Pierwszy dzień zimy na Hali Gąsienicowej

Pierwszy dzień zimy na Hali Gąsienicowej

Pomysł wyjazdu w Tatry w dzień początku kalendarzowej zimy był spontaniczny. Zamierzenia były inne, ale plan tatrzański bardzo spodobał się kolegom, którzy mieli ze mną jechać. Chcieliśmy zobaczyć piękną zimę w górach i udało się, gdyż pogoda trafiła się wyśmienita. Najpiękniejsze chyba miejsce w polskich Tatrach zimową porą to Hala Gąsienicowa ze swoim otoczeniem niebotycznych szczytów. Właśnie tam postanowiłem się wybrać. Dotarcie tam z Kuźnic nastręczyło trochę trudności, gdyż szlak przez Boczań był bardzo oblodzony w obrębie lasu. Udało się jakoś obejść lód bokiem, a po wyjściu z lasu na Skupniowy Upłaz  już po śniegu szło się zdecydowanie lepiej. Jeszcze przed dotarciem na Przełęcz między Kopami ukazały się naszym oczom pierwsze kapitalne widoki na ośnieżone szczyty, które wraz z pokonywaniem wysokości były coraz lepsze. Na początku dominowała panorama Giewontu wraz z masywem Czerwonych Wierchów, później nasze oczy przykuły niezwykłe widoki na otoczenie Hali Gąsienicowej, z niebotycznymi szczytami Orlej Perci i nie tylko. W oddali pięknie wypiętrzały się wierzchołki Tatr Bielskich.

spojrzenie na szczyty otaczające Halę Gąsienicową

Pokonując Królową Rówień cały czas w użyciu były nasze aparaty fotograficzne, gdyż zimowa aura odsłaniała nam całe swe piękno. Po dojściu na Halę Gąsienicową ukazała się nam panorama wysokich szczytów, otaczającą halę. Ten widok zawsze mnie zachwyca, jest po prostu niesamowity. Z wyniosłym masywem Kościelca pośrodku, który miał być dzisiejszym celem dla mnie i Artura. Jak się okazało krótki dzień i niechęć do chodzenia po zmroku zaważyły na tym, że odpuściliśmy zdobycie go. Sztuka wycofu jest w górach bardzo ważna. Naszym pierwszym celem było schronisko Murowaniec, które przywitało nas świątecznym wystrojem. Zaskoczyła mnie duża ilość turystów w środku, widocznie zimowe łażenie po Tatrach staje się coraz bardziej popularne. Zaskoczeniem in minus były bardzo wysokie ceny w schronisku, właścicielom odbija chyba coraz bardziej. Mimo tego w wypożyczalni brakło raków! Po odpoczynku i posileniu się ruszyliśmy dalej nad Czarny Staw. Lawinowa jedynka nie wróżyła niemiłych przeszkód.

otoczenie Czarnego Stawu Gąsienicowego

Ścieżka dobrze przedeptana szybko zaprowadziła nas do kolejnego celu. W dole dało się zauważyć pomnik ku pamięci Mieczysława Karłowicza, jako przestroga, przed groźnymi tu lawinami. Nad stawem kilkoro wędrowców zachwycało się groźnym otoczeniem przepaścistych ścian potężnych szczytów. Z prawej górowała wybitna ściana Kościelca, zwanego też polskim Matterhornem. Trójka kolegów tutaj postanowiła zakończyć wspaniały spacer, w cudnej, zimowej scenerii. My we dwójkę z Arturem ruszyliśmy prosto żlebem pod górę na Przełęcz Karb, tak jak dawniej prowadził letni szlak na to siodło. Z dołu żleb robił wrażenie bardzo stromego, o nachyleniu jakieś 30 stopni, więc miałem trochę obaw, bo to miała być moja pierwsza taka zimowa wspinaczka. Chęć przeżycia przygody zwyciężyła i ruszyliśmy ostro pod górę, przy pomocy raków i czekana. W miarę nabierania wysokości nabierałem przekonania, że nie jest tak trudno, jak to wyglądało z dołu. W drugiej części żleb jeszcze bardziej się wypiętrza, ale w miarę wspinaczki nabierałem wprawy i bez trudności osiągnęliśmy Karb.

podejście żlebem na Przełęcz Karb

Raz tylko, gdy zerwał się na chwilę silny wiatr i zrobił krótkotrwałą zadymę zrobiło się bardziej emocjonująco. Bardzo mi się spodobała ta wspinaczka, emocje i adrenalina dają przyjemność z takiej extremy. Świetnie prezentował się w dole Czarny Staw, w trzech odcieniach, a w górze wrażenie robiła stromo nachylona ściana Kościelca. Było już popołudnie i zdaliśmy sobie sprawę, że nie zdążymy przed zmrokiem zejść z tej góry, więc zadowoliło nas zdobycie Małego Kościelca. Genialnie prezentował się z przełęczy Kasprowy Wierch, z narciarzami na nartostradzie poniżej. A z drugiej strony wspaniale jak zawsze wyglądała panorama szczytów Orlej Perci. Po nasyceniu się widokami rozpoczęliśmy odwrót, tym razem przez „Zieloną” cześć Doliny Gąsienicowej. Tutaj szlak też był przetarty, ale śnieg rozmiękczony przez mocne słońce, dał nam się mocno we znaki. Co chwila zapadałem się w nim po kolana, a nie raz, aż po pachwiny. Bardzo zmordowany dotarłem więc pod schronisko, gdzie czekała reszta naszej ekipy. Wspaniałe widoki na pobliskie szczyty na szczęście skutecznie osłodziły mi trudy wędrówki.

grań Kościelca

Już w komplecie ruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem przez Dolinę Jaworzynki, gdzie szlak nie był oblodzony. Zapadał pomału zmrok, udało się nam złapać kilka pięknych ujęć przed zachodem słońca z Przełęczy między Kopami. Było naprawdę cudnie, widoki i wrażenia z wypadu na długo pozostaną w mej pamięci. Pozostało nam tylko zbiec w dół w Dolinę Jaworzynki, którą dotarliśmy prosto do Kuźnic. Przed 17 godziną byliśmy z powrotem przy aucie. Wszystkim się bardzo podobał nasz pierwszy tej zimy spacer po Tatrach i na pewno będą następne. Góry zimą są zapewne bardziej niebezpiecznie, ale równie pociągające, jak w inne pory roku. Dziękuję swojej ekipie za miłe towarzystwo, a zwłaszcza Arturowi za wspólną wspinaczkę. Na koniec jak zawsze zachęcam do obejrzenia fotorelacji z wycieczki, z pięknymi czarno – białymi fotkami. A tu znajdziecie graficzny obraz wyprawy. Zagłosujcie też w ankiecie poniżej. Z górskim, świątecznym pozdrowieniem.

Marcogor   

Giewont po zachodzie słońca

Czy chodzisz po górach zimą?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

5 komentarzy

  1. Artur Szymanowski

    Gratuluję wycieczki.
    Również mam cichą nadzieję, że uda mi się wejść na Kościelec tej zimy… Ale jak wyjdzie, to się zobaczy jeszcze.

    Odpowiedz
  2. Iza

    Dobry i Mały Kościelec! Bardzo fajna wycieczka, również strasznie podoba mi się zimowa Gąsienicowa. Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  3. Mateusz

    Fajna zimowa wycieczka !!! Mnie również ciągnie w zimowe Tatry i po świętach chyba w nich wyląduję.

    Odpowiedz
  4. Magda

    Rzeczywiście w tym czasie była świetna pogoda jak na grudzień. Mega pozytywny blog! Dobrze, że dałeś mi kartonik przy schodzeniu do Kuźnic. Inaczej bym tu chyba nigdy nie trafiła. Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  5. Iwona

    Kiedy ja widziałam zimową Gąsienicową ? Może 17, a może 18 lat temu…….

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »