Powrót w Dolinę Szalajki, czyli pośród skarbów Gór Bukowych
Będąc pierwszy raz w tych węgierskich górach, czyli paśmie Gór Bukowych nie miałem dobrej pogody. Listopadowy weekend zaskoczył mnie wtedy opadami deszczu, a nawet śnieżycą. Świadomy cudów, jakie kryją te góry wiedziałem, że muszę tam powrócić i podczas tegorocznego kwietnia to się udało. Plan weekendowego pobytu miałem w głowie od dawna, więc gdy tylko znalazłem chętnych do wspólnej podróży, wyruszyliśmy na południe. Naszą bazą miało być małe miasteczko- kurort Szilvasvarad. Tam też dojechaliśmy na nocleg już w piątek, by mieć od rana dużo czasu na zwiedzanie. Ta turystyczna miejscowość słynie z hodowli koni lipicańskich oraz jest bramą do Gór Bukowych (po węgiersku Bükk). Leży w pobliży słynnego Egeru, zaledwie 30 km dalej, jako duże centrum wypoczynkowe oferuje wiele różnorakich możliwości noclegowych, w tym kemping. Już rankiem zauważyłem, że wybudowany tu nowy duży obiekt dla celów pokazów, czy zawodów konnych, czyli hipodrom. Ale to nie obserwacja koni lipicańskich była naszym celem.
Na pierwszy ogień poszła słynna Dolina Szalajki, skąd ostatnio przegoniła mnie długotrwała ulewa. Tym razem pogoda dopisała wspaniała, zatem z ochotą rzuciłem się w wir odkrywania atrakcji tych gór. Wejście do doliny prowadzi przez promenadę miasteczkową, takie jakby „Krupówki”, gdzie nagromadzone są ośrodki gastronomiczne, sklepiki z pamiątkami, duży parking (cena za auto to 1600 forintów), skansen archeologiczny, mini zoo (w głębi doliny) czy park linowy. Stąd też wyrusza leśna kolejka turystyczna, która jeździ wgłąb doliny, aż do jej największej znanej atrakcji, czyli „Welonu”, ale o tym za chwilę… Dodam jeszcze, że można wykupić wjazd samochodowy w dolinę, aż pod wieżę widokową Millenium Kilato na szczycie Kalapati, to przerabiałem w listopadzie, kiedy mocno padało. Zwiedzać dolinę można również na rowerach, czy koniach.
Moja ekipa mocnym tempem ruszyła przed siebie, trasa prowadzi asfaltem kilka kilometrów, a obok wiją się tory kolejki wąskotorowej. Droga na wieżę odbija w bok, ścieżka główna prowadzi zaś wzdłuż malowniczego potoku Szalajka, pełnego uroczych kaskad, które raz po raz przykuwały moją uwagę. Przy skrzyżowaniu jest parking, gdzie definitywnie trzeba pozostawić samochód, nawet o opłaceniu przejazdu w uzdrowisku. Jest tu bar z pysznymi pstrągami, prosto z miejscowej hodowli. Powyżej stoi budynek informacji turystycznej o Bukki Nemzeti Park, bo to teren chroniony parkiem narodowym. Jeszcze wyżej zaś odnajdziemy budynek muzeum leśnictwa i pensjonat z restauracją. Teren jak widać bardzo zagospodarowany, ale w weekendy i wakacje tłumnie oblegany przez turystów i spacerowiczów, bo do Egeru i Miszkolca jest rzut beretem. Samo 5 km odkrytą kolejką jest dużą atrakcją dla dzieci. Kursuje ona od 1 kwietnia do 5 listopada, co godzinę, w ciągu dnia.
Powyżej stoi pomnik węgierskiego hetmana, tuż obok kasztelu Wesselich, a za nim cudne jeziorko Nagy-to, czyli Wielkie Jezioro. Uwagę przykuwa ładne otoczenie przyrodnicze, typu szuwary, wodorosty, pochylone wierzby itd. Idąc dalej w górę doliny natknąłem się na kolejne stawy rybne, z wędzarnią i barem, a z boku śliczny dopływ potoku udoskonalony sztuczną kaskadą. Stąd szybko dochodzi się do małego szmaragdowego jeziorka, czyli Kis-to (Małe Jezioro). Wypływa z niego największy dopływ Szalajki w postaci cudnego wodospadu zwanego Sziklas Forras, czyli Źródło Skała. Woda tryska jakby ze skał wprost do tego małego jeziorka. Obok znajduje się zamknięty do zwiedzania tunel pod skałami. Ale to nie koniec atrakcji… minąłem kilka następnych oczek wodnych pełnych kaczeńców, kaskad i stawów rybnych by dojść na polanę Gloriette!
Tu kończy swój bieg kolejka i jest to prawdziwe centrum turystyczne doliny. Wielka polana do wykorzystania na biwakowanie, opalanie, grilla, bo palenisk i stołów nie brakuje, a dookoła gastronomia i plac zabaw dla dzieci. A tuż obok najwspanialszy wodospad doliny, słynny „Welon”, czyli Fátyol Vizeses. Dobrze jest stanąć na mostku pod nim, by mieć najlepsze spojrzenie na łagodny, ale bardzo długi spad potoku Szalajka, spadający po wielu mini progach. Jakie wielkie góry, taki stromy wodospad, rzec by można… Po roztopach wodospad prezentował się okazale – spływał po omszałych kamieniach niczym prawdziwy ślubny welon po ramionach panny młodej. Tutaj skupia się życie niedzielnych spacerowiczów, zatem lepiej wybrać się w inny dzień tygodnia. Turyści zwiedzają także w sąsiedztwie skansen leśnictwa, gdzie można zaznajomić się jak wyglądała dawniej praca w lesie, przy wyrębie, zwózce i spławie drzewa oraz obejrzeć stare maszyny. Są rysunki, opisy pracy drwali, wypalaczy węgla drzewnego, cegieł. Można zobaczyć piece, kamienną chatę, a także drewno mające 10 milionów lat.
Zwiedziwszy to wszystko obszedłem końcową stację kolejki, by udać się do najpiękniejszego jeziora doliny Felso-to ( Górne Jezioro). Można go obejść dookoła, a po drugiej stronie odnaleźć źródło potoku Szalajka, czyli Szalajka-forras oraz kolejną kaskadę. Miejsce to jest bardzo urzekające, a otoczenie jeziora to już strome stoki Gór Bukowych. Bo tutaj kończy się łatwy spacer, a zaczyna strome podejście górskie do następnych ciekawych miejsc tego pasma. Tu jest koniec atrakcji dolinnych, możemy stąd wrócić choćby kolejką lub kontynuować wędrówkę, jak ja uczyniłem. Moim kolejnym celem była znana jaskinia Istállóskői i najwyższe szczyty tych gór. Zwiedzanie jaskini dostarczyło trochę emocji. Inna jej nazwa to Osember-barlang, co mnie początkowo zmyliło, gdyż myślałem, że są dwie różne.
Jaskinia z trójkątnym portalem wejściowym słynie z wielu znalezisk. Na jej dnie odkryto narzędzia z okresu paleolitu, palenisko i liczne kości zwierząt – głównie młodych niedźwiedzi – oraz około dwustu kości ludzkich (prawdopodobnie pozostawionych przez kanibali), a także kości mamuta, koziorożca alpejskiego czy renifera. Z drogi do jaskini możemy oglądać ładne widoki na jezioro i polanę. Tutaj większość spacerowiczów kończy swoje eskapady i zawraca. Dalej szlak prowadzi już na najwyższe szczyty tych gór, ale o mej dalszej wędrówce przeczytacie w następnym odcinku. Malownicze Góry Bukowe przypominają nieco Beskid Niski. Uroda tych zielonych, spokojnych gór sprawia, że goszczą one wielu turystów, nie tylko z Węgier. A najlepiej odwiedzać je wczesną wiosną, gdy nie ma jeszcze liści na drzewach i z licznych wychodni skalnych mamy ładne widoki. Na koniec zapraszam jak zawsze do obejrzenia fotorelacji z wypadu i pozdrawiam współtowarzyszy wycieczki. Kto ma ochotę może postawić mi kawkę, bym nie zasnął podczas długo godzinnych prac nad każdym artykułem. 🙂 Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Przepiękne fotografie! 🙂 Zapierają dech w piersiach. Ja już czekam na swój urlop i też wyruszam w góry! 🙂