Wizyta u Zeusa – wejście na Mitikas w masywie Olimpu

Wizyta u Zeusa – wejście na Mitikas w masywie Olimpu

Olimp – to najwyższa, najbardziej magiczna i urzekająca góra w Grecji. Wyrasta ona niemal 3000 m nad samym brzegiem Zatoki Salonickiej. Jej zbocza porośnięte są gęstym lasem i dzikimi kwiatami, które nie mają sobie równych w całym kraju. Ten najwyższy masyw górski w Grecji, położony na pograniczu północnej i środkowej części kraju, oddziela historyczną Macedonię od Tesalii. Jego najwyższy szczyt Mitikas wznosi się na wysokość 2918 m n.p.m. Inne szczyty to m.in. Skolio (2911 m n.p.m.), Stefani (2909 m n.p.m.), Skala (2866 m n.p.m.), Touba (2785 m n.p.m.). Masyw znajduje się między dolinami rzek Pinios i Aliakmon, nad Zatoką Termajską. Na zachód i południowy zachód masyw obrywa się pionowymi ścianami o wysokości do 500 metrów. Deniwelacja między centrum Litochoro a głównym szczytem Olimpu wynosi 2620 metrów.

Właśnie na najwyższy wierzchołek tej niezwykłej góry było dane mi wejść w czerwcu tego roku. Masyw Olimpu jest mekką dla turystów, dzięki założonemu tu w 1938 roku parkowi narodowemu. W mitologii greckiej Olimp uważany był za siedzibę bogów greckich, w tym najważniejszego – Zeusa. Z tego miejsca bogowie mieli kierować ludzkimi losami. Wierzono, że ilekroć jakiś człowiek próbował tam wejść, spadał z niego. Zatem nie lada wyzwanie miało mnie czekać, by wspiąć się na mityczny Mitikas… Jednak wyprawa na szczyt latem wymaga jedynie solidnych butów i ciepłej odzieży, nie potrzeba natomiast żadnych szczególnych umiejętności wspinaczkowych. Ale jest to trasa długa, forsowna i wymagająca, z olbrzymim przewyższeniem. Nie wolno lekceważyć zwłaszcza pogody, która lubi się tu często i niespodziewanie zmieniać…

Mitikas

Dzięki udziałowi w zorganizowanej wycieczce miałem trochę łatwiej. Nie musiałem startować w Litochoro, gdyż autokar dowiózł nas jeszcze przed świtem na parking obok schroniska Stavros, już na wysokości 908 m. Potem zaś busami dostaliśmy się jeszcze wyżej, do uroczyska Prionia, gdzie jest duży parking i tawerna oraz stacja służby EMAK. To taki grecki odpowiednik GOPR-u. Tu, na wysokości 1129 m są prawdziwe wrota do mistycznej krainy Olimpu od strony wschodniej. Wejście od tej strony jest najpopularniejsze, ale często dzielone na dwa dni z noclegiem w kolejnym schronisku, już na dwóch tysiącach. Do tego miejsca jest aż 18 km z centrum Litochoro, więc ciężko zrobić normalnie wejście i zejście w jeden dzień. Gdy ruszyłem na szlak dopiero świtało, nie śpieszyłem się, wiedząc, że przede mną długa i nieznana droga…

Prionia

Na polanę Prionia można również dojść szlakiem E4, który prowadzi przepięknym wąwozem Enipeas wzdłuż bystrej rzeki Mavrolongos, dnem doliny. W każdej chwili możemy wtedy wrócić na drogę jezdną, która wije się w pewnym oddaleniu z prawej strony. Mój plan dnia był inny, wyruszyłem z Prioni, zwiedzanie cudnego wąwozu zostawiłem sobie na drogę zejściową.  Początek szlaku będącego własnie przedłużeniem E4 to powolna wspinaczka przez las bukowo – jodłowy wygodną ścieżyną, po pokonaniu pierwszego podejścia czeka na turystów zadaszona wiata ze źródełkiem. Wcześniej po przejściu mostem przez strumyk możemy odbić w prawo, by zobaczyć wspaniały wodospad, w którym podobno kąpała się Afrodyta. Tę atrakcję także pozostawiłem sobie na powrót.

Szlak jest bardzo wyraźny i dobrze oznakowany, trudno zatem zabłądzić. Będąc wyżej możemy już podziwiać w dole wąwóz Enipeas, a na wprost majestatyczne góry. Ponieważ ruszyliśmy przed wschodem słońca, również to widowisko mogliśmy podziwiać po drodze. Po wyjściu z lasu rozpoczęło się strome podejście, które trwało prawie do samego schroniska Spilios Agapitos, które położone jest już na wysokości 2100 m. Budynek schroniska wybudowano na skraju skalnej odnogi, otoczonej potężnymi drzewami, noszącymi ślady piorunów. Wielu turystów nocuje tutaj, by rano atakować szczyt, gdyż około południa wierzchołki często toną w chmurach, przez co traci się niepowtarzalne widoki ( nie mówiąc o tym, że można oberwać piorunem od samego Zeusa ). Niestety przekonałem się o tym na własnej skórze… 

schronisko Spilios Agapitos

Odpocząłem tu i zjadłem drugie śniadanie, by mieć siły na atak szczytowy. Szlak E4 biegnie dalej za schroniskiem prowadząc pośród ostatnich drzew na skałę po lewej. Później już łatwo dociera się do oznakowanego rozwidlenia powyżej linii lasu. Szlak E4 biegnie dalej prosto, ja natomiast skręciłem lekko w prawo, by przez skalny grzbiet zwany Kaki Skała osiągnąć niższy wierzchołek Olimpu, zwany Skała. Skręcając wcześniej ostro w prawo można stąd po godzinie dojść do szałasu Giosos Apostolidis, lub wejść też trudniejszym wariantem na Mitikas. To miała być, jak się okazało moja trasa zejściowa. Najpierw trzeba było pokonać ostatnie żmudne podejście na Skałę, poprzez kamienistą, mało ciekawą dolinę, która ciągnęła się niemiłosiernie… Jedynie piękny szczyt po lewej Agios Andonios dodawał mi werwy. Na domiar złego w dolinę zeszły chmury i po chwili niewiele było widać!

schron na wierzchołku Skały

Osiągnąwszy w końcu wierzchołek Skały – 2866 m nie zobaczyłem już nic. Poczekałem na kolejnych członków wyprawy i we czterech ruszyliśmy zdobywać Mitikas. To najtrudniejszy odcinek, przypominający miejscami wspinaczkę w Tatrach Wysokich. Z przełączki pod wierzchołkiem Skały można szybko wspiąć się na pobliski szczyt Skolio, tylko 7 metrów niższy od Mitikasu. Moim marzeniem było zdobycie najwyższego punktu Olimpu, więc śmiało wszedłem w kominek wyprowadzający na trawers skalnym grzbietem w stronę Mitikasa. Trzeba tu uważać, wystarczy jeden krok i można wpaść do półkilometrowej przepaści Kazania. 

wspinaczka na Kaki Skała

Droga zwana Kaki Skała, czyli Schody Nieszczęścia rozpoczyna się w wąskiej szczelinie po prawej, szlak wskazują znaki wymalowane na czerwono. Idziemy nieco poniżej grzbietu w bezpiecznej odległości od przepaści Kazania. Dalej szlak schodzi nieco w dół, w prawo, w kierunku wąskiej szczerbiny w grzbiecie. Idąc ciągle w prawo obchodzi się podnóże szczytu Skali, po czym wspina w lewo dość stromym żlebem, w którym utrudnieniem są łatwo osypujące się skały. Zimny wiatr rozwiewał chwilami chmury i mogłem to wszystko obejrzeć dość dobrze. Na górze należy skręcić w prawo, przy stromej skale, trzeba przejść wąski przesmyk grani, co ułatwiają tu łańcuchy. Pokonawszy wąski komin skręcamy w lewo i przed oczami, w odległości 100 metrów ukazuje się już majestatyczny Mitikas. Pozostaje tylko kawałek ostrej wspinaczki po skałach i Olimp jest nasz!

ostatnie podejście na Mitikas

Po prawej stronie grani pięknie prezentują się ciekawe formacje skalne, przypominające mi głowy królów. Na dość szerokim wierzchołku usłanym kamieniami stoi wieża trygonometryczna, blaszana flaga Grecji i książka wpisów. Przy w miarę dobrych warunkach na szczyt idzie się około 6 godzin, mi to zajęło 6,5 h z postojem przy schronisku. Niestety Zeus nie był łaskawy i zasłonił widoki chmurami. Jak pisałem to kapryśna góra, jak nasza Babia Góra i najlepiej zdobywać Mitikas rano, albo popołudniu. O rzut kamieniem na północ wznosi się zjeżony szczyt Stefani, zwany też Tronem Zeusa. Mimo, że brakło podobno cudnych panoram, aż po samo Morze Egejskie spełniłem swoje kolejne wielkie marzenie górskie! Odwiedziłem Zeusa, przeżyłem i przekonałem się, że warto tu wrócić i już na spokojnie zapolować na idealne warunki. Po sesji fotograficznej i rozejrzeniu się w terenie postanowiłem schodzić inna drogą, znakowaną na żółto, która szybko sprowadza w dół poprzez bardzo stromy żleb.

w żlebie Louki

Udał się tam jeden Grek, więc uznałem, że da się… należało tylko bardzo uważać na luźne kamienie, które wylatywały spod nóg i zagrażały innym turystom. Schodząc tym żlebem Louki do głównego szlaku doszedłem w około 40 minut, tutaj miałem do wyboru, albo zejść do schroniska Apostolidis w lewo, albo zawrócić do znanego rozwidlenia pod Skałą w prawo. Oczywiście musiałem uczynić to drugie, bo nie znałem terenu i nie miałem nawet mapy, zatem musiałem trzymać się blisko grupy. Obszedłem więc majestatyczne skały Olimpu podziwiając je tym razem od dołu, bo widoczność zaczęła się poprawiać. Pokazał się nawet cały szczyt Mitikasa! Po dojściu do znanego skrzyżowania mogłem oddać się błogiemu leniuchowaniu i podziwianiu widoków, które w końcu zaczęły odsłaniać swój czar…

rozwidlenie szlaków pod Skałą

Czekałem na resztę ekipy z Nowej Huty, z którą przyjechałem na tą niezapomnianą wycieczkę. Pozdrawiam tutaj świetnych górskich kompanów, a szczególnie Dorotę i Marka Szala, którzy perfekcyjnie zorganizowali ten wyjazd. Po kolejnej sesji fotograficznej powoli ruszyłem w dół. Znalazłem sobie współtowarzysza i razem postanowiliśmy na powrocie zwiedzić jeszcze słynny wąwóz Enipeas. Podczas zejścia dowiedziałem się w jaki sposób dostarczany jest towar do schronisk w tych górach. A mianowicie wwożony jest na grzbietach osiołków, których zady musiałem oglądać dłuższy czas na wąskiej ścieżynie. Po dotarciu do tawerny w Prionii był jeszcze czas na zimne piwo i upewniwszy się, że mamy duży zapas czasu nad maruderami z wycieczki wzięliśmy się do realizacji planu odkrywania następnej atrakcji masywu Olimpu. Ale o tym już w innej opowieści… Podeszliśmy jeszcze nad wodospad Afrodyty i przekroczyliśmy bramy magicznego kanionu. Po przejściu go wybiło nam ponad 30 km w nogach i ponad 2600 m sumy zejścia. Ale to lepsze niż czekanie 4 godziny na wszystkich współtowarzyszy… dobrze wykorzystany czas!

widok na Agios Andonios

To była cudowna przygoda, z gatunku tych, które wspomina się całe życie! Leżąc na plaży na Riwierze Olimpijskiej dobrze jest poprzyglądać się górom. Riwiera gwarantuje wspaniałe widoki i tak też plażując w kolejne dni mogłem z satysfakcją spoglądać na masyw Olimpu. Z plaży w Panteleimon widać było szczyty jak na dłoni… Skaliste granie wyrastają wprost z morza i wydają się olbrzymie. A jak wieje wiatr nabierają ostrości i siedząc z mapą można nazywać wierzchołki po kolei. Masyw Olimpu jest bardzo zróżnicowany, to 500 km kwadratowych genialnej, buzującej przyrody. Ten rejon jest doskonałym połączeniem potężnych skalistych turni, sosnowych lasów, zielonych, głębokich wąwozów i kwiecistych łąk. To piękny kontrast, kiedy wyrusza się ze spalonej słońcem równiny macedońskiej i wychodząc coraz wyżej, zagłębia się w zieleń kolejnych dolin… 

Polecam każdemu Olimp i wyprawę na Mitikas. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wycieczki. Górska Grecja to jednak nie tylko Olimp. O innych górach poczytacie tutaj , albo tu. Poza górami kraj ten słynie nade wszystko z antycznych zabytków, może o tym również kiedyś napiszę, gdzie byłem i co widziałem… Jeszcze raz pozdrawiam wspaniałych współtowarzyszy mej wielkiej greckiej przygody! I do zobaczenia kiedyś, w jakiś górach… bo GÓRY łączą ludzi. Zachęcam do czytania bloga, może Was coś zainspiruje i zapragniecie zdobyć jakiś szczyt? Jeden z tysiąca opisanych już na mej stronie. 60 pasm w dziesięciu krajach, większość mało znana i opisana, ale przecież równie urzekająca, bo GÓRY czarują i uwodzą swą magią! Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

2 komentarze

  1. włóczęga

    Odrzyły wspomnienia. Fajnie że byłes i to dokładnie opisałeś.

    Odpowiedz
  2. Maciej

    Witaj, wpis stary-nie wiem czy jeszcze to funkcjonuje. Jeśli tal to ogromna prośba do autora o podanie kontaktu. Potrzebuję porady dotyczącej wejścia na Olimp.Chciałbym skorzystać z Twojej wiedzy 🙂 podaj proszę, jakiś kontakt najlepiej smsem na nr 603892070 lub wilu500@wp.pl Będę wdzięczny!

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź Maciej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »