stopniowo remontowana. Łopienka była także jednym z najstarszych ośrodków górnictwa naftowego na świecie, rafineria oraz kopalnie ropy naftowej istniały tu przed rokiem 1884. Wieś zasłynęła przede wszystkim jednak z tego, iż podobno ukazała się tu Matka Boska pod postacią ikony. Wkrótce po tym Łopienka stała się słynnym ośrodkiem kultu maryjnego. Ikonę umieszczono w kapliczce, a niedługo potem w drewnianej wówczas cerkwi pw. Świętej Paraskiewii. Obecna – murowana cerkiew – datowana jest na I połowę XIX w.
CERKIEW W ŁOPIENCE
Miejsce to robi robi kolosalne wrażenie. Biały budynek w otoczeniu nieskazitelnej natury, jakby piękna zwłaszcza jesienną porą przyroda chciała go uwypuklić, a zarazem chronić w swej nieprzebranej gęstwinie. Z boku stoi też stara drewniana, zrębowa dzwonnica i murowana kapliczka grobowa, gdzie turyści z boku zostawiają jedzenie dla kotka ze studenckiej bazy! Na to wygląda, że kotek, jak i baza mają swego stróża… Obecnie cerkiew posiada nowy, blaszany dach, okna z witrażami oraz nowy, drewniany strop, jak i kamienną posadzkę. Wewnątrz cerkwi zobaczymy kopię cudownej ikony Matki Bożej, której oryginał wywieziono do kościoła w Polańczyku w obawie przed zniszczeniem. Z drugiej strony stoi wielka, drewniana figura „Chrystusa Bieszczadzkiego”, wspaniałe dzieło miejscowego artysty. Cerkiew jest otwarta dla zwiedzających, nie wyznaczono godzin otwarcia, jak zazwyczaj w innych obiektach – jest otwarta przez cały czas całorocznie.
Przy wejściu leży księga pamiątkowa, do której może się wpisać każdy odwiedzający cerkiew, na miejscu istnieje również możliwość zakupu cegiełek na dalszy remont obiektu. Chętni mogą nawet przepisać ręcznie kawałek Ewangelii, według pomysłu przepisania jej ręcznie, każda strona przez innego pielgrzyma. Do tradycji Łopienki należy odbywający się co roku w pierwszą niedzielę października odpust. Odprawiane jest wtedy nabożeństwo ekumeniczne przedstawicieli kościoła rzymsko-katolickiego i wschodniego. Ne tę uroczystość każdorazowo przybywają okoliczni duchowni, przewodnicy PTTK z grupami, harcerze, rzesze turystów indywidualnych oraz mieszkańcy z okolicznych wiosek.
DOLINA ŁOPIENKI
Przy cerkwi można się zatrzymać i odpocząć, w spokoju chłonąć niezwykły klimat tego miejsca. Odnajdziemy tu niesamowite połączenie górskiego piękna z twardą, powojenną historią Bieszczad i trochę cudownej duchowości. Wypoczynek umożliwiają ławeczki i stoły w cieniu starych drzew, które pamiętają przewrotne dzieje tego miejsca. Dziesięć minut drogi od cerkwi znajduje się źródełko, słynące jako uzdrawiające, jego dostępność w dużej mierze zależy jednak od aktualnego poziomu wód gruntowych. Jak wspomniałem dojechać tu możemy samochodem, na sam mały parking przy cerkwi. Choć droga do Łopienki jest dostępna dla zmotoryzowanych, warto jednak ten kawałek przejść pieszo, w otoczeniu starego lasu. Przy głównej szosie powstał nowy parking, który jest bezpłatny. W roku 2013 w miejscu dawnej karczmy (przy drodze do Łopienki) powstała stylowa wiata turystyczna kryta gontem. Wędrując tam warto również rzucić okiem na bobrowe rozlewiska, które znajdują się przy trasie.
Łopienka to po prostu najsłynniejsze miejsce kultu maryjnego w Bieszczadach, a obecność w tej dolinie wydaje mi się niemal obowiązkowa dla każdego wytrawnego turysty. Lepiej trafić tu późno niż wcale, jak w moim przypadku… Kiedyś przybywali tu pątnicy z odległych zakątków Galicji, Węgier, Rusi – Łemkowie, Bojkowie, Pogórzanie, Słowacy i Węgrzy na słynne odpusty. Dzisiaj my możemy poczuć się takimi pielgrzymami. To jedyna murowana cerkiew w całych Bieszczadach Zachodnich. Zresztą cała Dolina Łopienki sama w sobie jest warta zobaczenia. Dla ułatwienia zwiedzania na terenie Łopienki wyznakowano ścieżkę przyrodniczo-kulturową „Dolina Łopienki”. Charakterystyczne miejsca znajdujące się na jej trasie to właśnie cerkiew, łąki z widokiem na tarasy dawnych pól, las z buczyną karpacką w reglu dolnym, opisana studencka baza namiotowa oraz ciekawy wąwóz, wodospad na potoku i retorty do wypalania węgla drzewnego. Ścieżka oznakowana jest kolorem niebieskim.
Naprawdę warto przespacerować się na wyżej położone polany skąd rozciągają się wspaniałe panoramy samej doliny, a także na doskonale widoczne przy dobrej pogodzie pasmo Połoniny Wetlińskiej. Wyraźnie też widać stąd niemal geometryczne tarasy dawnych pól oraz stare drogi polne i kapliczki. Wszystko to składa się na swoisty klimat, niecodzienną i niepowtarzalną atmosferę tej jednej z najpiękniejszych bieszczadzkich dolin. Tak, tak to prawda… a wciąż tak mało znanej! Dolina po dawnej wsi Łopienka oraz znajdująca się tu cerkiew, to dla wielu miejsce niemal kultowe, cudowne, kraina mająca swój „klimat” i urok, a tym samym niepowtarzalna. Inni postrzegają ją zapewne tylko jako kolejną, podobną do innych dolinkę, jakich w Bieszczadach wiele. Ocenę pozostawiam Wam drodzy czytelnicy, a tych, którzy tam jeszcze nie dotarli, gorąco do tego zachęcam. Stąd już niedaleko jest na pobliski szczyt Korbani, z nową wieżą widokową, ale o mej wędrówce na tę górę przeczytacie już w kolejnej opowieści… Dziękuję Waldemarowi za wspólne wędrowanie. Na koniec zapraszam do krótkiej fotorelacji z wizyty w tym ukrytym, pasjonującym sercu Bieszczad. Tu przeczytacie opowieść o dalszej części wędrówki. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
jak zwykle świetny opis z wędrówek po górach :)zachęcający do odwiedzenia tego miejsca w Bieszczadach 🙂
Wspanialy opis i te letnie zdjęcia. Za oknem zawierucha i mróz i z wielka przyjemnościa tęskni się za Bieszczadami w lecie.
Świetne miejsce na wycieczkę…
Uwielbiam Bieszczady, piękne jesienne zdjęcia.
Kocham Bieszczady, jesienią szczególnie mają swój urok!
witam tam warto się wybrać także z innych względów. Nawet nie spodziewałam się że Połoniny są takie piękne i mają tyle atrakcji 🙂 dzieci były zachwycone i wypoczęliśmy jak nigdy. Nocleg był świetny ale słyszałam że trzeba też dobrze trafić:) My zatrzymaliśmy się w Pensjonacie Złoty Róg (tu jest adres dla zainteresowanych zloty-rog.com.pl ) i zaopiekowali się nami wspaniale:) nie zapomniany urlop.