Ze Zwierówki na Brestową i Siwy Wierch
Lato w pełni, to i sezon na Tatry w pełni. Ten rok ustanowiłem dla siebie rokiem Tatr, więc staram się bywać tam więcej, niż w poprzednich latach, w których nastawiłem się bardziej na odkrywanie nowych pasm górskich. Mam jednak w Tatrach kilka brakujących ścieżek do przejścia, by móc powiedzieć, że przeszedłem wszystkie znakowane szlaki w całych tych górach. W tym roku na pewno to się stanie, brakuje mi przecież zaledwie kilka łącznikowych odcinków. Wszystkie dostępne szczyty i przełęcze mam zaliczone, niektóre po kilka razy, przeszedłem też już wszystkie tatrzańskie doliny i ich pomniejsze odnogi, jeśli prowadzą tam znakowane ścieżki. W tym celu wybrałem sobie powtórkowy szlak na Brestową od Chaty Zwierówka, by przejść brakujący mi odcinek, przez Małą Brestową do przełęczy Palenica i dalej na Siwy Wierch. Ten ostatni szczyt uważam za jeden z najpiękniejszych w całych Tatrach, więc atakowałem go już czwarty raz…
ZUBERZEC
Ale po kolei! Jak zawsze jadąc w ten rejon wraz z moją ekipą GGG dojechaliśmy do Zuberca, chyba najładniej położonej słowackiej wioski pod Tatrami. Położona jest ona w Dolinie Zuberskiej, na pograniczu Tatr Zachodnich i Pogórza Skoruszyńskiego. Jest ważnym centrum ruchu turystycznego i narciarskiego, szczególnie jej osiedle Zwierówka, położone u wylotu Doliny Rohackiej i Doliny Łatanej, na otoczonej ze wszystkich stron tatrzańskim lasem polanie. Stąd musieliśmy się dostać do końca Doliny Zuberskiej, w okolice schroniska Zwierówka, gdzie zaczyna swój bieg niebieski szlak śladami Kazimierza Łapczyńskiego, który już w 1861 r. dokonał trawersowania szczytu Brestowej. Miałem łapać okazję do chaty, ale z pomocą przyszedł przypadek. Okazało się, że podczas lata kursuje tam nowo otwarta linia kolejki górskiej w postaci ciuchci z wagonikami, coś na wzór tej z Doliny Chochołowskiej. W ten sposób szybko i sprawnie dotarliśmy do schroniska. Przy krzyżu poniżej chaty corocznie w drugą niedzielę września odbywają się obchody Święta Gór, organizowane od 1938 r.
ZWIERÓWKA
Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że niedawno powstał tu na polanie kolejny symboliczny cmentarz ofiar gór, obejmujący tragiczne, śmiertelne wydarzenia w rejonie szeroko rozumianych „Rohaczy”. Od schroniska ruszyliśmy przez polanę, las i potok do szosy. Tutaj za mostkiem na Studennym potoku stoi pomnik ku czci partyzantów, którzy w Zwierówce mieli swą bazę w czasie wojny. Stąd w kierunku pd-wsch odchodzi bita droga , która doprowadza do wielkiego parkingu na terenie ośrodka narciarskiego „Spalena”. Stoi tu bar, kasa i wypożyczalnie sprzętu narciarskiego oraz są oczywiście wyciągi. Od niedawna istnieje nowa kolejka krzesełkowa z wygodnymi kanapami, która nawet w lecie wywozi turystów pod Przedniego Salatyna na wysokość 1500 m. W związku z budową tej kolejki zrobiono również pod nią drogę, którą obecnie prowadzi nowy zielony szlak na Przedniego Salatyna, tj. szczyt w bocznej grani Brestowej, ostatni z całej grupy Salatynów.
PRZEDNI SALATYN
My poszliśmy jednak starym, niebieskim szlakiem, który prowadzi bardzo stromo żlebem wzdłuż starego wyciągu orczykowego. Z odsłoniętych miejsc widać było przepiękny garb Osobitej, czyli ostatniego szczytu Tatr. Mozolnie pnęliśmy się ku górze dnem szerokiego Spaleńskiego Żlebu wśród malin i plątaniny kosówek. Tak doszliśmy do nowego budynku górnej stacji kolejki. Tu szlak skręca w prawą odnogę żlebu, by po 4 km osiągnąć grzbiet Przedniego Salatyna. Roztacza się stąd pełen plastyki widok na Dolinę Zuberską, grupę Rohaczy oraz na skaliste gniazdo Osobitej. Tutaj zrobiliśmy sobie dłuższy samopas, by nacieszyć oczy widokami i posilić się przed dalszą wspinaczką. Znaki wiodą dalej granią, położystą, lecz pogarbioną i odcinkami wąską. Z ostatniego garbu schodzą na przełęcz z kotlinką i stromo dźwigają się szerokim stokiem kopuły szczytowej Brestowej.
BRESTOWA
Tak osiągnęliśmy nasz drugi tego dnia szczyt, miało być ich jeszcze kilka do końca dnia, ale dzisiaj skupię na pierwszej części dnia. Ze Zwierówki wędrówka tutaj trwa około trzech godzin, a panorama jest cudowna. Widać praktycznie całą Orlą Perć Tatr Zachodnich, od Banówki po Rohacze, graniczne pasmo z Wołowcem na czele, najwyższy szczyt Tatr Zach. -Bystrą, ostatni szczyt Tatr- skalistą Osobitą, a nawet nad Tomanową Przełęczą wyłania się szpiczata kopuła Świnicy. Pogoda tego dnia pozwalała na dalekie obserwacje, więc długo delektowaliśmy się widokami robiąc przy tym mnóstwo zdjęć.
BRESTOWA KOPA
Nadeszła jednak pora dalszej wędrówki. Z obszernego wierchu Brestowej , będącej głównym węzłem orograficznym całej grupy Salatyńskiego Wierchu zeszliśmy głównym grzbietem tatrzańskim zataczając łagodny łuk wokół karu Zadnich Kotlin, górnej części Doliny Bobrowieckiej. Niższą kulminację Brestowej, zwaną Małą Brestową lub Brestową Kopą zdobi stalowy krzyż umieszczony tu w 2000 r. przez parafian z Zuberca. To było kolejne miejsce do zrobienia ciekawych ujęć fotograficznych. Grzbiet obniżał się cały czas łagodnie i nazwany jest poniżej Holanią. Kolejnym przystankiem była następna kulminacja grani, czyli Zuberski Wierch, którego nazwa pochodzi od miejscowości Zuberzec, nad którą wznosi się. Tutaj rozpoczynają się pola kosodrzewin, przez które zeszliśmy na długie obniżenie przełęczy.
PALENICA JAŁOWIECKA
To miejsce to dogodne obniżenie głównej grani Tatr, służące od wieków do przemieszczania się między Liptowem i Orawą. Palenica Jałowiecka to najniższa przełęcz w całej grani głównej Tatr (aż do Siwego Wierchu). Niegdyś istniała tutaj droga wozowa z Zuberca przez Palenicę do Doliny Jałowieckiej. Byłem tu nie raz, ale po raz pierwszy rozpocząłem podejście na Siwy Wierch, bo zawsze szedłem w odwrotnym kierunku. Grzbiet bardzo powoli zaczął się wznosić, by dojść do niewysokiego uskoku, gdzie kończą się skały grani szczytowej Siwego Wierchu. Tu chwilowo nawet przy pomocy łańcucha wspinaliśmy się dalej nieco eksponowaną granią, by wąską ścieżyną dotrzeć na wierzchołek. Jak pisałem to jedna z najwspanialszych gór Tatr. Szczyt wznosi się przy granicy trzonu krystalicznego i płatu skał osadowych, głownie dolomitów.
SIWY WIERCH
Kontrast w rodzaju form rzeźby właściwej obu tym kompleksom jest niezwykły. W panoramie ze szczytu dominuje potężny masyw Salatyńskiego Wierchu, ale widać też Liptowskie Morze oraz w oddali szczyty Małej Fatry i Gór Choczańskich. Nieopodal wznosi się skalne miasto Rzędowych Skał, ale o nim przeczytacie już w drugiej części mej opowieści. Przed nami był ten skalny labirynt i droga do końca Tatr. Na koniec jak zawsze zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć z wycieczki i dziękuję współtowarzyszom za super wypad. A was drodzy czytelnicy zapraszam już na kolejną opowieść o dalszych naszych doznaniach i przygodach w tym cudnym regionie górskim. Na pewno tu wrócę, bo to miejsce, do którego się wraca. Jest tak piękne, że człowiek po prostu zatęskni za tymi widokami… Poniżej zachęta do zaglądnięcia do mej fotorelacji. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
PS. A przy okazji polecam gerda.pl. Firma oferuje szeroki wachlarz drzwi, w tym antywłamaniowe. Dzięki skorzystaniu z ich oferty możecie poczuć się naprawdę bezpieczni. Dysponują też bramami garażowymi, zamkami, czujnikami dymu i gazu, a pomiar drzwi jest całkowicie bezpłatny.
Pięknie opisana wyprawa i śliczne zdjęcia…!Lubię czytać…tak ciekawie i dokładnie wszystko opisane!
Wszystko pięknie ładnie z tymi wycieczkami tylko że w tym roku pogoda w tatrach jest wyjątkowo niesprzyjająca__w lipcu odnotowałem 1 dzień sprzyjający do wyjścia…chyba że ktoś lubi klimaty deszczowe i burzowe oraz w pełnym zachmurzeniu…pzdr.
nie jest tak źle… mi się udało już 4 wycieczki zrobić…troszkę chmur dodaje tylko uroku, a przelotny deszczyk nikogo jeszcze nie zabił…