Z Vilsalpsee na Schochenspitze, czyli powrót w Alpy Algawskie
Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek odwiedzę Austrię, a tym bardziej zobaczę Alpy na własne oczy, ale jednak marzenia się spełniają, gdy im trochę pomożemy. Po zwiedzaniu Wiednia i narciarskiej wyprawie w rejon Saalbach doczekałem się również letniej wyprawy z intensywnym trekkingiem po łatwych terenach, których dla amatorów górskich wędrówek tam nie brakuje. Kolejnym celem podczas mojej tegorocznej eskapady w Alpy był rejon doliny Vilsalptal, gdzie leży ładnie skryte wśród niewymagających szczytów jezioro Vilsalpsee, a zarazem wychodzi stamtąd kilka szlaków na okoliczne dwutysięczniki. Dolina ta jest odnogą Doliny Lechtalskiej, która rozdziela Alpy Algawskie od Alp Lechtalskich, zarazem na północy graniczy dodatkowo z Alpami Ammergawskimi, za którymi rozpościera się już Bawaria. Właśnie w tych okolicach spędzałem lipcowy urlop penetrując najbliższe pasma przynależące do Tyrolu. Po wędrówce przez cudne wapienne formacje Aggensteina i Brentenjocha w popularnych Tannheimerach przyszła pora na okolice jeziora Vilsalpsee, które widzieliśmy z naszej poprzedniej wędrówki w tych górach.
Autokar dowiózł nas na parking przed samym prawie jeziorem. Można dojechać też tu popularną w sezonie ciuchcią z najbliższego miasteczka Schmieden, bo nad samym jeziorem stoi zaledwie kilka domów, w tym gospoda i stoiska z pamiątkami. Kawałek dalej zaczynają się areały narciarskie, zatem jest oczywiście wyciąg. Niestety tego dnia pogoda dawała wiele do życzenia, od rana z przerwami padało, a niebo było w stu procentach pochmurne. Samo jezioro bez słońca wyglądało trochę ponuro, jednak z góry, z dalszej trasy prezentowało się znacznie ładniej. Mimo niesprzyjających warunków pogodowych rozpoczęliśmy podejście do schroniska Landsberger Hutte na wysokości 1810 m.Najpierw było obejście części jeziora, potem wygodna szutrowa droga wspinała się zakosami obok wyciągu na piękną górską halę, gdzie położone jest kolejne jezioro Traualpsee, a obok stoi budynek bacówki, gdzie można zakupić sery i inne smakołyki.
To popularne miejsce odpoczynku turystów po pierwszym podejściu zwane Traualpe. Z tego miejsca wspaniale się już prezentowały okoliczne szczyty, zwłaszcza szpiczaty, lekko pochylony wierzchołek Schochenspitze, który obraliśmy ostatecznie za cel dzisiejszego dnia. Po drodze ładnie wyglądały bystre nitki wodospadu, który opadał ze skalnego progu zamykającego nieckę górnego jeziora. Na tym terenie podobnie jak w większości Alp tyrolskich pasły się krowy,więc trzeba było uważać na rozwodnione krowie placki. Obeszliśmy wraz z moją grupą wycieczkową staw, by rozpocząć wspinaczkę na następny próg skalny, za którym ukrywało się w alpejskiej morenie schronisko i kolejny staw. Fragment ścieżki był ubezpieczony nawet łańcuchem i klamrami. Ten stawek zwany Lache był najmniejszy i otoczony fantastycznymi w swoich śmiałych kształtach szczytami, które pobudzały moją wyobraźnię i wzmagały chęć wspięcia się na któryś z nich.
Na końcu doliny wznosił się majestatyczny Rote Spitze, a po przeciwnej stronie Lachenspitze. Na obydwa prowadzą także ferraty, ale w tych okolicznościach pogodowych nie wchodziły w grę. W środku zaś wznosił się łagodniejszy masyw Steinkarspitze. Naszym celem wspinaczki pozostał jednak równie piękny i prosty do zdobycia Schochenspitze leżący po drugiej stronie jeziorka. Ale najpierw weszliśmy do schroniska, by się ogrzać i zarazem wysuszyć trochę. Pierwszy raz spotkałem się z ogrzewaną suszarnią, gdzie pozostawiliśmy mokre kurtki. Zamówiłem gorącą czekoladę i zacząłem studiować mapę, by zdecydować, co można by wycisnąć z tego mokrego dnia. Po daniu nam wolnej ręki przez naszego guru Piotra małą grupką ruszyliśmy zdobywać nasz cel. Prowadzi na niego dobra, wygodna ścieżka, zatem szybko osiągnąłem szczyt Schochenspitze mierzący tylko 2069 m.
Po dojściu reszty ekipy zeszliśmy ostro i stromo na drugą stronę wierzchołka, by znowu łagodnie przetrawersować przez halę na przełęcz Gappenfeld Scharte, za którą kusił masyw Sulzspitze. My jednak przemoczeni od nowa skręciliśmy na najkrótszy zejściowy szlak w dolinę Vilsalptal. Po lewej minęliśmy kolejną bacówkę Gappenfeld Alpe i mokrą, krętą ścieżyną schodziliśmy coraz bardziej w dół. Nie obyło się bez upadków na błocie i innych przygód, jak np. przekraczania rwącego po opadach potoku. Przejście po śliskich, wyślizganych kamieniach przy napierającej wodzie, która z niewinnego strumyka zrobiła w ciągu kilku godzin rwącą rzekę nastręczyło nam wiele emocji. Udało się wszystkim szczęśliwie i pozostało nam już tylko zejście szeroką leśną drogą, która wyprowadziła nas do głównej drogi poniżej naszego parkingu.
W ten sposób zakończyła się moja kolejna alpejska wyprawa. Bo z tego miejsca zgarnął nas autokar i odjechaliśmy przemoczeni, ale radośni do bazy w Sölden. Miejscowość jest położona w dolinie Ötztal na wysokości 1368 m n.p.m. To znany górski ośrodek turystyczny i sportowy zdolny pomieścić 15 000 turystów jednorazowo, a rocznie przyjmuje prawie 2 mln gości. Gmina jest trzecim najliczniej odwiedzanym miejscem przez turystów w Austrii po Wiedniu i Salzburgu. Znane jest też z inauguracyjnych zawodów Puchar Świata w narciarstwie alpejskim na lodowcu Rettenbach. Sezon narciarski praktycznie się tu nie kończy. Sölden ma do zaoferowania mnóstwo tras dla początkujących jak i dla doświadczonych narciarzy. Tereny narciarskie są wyposażone w 35 różnego typu wyciągów, od orczykowych po gondolowe. Sölden oferuje 146 km tras narciarskich i właśnie tutaj spędziłem tydzień życia. Na koniec zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wycieczki i pozdrawiam współtowarzyszy wycieczki!
Jeśli chcecie przeżyć podobne przygody w tym cudnym regionie Tyrolu możecie skorzystać np. z ofert biura Rainbow. Wybrać jedną z ofert, dogodny termin i jazda szukać przygody i ucieleśniać swoje marzenia. Profesjonalna oferta sprawi, że każdy znajdzie coś dla siebie. Austria ma wiele oblicz – każde urzekające na swój sposób. Jak odkryć je wszystkie? Może wycieczka objazdowa na wakacjach w Austrii? Albo trekking po alpejskich szczytach dla każdego? Odkryj magię, którą skrywa urokliwa Austria o każdej porze roku! Promocje, oferty last minute, to wszystko czeka na stronie biura. Już w przyszłym roku możesz zacząć spełniać swoje górskie pragnienia, albo jeszcze tej zimy. Wpis powstał przy współpracy z Rainbow. Wkrótce kolejne artykuły o Alpach i moich dalszych wędrówkach tam. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
piękna galeria ,wróciły wspomnienia 🙂