Tatry jak kobieta
Himalaje potężniejsze od Alp, lecz nikt z tego powodu nie czyni wymówek alpejskim kolosom. Tatry mniejsze od Alp, ale o tych małych górach, zajmujących powierzchnię zaledwie pięć razy większą od Londynu, napisano już tyle, co o Napoleonie i jego epoce. Gdyby całą literaturę o Tatrach, Podhalu i Zakopanem zebrać do kupy, można by śmiało podwyższyć szczyty, którym natura poskąpiła wzrostu. Urodę gór, kapryśną, zmienną, uzależnioną od pogody, inną o każdej porze dnia i roku, porównuje się chętnie do urody kobiecej. Nazwijmy więc Tatry kobietą średniego wzrostu, o wdziękach trwałych i bujnych. Zresztą ze wzrostem nie jest najgorzej. Nad polskimi Tatrami panują Rysy, których zachodni wierzchołek wznosi się na wysokość 2499m, a Gierlach, po tamtej stronie granicy, liczy 2655m. Na przestrzeni pięćdziesięciu kilku kilometrów ulokowała natura sto dwadzieścia pięć jezior, jeziorek i stawków lśniących lazurem i zielenią. Strzeliste turnie, fantazyjnie postrzępione granie, doliny wiszące, podcięte stromymi ścianami i ograniczone progami, huczące siklawy pulsujące tęczą wielobarwnych błysków- oto zaledwie kilka, wybranych na chybił trafił, składników urody tatrzańskiej.
Stanisław Zieliński ” W stronę Pysznej”