











Tegoroczny długi weekend nie nastrajał optymistycznie przez wybryki pogody. Ale udało się jakoś mądrze zagospodarować czas wolny. Jeden dzień majówki poświęciłem na kolejne odwiedziny jednego z moich ulubionych pasm górskich Słowacji- Cergova. Są blisko, pod ręką, a przecież bardzo malownicze i urokliwe, z bajecznymi widokami na wiele horniejszych gór. To była już siódma wędrówka po ich spokojnych, rzadko odwiedzanych przez turystów bezdrożach. Dzięki temu udało mi się wejść na wszystkie znaczące szczyty tych gór. To już piąte słowackie pasmo, które mogę odhaczyć sobie zaliczone w całości. Podobnie jak Tatry, Pieniny, Słowacki Raj, czy Mała Fatra. Podczas wycieczki już po raz czwarty zdobyłem ich najwyższy szczyt – Mincol, który słynie z rozległych panoram na wszystkie strony świata. A że na ten wypadzik wybrałem najładniejszy dzień pogodowy z całego weekendu, to mogłem kontemplować je do woli! Ale po kolei… gdzie one w ogóle leżą?
Czytaj dalej»To miał być krótki górski wypadzik, na pół dnia, gdyż tylko tyle czasu miałem do wykorzystania w nieoczekiwany wolny dzień. Skorzystałem z gotowego plany awaryjnego na takie okazje i po raz kolejny, a trzeci tego roku odwiedziłem Góry Czerchowskie. To pasmo leżące na Słowacji, znajduje się blisko polskiej granicy i mam tam tylko około 90 km dojazdu. Postanowiłem zakończyć wędrówkę główną granią tych gór i poznać ostatni nieznany mi kawałek pasma. Z poprzednich wypadów wiedziałem, że są to malownicze, odludne i dzikie góry, idealne do pobycia z samym sobą. Miejsce pełne ciszy, spokoju i bliskiego kontaktu z naturą. Prędzej można tam spotkać wilka niż turystę. W czasie mej wędrówki spotkałem tylko dwie osoby, zbierające jagody. Pierwsze me wyjście w te góry opisałem tutaj, a kolejne zetknięcie z Mincolem tu.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze