











Jaworzyna Krynicka z jej wadami, czyli wielką komercjalizacją wciąż jest dla mnie jednym z ulubionych celów wypadowych. Zwłaszcza w takie niedziele, gdy nie mam co ze sobą zrobić. Tu zawsze mam blisko i jest kilka wariantów wejścia na szczyt, czy nawet ewakuacji kolejką gondolową. Często się tu wybieram choćby po to by oglądać wyjątkową panoramę Tatr. Jestem osobą towarzyską, więc nie przeszkadzają mi nawet tłumy turystów na wierzchołku. Nie zawsze można mieć ciszę i spokój w górach, te wiem, gdzie szukać, ale niedzielni turyści też muszą mieć, gdzie wyruszyć. Jestem osobą tolerancyjną i otwartą, rozumiem różne potrzeby ludzkie i cieszy mnie bardzo jak ktoś chce być bliżej natury i podziwiać widoki, choćby po wyjeździe kolejką.
Czytaj dalej»W czasie mej pierwszej wizyty w Sudetach główny nacisk położyłem na dokładne poznanie Karkonoszy, jako najwyższych i najpiękniejszych gór na zachodzie kraju. Trzy dni starczyło mi na przejście całego granicznego grzbietu z najwyższymi szczytami, co opisałem już kiedyś. Jeden dzień mego pobytu zrobiłem sobie przerwę od dalekich wędrówek i wykorzystałem na poznanie ciekawostek regionu. Jako, że mieszkałem wtedy w Szklarskiej Porębie postanowiłem lepiej poznać również podnóża Karkonoszy, aż po Karpacz. Zrobiłem sobie wycieczkę objazdową po tym rejonie moim autkiem. Przez trzy dni wieczorami miałem dość czasu na zwiedzanie Szklarskiej Poręby, o czym pisałem już tutaj. Swój objazd przez dalsze okolice rozpocząłem w dolnej części miasta. To właśnie przy wjeździe do tego pięknie położonego kurortu znajduje się wejście do Wodospadu Szklarki, drugiego co do wysokości w polskich Karkonoszach.
Czytaj dalej»W kolejnym dniu pobytu w Karkonoszach moim głównym celem było wejście na Śnieżkę, najwyższy szczyt Sudetów i zarazem Czech. Ale oprócz tego zdobywania odkryłem wiele innych cudnych i uroczych zakątków tych gór. Ale w końcu wędrowałem po centralnej, najpiękniejszej części pasma, a dokładniej, po polskiej stronie granicy. Dzień wcześniej także poznałem wiele cudów Karkonoszy, co opisałem już tutaj i tu. Tym razem wędrówkę rozpocząłem w Karpaczu, głównym ośrodku turystycznym Karkonoszy, leżącym u stóp Śnieżki. Dotarłem samochodem do Karpacza Górnego, a dokładniej pod skocznię Orlinek, gdzie na jednym z wielu parkingów można zostawić auto. Powyżej skoczni na Rozdrożu Łomnickim wybrałem czarny szlak, prowadzący na szczyt Śląską Drogą na Śnieżkę.
Czytaj dalej»Pora kontynuować naszą wędrówkę przez Karkonosze. Zostawiłem Was ostatnio na rozdrożu przy Mokrej Ścieżce, nieopodal źródeł Łaby, co opisałem tutaj. Co prawda nie przeszedłem na czeską stronę, gdyż wędrowałem nadal wzdłuż granicy państwa Głównym Szlakiem Sudeckim, ale to jeszcze przede mną. Pokonywałem teraz cudną jesiennymi barwami Halę Pod Łabskim Szczytem. Cała łąka porośnięta jest w głównej mierze przez trawę, kocankę oraz kosodrzewinę. Najpiękniej to wszystko prezentuje się jesienią, więc miałem szczęście. W oddali widziałem już Radiowo-Telewizyjną Stację Przekaźnikową, zawieszoną nad urwiskami Śnieżnych Kotłów.
Czytaj dalej»Karkonosze to najwyższe pasmo górskie Sudetów i zarazem Czech rozciągające się na przestrzeni ok. 70 km (od Przełęczy Szklarskiej na zachodzie do Przełęczy Lubawskiej na wschodzie). Szerokość pasma waha się od 8 do 20 km. Karkonosze zajmują powierzchnię ok. 650 km², z czego do Polski należy 185 km² czyli tylko 28%. Głównym grzbietem gór przebiega granica polsko-czeska. Najwyższym szczytem jest Śnieżka (1602 m n.p.m.), zarazem najwyższy szczyt Czech. Karkonosze należą do Światowej Sieci Rezerwatów Biosfery UNESCO. Od 1959 r. tereny tych gór są pod ochroną z powodu utworzenia tu Karkonoskiego Parku Narodowego. Dopiero w 2013 roku było mi dane po raz pierwszy zapoznać się z nimi bliżej i zobaczyć wszystkie najciekawsze miejsca. W czasie wrześniowego urlopu przemierzyłem ich główną grań graniczną, w dużej części trzymając się Głównego Szlaku Sudeckiego. Zdobyłem też najważniejsze szczyty leżące po polskiej stronie tych gór. Jako, że to najwyższe pasmo Sudetów, z licznymi wodospadami, kotłami polodowcowymi, stawami, przypominało mi moje ukochane Tatry. I właśnie tak je nazwałem – Małe Tatry, z racji wielu podobieństw, także w świecie fauny i flory.
Czytaj dalej»Góry Izerskie to pasmo niezbyt wysokie o łagodnych wierzchowinach, co sprzyja rozwojowi torfowisk wysokogórskich z bogatymi, często unikatowymi roślinami. Po stronie polskiej istnieją tu dwa rezerwaty przyrodnicze: Torfowiska Doliny Izery i Krokusy w Górzyńcu. Góry te są atrakcyjne przez cały rok, to ciekawe tereny dla uprawiania turystyki pieszej, rowerowej, konnej i narciarstwa biegowego. Pierwszego dnia ich odkrywania zdobywałem najwyższe szczyty na Wysokim Grzbiecie, na czele z kulminacją w Wysokiej Kopie, co opisałem wcześniej tutaj. Drugi dzień ich poznawania przeznaczyłem na spacer dolinny, żeby dotrzeć do samego ich serca, a mianowicie na Halę Izerską. To tu wedle opowieści turystów można najlepiej poczuć niezwykły, spokojny klimat Izerów.
Czytaj dalej»Poprzedni rok zaowocował w końcu odwiedzeniem przeze mnie Sudetów. Jednym z pasm górskich jakie zwiedziłem były Góry Izerskie. To część Sudetów Zachodnich, położona na terenie Polski i Czech. Mój pierwszy kontakt z nimi musiał przynieść porównania do gór, które już znałem wcześniej. Jako mieszkaniec Karpat szukałem u siebie odniesień i od razu narzuciło mi się podobieństwo tego pasma do bliskich mi Bieszczad. Po prostu “klimat” tych gór jest podobny. Ale to może tylko moje odczucie. Wędrowanie po popularnych Izerach rozpocząłem w Szklarskiej Porębie, kapitalnej bazie wypadowej w te góry, jak i w Karkonosze. Dokładnie tam spędziłem pięć nocy w super kwaterze. Pierwszy dzień poznawania tych gór zaczął się konkretnie na słynnym Zakręcie Śmierci, gdzie jest mały parking i mogłem zostawić samochód. Ten bardzo ostry zakręt drogowy i punkt widokowy na Karkonosze i Kotlinę Jeleniogórską leży na Drodze Sudeckiej, łączącej Szklarską Porębę, ze Świeradowem-Zdrojem, gdzie miałem docelowo dojść. Zakręt słynie niestety z wielu wypadków samochodowych.
Czytaj dalej»Jednym z celów mego wrześniowego urlopu było zdobycie kilku szczytów do Korony Gór Polski. Wolne dni końcem lata wykorzystałem na poznanie części Sudetów. Udało mi się poznać dość dobrze pięć pasm górskich. Jednym z nich był Masyw Śnieżnika na granicy Kotliny Kłodzkiej. To najwyższe pasmo górskie w polskiej części Sudetów Wschodnich, położone po obu stronach polsko-czeskiej granicy. To był ostatni dzień mego pobytu w Sudetach, więc postanowiłem zdobyć szczyt najkrótszą drogą. W tym celu dojechałem do miejscowości Międzygórze, gdyż stamtąd prowadzi najkrótszy szlak na wierzchołek, poprzez najkrótsze ramię masywu – Średniak. Na terenie Masywu Śnieżnika od 1981 roku istnieje Śnieżnicki Park Krajobrazowy. Do Międzygórza sprowadził mnie także jeden z najpiękniejszych wodospadów Sudetów – Wodospad Wilczki.
Czytaj dalej»Kolejny dzień ukraińskiej przygody upłynął na zdobywaniu kolejnego szczytu. Po bardzo krótkiej nocy, gdyż trzeba było poznawać miejscową kulturę i zasymilować się troszkę z przemiłymi mieszkańcami bieszczadzkiego pogranicza, dopołudniowa wycieczka była niezbyt wymagająca, raczej taki spacerek, ale za to na ciekawy, oddalony lekko od granicy szczyt Pliszki – 1068 m, zwieńczony interesującą wychodnią skalną. Dzięki niej zalesiony wierzchołek Pliszki jest doskonałym punktem widokowym, zwłaszcza na polskie Bieszczady Wysokie.
Czytaj dalej»
Pora na dalszą część opowieści z pobytu w ukraińskich Bieszczadach. Początek przeczytacie tutaj. Popołudnie po zejściu z grani Połoniny Bukowskiej upłynęło na zdobywaniu kolejnego szczytu. Wcześniej musieliśmy zejść całą grupą wraz z naszymi “opiekunami” do wsi Serbin, gdyż przekraczaliśmy granicę obwodu wojskowego i nasz wopista został zamieniony przez innego. Takie tam biurokratyczne przepisy wciąż królują…więc chcąc, nie chcąc musieliśmy od nowa podchodzić na pas graniczny. Tym razem naszym celem był Opołonek, czyli najbardziej na południe wysunięty punkt terytorium Polski. Dotarliśmy tam bardzo szybko wygodną ścieżką, po drodze podziwiając dorodne okazy grzybów, najwięcej muchomorów, które upodobały sobie wysoką trawę na szlaku. Tuż przed szczytem mogłem obejrzeć pozostałości dobrze zachowanego stalowego płotu z drutu kolczastego o wysokości około 2 metrów (tzw. sistiema), mającego uniemożliwić w przeszłości przekraczanie granicy. W latach 70.XX wieku był on podłączony do prądu o niskim natężeniu. Każde dotknięcie drutów wyzwalało szybką reakcję radzieckich wopistów. To taki ciekawy relikt przeszłości.
Czytaj dalej»
Najnowsze komentarze