Wspomnienia górskie
Dlaczego zacząłem pisać tego bloga? Bo kocham góry? Wędrówki górskie to moja pasja? Chce pokazać swój górski świat innym i zachęcić do poznania go bliżej? Zarazić swoją pasją? To wszystko po trochu jest prawda i lubię dzielić się z innymi tym pięknym światem. Wzięło mnie dziś na zadumę, po lekturze fantastycznej książki ” W stronę Pysznej” Stanisława Zielińskiego. Czyta się świetnie, szczerze polecam. Jest tam fragment, który mówi, że warto wspominać i dzielić się przeżyciami, bo może być za późno. On uzupełnia odpowiedź po co piszę, przeczytajcie zresztą sami…
Mówiło się przed wojną; trzeba będzie wspomnienia kiedyś spisać. Warto utrwalić to i tamto, uchronić przed zapomnieniem nastrój legendarnych czasów, sylwetki pionierów i wzruszenia własnej młodości. Ba każdy ma swoje Tatry, góry wypełnione przeżyciami prawdziwymi i zmyślonymi, anegdotami i faktami, fotografiami i pejzażami kreślonymi z pamięci.
Tatry leżały tuż za progiem. Widać je było z okna. Przeszłość żyła w pamięci górali, przewodników , turystów i taterników. Tatry były blisko, wciąż niedaleką wydawała się przeszłość. Odkładano pisanie na czas jesiennej szarugi i tak schodził rok za rokiem. Aż nagle zeszli z gór gawędziarze i bohaterowie wspomnień. Jeden po drugim przenieśli się na zawsze w Góry Najwyższe.
Tatry, przez tyle lat bliskie, stały się nagle dalekie jak Himalaje. Wtedy zwrócono się ku przeszłości. Zaczęło się przeżywanie wszystkiego od początku. Wspomnienia narciarskich wycieczek, emocje skalnych dróg i trudy wypraw działały na wyobraźnię. Myśl o nich uspokajała nerwy, dodawała sił, umacniała optymizm. Tatrzańskie wizje zastępowały widok Tatr. Wypełniany pokój szumem potoków, trzaskiem watry i chrzęstem nart na śniegu. Wspomnienia miały cudowną moc: wskrzeszały zmarłych i znów przy jednym stole gromadziły rozproszonych przyjaciół.
Stanisław Zieliński „W stronę Pysznej”
to dziwne, ale wczoraj czytałem dokładnie ten sam fragment i zastanawiałem się nad jego przesłaniem…