Pierwszy dzień wiosny na Tarnicy i Szerokim Wierchu, czyli jak wiosna pogoniła zimę

Pierwszy dzień wiosny na Tarnicy i Szerokim Wierchu, czyli jak wiosna pogoniła zimę

Pierwszy dzień wiosny tego roku okazał się być pięknym i słonecznym dniem. Uwierzyłem prognozom, które to zapowiadały, skrzyknąłem ekipę i pojechaliśmy w Bieszczady. Zdawałem sobie sprawę, że w górach śniegu jeszcze jest pod dostatkiem i zamarzyłem sobie zimowe wejście na Tarnicę, najwyższy szczyt tego pasma. W praktyce zimowe warunki mieliśmy tylko w partiach szczytowych połonin, a na dole wiosnę w pełni, z przyjaznym błotkiem pod nogami. Tym razem, bo to chyba było moje piąte wejście na ten szczyt, wybrałem trasę z Wołosatego. Samochody zostawiliśmy na parkingu w Ustrzykach Górnych, skąd dowiózł nas tutaj busiarz, którego można zamówić na telefon. Ogłaszają się wszedzie, nawet na przystankach autobusowych. My na swój czekaliśmy może z dziesięć minut. To ułatwiło nam wykonanie planu, jakim było zrobienie pętelki i powrót do Ustrzyk przez Szeroki Wierch.

WOŁOSATE

Szlak na Tarnicę zaczyna się trochę powyżej dużego parkingu.  Wołosate jest najdalej wysuniętą na południe zamieszkaną miejscowością Polski. Kilka kilometrów na południe, za granicą znajduje się ukraińska wieś Lubnia. W Wołosatem znajduje się też Zachowawcza Hodowla Konia Huculskiego. Trasa na szczyt biegnie początkowo przez malownicze łąki z widokiem na bliski cel, bo to tylko dwie godziny marszu. Później przechodzi przez potok i przed lasem doprowadza na polanę z miejscem do odpoczynku i tablicami edukacyjnymi. Stąd rozpoczyna się dość strome podejście, jednak po chwili ścieżka wypłaszcza się i doprowadza do dużego zadaszonego schronu, gdzie można by nawet awaryjnie przenocować. Tutaj zrobiliśmy sobie postój na drugie śniadanie. Poznaliśmy także sympatycznych turystów z Wrocławia, których chciałem pozdrowić. Stąd już łatwo i szybko wyszliśmy na podszczytowe połoniny, skąd ukazały się nam pierwsze panoramy Bieszczad. Połoniny to zbiorowisko muraw alpejskich i subalpejskich wykształconych ponad górną granicą lasu. Jest to piętro roślinności o charakterze naturalnym, występuje tu roślinność o charakterze dywanowym, w tym tak bardzo lubiane, falujące na wietrze łany traw, które dominują w krajobrazie, szczególnie przepiękne jesienią, gdy mienią się całą paletą barw.

TARNICA

Tutaj w końcu śniegu było pod dostatkiem , więc postanowiłem założyć moje zabawki, czyli rakiety śnieżne, żeby choć raz je odkurzyć na śniegu w ten piękny, pierwszy dzień wiosny. Od dawna marzyłem, żeby zdobyć Tarnicę w rakietach, pokonując te bezkresne, zdawać by się mogło pola śnieżne. Tym sposobem w trzy godzinki, z wieloma przerwami, zdobyliśmy zaplanowany wierzchołek  góry. Na szczycie przywitało nas zaledwie kilka osób i przednie widoki na okoliczne góry. Wierzchołek wznosi się na krańcu pasma połonin, w grupie tzw. gniazda Tarnicy i Halicza i należy do Korony Gór Polski. Szczyt Tarnicy wznosi się ponad 500 m nad dolinę Wołosatki i wyróżnia się osobliwą sylwetką. Od sąsiedniego masywu Krzemienia grzbiet oddzielony jest głęboką Przełęczą Goprowską, natomiast z Szerokim Wierchem łączy się charakterystyczną, ostro wciętą w grzbiet przełęczą o wysokości 1275 m n.p.m., od której pochodzi nazwa góry (w języku rumuńskim słowo „tarniţa” oznacza siodło, przełęcz). Wąski grzbiet góry, z dwoma wyraźnymi wierzchołkami, wyścielają złomiska skał i zdobią bruzdy naturalnych zagłębień, a także resztki wojennych okopów. Z południowej strony opada w dół wysoka skalna ściana, a niżej rozścielają się wielkie pola kamiennego rumoszu. Całość prezentuje się przepięknie, zwłaszcza z sąsiedniego Szerokiego Wierchu.

Na głównej kulminacji znajduje się punkt geodezyjny i żelazny krzyż ustawiony w 1987 r. upamiętniający – wraz z wmurowaną tablicą – pobyt tutaj ks. Karola Wojtyły 5 sierpnia 1953. Tarnica stanowi najbardziej atrakcyjny punkt widokowy w polskich Bieszczadach. Oprócz wspaniałej panoramy najbliższych grzbietów polskiej części Bieszczadów, w pogodne dni można dostrzec: Tatry, Gorgany, Ostrą Horę, Połoninę Równą, Połoninę Krasną i Świdowiec. Najwspanialej oczywiście przedstawiają sie pobliskie szczyty na czele z Krzemieniem, Haliczem, Rozsypańcem, a także Wielka Rawka po drugiej stronie doliny. Fajnie widać góry po ukraińskiej stronie, które dane mi było przedeptać kiedyś.  Na szczycie wiało oczywiście niemiłosiernie, jak to w Bieszczadach, więc po serii grupowych fotek rozpoczęliśmy zejście stromym stokiem na siodełko. Tutaj turystów było już wiecej, a z dołu podchodziła olbrzymia grupa wycieczkowa z przewodnikami, która potem z sąsiedniego szczytu wyglądała jak olbrzymia stonoga sunąca na Tarnicę.

 

SZEROKI WIERCH

My ruszyliśmy dalej i szybko weszliśmy w masyw Szerokiego Wierchu. Teraz miał nas prowadzić czerwony, główny szlak beskidzki. Tutaj to dopiero poczuliśmy co to jest huraganowy wiatr. Jego podmuchy chciały nas poprostu zepchnąć z grani! Ale jakoś daliśmy wszyscy radę utrzymać się na nogach. Po chwili już byliśmy na Tarniczce, najwyższej kulminacji Szerokiego Wierchu. Uwielbiam widoki stąd na pobliską Tarnicę z charakterystycznym siodłem oraz równie wspaniale wyglądające masywy Połoniny Caryńskiej, Rawek, Bukowego Berda, Krzemienia. To jedna z moich ulubionych panoram!  Szliśmy jeszcze długo grzbietem Szerokiego Wierchu, który pokryty połoniną ma cztery kulminacje: 1243, 1268, 1293 i 1315 m n.p.m. Po drodze podziwialiśmy fantazyjne nawiewy śnieżne, ale trzeba przyznać, że na tej odkrytej grani wiecej było już starych traw niż śniegu. Dlatego zdjałem rakiety, gdyż wygodniej szło się bez. Im dalej, tym cudniej pokazywała się naszym oczom majestatyczna Połonina Caryńska.

USTRZYKI GÓRNE

W końcu trzeba było zejść znowu w ładny, bo ubrany w zimową szatę las. Droga była bardzo łatwa, śnieg ubity przez turystów, schodziliśmy szybkim tempem, w między czasie robiąc postój w kolejnej zadaszonej wiacie turystycznej. Ostatnimi czasy postawiono ich w Biesach kilkanaście, dla wygody turystów. Tak dotarliśmy na parking do Ustrzyk Górnych, gdzie zamknęła się nasza pętla. Zrobiliśmy całą trasę, a jej szczególy jak zawsze znajdziecie tu. Ustrzyki Górne zostały całkowicie zniszczone w latach 1945-1947 na skutek działań NKWD, wojska radzieckiego i UPA. Po unicestwieniu wsi powstała strażnica WOP w 1951 oraz schronisko PTTK, uruchomione w 1956. To były właśnie czasy dzikich Bieszczad, gdzie przyjeżdżano na wycieczki ( głównie harcerze), jak na Dziki Zachód, do krainy całkowicie odciętej od cywilizacji. To były tzw. czasy pionierskie, o których napisano tyle, a jeszcze więcej krąży legend. W latach 80. zaczęła się tu rozwijać osada leśna, a w latach 1984-1986 wybudowano kościół oraz powstały budynki siedziby Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Obecnie Bieszczady to już nie są dzikie góry, raczej skomercjalizowane, ale i tak je ukochałem najbardziej po Tatrach, za ich surowość i wyjątkowe piękno bezkresnych krajobrazów.

Na zakończenie wycieczki odwiedziliśmy jeszcze nowo otwartą karczmę ” Zajazd pod Caryńską”, gdzie można smacznie zjeść i napić się piwa, a nawet przenocować. Polecam, bo klimat bardzo fajny, z nastrojową muzyką regionalną. Po integracji ekipy przy wspólnym stole pozostał nam tylko powrót do domów. Dziekuję wszystkim za super kolejną wyprawę i miłe towarzystwo. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu i krótkiego filmu podsumowującego wycieczkę autorstwa naszego niezawodnego filmowca Waldiego. Zobaczycie w nim jak rzeczywiście wiało. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

2 komentarze

  1. abigail

    Pięknie :). Ja pierwszego dnia wiosny na Babiej Górze byłam :). Pozdrawiam,

    Odpowiedz
  2. Nati

    I ja tam byłam i super się bawiłam! 😀

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »