Przez grań Otargańców na Raczkową Czubę i Jarząbczy Wierch
Jesienią góry są najpiękniejsze. To truizm, ale taka jest prawda. Jeśli chodzi o Tatry to najcudowniejsze są o tej porze roku Tatry Zachodnie. Tam kolorki są najfajniejsze. Trawy przybierają kolory czerwieni, rudości i wiele innych barw. Wszystko, cała przyroda w swym kolorycie jest genialna. Korzystając z najlepszej chyba pogody tej jesieni, tej październikowej, w czasie ostatniego tygodnia wyruszyłem na wymarzoną wycieczkę razem ze swoją wspaniałą ekipą górołazów. Jako cel obrałem grań Otargańców z kulminacją w Jakubinie ( 2194 m.), rozdzielającą doliny Jamnicką i Raczkową. Szedłem już kilka lat temu tą trasą, ale jako, że to jeden z najwspanialszych szlaków w całych Tatrach, postanowiłem go powtórzyć. Przejście całym grzbietem Otargańców jest niezwykle widokowe i dostarcza mnóstwo emocji, z powodu wędrówki eksponowanymi nieraz miejscami, pośród mnóstwa malowniczych skałek, turni, turniczek. Czasami można poczuć się jak w labiryncie skalnym.
Szlak turystyczny prowadzący granią Otargańców nie sprawia trudności technicznych, jest jednak wyczerpujący ze względu na dużą ilość podejść (suma wzniesień 1440 m). Na szlaku istnieją miejsca eksponowane, więc trzeba być czujnym. Do pokonania mamy kilka dominujących szczytów. Należy uważać na możliwość zmylenia drogi (np. podczas mgły), co może być niebezpieczne. Wycieczkę najlepiej rozpocząć w Przybylinie, a dokładnie przy ujściu Doliny Wąskiej, gdyż tam kończy się asfaltowa droga, którą możemy dojechać na parkingi obok autocampingu „Raczkowa Dolina”, czy przy „Horskiej Chacie”. Tam też dojechaliśmy i zaczęła się nasza przygoda. U wylotu Doliny Wąskiej znajduje się duże osiedle turystyczne, a na nim wspomniany autokemping z polem namiotowym, hotele, restauracja, schronisko, domki kempingowe i parkingi. Przejście Doliną Wąską szybko wyprowadza nas do miejsca, gdzie dolina rozchodzi się na dwie: Raczkową i Jamnicką, a pośrodku nich ciągnie się długi i ekscytujący masyw Otargańców.
Jest to silnie poszarpana grań, w której wyróżnia się siedem szczytów i kilka przełęczy. Odbiega ona od znajdującego się w grani głównej Jarząbczego Wierchu w południowym kierunku. Grań Otargańców wznosi się wysoko ponad dnami sąsiednich dolin (800–900 m). Dolna część zboczy jest stromo podcięta przez ostatni lodowiec, stąd też spływające z nich potoki tworzą tu liczne wodospady, które możemy oglądać z oddali. Z wysokich szczytów Otargańców możemy podziwiać jedne z najładniejszych panoram widokowych w Tatrach Zachodnich. Szczególnie efektownie prezentują się stąd Rohacze, Starorobociański Wierch, Bystra i Barańce. W oddali widoczne są wapienne masywy Bobrowca, czy Kominiarskiego Wierchu, a nawet Czerwonych Wierchów. Z najwyższej Jakubiny zobaczymy wszystkie szczyty Tatr Zachodnich, a także panoramę Tatr Wysokich z Krywaniem na czele, czy nawet naszą Orlą Perć. Szlak turystyczny prowadzący granią Otargańców jest rzadko uczęszczany i to zapewne największa jego zaleta. Możemy poczuć się tu naprawdę jak na łonie natury i w spokoju przemierzać cudną górską ścieżkę.
Na rozstaju szlaków na Niżnej Łące rozpoczęła się nasza długa i żmudna wspinaczką granią, która miała potrwać z przerwami siedem godzin! Niżna Łąka to obecnie jest tylko miejsce składowania drzewa. Znajduje się tutaj rozdroże szlaków turystycznych z ławkami i stołami dla turystów. Tuż poniżej Niżniej Łąki, w miejscu połączenia Doliny Jamnickiej i Doliny Raczkowej znajduje się drugie rozdroże szlaków turystycznych i wiata. Tutaj też Jamnicki Potok łączy się z Raczkowym Potokiem. W sierpniu 2007 r. silna wichura wyłamała całkowicie las na długości ok. 1 km w Dolinie Jamnickiej, tuż powyżej Niżniej Łąki. Dlatego też początek zielonego szlaku jest słabo oznakowany, ale na górę prowadzi dobrze widoczna ścieżka. Później w lesie jedynym utrudnieniem mogą być nie usunięte jeszcze wiatrołomy, ale sporadycznie i są obejścia. Początek aż do wyjścia ponad górną granicę lasu jest stromy, męczący i żmudny, choć droga prowadzi wieloma zakosami.
Ale wszystko zostanie nam wynagrodzone, gdy wyjdziemy z lasu w piętro kosodrzewiny, a potem na pierwsze widokowe skałki. One pojawiają się na niższym szczycie Ostredoka. Ostredok jest pierwszym od południa wzniesieniem grani. Ma dwa wierzchołki: 1674 m n.p.m. (pierwszy od południa) i 1714 m n.p.m. Nazywane są często Małymi Otargańcami i wyglądają uroczo w scenerii skalno – trawiastej. W oddali doskonale widać stąd długą grań Niżnych Tatr. Garby szczytowe i grań Małych Otargańców są skaliste i nagie, zbocza w partiach podszczytowych porośnięte kosodrzewiną. Powyżej górnego szczytu znajduje się w grani rów grzbietowy o długości ok. 100 m. Wszystko to wygląda nieziemsko, a przecież to dopiero był początek naszej wędrówki. Ale długo tutaj siedzieliśmy podziwiając i chłonąc całe to piękno przyrody. Rewelacyjna, słoneczna pogoda i błękit nieba pozwalały cieszyć się nieskazitelnym urokiem tego magicznego miejsca i boskimi widokami.
Ruszyliśmy w końcu dalej, a nasza grań stawała się coraz bardziej rozczłonkowana i postrzępiona, a przez to ciekawsza i bardziej eksponowana. Miejscami robiło się przepaściście, ale bez większych trudności. Tak doszliśmy do Niżnej Magury. Szlak omija sam wierzchołek i prowadzi dalej postrzępioną granią, z kilkoma garbami do pokonania na wzniesienie Pośredniej Magury. To już wysokość ponad 2000 m, niektóre mapy podają nazwę Wyżnie Otargańce. Szczyt ma skalisty wierzchołek, a dalej grań w kierunku Wyżniej Magury jest odcinkami również skalista i przecięta ukośnym rowem grzbietowym. Te dwie Magury rozdziela płytka Rysia Przełęcz. Szczytów i garbów do pokonania było już trochę, więc czuliśmy zmęczenie, ale już tylko Jakubińska Przełęcz oddzielała nas od najwyższego wzniesienia całego masywu – Raczkowej Czuby ( słow.Jakubina – 2194 m.). Jest to zarazem drugi co do wysokości szczyt Tatr Zachodnich. Tutaj nastąpił długi, zasłużony wypoczynek i delektowanie się widokami. Z jej górującego nad otoczeniem wierzchołka zobaczymy bardzo rozległą panoramę widoków, jedną z najładniejszych w Tatrach. Po wielu minutach ograniczonej przez mgłę widoczności, gdy niskie chmury zaczęły się przetaczać przez grzbiet dostaliśmy to na co wszyscy czekali- nieograniczony widok na całe Tatry Zachodnie i dużą część Wysokich.
