
Samotne obcowanie z górami

Bardzo dobre i prawdziwe słowa o górach, wędrówce i co nam daje obcowanie z naturą, ciszą, sam na sam…podpisuje się pod nimi.
„Dla mnie podróż, jeśli ma być naprawdę podróżą, musi odbywać się samotnie albo w bardzo małej grupie. Przemierzanie świata w tłumie staje się co najwyżej wycieczką, podczas której bardziej skupiam się na uczestnikach oraz relacjach między nami, niż na tym co mnie otacza. Jeśli podróż ma doprowadzić do wewnętrznej przemiany, a temu w dużej mierze służy, to musi odbywać się w ciszy, a tej nie zapewni tłum ludzi dokoła. Podobnie obecność wynajętego przewodnika odcina mnie od rzeczywistości, którą chcę poznać. Jego obecność ochroni mnie przed potencjalnymi zagrożeniami, ale nie pozwoli wtopić się w miejsce, do którego trafiłem. Przewodnik jest zawsze bezpieczną, ale jednak barierą, między mną, a światem.”
Łukasz S.
„Nie bój się ciszy i milczenia. Współczesny świat atakuje nas milionem bodźców. Tysiące reklam walczą o Twoją uwagę każdego dnia, na każdym rogu ulicy. Nasze miasta i drogi pełne są hałasu. Po pewnym czasie przyzwyczajamy się do nich i nasza wrażliwość zostaje stępiona, a gdy znajdziemy się nagle w zupełnej ciszy dopada nas coś w rodzaju ataku paniki. Nieprzywykli do pustki w uszach i w głowie, szybko włączamy to, co mamy pod ręką. Stąd chyba biorą się ludzie, idący przez góry z grającymi telefonami.
Jeśli o mnie chodzi, uważam ciszę i milczenie za jedne z cenniejszych rzeczy, jakie daje mi samotna wędrówka. To także dla nich chodzę w góry i uważam, że warto ich szukać. Dzięki ciszy odkrywam na nowo, że potrafię usłyszeć bicie własnego serca lub kroki zwierząt za ścianą namiotu.”
Łukasz S.
Bardzo piękne i jakże prawdziwe słowa! Ja także się z nimi identyfikuję. :),
Ojcze nasz, który zamieszkujesz w niebie
proszę, prowadź mnie doliną zieloną na samiusieńki szczyt
pozwól bym ujrzał zło, co we mnie zamieszkało
i daj siły, by na szlaku z każdym moim krokiem lżej mi było
nie opuszczaj mnie w pół drogi, mów do mnie wiatrem
mów dwiękiem potoku i spokojem turni
zawiąż mi dłonie wstęgą pokory
niech dusza ma ochłonie, niech uniesie zmęczone powieki
bądź mi Prawdą w każdej odsłonie
w mgielna kurtynę, w nieba zmartwienie
w słońce, co zmysł ropzrasza bądź mi wodą wytchnienia
zanurz me skalane ciało w zwierciadle stawu
i odrodź na nowo , bym w dolinie życia
każdego wieczora do stołu Tatrzańskiego mógł zasiąść.