Wypad na wieżę widokową na Skiełku przez Łyżkę i Pępówkę
Najbardziej lubię chodzić po górach na wiosnę i na jesieni. Na początku roku po zimie, gdy wszystko budzi się do życia człowiekowi jakby najbardziej się chce. Zaś jesienią, gdy kolory są zdecydowanie najpiękniejsze także człowieka ciągnie bardzo w góry. W upalne dni lata już tak się nie chce i przejrzystość powietrza jest gorsza, a co za tym idzie widoki słabsze. Zima też mnie nie przekonała do siebie, gdyż jestem zdecydowanie ciepłolubny. To takie przemyślenia po 32 latach wędrowania. Zatem wiosną tego roku wybrałem się na bardzo klimatyczną wędrówkę, dzięki dynamicznej pogodzie, po mało znanych szczytach Beskidu Wyspowego. Zaplanowałem sobie ciekawą i dość długą pętlę, którą udało się przejść mimo ulewy, która zmusiła mnie do krótkiej przerwy w czasie eskapady.
Na start mej trasy wybrałem wieś Łukowica, leżącą w powiecie limanowskim. Jest tu kilka miejsc wartych zobaczenia, ale koniecznie musimy zwiedzić drewniany kościół parafialny pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła, wzmiankowany w latach 1325–1327. Obecny kościółek gruntownie został przebudowany w latach 1693–1697 w stylu barokowym. Budowla ma charakter zrębowy i wieżę o konstrukcji słupowej. Dzwon na wieży pochodzi z 1752 roku. Zresztą jadąc tam obejrzałem po drodze jeszcze jeden zabytek sakralny we wsi Czarny Potok. Bardzo ładny kościołek drewniany z XVIII w, obok którego rośnie najstarsza i najgrubsza lipa szerokolistna w Polsce. Drzewo ma obwód 881 cm, wysokość 21 m i wiek około 520 lat. Wewnątrz pnia znajduje się dziupla o wymiarach 120 cm wysokości i 50 szerokości. W podłużnym otworze zewnętrznym umiejscowiono podświetlaną, kapliczkę szafkową z figurką Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Ale wróćmy do mej wyprawy. Zostawiłem samochód na parkingu przy kościele i rozpocząłem spacer uliczkami wsi pod górę do przysiółka Pępówka, gdyż tak prowadził mnie zielony szlak. Już ze wzniesienia po raz pierwszy tego dnia ujrzałem panoramę Tatr. Ładnie prezentowały się też sady, pełne kwitnących jabłoni, gdyż to był okres wysypu kwiatów na drzewach. Minąłem ładną kapliczkę osiedlową, trawersując drogą wierzchołek Cisówki. Dopiero za ostatnimi domami przysiółka szlak skierował mnie na strome podejście przez las, którym szybko osiągnąłem szczyty Pępówki, mierzący 774 m. Tabliczka na wierzchołku informuje nas, że przemierzamy Główny Szlak Beskidu Wyspowego. Potem strome zejście sprowadza nas na malowniczą przełączkę, przez którą przebiega droga jezdna. Na rozstaju dróg stoją tu dwa pojedyncze drzewa, a między nim kapliczka. Ktoś zawiesił tu tablicę z legendą o strzeżonych skarbach Łyżki, a więc kolejnej góry na mojej trasie. Miejsce to jest bardzo urokliwe, obfitujące też w cudowny widok, więc poleżałem tu dłużej ciesząc się magią gór…
W końcu ruszyłem dalej łagodnie podchodząc na kulminację Łyżki, mierzącej 803 m. Po drodze, blisko miejsca zwanego Starym Zamczyskiem istnieje wał z głazów i kamieni. Na wierzchołku zaś odnajdziemy drewniany krzyż, kapliczkę i tabliczkę szczytową z drogowskazami. Jest też tu duża tablica objaśniająca znaczenie nazwy tej góry. W tutejszym zamku, nieopodal, właśnie na Zamczysku, w XIII w schroniła się królowa Kinga, w czasie ucieczki przed Tatarami. Podczas tej ucieczki zgubiła złotą łyżkę, od której wzięła nazwę góra. Takie ciekawostki można odkryć szwendając się po górkach… Dalej zielony szlak, który od przełęczy prowadził razem z niebieskim wiódł mnie przez przysiółki Przyszowej, a potem Siekierczyny, a więc niestety za drogą jezdną i przez tereny zabudowane. Ale mijałem także kwieciste łąki z konikami i pasącym się bydłem oraz przydrożne kapliczki. Trasa wiła się zakolami oferując też ciekawe punkty widokowe.
