Wiosenna wędrówka przez Małe Pieniny i grupę Golicy
Piętnaście lat temu wybrałem się na rodzinną wędrówkę przez urokliwe pasmo Pienin. Był początek maja i życie w przyrodzie zaczynało budzić się ponownie po długiej zimie… Postanowiłem zrobić wtedy ciekawą pętlę ze Szczawnicy przez pasmo graniczne Małych Pienin oraz położoną już po słowackiej stronie grupie Golicy. Wybrała się ze mną także część Gorlickiej Grupy Górskiej, ale z racji uczestniczenia dziecka w eskapadzie szliśmy powoli, bez pośpiechu, ale dzień był już długi. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy kolejce krzesełkowej na Palenicę w centrum uzdrowiska.
Szczawnica to miasto uzdrowiskowe położone nad potokiem Grajcarkiem, na pograniczu Pienin i Beskidu Sądeckiego. Łączy te góry i stwarza mnóstwo możliwości wycieczek! Za twórcę uzdrowiska uznawany jest Józef Szalay, który przejął miejscowość w 1839 r., wzniósł pierwsze pensjonaty i restauracje oraz urządził Park Górny. Nazwa miejscowości pochodzi od źródeł wód mineralnych, nazywanych przez górali „szczawami”. By najmłodszy uczestnik wyprawy nie zraził się od razu ciężkim podejściem wybrałem wariant wyjazdu kolejką krzesełkową na wierzchołek Palenicy (722 m).
Z centrum uzdrowiska kolejka kursuje regularnie w sezonie. Na szczycie znajduje się schronisko „Groń”, obiekty gastronomiczne oraz zjeżdżalnia wózkowa. W zimie działa Stacja Narciarska Palenica, z dwiema trasami narciarskimi. Wierzchołek jest dobrym punktem widokowym na Pieniny i Beskid Sądecki. Oddzielony jest przełęczą Maćkówki od głównego grzbietu Małych Pienin, które kończą się Wysoką– najwyższą kulminacją całych Pienin! Ruszyliśmy z Palenicy żółtym szlakiem, by dojść do trasy granicznej.
Dotarliśmy szybko na Szafranówkę (742 m), bo droga grzbietem Małych Pienin była łatwa i nie męcząca. Nie ma tam dużych przewyższeń, więc szliśmy na luzie delektując się widokami i wiosennym rozkwitem natury. Wierzchołek jest zakończony ostrą skalistą granią, ale stoki są częściowo porośnięte zaroślami leszczyny i olszy szarej. Trzeba się pokręcić trochę, by go namierzyć, bo szlak przechodzi poniżej… W kierunku północnym i zachodnim rozciąga się z niego widok na Pieniny, Gorce i Pasmo Radziejowej w Beskidzie Sądeckim. Ponadto widać też masyw najwyższej w Beskidzie Wyspowym Mogielicy.
Na stokach po północnej stronie usytuowane są trasy narciarskie oraz wyciąg orczykowy. Na grzbiecie na zachód od szczytu odbiega słowacki żółty szlak do wsi Leśnica. Odtąd szliśmy granicznym niebieskim szlakiem zaliczając spiętrzenie Witkuli (736 m), a później trawersując Łaźne Skały. Dalej trasa prowadzi przez Cyrhle, gdzie dochodzi droga rowerowa ze Szczawnicy. Następnie wygodna ścieżka wiedzie między wierzchołkami Rabsztyna i Huściawy, ale tu opuściliśmy niebieski szlak, by wejść żółtym na Wysoki Wierch! Ten mający 898 m szczyt jest doskonałym punktem widokowym…
Każdy turysta chyba zna słynne ławeczki widokowe zamontowane na rozległej kopule szczytowej. Choć równie dobrze można się tam wylegiwać w słońcu i kontemplować wspaniałą panoramę… Jest to dość wyodrębniony, bezleśny, kopulasty szczyt, ze wszystkich stron otoczony dużymi łąkami. Dzięki temu rozciągają się z niego jedne z najładniejszych w Pieninach widoków na Masyw Trzech Koron, Tatry, Gorce, Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki i pobliską Grupę Golicy. W dole widać też dwie słowackie wsie: Leśnicę i Wielki Lipnik oraz polską Szlachtową. Na otaczających go łąkach odbywa się wypas kulturowy owiec.
Dzięki temu, że szczyt jest odkryty, jest również wykorzystywany przez paralotniarzy oraz modelarzy samolotowych, którzy urządzają na nim pokazy modeli latających. Wysoki Wierch (słow. Šlachtovsky vrch) to szczyt zwornikowy – w południowym kierunku odchodzi od niego grzbiet łączący go z Grupą Golicy na Słowacji. I tam właśnie się udaliśmy po długim wypoczynku korzystając nadal z żółtej trasy. Łagodne zejście przez malownicze łąki w kierunku Lesnickiego sedla uważam za jedną z najcudowniejszych dróg pienińskich i nie tylko… Krajobrazy tamże urzekają swój wdziękiem i pięknem.
Żółty szlak wyprowadza nas spokojnie na Przełęcz pod Tokarnią (720 m), czyli właśnie Lesnicke sedlo. Przebiega tamtędy szosa do słowackiej wsi Lesnica. Postawiono tutaj także mini bufet i kiosk z pamiątkami, jest wiata dla turystów, ławeczki i stoły. Miejsce jest tak klimatyczne, że można po prostu zajechać tu autem na parking i patrzeć do woli na niesamowitą panoramę pobliskich Tatr, ale nie tylko! Zbudowane z wapieni płaskie i szerokie siodło przełęczy jest bezleśne, rozciągają się stąd również widoki na Pieniny Właściwe, Gorce, Małe Pieniny i Magurę Spiską. Otaczające przełęcz łąki są wypasane.
Cały obszar przełęczy (do polskiej granicy) to tereny parku narodowego (PIENAP-u). Po długim wchłanianiu tego niesamowitego piękna poszliśmy dalej, już czerwonym szlakiem, w stronę grupy Golicy. Szliśmy tzw. „Pieninską cestą”, najpierw widokowymi łąkami, mijając maszt telekomunikacyjny, potem lasem trawersując szczyt Aksamitki, ale przechodząc pod ciekawym murem skalnym Aksamitovej Skały. Później dochodzi się na siodło „Pod Plašnou”, gdzie odchodzi zielony szlak do Haligovec. Nasza trasa trawersowała następnie wierzchołek „Plašnej”, by wijąc się przez lasy zejść dość ostro na przełęcz Cerla.
Płaśnie są najwyższym dostępnym dla turystów pienińskim szczytem położonym w całości po stronie słowackiej. Leży on w południowym grzbiecie Grupy Golicy, ciągnącym się od Klasztornej Góry po Przełęcz pod Tokarnią. Grupa Golicy to grupa szczytów pienińskich położona pomiędzy Dunajcem, a uchodzącymi do niego potokami Lipnik i Leśny Potok. Położona całkowicie w słowackiej części Pienin Grupa Golicy posiada więc naturalne, wyraźnie zaznaczone głębokimi dolinami granice. Lubię tam wędrować, gdyż w przeciwieństwie po polskich Pienin prawie nie spotykam turystów…
Po zejściu na głęboko wciętą przeł. pod Klasztorną Górą (słow. sedlo Cerla) czekała nas niespodzianka w postaci kilku quadów, którymi dotarli tu Słowacy z Czerwonego Klasztoru. Mogliśmy więc porobić sobie fajne zdjęcia na pamiątkę. Jest to szerokie i łagodne siodło, znajduje się tu skrzyżowanie szlaków turystycznych, polanka i wiata dla turystów. Okolice przełęczy są dobrym punktem widokowym, dużo mamy tutaj odsłoniętych terenów, z ciekawymi panoramami widokowymi, szczególnie na Masyw Trzech Koron. Zrobiliśmy tutaj dłuższy odpoczynek, gdyż czekało nas jeszcze trochę kilometrów…
W końcu opuściliśmy czerwony szlak, by iść dalej niebieskim przez lasy, ale prawie płasko, aż do przeł. Limierz (słow. Targov), położonej na wysokości 677 m n.p.m. To kolejne szerokie i łagodne siodło, gdzie znajduje się skrzyżowanie szlaków turystycznych, polanka i wiata dla turystów. Żółtym szlakiem dojdziemy stąd do Drogi Pienińskiej. Ale my zeszliśmy niebieskim do wioski Leśnica. Przez długi czas wieś była odizolowana od świata – nie istniała żadna droga do tej miejscowości. Dzięki tej izolacji dobrze zachował się tutaj oryginalny folklor pieniński: dawne zwyczaje, styl budownictwa, ubiory, tradycje pasterskie.
W 1751 dotarli do niej przez Przełom Pieniński członkowie wiedeńskiej wyprawy naukowej. Pierwszą, bardzo wąską drogę wykonano w latach 1870–1875 ze Szczawnicy (tzw. Droga Pienińska). Dzięki tej drodze w XIX wieku Leśnica stała się popularna wśród kuracjuszy spacerujących pomiędzy Śmierdzonką (dziś część Czerwonego Klasztoru) a Szczawnicą. Wielokrotnie np. w swoich wierszach wymienia ją Maria Konopnicka. Najważniejszym zabytkiem Leśnicy jest kościół rzymskokatolicki z XVII wieku. Jest to jedyna miejscowość całkowicie położona w środku Pienin.
Obecnie wieś jest jednym z centrów ruchu turystycznego w słowackiej części Pienin. Dla potrzeb turystów istnieje restauracja, centrum turystyczne, pensjonaty i schronisko turystyczne (Chata Pieniny). W sezonie często występują tu ludowe kapele w tej ostatniej, czego byliśmy świadkami. Chata Pieniny położona jest na wysokości 485 m, w dolnym biegu Leśnickiego Potoku u stóp Bystrzyka. Jest ostatnią ostoją cywilizacji przed wejściem w dziki i ciasny wąwóz (przełom Leśnickiego Potoku), pomiędzy wapiennymi ścianami Wylizanej i Golicy. Tędy przeciska się Droga Pienińska do Szczawnicy.
Nią właśnie wracaliśmy do punktu startu, czyli Szczawnicy, bo przerwie obiadowo- kawowej w schronisku, przy dźwiękach słowackiej kapeli… Po przejściu granicy weszliśmy na promenadę prowadzącą już do centrum Szczawnicy, obok schroniska Orlica. Przy drodze możemy zobaczyć interesujące wgłębienie w skale, zwane Grotą Zyblikiewicza. Posiada ona okap na wysokości 13,5 m. I tak ostatecznie wygodną szosą wróciliśmy do auta na parkingu pod Palenicą.
To był długi dzień, powyżej zostawiam mapkę naszej trasy, która wyniosła ponad 24 km! I jak zawsze na koniec zapraszam do obejrzenia fotorelacji z wypadu. Oraz czytania innych wpisów na blogu! Pieniny są cudowne, ale to zapewne już wiecie… Warto wybierać jednak szlaki pozbawione tłumów turystów, to czyni wędrówkę jeszcze przyjemniejszą… Kto ma chęć i ochotę może postawić mi wirtualną kawę za moją pracę, przez serwis Buycoffee. To proste, wystarczy kliknąć 🙂 Z górskim pozdrowieniem
Marcogor