Wschód słońca z Wyżniej Przełęczy Kondrackiej

Wschód słońca z Wyżniej Przełęczy Kondrackiej

Trzeci i ostatni dzień mej tatrzańskiej, jesiennej przygody rozpoczął się bardzo wcześnie, bo już o 4.30 rano. Wtedy trzeba było wstać, żeby zebrać się i zdążyć wyjść na wschód słońca, który zamierzałem oglądać z Wyżniej Przełęczy Kondrackiej. Dojście ze schroniska na Hali Kondratowej jest bardzo krótkie i byłem tam już po niecałej godzinie marszu. Wraz z towarzyszącym mi Wiktorem zajęliśmy wygodnie stanowiska do fotografowania i w zupełnej ciszy czekaliśmy na słoneczny spektakl. Zaczęło się przed siódmą rano kiedy niebo zaczynało się robić żółtawe, a później czerwone. Łuna na niebie była bardzo efektowna, niestety nie zobaczyliśmy samego słońca, które momentalnie schowało się w ciągle nisko zalegających chmurach. Ale i tak było warto wcześnie wstać. Siedząc i focąc zauważyłem błyski na Krywaniu, więc tam również ktoś łapał wschód słońca.

Był bardzo wczesny poranek, więc bardzo dużo czasu do chodzenia po górach. Pogoda jednak wyraźnie zaczęła się psuć. Zniknęła słoneczna pogoda, niskie chmury, które otaczały Tatry przez ostatnie dni zaczęły się podnosić, a wiatr przesuwał je coraz bliżej. Jako, że dziś musiałem wracać do cywilizacji zacząłem powoli schodzić na dół delektując się każdą chwilą. Powrót wybrałem przez Siodło i Przełęcz w Grzybowcu na Polanę Małołącką i dalej przez Przysłop Mietusi do Doliny Kościeliskiej. Tam przecież czekał pozostawiony samochód w Kirach.

Podsumowując mój trzydniowy pobyt w Tatrach muszę stwierdzić, że był to najlepszy czas jaki przeżyłem w górach w tym roku. Wyjątkowość pogody, najpiękniejsza pora roku, prawie puste szlaki sprawiły, że Tatry były piękne jak nigdy. To pewnie truizm z mojej strony, ale tak już mam, że prawie zawsze podsumowuję kolejną wyprawę, nowo poznane miejsca, traktuje jako tę najlepszą. Kochając to co się robi, każda chwila wydaje się niezwykła i wyjątkowa . Na koniec zapraszam do krótkiej fotorelacji z łapania wschodu słońca i nie tylko. Jak zawsze graficzny opis wyprawy znajdziecie tutaj. A kto nie czytał jeszcze poprzedniej części zapraszam tu. Zachęcam też do głosowania w ankiecie, co wolicie oglądać w górach: wschód czy zachód słońca?

Co wolisz obserwować w górach: wschód czy zachód słońca?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Marcogor

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

3 komentarze

  1. Kamil

    Zdecydowanie wolę zachód, zresztą wieczór to moja ulubiona pora dnia w Tatrach. Jednak ranki również przynoszą ciekawe krajobrazy, co widać na zamieszczonych zdjęciach, Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  2. wiga

    Piękna relacja słowno – zdjęciowa z trzech dni spotkania z Górami. Czy wolę wschody czy zachody? To trudne pytanie, nie potrafię na nie odpowiedzieć, bo to są te pory dnia, kiedy magia chwil przenika Nas i tracimy kontrolę nad sobą. Poddaję się chwili i zamieram w zachwycie…

    Odpowiedz
  3. Justyna

    A ja przyznam, że wolę wschody, kiedy słońce dopiero co wyłania się zza szczytów. Zresztą, jakiś czas temu nastawiliśmy się ze znajomym, że ok. 5 rano wyjdziemy w góry, by obejrzeć jesienny wschód słońca. Wyszliśmy z czołówkami w kierunku szczytu, z którego mieliśmy wszystko obserwować. Planowo dotarliśmy na miejsce, rozłożyliśmy śniadanie, czekamy… i kiedy już słońce miało wychodzić naszło takie mleko, że nawet własne buty ciężko było zobaczyć 😉

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź Kamil Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pasma Górskie

Translate »