Późnojesienny spacer Doliną Kościeliską – na Polanie Stoły i w Wąwozie Kraków

Późnojesienny spacer Doliną Kościeliską – na Polanie Stoły i w Wąwozie Kraków

Dolina Kościeliska dla wielu to najpiękniejsza z dolin polskich Tatr Zachodnich. Coś w tym stwierdzeniu jest, na pewno skrywa w sobie najwięcej atrakcji turystycznych, miejsc godnych odwiedzenia. Każdy turysta zapewne już tam był, więc wie, gdzie warto zaglądnąć. Korzystając z ostatnich jesiennych dni postanowiłem się tam wybrać, żeby odpocząć od zgiełku świata, spokojnie pospacerować, zaszyć się gdzieś z moimi  myślami. Pierwszy raz w tym roku nigdzie nie pędziłem, nie ciągnął mnie żaden szczyt, byłem wolny, mogłem robić co chciałem, delektować się każdą chwilą, każdym widokiem, za kolejnym zakrętem szlaku, każdą kroplą wody w szumiącym potoku. I szronem na drzewach, lodem na kamieniach, tak zwyczajnie całym pięknem gór, tym niezauważalnym zazwyczaj, drobnym czarem Tatr, który daje w sumie taką potężną magię tego miejsca. Bo zwyczajnie lecimy gdzieś do przodu, w pośpiechu, bo cel, hen tam wysoka czeka. Jak dobrze jest się zatrzymać czasem, tak po prostu i chłonąć to nieskazitelne piękno. Taki właśnie miałem cel tym razem. Zatrzymać się na koniec tegorocznego sezonu górskiego, powspominać, poprzytulać do ukochanych Tatr…a to był najlepszy mój górski rok. 

Już wchodząc do Doliny Kościeliskiej otwiera się przed nami bajkowy, jakże odmienny świat. Mijamy Jarcową Skałę i szybko dochodzimy do Bramy Kantaka, za którą rozciąga się malownicza polana Wyżnia Kira Miętusia. Po chwili dochodzimy już do Cudakowej Polany, gdzie zbiega Ścieżka nad Reglami, którą tak lubię wędrować. Tutaj także rozpoczyna się mój ulubiony szlak na Czerwone Wierchy przez Adamicę. Troszkę dalej mijamy Zbójnicką Kapliczkę i miejsce po dawnym zakładzie hutniczym. Ja powoli maszerowałem dalej, przy Lodowym Źródle odbiega droga do Jaskini Mroźnej, kolejnej atrakcji w dolinie, jednak czynnej tylko w okresie letnim. Ja skręciłem w prawo, na ścieżkę prowadzącą na Polanę Stoły. Po niecałej godzinie siedziałem już przy jednym z zabytkowych szałasów pasterskich. Ostatnio uczniowie zakopiańskiego Technikum Budowlanego, w ramach praktyk wykonali nowe dachy na budynkach.

Bardzo lubię ten widok, jaki rozpościera się z polany na Giewont i Czerwone Wierchy. Zawsze tutaj jest spokój i cisza, można delektować się widokiem do woli i rozkoszować pięknem gór w samotności. Kiedyś przebiegał tędy szlak na Kominiarski Wierch, obecnie należy zejść z powrotem do Doliny Kościeliskiej. Na Stołach doszło jednak wcześniej do bezprecedensowego wydarzenia. Mianowicie spotkałem tam rodowitych Zakopiańczyków. Muszę przyznać, że doznałem lekkiego szoku, gdyż przytrafiło mi się po raz pierwszy spotkać mieszkańców Zakopanego w Tatrach. Do tej pory słyszałem opinie, od nich samych, bardzo często bywając w tym mieście, że wystarcza im widok Giewontu przez okno. Poznanie tak miłych ludzi, których tutaj serdecznie pozdrawiam, zmieniło moje zdanie na ten temat!

Po zejściu na dół i przejściu Bramy Kraszewskiego szybko doszedłem już na Polanę Pisaną. To moje ulubione miejsce, siedząc na ławeczkach można podziwiać widoczki na niesamowite formacje skalne jak Organy, Stoły, Ratusz, Saturn, czy Raptawicką Grań. Tu docierają dorożkarze, którzy dowożą turystów konikami. Nieopodal tego miejsca odchodzą szlaki do jaskiń: Raptawickiej, Obłazkowej i Mylnej. Po drugiej stronie zaczyna się ścieżka do Wąwozu Kraków i ja tę właśnie wybrałem. Szkoda, że można dojść nią tylko do Smoczej Jamy, gdyż to jedno z najurokliwszych miejsc w całych Tatrach. Niezwykle efektownie wyglądają ścieśniające się ściany wąwozu i strzeliste turnie powyżej. Samo przejście przez Smoczą Jamę ułatwia nowa metalowa drabinka i łańcuch w środku. Przydaje się tu latarka, jeśli nie chcemy iść po ciemku. Kto nie lubi dziur, może obejść jaskinię bokiem, również przy pomocy sztucznych ułatwień. W ten sposób schodzi się z powrotem na Pisaną Polanę, nieopodal Pisanej Skały, pod którą znajduje się jaskinia, z przepływającym potokiem, gdzie odnaleziono ślady bytności ludzi pierwotnych. Dalsza część doliny to jej najefektowniejszy odcinek. Potok wije się tu, znika w podziemiach, albo pojawia nieoczekiwanie, a wtedy przechodzimy przez ciąg kamiennych mostów, w genialnej scenerii skalnej. To dla mnie najatrakcyjniejszy kawałek całej doliny.

Swe dalsze kroki skierowałem w kierunku Hali Ornak i tamtejszego schroniska. Po drodze minąłem krzyż W.Pola i Smytnią Polanę i mogłem już zrobić sobie przerwę obiadową. Każdy powinien spróbować tutaj przepysznej szarlotki, mojej ulubionej. Schronisko w chwili obecnej do początku grudnia przechodzi remont i nie udziela noclegów. Zdziwiła mnie duża ilość turystów tego dnia na szlaku. Widocznie wielu postanowiło wykorzystać jeden z ostatnich, ładnych, jesiennych dni na aktywny wypoczynek. Z kilkoma z nich udało mi się porozmawiać, kawałek wspólnie przewędrować, bo my Tatromaniacy trzymamy się razem. Te wspólne, podobne przeżycia, rozmowy też są częścią radości jaką dają mi góry. Całość obcowania z nimi, cieszenie się każdą chwilą tam, w moim magicznym górskim świecie, nazwałem sobie całościowo misterium. Wielu z nas, tam w górach przeżywa swoje misterium, zgodzicie się ze mną, prawda?

Z Hali Ornak wspaniale prezentuje się panorama z Bystrą i Błyszczem. W tym dniu szczyty były białe, pokryte pierwszym śniegiem, błyszczącym w słońcu. Postanowiłem udać się jeszcze nad Smreczyński Staw. To tylko kilka minut drogi do kolejnego magicznego miejsca. Niby na uboczu, małe jeziorko, ale to jedno z najbardziej romantycznych miejsc w Tatrach. Tu czuje się serce gór pulsujące wśród starego lasu i mgiełki unoszącej się nad stawem. Niektórzy nazywają to miejsce stawem zakochanych i coś w tym zapewne jest. Dzień był zbyt krótki na dalsze wędrówki, nawet na Ornak, czy w Dolinę Tomanową, wracać musiałem już częściowo w ciemnościach. Drogę wskazywał mi jednak dzielnie księżyc, świecący swą pełnią. W Kirach na parkingu zakończyła się moja ostatnia jak się potem okazało jesienna wędrówka. Kilka dni później spadł wszędzie śnieg. Przede mną sezon zimowy, ale zdecydowanie spokojniejszy, pora przecież w końcu odpocząć. Licznik mych górskich dni zatrzymał się na razie na liczbie 43. Kiedy będą następne? Już tęsknię…jak zawsze! Na koniec zapraszam do obejrzenia krótkiej fotorelacji zdjęciowej z wypadu. Tu znajdziecie graficzny obraz wyjścia. Z górskim pozdrowieniem.

Marcogor


O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

8 komentarzy

  1. Iza

    Kościeliska jest naprawdę piękna i może z powodzeniem stanowić jedyny punkt wycieczki, bez zdobywania dodatkowo szczytów. Jest tak różnorodna, że nie sposób się w niej nudzić, tyle piękna do obserwacji… Pod warunkiem jednak, że nie jest akurat bardzo zatłoczona. Fajna opcja na taki jesienny spacer na spokojnie. Ja też z reguły przez nią „przebiegałam”, np. w drodze na Ornak, a w tym roku w końcu zrobiłam sobie wycieczkę tylko do doliny i było wspaniale. Zdjęcia piękne. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
  2. ela

    Tej jesieni miałam Kościeliska i Chochołowską ,zresztą ,co tu pisac ,ta jesiń była w górach przepiękna 🙂

    Odpowiedz
  3. wpogonizapieczatka.pl

    W Kościeliskiej jest co robić o każdej porze roku, a Wąwóz Kraków też jest imponujący i mało zatłoczony, a wcale nie trzeba daleko iść, żeby do niego dotrzeć. I można tam zrobić sonie pierwszy test: ja vs drabinka i łańcuchy, zanim pójdzie się w trasy ze sztucznymi ułatwieniami 🙂

    Pozdrawiam, C.

    Odpowiedz
  4. Tomasz

    Kościeliska jest bardzo piękna. Pod koniec lata złamałem kość śródstopia, nie mogąc więc wspinać się po górach w trakcie rekonwalescencji, wybrałem się na spokojny spacer ową doliną. cały klimat gór to nie tylko zdobywanie szczytów, można je obserwować spacerując, a i tak człowiek się wyciszy

    Odpowiedz
  5. Hemli

    Kościeliska jest dobra zarówno na pogodę, jak i niepogodę 🙂 Bardzo przyjemnie się czytało, z racji wolontariatu w Tatrach spędziłam w Kościeliskiej w tym roku wiele czasu. Dziękuję więc za przypomnienie mi wielu „obrazków” 🙂 Zaskoczyła mnie za to wiadomość o remoncie Ornaku. Może zamierzają trochę rozweselić te ciemne pokoje.

    Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  6. let

    Dodaj proszę informację za Wielką Encyklopedią Paryskich, iż w Smreczyńskim Stawie odkryto trzy endemity tatrzańskie. Nie ma tego w wersji elektronicznej, tylko w papierowej wersji WET str 256 Peridinium tatricum, P. chalubińskii, P. wierzejskii.

    Odpowiedz
  7. Iwona

    Kościeliska ma szczególne miejsce w moim sercu. Tam zaczynałam swoją przygodę z Tatrami.

    Odpowiedz
  8. Alicja

    Zdecydowanie najpiękniejsze miejsce w tych górach. Przygotowuję się teraz na wyprawę do tej doliny i fotografie zachwycą. Tylko czy jest jakaś zasada, w sensie kiedy można spodziewać się mniej turystów. Z reguły po 11 to już na szlaku gęsto prawie wszędzie gdzie nie byłem latem.

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »