Wybierz stronę

Spacer z Matrahazy na Kekes, czyli dach Węgier po zimowemu

Spacer z Matrahazy na Kekes, czyli dach Węgier po zimowemu

Byłem już dwa razy na Kekesie, najwyższym szczycie Węgier, ale jak tylko pojawiła się okazja jechać tam jeszcze raz przy okazji weekendowego wypadu do Budapesztu nie zastanawiałem się długo. Zwłaszcza, że opady śniegu w górach sprawiły, że tym razem moje wejście na dach Węgier było w wersji zimowej. Wycieczkę odbyłem w ramach zdobywania Korony Gór Europy z BT Gdzie Buty Poniosą, wraz z wesołą ekipą górołazów… Nocny wyjazd z Polski sprawił, że już po 7 rano zameldowaliśmy się na parkingu we wsi Matrahaza, położonej niedaleko dużego miasta Gyöngyös, które jest bramą do pasma gór Matra.

duży parking w Matrahazie

Góry leżą na północ od Wielkiej Niziny Węgierskiej, na wschód od pogórza Cserhát i na zachód od Gór Bukowych. Wieś Mátraháza w górach Mátra stanowi jeden z głównych ośrodków turystycznych, zarówno letnich, jak i zimowych. Przez to jest atrakcyjnym celem turystycznym, posiadając bogatą bazę hotelową i gastronomiczną, a także liczne znakowane szlaki, w tym m.in. prowadzący na najwyższy szczyt Węgier – Kékes, odległy o 2,6 kilometra! Na architekturę wsi składają się głównie domy wczasowe, wycieczkowe i hotele, które pierwotnie, w latach 60. i 70. XX wieku zbudowano dla związków zawodowych.

zimowa sceneria w Matrahazie

Z parkingu blisko centrum, gdzie stoi mały kościółek po przepakowaniu się ruszyliśmy wesołą gromadą niebieskim szlakiem na pobliski szczyt. Najpierw trasa prowadzi drogą przez park, a później przechodzi ona w leśną dróżkę, by zamienić się ostatecznie w ścieżkę, prowadzącą już stromo przez las. Po drodze mijamy kilka krzyżówek szlaków i przecinamy dwa razy szosę, którą można wyjechać autem prawie na sam wierzchołek. Przy drugim przecięciu zrobiliśmy odpoczynek w wiacie, obok którego jest obecnie wyschnięte źródło Jávoros-forrás. Jest tu też miejsce na ognisko z ławeczkami…

wiata przy Jávoros-forrás

Jak wspomniałem wyjście było w pełni zimowe, gdyż już na parkingu było mnóstwo śniegu, a podejście w lesie to już całkowicie prowadziło zaśnieżonym lasem, gdzie mogliśmy poczuć się jak w bajce… ale to zobaczycie na zdjęciach 🙂  Po krótkiej przerwie wyszliśmy na jeden z parkingów pod szczytem, gdzie poniżej znajduje się nartostrada i zakolem szosy dotarliśmy na Kekes- świętą górę Węgrów. Było pochmurnie tego dnia, ale czasami przebijało się słoneczko i mogliśmy oglądać wtedy błękit nieba!

wieża tv na Kekesu

Właśnie przed wierzchołkiem ukazała się nam w całej okazałości olbrzymia wieża telewizyjna, dzięki której ta góra jest łatwo rozpoznawalna z daleka… Zrobiliśmy grupowe fotki całej naszej 16-tki zdobywców i postanowiliśmy wejść na górny taras wieży ( TV-torony kilátó ), by wypić kawę w kawiarence widokowej i poczekać na przejaśnienia! Gdyż na szczycie siadła mgła i niskie chmury, które niestety nie chciały nas opuścić i dalekich widoków się nie doczekaliśmy. A wiem z doświadczenia, że zobaczyć możemy tam nawet Tatry! 

 

Nazwa góry wywodzi się z węgierskiego słowa kékes (niebieskawy), gdyż obserwowana jest najczęściej w tym odcieniu. Węgrzy pielgrzymują do kamienia narodowego, który znajduje się bezpośrednio przy wieży telewizyjnej. To właśnie tam jest najwyższy punkt tego nizinnego kraju. Obok znajduje się pomnik motocyklistów. Na rozległej polanie szczytowej znajdziemy też restaurację, krzyż, obok którego stoją drogowskazy oraz lunetę, gdyż obok krzyża jest przecinka w lesie, więc możemy tu obserwować dalekie widoki, sięgające aż po Słowację, przy dobrej widoczności!

kamień narodowy na wierzchołku Kekesu

Niestety nie doczekaliśmy się widoków, więc po godzinie odpoczynku zaczęliśmy odwrót, tym razem żółtym szlakiem. Jak się okazało zejście było bardzo strome i musieliśmy bardzo uważać, by nie zrobić sobie krzywdy w tym świeżym śniegu… 🙂 W pewnym momencie w prawo odchodzi odnoga do punktu widokowego, z którego startują także paralotniarze, zresztą podobnie jak z Kekesu! Schodziliśmy jednak dalej obok następnego punktu widokowego, na którym mieliśmy znowu zero widoczności, by dojść do stokówki, tj. płaskiej drogi, która trawersowała masyw Kekesu w stronę naszego parkingu.

Prowadzi nią jedna z wielu tutaj ścieżek dydaktycznych, ta znakowana żółtymi krzyżykami kieruje właśnie do Matrahazy, gdzie musieliśmy wrócić. Przy tej drodze czekała nas jeszcze niespodzianka w postaci ruin skoczni narciarskiej…, która była największym tego typu obiektem na Węgrzech o punkcie konstrukcyjnym K-83. Powstała najprawdopodobniej w 1931, później została przebudowana w 1969 r. Zamknięto ją jednak na początku lat 90. XX wieku, gdy stan konstrukcji zaczął zagrażać bezpieczeństwu. Ale ta ciekawostka zaskoczyła mnie, gdyż nic nie wiedziałem o historii skoków narciarskich na Węgrzech.

ruiny skoczni Matrahaza

Współcześnie teren skoczni w dużej części został porośnięty przez roślinność, drewniane elementy uległy zniszczeniu, a wieża sędziowska zawaliła się. Metalowa konstrukcja najazdu, mimo postępującej korozji, jest jednak nadal stabilna. Po obejrzeniu tego obiektu ruszyliśmy dalej, już w dół, by szybko znaleźć się w opłotkach Matrahazy, przecinając po drodze stok narciarski, schodzący tu, aż z Kekesu. Ostatecznie szosą prowadzącą na szczyt zeszliśmy z powrotem do centrum wioski na parking, gdzie czekał nasz transport. Poniżej mapka tego krótkiego wypadu (niecałe 9 km), ale warianty możemy wybrać przecież różne…

 

Teren parkingu jest obszerny, są tutaj wiaty dla turystów, bufety gastronomiczne, a nawet budki z pamiątkami… Zakupiłem magnez na lodówkę i tak zakończyła się moja kolejna przygoda z tą górą! Zimowe wejście z tak fantastyczną ekipą było zdecydowanie najlepsze! Dziękuję Wam wszystkim! A cały spacer trwał trzy godziny plus sielanka w kawiarni na tarasie wieży. Kto jeszcze nie był, to polecam gorąco odwiedziny tego kultowego miejsca. My zebraliśmy się na dalszą jazdę do Budapesztu, a Was zapraszam jak zawsze na koniec do obejrzenia galerii zdjęć z naszej eskapady! Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 Postaw mi kawę na buycoffee.to

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

UBEZPIECZENIE W GÓRY- NA SZYBKO

Pasma Górskie

Translate »