Przez Balvany do doliny Szalajka, czyli w sercu Gór Bukowych
Będąc pierwszy raz w Górach Bukowych skupiłem się na rozeznaniu w terenie co warto zwiedzić. Zobaczyłem kilka pięknych miejscówek, jak Lillafüred, czy Szilvasvarad, pozostawiając sobie zdobywanie najwyższych szczytów na kolejny raz. Ostatnio odkryłem w sobie coraz silniejszą żyłkę podróżniczą i już samo bycie w podróży i odkrywanie cudów natury sprawia mi dużą frajdę! Po zwiedzaniu zamku w Diósgyőr i Lillafüred w Dolinie Garadna, co już opisałem tutaj wyruszyłem krętą drogą przez ładne bukowe lasy w górę, by dostać się do osiedla Bankut położonego bardzo wysoko, bo ponad 800 m.n.p.m. W międzyczasie potwornie zmieniły się warunki na drodze. Z krainy kolorowej jesieni wjechałem w krainę śniegu. To była sobota w czasie długiego weekendu listopadowego i tam również nastąpił niespodziewany atak zimy! Pojechałem na południe, aby uciec przed zimnem na północy, ale i tam zima zła mnie dopadła, co odczułem zwłaszcza jeżdżąc samochodem w warunkach stricte zimowych.
BALVANY
Dojechałem do Bankuta, by zdobyć jakiś szczyt tych gór. Wybrałem pobliski wierzchołek Balvany, mierzący 959 m, by obejrzeć widoki z wieży widokowej tam postawionej. Krótkie podejście w zimowych warunkach, przy padającym śniegu i porywistym wietrze nie nastrajało optymistycznie i niestety to się sprawdziło. Olbrzymia metalowa wieża na szczycie dawała wielkie możliwości do dalekich obserwacji panoram Gór Bukowych, ale nie przy tej pogodzie. Napiszę krótko, nie zobaczyłem nic poza śnieżycą! Jest zatem powód, aby powrócić kiedyś na wieżę Petofi-Kilato. Zszedłem inną drogą na parking w Bankucie, gdzie stoi kilka pensjonatów, bo to dość duży ośrodek narciarski, z kilkoma wyciągami. Można tam zjeść i znaleźć nocleg. Po drodze tutaj widziałem także kilka schronisk i baz turystycznych, ale czynnych tylko w sezonie letnim. Na wakacjach turyści mają tu więc gdzie biwakować. Ale ja niezrażony ruszyłem szukać kolejnych wyzwań. Liczyłem, że następne przygody będą bardziej pozytywne widokowo.
Mályinka
Rozpocząłem dość karkołomny zjazd po świeżym opadzie śniegu, by po kilku minutach powrócić na niższej wysokości do krainy złotej jesieni. Wyjechałem dość niespodziewanie z bukowych lasów w miejscowości Mályinka. A tam, a jakże nad wsią górowała śliczna, nowiutka wieża widokowa. Pisałem już o wysypie takich wież na Węgrzech. Oczywiście skorzystałem ze sposobności z wejścia na nią, aby zobaczyć jakiekolwiek widoczki na pobliskie góry. Jak mówi przysłowie, co się odwlecze, to nie uciecze… choć panorama z Begyeleg kilátó zapewne była ograniczona przez wysokość wzgórza. Kontynuowałem jazdę na południe w kierunku Egeru. Kolejnym przystankiem miało być miasteczko Szilvásvárad.
Szilvásvárad
Szilvásvárad jest jednym z najbardziej popularnych miejsc weekendowych wypraw w północno -wschodniej części Węgier. Nietrudno to zrozumieć biorąc pod uwagę ogrom atrakcji zgromadzonych w jego okolicach. Największą popularnością cieszy się tam przecudna dolina Szalajka. Powstała dzięki górskiemu potokowi Szalajka, który swój początek bierze z podziemnych wód systemu jaskiniowego. Na powierzchnię wypływa z jaskini pod szczytem Istallós-kő (najwyższego szczytu Gór Bukowych). W trakcie swojego biegu tworzy słynny wodospad o nazwie Welon (Fátyol-vízesés). U wrót doliny Szalajka wpływa do Szilvásvárad. O popularności turystycznej doliny Szalajka świadczy utworzenie tam muzeum leśnictwa oraz leśnej kolejki wąskotorowej.
SZALAJKA VOGLY ( dolina)
Zdobywanie najwyższych szczytów zostawiłem sobie na następny raz, głównie z powodu tego, że w dolinie przywitał mnie ulewny deszcz, na szczęście nie lało przez cały czas. Ta miejscowość turystyczna poza malowniczą doliną Szalajka słynie też m.in. z hodowli koni lipicańskich. W centrum znajduje się wielki parking, choć możemy dojechać też wgłąb doliny. Jej początek zajmuje uliczka pełna straganów z pamiątkami, przypomina to trochę nasze Krupówki. Wgłąb doliny jeździ też odkryta kolejka wąskotorowa, co jest tutejszym bardzo popularnym wynalazkiem do przewożenia turystów. Przystanki leżą przy każdej atrakcji. Przy kasie zakupiłem bilet na wjazd asfaltową drogą na pobliskie wzniesienie Kalapat ( 615 m). Po prostu z dołu wypatrzyłem tam ciekawą wieżę widokową i postanowiłem przyjrzeć się jej z bliska. Czas mnie gonił, więc wybrałem opcję samochodową na parking pod wierzchołkiem.
