Hajskie wodospady, Zadielska Płanina i zamek Turniański, czyli ciąg dalszy wizyty w raju
W kwietniu odwiedziłem kolejne pasmo górskie na Słowacji. Wybór padł na Słowacki Kras, gdyż od dawna chciałem odkryć jego uroki i zobaczyć na własne oczy piękno, widziane dotąd tylko na fotkach. Pierwszą część wizyty w tym nowo odkrytym raju opisałem tutaj. Opis wycieczki odbytej z mocną, męską ekipą – Mariuszem, Waldkiem, Arkiem i Arturem zakończyłem we wsi Hacava. To była dopiero połowa naszej wyprawy. Postanowiłem wykorzystać dobrą pogodę i poznać ile się da, nowe dla mnie góry. Dałem więc niezły wycisk kolegom, ale nie mają o to żalu, gdyż piękno tej górskiej krainy urzekło także ich.
Z wioski Hacava ruszamy więc dalej w dół asfaltową, starą, zniszczoną drogą, prowadzącą przez Dolinę Hajską. Pozostaje ona w cieniu sąsiedniej doliny, gdyż jej ściany nie są tak skaliste. Nie jest tak efektowna, jak wcześniej odkryta Zadielska Dolina, gdyż jest szersza, a ściany wąwozu w najwęższym miejscu nie schodzą się zbyt blisko, ale skrywa ona niezwykłe atrakcje natury wodnej. Choć tak gwoli prawdy ściany tej doliny niekiedy wznoszą się do 100 metrów, więc to nie jest mało. Nasza droga jest bardzo kręta, a za każdym zakrętem wyłaniają się nowe, zaskakujące widoki. Droga w dół mija szybko, a Waldek miał okazję nakręcić kolejne sceny do swego filmu o naszej wycieczce, który obejrzycie potem. W końcu, w dolnej części doliny, w bliskim sąsiedztwie wioski Haj, zamieszkiwanej przez mniejszość węgierską, natrafiamy na rezerwat ” Vodopady Hlboky Jarok”, a więc do największej atrakcji tego miejsca.
Płynący doliną Hajski Potok zawiera bardzo dużą ilość rozpuszczonego węglanu wapnia, co skutkuje tym, że w jego łożysku wytworzyło się kilka skalnych progów, tworzących wspaniały ciąg kaskad. Naliczyłem sześć wodospadów o wysokości od 1 do 7 metrów. Aby ich wszystkich nie przeoczyć najlepiej iść ścieżką wzdłuż potoku, a więc trochę z boku naszej drogi jezdnej, którędy prowadzi szlak. Wodospady ciągną się na długości około 2 kilometrów, informuje o nich kilka tablic przy drodze, ale najlepiej jak pisałem. już w wiosce Haj zboczyć na przybrzeżną ścieżkę, a potem powrócić na szlak. Nam było trudniej, gdyż schodziliśmy w dół, co chwila skręcając do kolejnego wodospadu, co na szczęście umożliwiają zejścia nad wodę. Ich piękno ocenicie sami oglądając zdjęcia.
Sama wioska Haj, jest bardzo ciekawa i malownicza, z racji swego położenia w głębokiej dolinie, między dwoma płaskowyżami. W białym ukwieconym domku w centrum osady działa sklep i gospoda. Ze wsi widać ruiny Turczańskiego zamku, który miał być naszym ostatnim celem dnia. Ale wcześniej zdecydowałem, żeby ponownie wspiąć się na Zadielską Płaninę i obejrzeć przebyte przez nas doliny z góry, a później dotrzeć do zamku. Można było wybrać krótszy wariant, ale moja decyzja była przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Długo „błądziliśmy” skrajem urwiska podziwiając w dole Zadielską Dolinę wraz z jej skalnymi ścianami i turniczkami. Po drodze przedeptaliśmy także po nikłych śladach Zadielskiego Hradiska ( grodziska) , które kiedyś w zamierzchłym średniowieczu górowało nad kanionem. Spacerując nad urwiskami płaskowyżu zobaczyć można nawet Cukrową Homolę, którą mijaliśmy rankiem. Punktów widokowych, skąd można zajrzeć w głąb doliny jest kilka. Najlepiej zboczyć ze znakowanego szlaku i powałęsać się wydeptanymi ścieżkami na skraju płaniny.
Widoki znad krawędzi robią mega wrażenie, w dole zobaczyliśmy nawet nasz parking na końcu wsi Zadiel, gdzie mieliśmy dojść. Panorama z tego niezwykłego miejsca obejmuje również widoki na sąsiednie płaskowyże, aż po granicę węgierską. Tak naprawdę nie miałem ochoty ruszać się stąd, tylko czekać na zachód słońca, który musi tu wyglądać magicznie. Ale koledzy gonili, więc ruszyliśmy dalej, zachodzik pozostawię sobie na kolejny raz tutaj. Z płaskowyżu schodzi się bardzo stromo w dół na siodło, przed zamkową skałą. Wcześniej odchodzi zielony szlak, którym można zejść trochę poniżej parkingu u wylotu Zadielskiej Cieśniawy. Nasze zejście prowadzi natomiast przez pole krasowe, wśród interesującej roślinności. Dla botaników dolina i płaskowyż to miejsce bardzo ciekawe, gdyż z powodu wysokości jej ścian rosną tu zarówno rośliny ciepłolubne, jak i alpejskie.
Z siodła warto podejść na szczyt zamkowej góry, żeby zwiedzić ruiny XIII w. warowni. Z dawnej twierdzy zachowały się mury dawnych obiektów z potężną basztą na czele. Z zamku roztacza się też piękna panorama na równinę nad rzeką Bodva, aż po odległe o 40 km Koszyce. Tutaj nastąpiło zwieńczenie naszej wędrówki i podsumowanie jakże owocnego dnia. Mimo zmęczenia wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się poznać tyle, nowych, czarujących miejsc. Po dłuższym odpoczynku opuściliśmy ruiny Turnańskiego Hradu, wykonując jeszcze ostatnie pamiątkowe fotki. Pozostało nam tylko dojście do samochodu. Zeszliśmy z krasowego wzgórza po skałach, a potem cienistą drogą zamkową, wśród winnic do przelotowej szosy Rożniava-Koszyce. Musiałem jeszcze dotrzeć na parking po auto, ale ułatwił mi to skrót polną drogą, równolegle do głównej szosy, wśród winnic na południowych stokach Zadielskiej Płaniny.
Będąc w samochodzie zrozumiałem, że to naprawdę koniec tej wspaniałej przygody. Zakończenie poznawania kolejnej czarownej górskiej krainy. W bufecie, przy parkingu zjadłem jeszcze pyszne hot-dogi i ruszyliśmy w trasę powrotną. Ale to był pierwszy raz tutaj, wiem, że będą następne, gdyż Kras Słowacki to miejsce wyjątkowe na skale europejską i powrócę tu na pewno. Na koniec zapraszam jak zawsze do obejrzenia fotogalerii z wypadu oraz filmu autorstwa współtowarzysza eskapady- Waldka, który jeszcze lepiej ukaże piękno tego regionu. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Bardzo fajny filmik i rzeczywiście przepiękne tereny! Miło się oglądało. Pozdrawiam 🙂
Świetnie opisana wyprawa. Mam wrażenie, że idę tam razem z Wami… Fajny styl, działa na wyobraźnię, a do tego piękne fotki i jest cudownie! I wcale nie potrzeba gór wysokich…
Tak trzymaj, Marku. Pozdrawiam serdecznie 🙂