Rozstrzygnięcie konkursu poezji górskiej
Pierwszą edycję konkursu na najlepszą poezję górską pora zakończyć! Niestety bardzo mało osób odpowiedziało na mój apel i nadesłało swoje wierszowane prace, bo tylko siódemka. Na szczęście Ci, którzy to uczynili wysłali do mnie po kilka wierszy. Było więc co czytać i będzie co publikować, bo każdy wyraził na to zgodę. Wraz z członkami rodziny wybrałem najlepsze według naszego gustu prace, które zostaną tutaj, w kąciku poezji górskiej uhonorowane, a ich autorzy nagrodzeni. Skromne upominki z okazji konkursu ufundował sklep turystyczny AlpenSki.pl. Między innymi będą to portfele i etui na komórkę z firmy http://www.sakolife.pl/. Nagrody zostaną wysłane pocztą, a zwycięzcy poinformowani drogą mailową o sukcesie swych tekstów. Pierwsza nagroda zostaje przyznana Gabi Kantarskiej za tomik wierszy tatrzańskich podpisywanych artystycznym nickiem Gomorra, a ten najbardziej porywający za serce i przemawiający do mnie opublikowany poniżej, jako zwycięski tekst. Wyróżnienie, czyli druga nagroda trafi do Natalii, ukrywającej się pod pseudonimem Piołun. Liczę, że w kolejnej odsłonie konkursu ujawni się więcej talentów piszących wiersze o górach i zechce podzielić się nimi z czytelnikami bloga. A teraz zostawiam was z niezwykłym tekstem Gomorry o początkach miłości do Tatr, także moich ukochanych gór. Z górskim pozdrowieniem.
Marcogor
Hala na Stołach niczym diament w koronie
Spowita wśród szczytów zacnych
Spojrzeniem ciszy zaprasza
Przeszłością nęciGdy już zasiądziesz na skrawku zielonym
Oczom twym Rycerz Śpiący się ukaże
Urwiska Ciemniaka niczym skrawki sukna
W szałasie duch pasterza wierzeczę spożywa
Tuż obok owce w ciszy zamarły
Tyś świadkiem owego zdarzeniaTa cisza zniewala
Przeszłość z teraźniejszością się miesza
Kępki traw, kamloty świadkiem niemym przeszłości
Dziś ty , jutro ja staniemy się zarysem historii
Maleńka polana kryształem Tatr się stała
W muzem Natury Tatrzańskiej
Otwórz te drzwi i wejdź do tego Świata
Gdzie każdy szczyt, grań, czy urwiska spojrzenie
Stawu chłód ma dla ciebie znaczenie
…………………………..Lekkość bytu na szczycie Sarniej Skały
Gdzie tronem kamień szlachetny się staje
Tu nigdyś sam, tu zawsze One
W letniej sukience, jesiennym płaszczu
Zimowym palcie, z rakami na butach
Z czekanem w dłoniach
Z uśmiechem na twarzy, w śnieżnobiałych włosach
Nigdyś sam….Jego postać przybrały, jego dłonie we włosach mych
Radość przeplatają, słowem przemawiają
To Miłość moja, fizyczne tchnienie
To Jego oddech i bicie serca
To Jego jakże tatrzańskie przytulenieNa Sarniej nasze początki były
Tu miłość zrodzona po wieki
Tatrzańskie ona nosi oblicze
Obrączką Staw Nad Morskim Okiem się zdaje
Mnich błogosławił to uczucie
Świadkiem Rycerz Śpiący, co oczy na weselu otworzył
By wraz z Grzesiem na Czerwonych Wierchach snuć pieśni wesołe
Rysy na mej duszy szczytem zniewolone
Granaty wybuchowe z Kościelcem w jednym chórze grają
Ile ich jeszcze we mnie zapisanych , co tchnieniem życia się stająPo stokroć Sarniej dziękuję za dotyk Miłości.
Gomorra
Pięknie!
No elegancki wiersz pierwsza klasa. Zasłużenie
Pięknie napisane. Ale fakt faktem jest, że góry są niezwykle wdzięcznym tematem do tworzenia poezji.
Śpiew gór
Wysoko…
skalną ścieżką
ty przede mną
w rytmie krok w krok
Nasz oddech gorący
oszałamiający zapach potu
odurzenie rytmem serc
Jesteś przy mnie
objąłem cię blisko
zbyt blisko
na natury zew
a wokół las
kwiaty łąki
zapach traw
Jesteś bardzo blisko
wokół – zbyt blisko
jednością
Górski wiatr kochanków utulił
zaśpiewał w szumie drzew
serenadę życia
Lech Kamiński
Górska Cisza
Dni pamiętam niezapomniane
wędrówek szczytami górskimi
cały zanurzony w wietrznej jesieni
karkonoskiej wyciszonej kolorami
Pamiętam buczyny złoty kolor
na ścieżce liśćmi szeleszczącej
szumem rytmicznym kroków wysłanej
wędrowałem – w tej pieśni
Pamiętam brązy leśnych buków
poprzeplatane zielenią sosen
tworzącą życia cudowną mozaikę
pięknem swym olśniewające oczy
A wyżej nad smrekami
gdzie kosodrzewina jedynie
króluje niepodzielnie
ubiera swe igły srebrnym szronem
gdyż tak bywa jesienią
rządkiem błyszczących kropel
swą sukienkę z pajęczyny zdobi
I wieczne górskie deszcze
wywijające hołubce po graniach
pierwsze wstydliwe śniegi
powlekające doliny swą bielą
W tej wichrami wysłanej porze
otulony szczelnie przed deszczem
wędrowałem wyniosłą skalną granią
zanurzony w wytęsknioną ciszę
ozdobioną wiatrem i deszczem
mgłą ograniczoną
monotonną w rytmie kroków
uzdrawiającą zmęczone serce
Lech Kamiński
Oj, ten mój brak wychowania ….i czasu 🙂
Marku, dziękuję ….
Tatry w sposób szczególny zapisały się we mnie, ba …odkryły mnie. Tak, tak…odkryły. Pozbawiły tej ludzkiej maski , a w zamian za to pozwoliły się unieść ponad rzeczywistość.
To trochę jak przewietrzenie…. dawno zamkniętej piwnicy.
Trochę duchowe szaleństwo, ale za pot też jestem wdzięczna i za „dotyk” , za szmer, za szept…..
Z pozdrowieniami dla zakochanych w Tatrach i nie tylko !!!
ps. warto się zatracić w tej inności, zanurzyć po czubek głowy 🙂