Gdy nadeszła pora szybko dotarliśmy do ostatniego dziś szczytu – zwornikowego wierzchołka Jarząbczego Wierchu. Poniżej jego kulminacji przebiega granica polsko – słowacka. Góra słynie z genialnego widoczku na trzy Raczkowe Stawy z ich bajecznym otoczeniem. Ze szczytu mamy także rozległe widoki, szczególnie dobrze widać stąd pobliskie Rohacze, Starorobociański Wierch, Bystrą z Zadnią Kopą i masyw Barańca. Od tej chwili pozostało nam już tylko zejście w dół, z powrotem na parking. Jako, że było już późne popołudnie żwawo rozpoczęliśmy odwrót poprzez Niską Przełęcz i dalej bardzo stromym żlebem, którym prowadzi zielony szlak do Doliny Jamnickiej. Czekało nas ponad 1200 metrów zejścia w dół, co dało się bardzo we znaki. Dopiero po zejściu na dno doliny szlak złagodniał i kolana miały trochę odpoczynku. Przy rozdrożu w Kokawskich Ogrodach czekał na naszą grupę kolega Staszek, który oddzielił się od pozostałej jedenastki i zdążył dojść aż na Wołowiec!
Dolina Jamnicka ma długość 9 km i powierzchnię 35 km². Zejście nią prowadzi początkowo stromo w lesie, potem wygodną drogą leśną, choć w ten dzień miejscami błotnistą z powodu zwózki drzewa. Już po zapadnięciu zmroku dotarliśmy na parking, do naszych aut. Przeszliśmy 19 km, pokonując olbrzymie przewyższenie. To była mega udana wyprawa. Pogoda, widoki, smak przygody, super towarzystwo, niezapomniane wrażenia i wspomnienia na całe życie. Dziękuję wszystkim współtowarzyszom wycieczki za wyśmienity humor i obecność. Wspólne przeżywanie piękna jest ciekawsze i łączy ludzi. Oby do następnego razu wkrótce. Na koniec zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć uczestniczki wyprawy, mojej uzdolnionej koleżanki – fotograf Natalii P. Dobra lustrzanka to jednak jest to… Jest naprawdę na co popatrzeć. Pamiętajcie, góry najpiękniejsze są jesienią! To prawdziwa magia dla każdego turysty. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Piękne… tam mnie jeszcze nie było. Ale chyba jakis plan na przyszły rok się klaruje 🙂
Nie miałem okazji zobaczyć gór o tej porze roku na żywo, ale widzę, że warto nadrobić. Muszę jednak trochę popracować nad kondycją 🙂
Tak, teraz jest najlepszy okres na górskie wyprawy. W tatry trzeba mieć kodnycję, to prawda. Ja bym chętnie się wybrał, ale moja dziewczyna ma astmę i w górach często miewa ataki kaszlu. Wziewki nawet nie pomagają, więc z górskich wypraw raczej nici.
Zgadzam się z Tobą Marcel. wprawdzie pogoda się psuje to i tak warto do listopada wg mnie jak przyroda przygotowuje się do zimy pochodzić po górach. Mnie to zawsze odpręzało i pomagało w walce ze stresem codzienności. Polecam wszystkim mieszczuchom wizyte w naszych górach.
Piękne, jesienne Tatry Zachodnie. Baaardzo udane zdjęcia. Byłam w październiku i też nie mogłam się napatrzeć na te piękne kolory. Mieliśmy przejść grań Rohaczy, ale halny zaczął wiać i wylądowaliśmy na Jarząbczym Wierchu.
wszystko pięknie,tylko suma podejść na całej trasie to ponad 1800m więc dla ludzi o słabej kondycji trasa raczej nie polecana, co do tego że to jeden z najpiękniejszych i najdłuższych tourów w tatrach w zupełności się zgadzam.
Przeszedłem tę trasę na początku lipca i też było tam pięknie, miejscami jeszcze leżało trochę śniegu.