Strawersowałem szczyt Kuklacza dochodząc do kaplicy w Siekierczynie, by odbić ostatecznie w lewo na niezbyt wybitny wierzchołek zwany Golców. Odtąd szlak, już niebieski prowadzi pośród pojedynczych domostw i urokliwych polan, skąd możemy również dojrzeć klimatyczne widoki. Tak trafiłem ponownie do połączenia z zielonym szlakiem, którym postanowiłem podejść kawałek na szczyt Jeżowej Wody, mierzący 895m. A to z powodu świetnych panoram tamże. Sam wierzchołek Jeżowej Wody jest porośnięty lasem, ale na wschód od wierzchołka znajduje się bezleśny teren przysiółka Jeżowa Woda. Jest to najwyżej w okolicy położony przysiółek. Znajdujące się na grzbiecie, oraz północnych stokach odkryte tereny tego przysiółka są jednym z najlepszych punktów widokowych w regionie Limanowej. Możemy stamtąd obserwować Beskid Sądecki, Pasmo Łososińskie, Gorce i przy dobrej widoczności Tatry. Warto było zatem poświęcić trochę czasu na nadłożenie trasy…
Gdyż później musiałem zawrócić z powrotem zielonym szlakiem, przechodząc przez niższą kulminację Jeżowej Wody, a dalej pośród zabudowań osady Jastrzębie Górne. Drogi i leśne ścieżki doprowadziły mnie w końcu do przysiółka Skiełek, gdzie czekało mnie ostatnie strome podejście na szczyt o tej samej nazwie. W międzyczasie dopadła mnie ulewa, którą przeczekałem w jakiejś szopie, a widoczki po deszczu zrobiły się jeszcze ładniejsze. Wilgoć zaczęła parować tworząc magiczne mgiełki, unoszące się nad ukwieconymi łąkami, których na szlaku nie brakowało. Cała trasa była przez to bardzo malownicza, a uroku dodawały jej również liczne kapliczki przydrożne. Tak dotarłem do głównego celu wycieczki, czyli na Skiełek mierzący 749 m.
Ten wierzchołek od innych wyróżnia jednak od tego roku potężna wieża widokowa otwarta na wiosnę 2023 r. Góra znajduje się w mającym 3,5 km długości paśmie górskim (nazywanym czasami pasmem Ostrej). Południowymi stokami wspina się tu od Łukowicy wąska droga asfaltowa dochodząca aż do domów po zachodniej stronie szczytu. Drogą tą prowadzi szlak turystyczny, dopiero pod szczytem schodzi z niej w las i wyprowadza na szczyt. To była moja droga zejściowa do auta. Na górze znajduje się znak triangulacyjny, metalowy krzyż upamiętniający wizytę Jana Pawła II w Starym Sączu w czerwcu 1999, ławeczki dla turystów, miejsce na ognisko i wspomniana drewniano-metalowa wieża o wysokości ponad 28 m. Obejrzymy z niej widoki na Kotlinę Sądecką, Pasmo Radziejowej, Gorce i Tatry, a nawet Beskid Niski, czy Pieniny oraz Pogórza. Oczywiście doskonale prezentują się „wyspy” Beskidu Wyspowego, a zwłaszcza pobliskie Modyń i Mogielica.
Wielką osobliwością przyrodniczą Skiełka jest występowanie na nim bardzo rzadkiego gatunku rośliny – brzozy ojcowskiej, która w całej Polsce występuje tylko na 5 stanowiskach. Zrobiłem sobie tutaj długą przerwę na odpoczynek i delektowanie panoramami. Czekało mnie przecież już tylko monotonne zejście, najpierw leśnym duktem, a potem asfaltem do centrum Łukowicy, gdzie na parkingu czekał mój samochód. Te ostatnie kilometry były bardzo strome, ale ładne widoki z podszczytowych polan uprzyjemniały czas. Tego lata, bardzo wysoko, na przysiółku „Pod Skiełkiem” wybudowano duży parking, skąd w 20 minut można zdobyć szczyt. Droga jest stroma, więc kolana rozbolały mnie, zanim doszedłem na parking przy kościele, gdzie zakończyła się moja kolejna górska przygoda.
Polecam wszystkim tę malowniczą pętlę do zrobienia jesienią, bo widoczki są bardzo klimatyczne. Trasa obejmuje ponad 20 km wędrówki, ale nie jest szczególnie uciążliwa, tylko miejscami wymaga większego wysiłku. Kto poznaje to piękne pasmo górskie, zapewne nie ominie tak fajnie nazwanych górek… Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wypadu i czytania innych mych opowieści z Beskidu Wyspowego i nie tylko. Powyżej obejrzyjcie film z panoramą ze szczytu, nagrany niedawno, podczas rekonesansu na wieżę z nowego parkingu. A komu moja praca się podoba lub pomogła w planowaniu własnych wędrówek może postawić mi wirtualną kawę, klikając w link poniżej. Z góry dziękuję za wsparcie, bo oczy nie raz i nie dwa zamykały się podczas przeciągającej się pracy blogowej… A dobra kawa, nie jest zła… Z górskim pozdrowieniem
Marcogor