Ze osady Straňany na Horbalovą i Veterny Vrch
Dzisiaj zabiorę Was na wędrówkę pasmem Magury Spiskiej. To będzie propozycja lajtowego spaceru na pół dnia. Byłem tam ostatniego lata, by wejść na jeden z najwyższych szczytów tych gór – Wietrzny Wierch ( Veterný vrch), mierzący równiutkie 1111 metrów. Towarzyszyła mi wesoła ekipa Gorlickiej Grupy Górskiej, więc było radośnie. W pełni lata, gdy przyroda rozkwitała na dobre czułem się tam jak w rajskim ogrodzie. Mnóstwo zdjęć w galerii ukaże Wam choć troszkę piękno natury tego dnia. Chciałem wejść na główny grzbiet pasma od północy, więc dojechałem do znanej mi już wsi Straňany. A dokładnie swą niezbyt długą pętelkę zacząłem na przełęczy Korbalowej ( Straňanské sedlo ), gdzie można wygodnie zostawić samochód.
Tym razem zamiast ruszyć na Wysoką w Pieninach poszedłem zielonym szlakiem w przeciwnym kierunku. Podejście rozległymi łąkami jest malownicze i widokowe. Możemy wypatrzeć już stąd Tatry, czy rozłożysty masyw Trzech Koron. Na granicy lasu mijamy prywatną daczę, ze świetnym widokiem na Beskid Sądecki, czy zamek w Starej Lubowli. Potem czeka nas trochę męczącego podejścia na zalesiony wierzchołek Horbalovej, który osiąga już 1010 m. Później z małej polanki zobaczymy kolejny raz panoramę Lubowiańskiej Vrchoviny. A po kilku minutach dojdziemy do bardzo obszernej i rozległej, wykaszanej polany, gdzie stoi szałas pasterski. Słowacy nazywają to miejsce ” Na Poľane”. Ładnie stąd widać Góry Lewockie. Zrobiliśmy tu krótką przerwę na odpoczynek i ruszyliśmy dalej.
Tutaj mamy do wyboru dwa warianty trasy. Żółty, a potem czerwony szlak, zwany Pieninską cestą doprowadzą nas na szczyt Wietrznego Wierchu na około. Pochodzimy wtedy w miarę łagodnie, ale szerokim łukiem w kierunku wierzchołka. Ale mamy inną, ciekawszą opcję. W kierunku południowo-zachodnim główna grań Magury Spiskiej poprzez 3 bezimienne wierzchołki biegnie bezpośrednio na Veterny Vrch. Tak zwana „hrebenovka” jest wyznakowana żółtymi trójkącikami. Do szczytu mamy tylko 45 minut, ale dość stromego podejścia przez te nienazwane kulminacje wąską ścieżyną wśród zarośli porastających grań. Oczywiście wybraliśmy tę możliwość, bo był bardziej interesujący dla takiego miłośnika gór jak ja…
Trzeba być uważnym, by nie zejść z niej w przysłowiowe maliny… Zaprowadzi nas ona do dużej krzyżówki szlaków pod naszym celem. Patrząc na południe dostrzeżemy fajną prywatną chatę ” U Borsuka”. A na wierzchołek zostaje nam stąd tylko 5 minut, idąc po czerwonych trójkątach. Po naszym szczytowaniu musieliśmy tu wrócić, bo to ślepa ścieżka, choć będąc na szczycie Wietrznego Wierchu zauważyłem wydeptaną, stromą perć na południe. Zapewne turyści podchodząc z tamtej strony zielonym szlakiem wydeptali sobie skrót. Kulminacja masywu znajduje się we wschodniej części głównej grani, pomiędzy szczytami Plontana i Horbáľová. Jest to szczyt zwornikowy; w kierunku północnym odbiega od niego boczny grzbiet, który poprzez Kvasník i Čierťaž opada do doliny potoku Lipnik. Tędy też mieliśmy schodzić.
Wietrzny Wierch to najwyższy szczyt wschodniej części Magury Spiskiej. Jest porośnięty lasem, ale potężna wichura w listopadzie 2004 r. powaliła duże połacie lasu na całym grzbiecie. Dzięki temu roztacza się z niego panorama widokowa obejmująca 360°. Na wszystkie strony, aż po horyzont rozciągają się pasma górskie; od Babiej Góry (odległość 76 km) przez Beskid Orawsko-Podhalański, Gorce, Beskid Wyspowy i Sądecki, Pieniny, Góry Leluchowskie, Góry Czerchowskie, Góry Lewockie i Niżne Tatry po Tatry. Sami widzicie, że warto zdobyć tę górę! Ja tego dokonałem po raz drugi. W 2016 r. na szczycie zamontowano wykonaną z pnia drewna figurę niedźwiedzia trzymającego flagę Słowacji, grawerowane w nierdzewnej stali koło z opisaną panoramą szczytów, ławkę dla turystów oraz skrzynkę z księgą wpisów.
Jak widzicie miejsce jest fantastyczne. Do tego cały wierzchołek był porośnięty kwiatami, szkoda, że nie umiem ich nazwać… W naszym podziwianiu widoków przeszkadzały tylko wszechobecne muszki. Ale taki urok tej miejscówki. Długo tutaj zabawiliśmy ciesząc oczy czarem tego miejsca i widokami. Po nasyceniu wyruszyliśmy z powrotem na krzyżówkę szlaków, by rozpocząć zejście zielonym szlakiem. Jakiś czas łączy się on ze znakowaną na czerwono Pieninska cestą. Po minięciu samotnego krzyża w lesie, jest krzyżówka, gdzie szlaki się rozdzielają. Miejsce nazywa się ” Za Kvasníkom”, bowiem trawersuje zbocza tego szczytu. Początkowo jest stromo w dół, ale po minięciu wspomnianego rozejścia prowadzi nas już łagodnie droga leśna. Zatem szybko osiągamy przeurocze leśne jeziorko- Stráňanské jazero.
Powierzchnia jeziora to około 0,5 ha. Jezioro zostało pogłębione i zagospodarowane przez Lasy Państwowe około 1960 roku. Często można spotkać tu mieszkańców okolic lub turystów biesiadujących przy ognisku lub grillu. W sylwestra gmina organizuje tu cykliczną imprezę- gulasz sylwestrowy. Miejsce jest bardzo przytulne i klimatyczne, więc nie chciało nam się za bardzo stąd zbierać. Jednak kiedyś trzeba było pomyśleć o dotarciu do auta. Od jeziora biegnie w dół wygodna droga szutrowa i nią doszliśmy do pierwszych domów w osadzie Stráňany. Postanowiłem przejść się przez wioskę, by odkryć ładną cerkiew z 1857 r. Potem wiejska droga dołączyła do głównej trasy Czerwony Klasztor – Stara Lubowla i już po chwili byliśmy na siodle przełęczy.
Tak zakończyła się kolejna wspaniała przygoda z GGG. Odkryliśmy nowe, urocze miejsca podczas łatwej, niezbyt męczącej trasy. Pętlę, którą zrobiliśmy można poszerzyć przez przejście jeszcze kawałka głównego grzbietu Małych Pienin, ale wtedy zrobi się niezła, całodzienna wyrypa. Dziękuję mojej rewelacyjnej grupie za towarzystwo, a Was zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wypadu. Natura znowu zaskoczyła swym nieskazitelnym pięknem. Czytajcie też inne wpisy o nieznanych słowackich górach, w których ja pomału robię się znawcą. 30 lat chodzenia po górskich pasmach pozwoliło mi zobaczyć naprawdę wiele cudów. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor