Przez Łabski Szczyt i Wielki Szyszak do Śnieżnych Kotłów
Pora kontynuować naszą wędrówkę przez Karkonosze. Zostawiłem Was ostatnio na rozdrożu przy Mokrej Ścieżce, nieopodal źródeł Łaby, co opisałem tutaj. Co prawda nie przeszedłem na czeską stronę, gdyż wędrowałem nadal wzdłuż granicy państwa Głównym Szlakiem Sudeckim, ale to jeszcze przede mną. Pokonywałem teraz cudną jesiennymi barwami Halę Pod Łabskim Szczytem. Cała łąka porośnięta jest w głównej mierze przez trawę, kocankę oraz kosodrzewinę. Najpiękniej to wszystko prezentuje się jesienią, więc miałem szczęście. W oddali widziałem już Radiowo-Telewizyjną Stację Przekaźnikową, zawieszoną nad urwiskami Śnieżnych Kotłów.
ŁABSKI SZCZYT
Ale na pierwszym planie był Łabski Szczyt i to on był moim kolejnym celem. Leży on na Głównym Grzbiecie Karkonoskim, dużą jego część pokrywają skalne gołoborza. Rumowisko skalne na wierzchołku wygląda bardzo efektownie i mimo, że obecnie przez tą górkę nie przechodzi szlak nie odmówiłem sobie zdobycia jej. Przecież nie po to jechałem ponad 500 km w Sudety, żeby omijać takie ładne szczyty, bo ktoś postanowił zmienić nagle przebieg szlaku. Ścieżka jest nadal wyraźna i zbacza tylko około 100 metrów ze znakowanego szlaku. Widać z niego już doskonale budynek stacji przekaźnikowej, gdzie wkrótce dotarłem.
ŚNIEŻNE KOTŁY
Usytuowana nad krawędzią Śnieżnych Kotłów radiowo-telewizyjna stacja przekaźnikowa, była niegdyś schroniskiem. Ten charakterystyczny budynek jest chyba jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w tych górach. Obok znajduje się ciekawa grupa skalna o nazwie Czarcia Ambona. Było to pierwsze w Karkonoszach schronisko turystyczne z prawdziwego zdarzenia, istniejące od 1837 r., aż do lat 60-tych XX w. Śnieżne Kotły to doskonały punkt widokowy, z którego roztacza się panorama Karkonoszy, Gór Izerskich, Gór Kaczawskich, Rudaw Janowickich i Kotliny Jeleniogórskiej. Przy dobrej pogodzie widać Ślężę na Przedgórzu Sudeckim. Nad ich krawędziami zbudowano kilka zabezpieczonych barierkami platform widokowych, żeby turyści mogli bezpiecznie podziwiać niezwykłe urwiska Śnieżnych Kotłów. To miejsce wyjątkowe w skali całych Sudetów. Takie przepaściste miejsca spotkamy jedynie w Tatrach. Bardzo interesująco prezentują się w dole miniaturowe Śnieżne Stawki. Leżą one na dnie Wielkiego Śnieżnego Kotła i na przedpolu Małego Śnieżnego Kotła, pomiędzy morenami. W sumie tych okresowo wysychających jeziorek polodowcowych jest trzy i kilka młak. Do nich także miałem w planie dotrzeć. Śnieżne Kotły są doskonałym przykładem występowania alpejskiego krajobrazu w Karkonoszach. W ich obrębie występuje wiele chronionych i rzadkich gatunków roślin. Naprawdę widok na te polodowcowe kotły, najlepiej wykształcone w całych Karkonoszach robi wielkie wrażenie. Myślę nawet, że to najbardziej zadziwiające miejsce jakie zobaczyłem w czasie mojego trzydniowego pobytu w Karkonoszach.
WIELKI SZYSZAK
Po długim postoju, wśród tej fantastycznej scenerii i serii wielu mrożących krew w żyłach fotek, tuż nad skrajem przepaści, oczywiście z różnych stron ruszyłem dalej na spotkanie kolejnych atrakcji. Miałem zejść na dół Śnieżnych Kotłów, ale wcześniej postanowiłem zdobyć następny szczyt, będący już w zasięgu wzroku. Znowu musiałem zboczyć lekko ze szlaku i wygodnym chodnikiem dotarłem na Wielkiego Szyszaka. Czemu w tym miejscu zlikwidowano znakowaną drogę, mimo istnienia doskonałego chodnika na samą górę? To kolejna dla mnie tajemnica karkonoska… To druga najwyższa góra w polskiej części Karkonoszy, więc nie mogłem jej ominąć. Zbocza pokrywa kamienne rumowisko, naprawdę kawał pięknego gołoborza. Na szczycie umieszczono niegdyś pierwszy znak graniczny pomiędzy Śląskiem, a Czechami. Obecnie na jego miejscu stoją resztki pomnika z 1888 r., poświęconego cesarzowi Wilhelmowi I. I taki niezwykły, historyczny punkt wykreślono z oficjalnych map turystycznych! Decydenci Karkonoskiego Parku Narodowego nie są zbyt poważni. Na szczęście jak pisałem od wschodniej strony można tam wejść po drodze składającej się z kamiennych płyt, która została ufundowana w XIX wieku przez ród Schaffgotschów. Kilka lat po zjednoczeniu niemieckich krajów (w 1888 roku) ustawiono na szczycie kamienną piramidę z wyrytą literą W oraz posąg orła, do chwili obecnej wprawne oko wypatrzy tutaj kawał historii. Widać stąd już najwyższy szczyt Karkonoszy – Śnieżkę, którą miałem zdobywać następnego dnia.
ŚCIEŻKA NAD REGLAMI
Z wierzchołka ostrożnie zbiegłem po olbrzymich blokach skalnych na przełęcz Pod Śmielcem. Niedaleko jest szczyt Śmielca, kolejny na głównej grani Karkonoszy – Śląskim Grzbiecie. Jego już nie udało się mi zdobyć. Choć pokryty jest gołoborzem, jednak coraz intensywniej porasta je kosówka. Zszedłem więc niżej na Czarną Przełęcz. Jest ona widoczna w terenie, kształtem przypomina rozległe wgłębienie w Głównym Grzbiecie Karkonoszy o łagodnych zboczach. Stoi tu zadaszona wiata turystyczna mogąca być schronieniem w razie złej pogody. Ani się obejrzałem a zrobiło się późne popołudnie, a mnie czekała jeszcze ostatnia przygoda. Zeszedłem skrajem efektownego Czarnego Kotła Jagniątkowskiego, wzdłuż Koralowej Ścieżki, czyli ścieżki dydaktycznej do Rozdroża Pod Śmielcem. Tam wkroczyłem na Ścieżkę nad Reglami. Miała mnie ona doprowadzić na dno Śnieżnych Kotłów, które kilka godzin wcześniej podziwiałem z góry. Ścieżka przebiega dokładnie dnem kilku kotłów polodowcowych, Czarnego Kotła Jagniątkowskiego, Łabskiego Kotła i Śnieżnych Kotłów.
ŚNIEŻNE STAWKI
Od Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem wkroczyłem w dziką i zdawało się nieprzyjazną krainę, która mimo wszechogarniającego cienia okazała się łatwo dostępną baśniową sceną, gdzie krajobraz nie raz kojarzył mi się z obrazami z Marsa. Z jednej strony gościły przed mymi oczyma pejzaże niedostępnych, stromych urwisk, skalistych ścian Wielkiego i Małego Śnieżnego Kotła, a z drugiej pełne soczystej zieleni otoczenie Śnieżnych Stawków. Z tablic edukacyjnych dowiedziałem się, że to zespół aż ośmiu bezodpływowych jeziorek, z tego sześciu okresowych, ja minąłem dwa, więc zapewne te stałe. Wyjście ze Śnieżnych Kotłów w stronę Łabskiego Kotła, a właściwie na jego dolną krawędź, gdyż tak prowadzi ścieżka dostarcza trochę emocji. Tam w końcu poczułem się jak na prawdziwie wysokogórskim szlaku. Jakże to była miła odmiana, po chodzeniu od dwóch dni po wygodnych chodnikach wybudowanych podobno przez wojsko.
SCHRONISKO POD ŁABSKIM SZCZYTEM
Tutaj też można było odczuć alpejski charakter tego rejonu Karkonoszy. W ten sposób dotarłem do Schroniska PTTK Pod Łabskim Szczytem. Schronisko rozlokowane jest na hali pod Łabskim Szczytem na krawędzi Łabskiego Kotła, na wysokości 1168 m n.p.m. Teren porasta bogata roślinność, między innymi kosodrzewina, jarzębina, borówka czernica, wrzos. Schronisko należy do najstarszych w Karkonoszach, powstało w czasie wojny 30-letniej (1618-1648) jako jedna z pierwszych bud pasterskich dającym jednocześnie schronienie wędrowcom. W grudniu 1915 wybuchł pożar i strawił budynek. Nowa, prowizoryczna buda, która stanęła na fundamentach starej była skromna, ale w 1938 wybudowano kolejny obiekt noclegowy, który poprawił jakość i liczbę noclegów. Zjadłem tu w końcu ciepły posiłek. Dzień dobiegał pomału końca. To był znowu bardzo owocny dla mnie czas odkrywania nowych dla mnie zupełnie gór.
KUKUŁCZE SKAŁY
Pozostało mi zejście najkrótszą trasą do Szklarskiej Poręby. Po drodze jeszcze obejrzałem sobie ostatnią tego dnia ciekawostkę, jaką są leżące w pobliżu Kukułcze Skały. Ta grupa atrakcyjnych wspinaczkowo skał znajduje się przy żółtym szlaku. Dokładnie mówiąc to zgrupowanie trzech skałek w kształcie baszt o wysokości ok. 7 m oraz leżących wokół licznych granitowych bloków skalnych. Dalej szlak prowadzi tzw. Zimową Drogą, a potem Starą Drogą do miasta. Zejście miałem zatem bardzo wygodne i spokojne. Zdążyłem przed zmrokiem z powrotem na nocleg. W Szklarskiej Porębie możecie znaleźć mnóstwo fajnych noclegów, ja korzystałem z porównywarki cen noclegów, więcej informacji znajdziecie tutaj. Na koniec zapraszam jak zawsze do obejrzenia fotorelacji z wędrówki. A graficzny obraz przebytej trasy zobaczycie tu. Wkrótce przeczytacie również o moich dalszych karkonoskich losach. Z górskim pozdrowieniem
Marcogor
Też nie rozumiem dlaczego zlikwidowali szlak na Wielki Szyszak, bo ścieżka na niego jest świetnie zachowana. Też miałem okazję na nim być, ale tylko zimą.
Znów tu wróciłam, tym razem popatrzeć sobie jeszcze raz na te cudeńka 🙂
czarujesz…
Byłeś tak blisko „zapiecka”:-) jest gościnny..poważnie
Dawne schronisko nad Śnieżnymi Kotłami wygląda jeszcze ładniej zimą gdy jest pokryte grubą warstwą szadzi. Dosłownie jak domek z bajki.
Muszę się wybrać w Karkonosze bo bardzo dawno tam nie byłem a jest tam tyle pięknych miejsc do których warto wracać.
Pozdrawiam,
Jacek
mialem okazję schodzić te strony ,przepięknie , a i Marku
warto zajrzeć w Łabski Duł ,i nieco dalej Kozí hřbety, 1321-1422 m n.p.m.) , chyba się niedlugo wybiorę z rewizytą , no i koniecznie schron pod Łabskim Szczytem ,
magiczne niejsce,..//
pozdr z wielkopolski
Piękne są Karkonosze, szczególnie teraz jesienią mają mają najpiękniejszą oprawę 🙂 równie ładna galeria jest na http://www.karkonosze.popracy.pl/?dzial=galeria_uzytkownikow , nie tylko Karkonosze ale całe Sudety, miasta, miasteczka, wioski … pięknie