„Zew ciszy” fascynująco prawdziwa książka Joe Simpsona
Właśnie dziś zakończyła się zima, ale ja zdążyłem przeczytać jeszcze jedną książkę z cyklu literatury górskiej. To bardzo ciekawa pozycja autorstwa Joe Simpsona. Każdy zapewne zna, albo oglądał słynny film na podstawie innej jego książki, pt.”Czekając na Joe. Dotknięcie pustki”. Teraz wpadła mi w ręce powieść „Zew ciszy”, która jest bardzo osobistym rozważaniem autora nad wieloma sprawami, zwłaszcza sensem wspinaczki górskiej. W książce Simpson analizuje swoją fascynację górami. Pisze o własnych dramatycznych przeżyciach w górach, a także o śmierci wielu przyjaciół. Wspinaczka łączy w sobie siłę ducha i sprawność ciała, ale są też mroczne strony tego sportu, które autor opisuje niezwykle szczerze, zastanawiając się, czy warto ryzykować.
Wydawnictwo „Góry” tak podsumowało jego dzieło: „Przejmująca i osobista książka stanowiąca swoisty zbiór znaków zapytania. Należy przestrzec, iż pytania dręczące autora należą do niezwykle zaraźliwych. Wielu znajdzie w najnowszej książce Simpsona inspirację do jeszcze gorętszej fascynacji górami.”
W 1985 Joe Simpson razem z partnerem Simonem Yatesem podjęli próbę zdobycia szczytu Siula Grande w stylu alpejskim. Podczas zejścia ze szczytu Simpson złamał nogę, spadł w szczelinę lodowca, a następnie samotnie nadludzkim wysiłkiem doczołgał się do obozu. Książka opisująca te zdarzenia stała się światowym bestsellerem i została nagrodzona między innymi nagrodą Boardmana Taskera dla najlepszej książki o tematyce górskiej. Na podstawie książki Touching the Void reżyser Kevin Macdonald nakręcił film pod tytułem „Czekając na Joe”.
Jego kolejna książka nie opisuje może, aż tak dramatycznych przeżyć, ale jest bardzo osobista, a przez to fascynująca, bo prawdziwa. Czyta się ją jednym tchem… „Zew ciszy” to zbiór kilku opowieści w których autor dzieli się fascynacją górami, obawami i dylematami, a pisać Simpson potrafi w sposób szczery i świadomy. Joe Simpson próbuje też odpowiedzieć na pytanie: dlaczego się wspina. Każdy człowiek poświęcający się wspinaczce, zdobywaniu szczytów próbuje znaleźć odpowiedź na to pytanie, ale z reguły jest ona bardzo trudna. Simpson mówi :
„W górach jest coś wzruszającego. Pobudzają naszą duchową świadomość, ukazują kruchość życia i wskazują na nasze nic nieznaczące miejsce we wszechświecie. Powodują ulotne i sugestywne uzależnienie, któremu nie umiem się oprzeć. Są denerwującą i fascynującą sprzecznością. Wspinaczka rzadko kiedy ma sens, ale prawie zawsze dostarcza emocji.”
To co się rzuca w oczy podczas lektury, to wszechobecność śmierci. Bynajmniej nie tej, która towarzyszyła mu przy pierwszej książce: namacalnej, wręcz zmysłowej, depczącej mu po piętach, a takiej, która stała się jednym z elementów w chronologii wyprawy, stanowiącej wręcz esencję alpinizmu. Jego refleksja na temat istoty wspinania, jego absurdalności i sensu śmierci w górach jest od samego początku gorzka. Wyjątkowo łatwo przychodzą mu trafne spostrzeżenia na temat alpinistów, których w sposób bezpośredni określa mianem: zadufanych w sobie arogantów, którzy wierzą, że ich akurat góry oszczędzą. Obnaża również przekłamany, wyidealizowany obraz wspinania, który niejako miałby podjąć próbę usprawiedliwienia egoizmu oraz młodzieńczej brawury w trakcie zdobywania kolejnych szczytów, a czyni to w następujący sposób:
„Prawda wydawała się niewygodnie egoistyczna (…), chciałem mieć odfajkowane trudne drogi. Chciałem być wspaniałym wspinaczem, łaknącym sławy, która – jak mi się wydawało – uczyni ze mnie twardziela. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy, że nigdy nie potrafiłbym być kimś takim, kto istniał tylko w moim chełpliwym umyśle.”
Mistrzowskie opanowanie języka, dar narracji sprawiają, że książki Simpsona wymykają się z konwencji literatury górskiej, stając się po prostu Literaturą. Simpson, choć sam pisze o sobie inaczej, jest utalentowanym i wszechstronnym alpinistą, autorem wielu dróg i powtórzeń ekstremalnych wspinaczek w górach całego świata. Większe wrażenie niż jego osiągnięcia robi jednak ilość wypadków, które zagrażały jego życiu. Fakt, że je przeżył i wciąż się wspina jest chyba największą zagadką, również dla niego samego. W początkach „kariery” popełnił głupi błąd brawury, skutkiem czego był dwudziestometrowy lot na lodowej drodze w Szkocji, potem przeleciał się sześćset metrów z lawiną na Les Courtes.
W górnej części Filara Bonattiego na Petit Drus oberwała się pod nim wąska półeczka biwakowa, która spadając wraz z obciętą liną i całym sprzętem, pozostawiła wspinaczy wiszących w skarpetach przez kilkanaście godzin na jednym kiwającym się haku. Przeżył także okropne chwile agonii i samotnej walki na Siula Grande oraz nieco podobny, dramatyczny upadek na himalajskim sześciotysięczniku Pachermo. Mając tak ogromy bagaż tak niezwykłych doświadczeń, Simpson jest z całą pewnością uprawniony do podzielenia się z nami refleksją o życiu i śmierci, dokonania – mimo młodego wieku – rozliczenia własnych dokonań. Przekazania myśli, które u innych być może uznalibyśmy za pretensjonalne. Polecam gorąco tę lekturę na deszczowe dni. Do zakupienia w wydawnictwie Stapis.
PS. A przy okazji polecam meble ogrodowe z firmy http://homegarden.com.pl/. Idzie wiosna, więc może kogoś zainteresuje oferta tego sklepu. Zachęcam do skorzystania z oferty sklepu firmy Home&Garden wszystkich miłośników eleganckiego wystroju domu i ogrodu. Zaopatrują Klientów w wysokiej klasy meble do ogrodu, mieszkania czy restauracji, które wykonane są z najlepszych materiałów. W asortymencie znajdują się meble rattanowe i technorattanowe, aluminiowe oraz drewniane, dostępne zarówno pojedynczo, jak i w zestawach. Może warto odświeżyć i nasze zestawy… w moim ogrodzie to już jest koniecznością! Z górskim pozdrowieniem
Marcogor