











Trzeci dzień mej przygody w paśmie Czarnohory to był odpoczynek od wysokich gór. Za to miało być bardzo widokowo i tak też było. Ruszyliśmy w pasmo Kostrzycy, niewysokie, bo wysokie tylko do 1600 m szczyty, ale za to wyjątkowo widokowe, bo położone równolegle do głównej grani Czarnohory, a co za tym idzie, idąc tą trasą przesuwaliśmy się fizycznie i oczami od Popa Iwana, aż do Howerli, tylko w odległości kilku kilometrów. Wybrana przez przewodnika droga miała też taką zaletę, że poznaliśmy aż trzy kolejne połoniny! Pogoda była znowu wymarzona, więc był to dzień z gatunku cudnych i leniwych, bo wędrówka nie była wcale ciężka. Ale po moich przewyższeniach zrobionych przez poprzednie dwa dni odpoczynek się należał. I nic nie straciłem, bo wędrówka była naprawdę przez mega urocze tereny.
Czytaj dalej»Tego pamiętnego dnia plan miał być inny. Ale wyszła niespodziewanie wielka przygoda. Wspiąłem się na najwyższy szczyt pasma Czarnohory i całej Ukrainy. Pogoda od rana rozpieszczała jak podczas całego pobytu w Karpatach ukraińskich tego lata 2016 r. Przewodnik naszej wycieczki obrał sobie za cel bardzo ładne miejsca- Kocioł Gadżyny, niezwykłe formacje skalne w masywie Rebry, czy w końcu przecudne Jezioro Niesamowite. Wycieczka prowadziła jednak zbyt blisko Howerli, bym nie skorzystał z nadarzającej się okazji do jej zdobycia. Pomyślałem sobie rano, że teraz albo nigdy, warunki pogodowe mi sprzyjały, by podjąć długą wędrówkę. I moja decyzja to był strzał w dziesiątkę… ale po kolei.
Czytaj dalej»To już dwa lata mija od mojej najdłuższej podróży na Ukrainę, podczas której odwiedziłem najwyższe pasmo Karpat ukraińskich – legendarną Czarnohorę. Spędziłem tam całe trzy dni zdobywając najwyższe i najbardziej kultowe szczyty. Dziś chciałem wam opowiedzieć o mojej wędrówce na Popa Iwana, górze kiedyś leżącej na terytorium Polski, gdzie stało słynne, najwyżej położone obserwatorium astronomiczne, czyli popularny “Słoń”. Tam też kończył się dawnymi czasy Główny Szlak Beskidzki. Ach, cóż to za piękne czasy musiały być… W czasach obecnych szczyt nadal jest oblegany przez polskich turystów, którzy łakną dawnej sławy i niezwykłej historii tego miejsca. Nie dziwi mnie to ani trochę, bo sam uwielbiam taką mieszankę i myślę, że każdy powinien zdobyć tę kultową górę chociaż raz. A teraz przenieśmy się do początków mojej przygody w tych górach w 2016 roku.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze