











Wejście na Babią Górę, królową Beskidów zawsze jest przygodą! A już na pewno zimową porą! Góra ta zwana Matką Niepogody zawsze może nas czymś zaskoczyć i ciężko przewidzieć czym tym konkretnym razem. Korzystając z cudnej zimowej aury podczas lutowego weekendu wybrałem się na nią po raz kolejny zimową porą, tym razem z wesołą ekipą Gorlickiej Grupy Górskiej. Od rana świeciło słoneczko, a lekki mróz gwarantował dobre warunki na szlaku. Jedynie wzmagający się z godziny na godzinę wiatr dawał się we znaki, ale był do przeżycia, bo nikogo nie przewracał, nawet lekkich koleżanek! Ze względu na te porywy wiatru trasę obrałem najłatwiejszą, z przełęczy Krowiarki. Jak się okazało w tę pogodną niedzielę ten sam plan miało mnóstwo turystów, bo oba parkingi były pełne. Później przekonałem się, że wiele osób wychodziło na wschód słońca, czego im nawet zazdrościłem, bo niebo było pomarańczowe od wiatru, więc musiało być cudnie.
Czytaj dalej»Na Babiej Górze, najwyższym szczycie Beskidów byłem wiele razy, że sam się już gubię w rachubach. Jednak ta góra jest wyjątkowa z racji panoramy najlepszej w całej Polsce i z powodu swego klimatu. Widoki tam trafić jest bardzo ciężko, bo inna jej nazwa to “Matka niepogody” i na dwanaście chyba wejść tylko parę razy pogoda była super i panoramy też, zazwyczaj jest odwrotnie. Ale na górę, zwaną także “Królową Beskidów” zawsze warto wejść. W końcu w Beskidach nie ma większego wyzwania. Tym razem wybrałem się tam w marcową pogodę z moją niezawodną grupą przyjaciół i górskich kompanów, czyli Gorlicką Grupą Górską. Pogoda dopisała, nie licząc podmuchów wiatru na grani szczytowej, który momentami chciał nas zepchnąć z podejścia na wierzchołek. Niestety będąc już na samym Diablaku szczyt przykryła chmura, która zamknęła nam możliwość podziwiania widoczków.
Czytaj dalej»Każdy z nas ma swoją ulubioną górę, na którą powraca raz po raz. Szczyt, który przyciąga, choć znamy go jak własną kieszeń. To jak wspomnienie z dzieciństwa, gdzie też mieliśmy ulubione zabawki. W dorosłym życiu nieraz powracamy do dobrych wspomnień. Takim pozytywnym, górskim wspomnieniem jest dla mnie Babia Góra – królowa Beskidów, najwyższy szczyt w całej Polsce, poza Tatrami. To miejsce, gdzie lubię powracać, po własnych śladach, bo wiem, czego się tam spodziewać. Bajecznych widoków i kontaktu z nieskazitelną przyrodą i zawsze niesamowitej przygody. Przedeptałem masyw Babiej Góry od każdej możliwej strony, każdym dostępnym szlakiem i to nie jest zwykły beskidzki szczyt. Babia Góra, zwana również Matką Niepogody potrafi być groźna i pokazywać niszczycielskie żywioły, które chronią jej tajemnice przed nierozważnymi śmiałkami. Jej masyw jako jedyny w Beskidach w zimie stwarza zagrożenie lawinowe, a w lecie potężny wiatr i zamglenia potrafią przysporzyć wiele kłopotów turystom.
Czytaj dalej»Zawsze o tym marzyłem. Bywałem tutaj wiele razy, o różnych porach roku, wychodziłem na wschód słońca po nocy ze schroniska, ale w końcu udało się i spędziłem całą noc na szczycie Diablaka od zachodu do wschodu słońca. Noc świętojańska wypadła w weekend, więc lepiej być nie mogło, żeby w tę najkrótszą noc przeżyć wspaniały spektakl górski. Było trochę zimno, ale karimata, śpiwór i płachta biwakowa wyniesiona wraz z resztą dobytku w pocie czoła na szczyt pozwoliła przetrwać tę noc bez szwanku. Oczywiście nie mogło zabraknąć na szczycie moich bliskich współtowarzyszy wędrówek, żeby wspólnie delektować się przeżyciami. Wbrew początkowym oczekiwaniom okazało się, że takich zapaleńców jak my jest całe mnóstwo. Na Diablaku było więc tłoczno, głośno i wesoło, co raczej nas nie uradowało. Ale to najwyższy szczyt Beskidów – 1725m, więc zawsze jest oblegany.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze