Tatry są jak kościół
Kardynał Stanisław Nagy, który wielokrotnie towarzyszył Janowi Pawłowi II w turystycznych wędrówkach wspomina, że gdy Karol Wojtyła wchodził na tatrzańskie szlaki, miał zwyczaj mówić:
Teraz cisza, wchodzimy do kościoła.
Góry odsłaniają swe sekrety tylko przed tym, kto ma odwagę rzucić im wyzwanie.
Wymagają ofiar i dobrego przygotowania. Każą porzucić bezpieczne doliny,
ale pozwalają temu, kto nie lęka się wspinaczki, ujrzeć wspaniałą panoramę szczytów.
Góry są zatem bardzo wyrazistym symbolem wędrówki ducha, powołanego,
aby wznosić się z ziemi ku niebu, ku spotkaniu z Bogiem.
Jan Paweł II, 20.VI.1993, Campo Imperatore
„Góry są ołtarzem świata, a Tatry jego Tabernakulum” Pozdrawiam
Aniu pięknie to ujęłaś
Stoisz na szczycie,przed Tobą ołtarz tego Świata.
Wcześniej,kiedy wędrujesz…kiedy pod stopami czujesz kamienie,kiedy czasem ból nie daje ci spokoju….to jak spowiedź ciała.Dusza? ta ulotna….na moment „ubrana” w Twoje” przepraszam” z Bogiem się spotkała.
Nie inaczej…tam wszystko bliżej Boga!
A ja myślałam, że ja to wymyśliłam:))) Bo zwykłam mawiać, że nie chodzę do kościoła stworzonego przez ludzi, tylko do kościoła stworzonego przez samego Boga. To miłe, że ktoś (i to taki Ktoś;)) podziela to uczucie:) A leżąc na wyczesanej wiatrem, rozgrzanej trawie, jak na grzbiecie jakiegoś ogromnego zwierza, gdzieś w Tatrach Zachodnich albo Gorcach, prawie czuję, jak gdzieś tam głęboko bije serce Natury. I czuję się jej częścią.