Wybierz stronę

Wejście na Triglav – koronę gór Słowenii

Wejście na Triglav – koronę gór Słowenii

Po nocy spędzonej w Domu Valentina Stanicia na wysokości 2332 m zerwałem się rano, aby obserwować mój pierwszy alpejski wschód słońca. Nie rozczarowałem się, słoneczko wyszło za pięknego masywu Rjaviny i po chwili cudownie oświetliło potężny masyw Triglava – mój cel. Już wczoraj postanowiliśmy z kolegami, żeby atakować szczyt wcześnie rano, bo potem są różne niespodzianki pogodowe, jak było właśnie na wczorajszym podejściu do schroniska. Szybko się zebraliśmy i po śniadaniu weszliśmy na ścieżkę, która w dwie godziny miała wyprowadzić nas na wierzchołek Triglava. Najpierw czekał nas trawers pod szczytem o niezwykłej nazwie „Rz”. Miałem nawet ochotę zdobyć go, ale jak zobaczyłem jak stroma, dzika ścieżka na niego prowadzi to zrezygnowałem, choć fajnie byłoby się pochwalić, że wspiąłem się na Rz!

masyw Triglava w porannym słońcu

masyw Triglava w porannym słońcu widziany z Domu Stanicia

Bez szaleństw więc szybko, łagodną dróżką dostaliśmy się na grzbiet, którym już mieliśmy zmierzać aż do upragnionego celu. Zaczęła się tu pojawiać chwilami via ferrata oraz stalowe kliny ułatwiające przejście najtrudniejszych technicznie odcinków. Ogólnie po ciekawym marszu, coś w stylu tatrzańskiej Orlej Perci zdobyłem swój pierwszy słoweński szczyt – Kredaricę. Jej płaski wierzchołek ma wysokość 2514 m. Doskonale z niego było widać czekające mnie podejście na główny mój cel tego dnia. Z tyłu natomiast wspaniale prezentowały się znane mi już góry: Rjavina, Begunjski Vrh czy Vrbanova Spica. A w dole między nimi błyszczało w słońcu schronisko, z którego wyszedłem o poranku. Z drugiej strony tuż pod szczytem ukazał się moim oczom olbrzymi gmach Triglavskiego Domu.

Dom Valentina Stanicia u stóp Vrbanovej Spicy

Dom Valentina Stanicia u stóp Vrbanovej Spicy

Triglavski Dom na Kredarici to najwyżej położone słoweńskie schronisko turystyczne i zarazem stacja meteorologiczna. Znajduje się na mniejszym wypłaszczeniu tuż pod szczytem. W pobliżu jest też lądowisko dla helikopterów. Obok schroniska leży kaplica Marii Śnieżnej, kilkadziesiąt metrów pod nimi zaś znajduje się Ivačičeva Jama. Pierwsze schronisko zostało wybudowane w 1896 według pomysłu Jakoba Aljaža, a potem trzykrotnie powiększone. Obecne schronisko ma 140 łóżek w 30 pokojach i 160 miejsc w 8 przestrzeniach zbiorowych. Zatem w pięciu przestrzeniach dla gości jest 300 miejsc i dwa kontuary. WC i umywalnie z zimną wodą są na wszystkich kondygnacjach. W jednej jadalni jest tradycyjny piec. Używana tutaj woda to deszczówka, jest też agregat prądotwórczy. Schronisko jest otwarte cały rok. Regularnie jest obsługiwane od końca czerwca do końca września. Poza sezonem jest otwarte częściowo, odwiedzającymi zajmują się meteorolodzy. Ponadto posiada generator wiatrowy, kolektory słoneczne, GSM i normalną łączność telefoniczną.

schronisko Triglavski Dom pod Kredaricą ze stacją meteorologiczną, z boku kaplica

schronisko Triglavski Dom pod Kredaricą ze stacją meteorologiczną, z boku kaplica

Zatrzymaliśmy się tu na kawę, aby chwilę odpocząć i nacieszyć oczy widokiem pobliskiej ściany Triglava. Jej nastromienie z daleka budziło grozę i obawy, ale jak się okazało po podejściu do ściany wspinaczka była prosta i niezbyt wymagająca technicznie. Mało kto używał tam sprzętu do asekuracji na via ferratach, my też mieliśmy tylko kaski. Widoki spod schroniska są wyśmienite prawie na wszystkie strony. Na wschód są Kredarica i Rž, na oprawo Veliki i Mali Pršivec, na drugiej stronie Krmy grzbiet od Debelej peči do Draškich vrhów, które na południowej stronie przechodzą w ściany Tosca i Vernara. Na prawo widzimy część Velego polja i w tle część Spodnjich Bohinjskich gór. Na zachodzie wznosi się Triglav, na północ od północnej ściany Triglava ciągną się Pihavec, Dovški Gamsovec, Prisojnik, Razor, Stenar, Dolkova špica, Škrlatica i Martuljške gore, w pobliżu jest Begunjski vrh, z Domem Stanicia u stóp, na północ są widoczne Karawanki, daleko za nimi zaś przy dobrej pogodzie Wysokie Taury.

widok z Kredaricy w stronę szczytu Rz, za nim Rjavina, z lewej Vrbanova Spica

widok z Kredaricy w stronę szczytu Rz, za nim Rjavina, z lewej Vrbanova Spica

Po nabraniu sił wbiliśmy się w ścianę. Jako, że od początku była bardzo stroma prowadziła tam via ferrata. Wspinaczkę ułatwiały więc stalowe stopnie i stalowa lina. Ruch był duży, bo pogoda dopisywała, a Słoweńcy kochają tę górę. Podejście mimo, że strome było bardzo przyjemne i w moim odczuciu bezpieczne. Via ferrata zapewne bardziej jest przydatna przy mokrej skale. Zatem dość szybko, bo w pół godziny wszedłem na wierzchołek Małego Triglava – 2725 m. Tutaj zrobiło się płasko, było dużo miejsca, więc usiadłem, żeby podelektować się do woli będącym już tak blisko głównym wierzchołkiem masywu. Podziwiałem ludzi, którzy zmagali się na wąskiej grani z końcowym podejściem. Kolorowy tłum ubarwiał doskonale wapienne skały Alp Julijskich. Via ferrata prowadziła przez chwilę prostym, łagodnym odcinkiem na siodełko, gdzie znowu zaczęła się stromizna.

Triglavski Dom i prawie pionowa ściana Małego Triglava, z prawej Triglav

Triglavski Dom i prawie pionowa ściana Małego Triglava, z prawej Triglav

Musiałem trochę zwolnić, aby przepuszczać ludzi idących z góry, ale i tak około godziny jedenastej zameldowałem się na szczycie. Tym samym zdobycie mojej pierwszej poważnej, alpejskiej góry stało się faktem. Wierzchołek Triglava także był obszerny, a panoramy jeszcze rozleglejsze niż spod schroniska. Rzucała się w oczy popularna beczka, czyli Triglavski stolp, o której pisałem już w poprzednim opowiadaniu. Wiele osób usiłowało nań wyjść i mi też się udała ta sztuka, dzięki wyciętym okienkom. Powitał mnie tu zgiełk ludzki, ale tego się spodziewałem mijając Słoweńców, dla których obowiązkiem jest wyjść choć raz tutaj. Spośród nich wyłapałem nawet handlarza, u którego można było kupić pamiątki, napoje, batony, czy piwo! Cena 7 euro za to ostatnie trochę jednak odstraszała. Dokonałem wpisu do księgi wejść i po długiej sesji fotograficznej oddałem się błogiemu świętowaniu sukcesu. Niestety pojawiła się mgła, która ograniczała widoki, raz z jednej raz z drugiej strony!

końcowy fragment via ferraty przy przejściu z Małego Triglava na główny wierzxchołek

końcowy fragment via ferraty przy przejściu z Małego Triglava na główny wierzxchołek

Wiatr wiejący od czasu do czasu dość porywiście przeganiał ją, ale mi nie był straszny, bo na głowę założyłem bardzo ciepłą wełnianą czapkę, która pozwoli mi przetrwać niejedno zimno w górach. Wygodna i szalenie ciepła ze starannie dobranym kolorem i wyjątkowym design nadają jej oryginalny charakter. Stworzoną z najwyższej jakości materiałów i wykonaną z ogromną precyzją czapkę można nabyć w sklepie http://pl.starlinghats.com/. Myślę, że będzie mi długo służyć podczas jesienno – zimowych wypadów górskich.

autor na szczycie Triglava z panoramą Alp Julijskich

autor na szczycie Triglava z panoramą Alp Julijskich

Ale wracając do wycieczki, w środku Aljažev stolpa jest naklejony plan z opisaną panoramą ze szczytu. Byłem również świadkiem ciekawego wydarzenia… mianowicie chłopak ściągnął swój pasek od spodni i wymierzył kilka razów na pupę dziewczyny, która musiała wsadzić głowę przez okienko do beczki… Zaciekawiło mnie to na tyle, że ośmieliłem się zapytać, co to za zwyczaj. Wytłumaczono mi, że to taka tradycja, polegająca na tym, że dostanie lania na szczycie zapewnia następne powroty tutaj. Dowiedziałem się także tu, że nazwa Triglav, co po słoweńsku znaczy „Trójgłowy”, wiąże się ze średniowiecznymi słowiańskimi wierzeniami, które na wierzchołku góry umiejscowiały siedzibę potężnego Trojana – pogańskiego bóstwa wody, ziemi i podziemi. Po raz pierwszy nazwa Triglav pojawiła się już w 1573 roku.

rozległa kopuła szczytowa Triglava - 2864 m

rozległa kopuła szczytowa Triglava – 2864 m

Niektórzy nazwę tłumaczą jednak prostolinijnie od trzech wierzchołków masywu, choć góra nie posiada wcale takowych trzech, tylko dwa, które zdobyłem tego pięknego dnia. Jedynie oglądając ją z niektórych miejsc od południowego wschodu, np. z okolic Vodnikov Dom, trzecim obok głównego szczytu i Małego Triglava wierzchołkiem góry wydaje się być Rjavec (2568 m n.p.m.). Po długim zasiedzeniu się w tym cudnym miejscu i nacieszeniu ze zdobycia go przyszła pora na szukanie drogi zejściowej. Mieliśmy schodzić inną trasą, jak się okazało wybrany wariant okazał się niezwykle ciekawy i efektowny. Przeżyłem na zejściu interesujące przygody, ale o nich przeczytacie niebawem. Dzisiaj zapraszam jak zawsze na koniec na obejrzenie fotorelacji z tej części wyprawy. I zachęcam do przeczytania pierwszej części opowieści, kto jeszcze nie widział. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

2 komentarze

  1. ela

    te rejony są w planie na przyszły rok ,zobaczymy co przyniesie czas 🙂 pozdrawiam i dzięki za tą relację .

    Odpowiedz
  2. Sylwester

    Zdjęcie na szczycie jest świetne! Pozazdrościć przygód 🙂

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź Sylwester Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »