Ze Szpindlerowego Młyna na Krakonosa i do Słonecznika
Latem 2020 roku ponownie odwiedziłem Karkonosze, nazywane przeze mnie małymi Tatrami 🙂 Jako, że zdeptałem tam już prawie wszystko musiałem sobie znaleźć jakiś nie ewidentny cel. Mając nocleg w słynnym Szpindlerowym Młynie wybrana trasa wiodła po czeskiej ich części wraz ze szlakiem granicznym. Miałem zamiar wyjść na jeden ze znaczących szczytów tych gór, ale poza tym reszta zaplanowanej trasy to był już spacerek. Ale wędrówka po tym paśmie nigdy nie była zbyt wymagająca. Wygodne chodniki z dawnych czasów przetrwały do dziś!
Rankiem wystartowałem więc z noclegu w partie szczytowe Karkonoszy czerwonym szlakiem. A dokładnie z parkingu centralnego koło ratusza. Prowadził on koło ładnej kaplicy Ostatniej Wieczerzy Pańskiej, by wejść na tzw. ” Dřevařská cestę”. Szosa ta wiedzie obok górskich hoteli i pensjonatów, by za hotelem Panorama zamienić się w leśną dróżkę. dalej to tzw. stara Bucharova droga. W końcu wychodzimy z lasu i zaczyna się stromsze podejście zboczem Kozich Grzbietów. Trasa robi się widokowa pośród cudnych okoliczności przyrody, więc nawet metalowe schodki nie robią wrażenia…
Ogólnie jest łatwo, pięknie i przyjemnie, gdy powoli wznosimy się coraz wyżej! Kozi Hřbety jest to krótki, stromy i skalisty grzbiet górski we wschodniej części Czeskiego Grzbietu, zbudowany w większości ze skały gnejsowej. Ma charakter typowo wysokogórski z graniami, z którego wznoszą się szczyty dochodzące do piętra łąk wysokogórskich. Grzbiet porośnięty jest kosodrzewiną, a zbocza pokrywają świerkowe lasy górnego regla. Powyżej granicy regla górnego zbocza porastają zarośla i kosodrzewina. W celu ochrony alpejskich łąk z zaroślami świerków i barwną florą w szczytowej części grzbietu utworzono rezerwat przyrody.
Dla turystów dostępna jest tylko wschodnia część szczytowa Kozich Grzbietów, gdzie znajduje się punkt widokowy z panoramą na zachodnią część Karkonoszy i Sedmidola. Na uboczy Kozích hřbetů dochodzi żółty szlak i razem osiągają grzbiet szczytowy. Stąd wybiega ślepa ścieżka na punkt widokowy na wierzchołku Krakonosa mającego 1422 m. Szczyt leży na wschodnim krańcu Koziego Grzbietu i jest najwyższym punktem tej grani. Mamy tam usypany kopczyk z kamieni i zamontowano także tablicę z opisem panoramy. Doskonale widać stąd Śnieżkę, ale również na przykład Ještěd z potężną wieżą tv.
Spędziłem tu kilka minut kontemplując widoki i wyruszyłem dalej. Najpierw wróciłem do rozdroża, by wędrować dalej czerwonym szlakiem do wielkiego schroniska Luční bouda. Obecnie reklamuje się ono jako luksusowy hotel i najwyżej położony w Europie Środkowej browar (Paroháč, 1410 m n.p.m.). Piwo warzy się tutaj od 2012 roku, wykorzystując w tym celu wodę z Białej Łaby. Schronisko stanowi zespół kilku dużych obiektów murowanych. Jest to największe i jedno z najstarszych schronisk w Karkonoszach. W budynku swoją placówkę ma także Horská služba. Zrobiłem sobie tu przerwę na kawę i ciasto… 🙂
Po wypoczynku wędrowałem żółtym szlakiem na granicę państwową, by osiągnąć Równie pod Śnieżką. Tu odbiłem na polski czerwony szlak, by maszerować dalej ścieżką nad kotłami. Wiedzie ona na widokową Kopę nad Moreną ( 1390 m), skąd wspaniale widać Kocioł Małego Stawu wraz ze schroniskiem Samotnia, nad nimi pokazuje się schronisko Strzecha Akademicka. To jeden z najpiękniejszych widoków w Karkonoszach! Dróżka nad urwiskami niezwykłego kotła zabezpieczona jest barierkami. Potem docieramy do ruin schroniska im. Księcia Henryka.
Stąd genialnie widać Kocioł Wielkiego Stawu z punktu widokowego. Schronisko wybudowało w latach 1888–1889 Riesengebirgsverein i w tym czasie było jednym z najnowocześniejszych i najbardziej luksusowych w Sudetach. Tereny wokół schroniska cieszyły się dużym powodzeniem wśród narciarzy, a także miłośników zjazdów saniami rogatymi– jedna trasa biegła do Karpacza, a druga do Miłkowa. Niestety w nocy z 9 na 10 października 1946 roku spłonęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Współcześnie pozostały po nim niewielkie ruiny.
Stąd łagodną trasą dotarłem do najsłynniejszej skały tych gór, zwanej Słonecznikiem! Ta formacja skalna położona jest na północnym zboczu Smogorni. Ta forma skalna, składa się z kilku silnie spękanych granitowych ostańców, z których północny filar, oglądany od wschodniej strony przypomina wykutą w skale postać ludzką. Góruje nad Karpaczem Górnym i okolicami, jest najbardziej charakterystyczną i najlepiej widoczną skałą w Karkonoszach, którą widać prawie z całej Kotliny Jeleniogórskiej. Słonecznik wziął swoją nazwę stąd, że dla mieszkańców Podgórzyna, Przesieki i Borowic słońce nad skałą wskazywało południe…
Ze Słonecznika roztacza się rozległa panorama na wschodnią i północno-wschodnią część Karkonoszy. Na pierwszym planie w kierunku północnym są Pielgrzymy i Polana, dalej zaś Karpacz i Kotlina Jeleniogórska. Po krótkiej przerwie wędrowałem dalej czerwonym szlakiem uroczą graniową ścieżką trawersując zbocza Małego Szyszaka. Na zejściu na przełęcz odbiłem w prawo, by zawitać po raz pierwszy do polskiego schroniska Odrodzenie. Był zatem czas na obiad i popołudniową kawkę… Położone jest ono w pobliżu Przeł. Karkonoskiej i sąsiaduje z czeskim hotelem Špindlerova bouda.
Budynek znajduje się na trasie Głównego Szlaku Sudeckiego, będącego w tym miejscu również Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej, prowadzącego granią Karkonoszy od Przełęczy Okraj do Hali Szrenickiej. Najedzony rozpocząłem zejście na rozłożyste siodło przełęczy Karkonoskiej. W Czechach nosi nazwę Slezské sedlo, zaś niemiecka nazwa to Spindlerpass. Zarówno od czeskiej, jak i od polskiej strony prowadzi tutaj asfaltowa droga. Jej polski odcinek jest bardzo zniszczony i zamknięty dla ruchu motorowego. Nieco nad przełęczą znajduje się polskie schronisko Odrodzenie oraz niżej czeski hotel Špindlerova bouda o standardzie 3 i pół gwiazdki,
Zaś na samej przełęczy stoi dawny budynek straży granicznej. Po czeskiej stronie, około 300 metrów niżej od Špindlerovej boudy mieści się także wojskowy ośrodek wypoczynkowy VS Malý Šišak, W pobliżu, przy drodze prowadzącej do Szpindlerowego Młyna, znajduje się jeszcze kilka innych obiektów turystycznych. Jest tu także duży parking samochodowy i przystanek autobusowy, z którego kursują regularnie autobusy na dół do miasta, gdzie zacząłem swój dzień. Już tu kiedyś byłem, więc mogłem zaplanować swoją turę właśnie w ten sposób, by stąd zjechać do Szpindlerowego Młyna, zamiast dreptać asfaltem!
Powyżej zostawiam mapkę mojej trasy na 15 km. To był idealnie przyjemny spacer. Nie było nawet, gdzie się solidnie zmęczyć, więc polecam taki wariant dla każdego! Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z mej eskapady. A pogoda dopisał tego dnia wybornie. Uwielbiam Karkonosze za ich dostępność i łatwość, przecież nie zawsze musimy się zmęczyć do upadłego! Czasem warto się po prostu delektować pięknem otaczającego świata… Zachęcam także do czytania innych wpisów na blogu z wielu różnych gór Europy! Z górskim pozdrowieniem
Marcogor