Millenium kilátó
Wybudowano tam olbrzymią wieżę Millenium kilátó, z której można skorzystać za drobną opłatą w kasie obok. Widoki według tabliczek opisowych z każdej ze stron muszą być imponujące, ale ja z racji deszczowej, pochmurnej pogody znowu nie zobaczyłem prawie nic, tylko miasto w dole i otaczające lasy. Powstał tutaj więc w mojej głowie plan dwudniowej eskapady w ten region górski i na pewno na wiosnę go zrealizuję. Zbyt wiele ciekawostek skrywa to pasmo górskie, by tego nie poznać do końca. Droga prowadziła dalej do ruin zamku Gerenna-vár, ale z racji pogody dałem sobie spokój, by tu powrócić przy dobrej widoczności. Zjechałem zatem na dół, na ostatni parking już w dolinie, by choć ją lepiej poznać. Tu na dole, o dziwo, pogoda była lepsza i wyszło nawet słońce.
DOLINA SZALAJKI
Przy parkingu jest restauracja i toalety, a kawałek dalej informacja turystyczna. Wychodzi stąd dalszy szlak i droga rowerowa wgłąb doliny, skrywającej największe dziwy. Nie doszedłem jednak wszędzie zostawiając sobie jej część na następny raz przy lepszej pogodzie, bo znowu rozpadał się deszcz. Ale koniecznie należy zobaczyć tutaj dwa wodospady, urocze jeziorka, znaną jaskinię i kilka budowli. Chodzi o Muzeum Leśnictwa ze skansenem, muzeum Dom Orbana, gdzie wyeksponowano znaleziska z jaskini oraz słynną stadninę lipicanów, gdzie można prześledzić historię tej klasycznej rasy koni na Węgrzech. W samym Szilvásvárad warto natomiast zobaczyć neoklasycystyczny kościół i kasztel.
Jaskinia Istállas-kő
Dla mnie najwspanialsze są cuda natury, a tych w dolinie Szalajki nie brakuje. Na przestrzeni około 4 km strumyk ten tworzy jedną z najpiękniejszych i jak nadmieniłem najchętniej odwiedzanych węgierskich dolin. W trakcie swojego biegu potok tworzy liczne malownicze jeziorka, biało-zielone kaskady oraz wodospady z których na uwagę zasługuje umieszczany na licznych folderach reklamowych słynny Wodospad Fátyol (Fátyol-vízesés). Składa się on z szeregu kaskad na naturalnie powstałych wapiennych progach, na których strumień Szalajka opada efektownie w dół. Około 1 km od ostatniego przystanku kolejki odnajdziemy zaś Istállas-kő Cave, jaskinię, gdzie odkryto prehistoryczne szczątki w 1911 roku. Odnaleziono tu kości niedźwiedzi, jeleni i mamutów wraz z narzędziami ukształtowanymi z ich kości. Możemy tu odkryć jak nasi przodkowie żyli 30 tysięcy lat temu. Stąd już blisko było na górskie szczyty, ale ulewa i zbliżający się wieczór ponaglały mnie do powrotu.
Wodospad Sziklaforrás
Tuż przed ścieżką do jaskini odnajdziemy najładniejszy chyba zbiornik wodny. Otoczony zewsząd barwnymi lasami, przy którym również mieści się infrastruktura gastronomiczna. Mi się najbardziej spodobał niepozorny, ale urokliwy wodospad Szalajka-forrás. Mała, wypływająca wprost ze skały kaskada wygląda prześlicznie. To rzadkie i piękne zjawisko naturalne, gdzie źródło krystalicznie czystej wody przez kanał jaskini dociera do powierzchni. Leży ona nieopodal większego jeziorka, gdzie znajduje się też Szabadtéri Erdészeti Múzeum, czyli wspomniane już muzeum leśnictwa ze skansenem archeologicznym. W całej dolinie znajdują się liczne punkty gastronomiczne oraz pensjonat, by obsługiwać tłumy węgierskich rodzin oblegających to miejsce w sezonie letnim. Wrócę tu więc na wiosnę… podobno wtedy nie ma jeszcze liści i widoki na ostańce skalne wśród lasów lepsze.
GÓRY BUKOWE
Moja pierwsza wyprawa w Góry Bukowe nie była w pełni udana z racji ataku zimy i deszczowej pogody w dolinach. Zrobiłem sobie jednak rozpoznanie w terenie i powrócę tu na spokojnie, aby bez pośpiechu pochodzić po tych czarujących górach. Mapa pasma zakupiona, co jest szczególnie ważne przy barierze językowej w tym przyjaznym Polakom kraju. Jako, że w pobliżu mamy także do dyspozycji liczne baseny termalne, jak te w Egerze, czy Miszkolcu możemy zaplanować sobie w tym regionie interesujący wypoczynkowo -krajoznawczy i aktywny weekend. Widokowych gór z wychodniami skalnymi też nie brakuje. Zaciekawił mnie ten rejon i urzekł też więc do następnego razu w Górach Bukowych. A na koniec zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wycieczki. I zachęcam do przeczytania wcześniejszych węgierskich opowieści oraz wzięcia udziału w ankiecie. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
” Czy byłeś już w węgierskich górach? ”
Nie 🙁
ale ,po tym artykule i zdjęciach mogę powiedzieć ,tak ! 🙂 już byłam 🙂 wirtualnie ,dzięki tobie ,ale byłam ,jestem 🙂 pozdrawiam.
dziękuje, dla takich czytelników zawsze warto zarywac noce…