Wybierz stronę

Pośród magii Huculszczyzny – na Pisanym Kamieniu i w Wierchowinie

Pośród magii Huculszczyzny – na Pisanym Kamieniu i w Wierchowinie

Pomiędzy Prutem i Czeremoszem rozciągają się Góry Pokuckie (zwane także czasami Beskidami Pokuckimi lub Beskidami Huculskimi). Jest to główny obszar zamieszkiwania Hucułów. Pasmo to jest odczuwalnie bardziej zagospodarowane i zaludnione niż inne, sąsiadujące pasma (prowadzi się tutaj uprawę roli i sezonowy wypas zwierząt). W wielu miejscach góry otwierają się połoninami. Szerokość tego pasma górskiego w porównaniu z Gorganami jest mniejsza (do 25 km); jego długość wynosi 80 km. Są to niskie góry o łagodnych zboczach, często o kopiastych formach grzbietów, wznoszące się do 750-850 m n.p.m. (najwyższy szczyt – Rotyło ma 1483 m n.p.m.).

Moją pierwszą wycieczkę w tych górach odbyłem jednak na słynną skałę, zwaną Pisanym Kamieniem. Wędrówka widokowymi łąkami i polanami była bardzo przyjemna i ekscytująca. Nie wymagała zbyt dużego nakładu sił, była bardziej w formie spaceru, podczas którego mogłem się delektować cudną naturą i oddać przyjemności fotografowania tych pejzaży, które jakby same, naturalne swym czarem, co chwilę zachęcały do sięgania po aparat. Jako, że to był zorganizowany wyjazd z PTTK Sanok miałem tę wygodę, że autokar podwiózł nas w jedno miejsce, a odebrał w innym. Nasza trasa rozpoczęła się w bardzo widokowym siodełku, na przełęczy Bukowieckiej, niedaleko Wierchowiny – stolicy Hucułów. Byliśmy już wtedy dość wysoko, bo na 835 m n.p.m.

Leży tam wieś Bukowiec, gdzie mogłem podziwiać historyczny zabytek – cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego. Poniżej w dole znajduje się staw, który ładnie komponuje się z pobliskimi górami. Początkowo szliśmy polną drogą pośród przysiółków wsi, by iść potem łąkami, a wreszcie leśnymi polanami. Im wyżej, tym lepsze widoki ukazywały się naszym oczom. Krajobraz podczas całej wędrówki był wyjątkowo fotogeniczny. Trawersując pomniejszy szczyt dotarliśmy dość okrężną drogą na zalesiony wierzchołek Pisanego Kamienia. Tuż poniżej znajduje się olbrzymia narzutowa skała, od której pochodzi nazwa góry. Z racji tego, że jest wielką atrakcją turystyczną przyciąga też rzesze turystów, również miejscową młodzież głazy są obecnie okropnie popisane.

Na wierzchołek skały można wyjść, są tam interesujące widoczki, poniżej zaś stoją ławeczki, zatem zrobiliśmy dłuższy samopas. Podczas późniejszego zejścia rzuciły mi się w oczy liczne kapliczki oraz szopy pasterskie. Ludzie tu bardzo religijni i chyba każdy gospodarz chciał mieć własną kaplicę, na swojej roli. Jako, że był miesiąc czerwiec świetnie prezentowały się także na fotkach kopy siana oraz okoliczne płoty, odgradzające poszczególne pastwiska. Na jednej działce obok kaplicy była nawet wiata, gdzie mogliśmy nieco odpocząć. Schodząc coraz niżej napotkaliśmy pasące się konie, kolejny genialny motyw dla fotografów… a na sam koniec udało mi się jeszcze sfotografować staruszkę ze swoją owieczką. Tego dnia, choć trasa była łatwa i krótka odkryłem jaką frajdę może dawać nie tylko zdobywanie szczytów, ale również samo polowanie na ciekawe ujęcia otaczającej rzeczywistości… chyba pierwszy raz poczułem się jak prawdziwy fotograf! Wcześniej zdjęcia traktowałem tylko jako zapis dokumentalny moich eskapad górskich i podróży.

Jako, że dzień był długi po przyjeździe do bazy, którą mieliśmy w Wierchowinie pozostał jeszcze czas na zwiedzenie tego dosyć sporego miasta powiatowego.  Wierchowina, czyli dawne Żabie (ukr. Верховина, Werchowyna) to dokładnie ujmując osiedle typu miejskiego, w obwodzie iwanofrankowskim, siedziba administracyjna rejonu wierchowińskiego. Położone jest nad Czarnym Czeremoszem (dopływem Prutu), u podnóża pasma Czarnohory i Gór Pokuckich. Miejscowość wzmiankowana była już w 1424 roku. W II Rzeczypospolitej była siedzibą gminy wiejskiej Żabie w powiecie kosowskim województwa stanisławowskiego. Była to obszarowo największa gmina w II Rzeczypospolitej. Także samo Żabie było największą wiejską miejscowością całego woj. stanisławowskiego.

W okresie międzywojennym w Polsce Żabie znane było jako miejscowość letniskowa i zdrojowa (źródła mineralne), ośrodek turystyki, huculskiego rzemiosła artystycznego (przed wojną mieściło się tutaj muzeum huculskie) i hodowli koni huculskich. Maciej Bogusz Stęczyński (polski podróżnik i rysownik) w 1848 stworzył serię rysunków i akwarel poświęconych okolicom Żabiego, jak i samej miejscowości, opisał je też później w poemacie Karpaty. Słynne na całą Europę są konie huculskie, ale także kultura huculska jest nadal kultywowana. Spacerując po mieście rzuca się w oczy mnogość pomników różnych bohaterów, ale to norma na teraźniejszej Ukrainie. Odnalazłem tam też przepiękną Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej oraz Muzeum Huculszczyzny.

Kolejne dni miałem spędzić już w Czarnohorze, o czym przeczytacie niedługo. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć i czytania innych wpisów o dzikich górach Ukrainy. Region Huculszczyzny, wraz z jej stolicą jest fascynujący i na pewno chciałbym tutaj powrócić. To także kawał historii naszej Ojczyzny. Zacytuję tu fragment tekstu znawcy tej krainy Marka Żukow-Karczewskiego o Hucułach:

„W owym czasie Żabie oferowało swoim gościom szereg atrakcji. Oprócz tradycyjnych górskich wycieczek, najodważniejsi wędrowcy mogli przeżyć mrożące krew w żyłach chwile podczas 50-kilometrowego spływu tratwami Czeremoszem z Żabiego do Kut. Po drodze podziwiano liczne nadbrzeżne skały o fantastycznych kształtach. Najpiękniejszą z nich – Sokólski – zdobił pomnik Tarasa Szewczenki. Na tych natomiast, którzy wybrali się 41 kilometrów w górę Czarnego Czeremoszu, oczekiwał niewielki zakład kąpielowy Burkut. Miał on już wtedy za sobą okres świetności, przypadający na lata trzydzieste XIX wieku, ale starano się usilnie przywrócić jego dawne znaczenie.

Najlepiej było wybrać się do Żabiego w niedzielę lub w czasie odpustu 28 sierpnia. Wtedy to właśnie w pełnej krasie jaśniały malownicze odświętne stroje huculskie i rozkwitała uroda dziewcząt. A szczególnie wyjątkową pięknością odznaczały się mieszkanki Żabiego i Kosmacza. Można też było wówczas zobaczyć wyniesione przez Hucułów na wysoki poziom tańce i usłyszeć słynne przyśpiewki – tzw. kołomyjki, które przez pewien czas cieszyły się nawet popularnością w XIX-wiecznej Europie Zachodniej.”

          źródło: Krajobrazy utracone: Żabie – huculska stolica, Marek Żukow-Karczewski 

    Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

1 komentarz

  1. Place

    Nie mogę się doczekać do wiosny, chętnie byśmy odwiedzili ten teren.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »