Wybierz stronę

Wczesnowiosenny wypad w Góry Leluchowskie

Wczesnowiosenny wypad w Góry Leluchowskie

Pogoda w ostatni weekend nie rozpieszczała. Miało być zimno, mokro, a nawet burzowo. Z tego powodu znajomi zrezygnowali z wypadu w góry. Znowu zostałem sam ze swoimi planami. Byłem w rozterce, ale gdy w niedzielny poranek obudziły mnie promienie słońca, wiedziałem, że znowu prognozy były nie trafione i natychmiast postanowiłem spędzić niedzielę na szlaku. Czas był już trochę ograniczony, więc zdecydowałem zrealizować plan B, jako krótszy i bliżej domu. Wyjechałem autem do Muszyny z zamiarem przejścia Gór Leluchowskich. To niewielkie pasmo należące do Beskidu Sądeckiego, niezbyt wysokie i rzadko odwiedzane. Chciałem się przekonać, czy słusznie jest zapomniane przez turystów. Zostawiwszy autko na parkingu na muszyńskim rynku przez kwadrans łapałem okazję, żeby dostać się do Leluchowa. Dziękuję sympatycznym ludziom ze Śląska, którym chciało się zatrzymać. Na granicy polsko – słowackiej miałem rozpocząć swoją wędrówkę.

początek niebieskiego szlaku w Leluchowie

Według ostatnich publikacji góry te zwane też grupą Zimnego i Dubnego zaliczane są do Gór Czerchowskich za czym przemawia ukształtowanie terenu. Ruszyłem z Mostu Wyszehradzkiego usytuowanego na przejściu granicznym zagłębiając się w głąb wioski Leluchów zamieszkiwanej przez Rusinów – unikatową grupę etnograficzną Wengrinów. We wsi warta zobaczenia jest greckokatolicka cerkiew pw. św.Dimitra z 1861 r. Po chwili rozpocząłem podejście na Kraczonik, najwyższy szczyt tych gór. Kto nie chodzi po Beskidach ten się nigdy nie dowie, jak strome potrafią być beskidzkie podejścia. Pogoda nie była zła, pochmurne niebo, duża wilgotność powietrza, ale było potwornie duszno i parno. Ciężkie warunki jak na początek sezonu i słabą formę po długiej zimie.

Samotna wędrówka przez budzącą się do życia przyrodę, w ciszy i spokoju dawała jednak błogie ukojenie. Góry okazały się bardzo urokliwe, widoki na sąsiednie pasma, tj. Góry Czerchowskie, Lewockie Wierchy i Ondavską Vrchovinę bardzo ciekawe. Kraczonik ma dwa wierzchołki. Grań Kraczonika jest skalista i dość eksponowana; znajdują się w niej wychodnie skał piaskowcowych. Bardzo mi się spodobało oznakowanie szczytu z tabliczką na metalowej konstrukcji. Tak jest na niższym wierzchołku zwanym na niektórych mapach jako Kraczoń.

niższy wierzchołek Kraczonika

Przy podejściu kilka razy zmoczył mnie deszczyk, ale był krótkotrwały i niegroźny. Wszystkiego się spodziewałem, ale nie tego, że zobaczę tego dnia ośnieżone Tatry. A tak właśnie się stało tuż przed zdobyciem Kraczonika. A potem była jeszcze powtórka. Dalsza ma trasa biegła dość monotonnie przez szczyty Zimnego i Dubnego, aż w końcu przez Przehyby dotarłem na Czarne Garby, z uroczą, widokową polaną, gdzie zrobiłem sobie dłuższy postój i mogłem się wysuszyć w słoneczku. Stąd już bardzo blisko miałem na szczyt Malnika, wznoszący się nad Muszyną, rozpoznawalny  z daleka z powodu wysokiej wieży przekaźnikowej. Wierzchołek jest rozległy, odkryty i trawiasty, roztaczają się z niego interesujące panoramy, doskonale się prezentuje zwłaszcza pobliskie pasmo Jaworzyny Krynickiej.

rozległy, trawiasty szczyt Malnika

Miejsce wprost wymarzone do niedzielnego wypoczynku. Dopiero tutaj spotkałem pierwszych ludzi na szlaku! Przy schodzeniu w dół podziwiać możemy panoramę Muszyny. W miejscu, gdzie szlak wchodzi w ulicę Ogrodową leży kirkut – cmentarz żydowski, miejsce pamięci, ale w opłakanym stanie. Tak dotarłem z powrotem na rynek w Muszynie, gdzie zjadłem pyszne lody i obejrzałem zabytkową kapliczkę ze św.Florianem. Kto chce smacznie zjeść powinien udać się do znajdującej się przy rynku restauracji Rzym, polecam. Zwiedziłem jeszcze barokowy kościół obronny z XVII w., a wycieczkę zakończyłem na zwiedzaniu ruin zamku muszyńskiego na wzgórzu Baszta. Ten średniowieczny zamek górował nad doliną Popradu, obecnie zobaczyć możemy pozostałości wieży i muru tarczowego oraz piękną panoramę miasta.

Muszyna kryje więcej atrakcji, ale brakło już czasu na zwiedzanie. Wróciłem do domu, z mocnym postanowieniem, że tu jeszcze powrócę. Więcej zobaczycie w fotorelacji z wycieczki. A o Górach Czerchowskich poczytacie tutaj. Graficzny opis wypadu jak zawsze jest tu. Dodam jeszcze, że sniegu w tym rejonie górskim nie spotkałem ani grama, więc ruszajcie na szlaki! Ale do tego chyba nie muszę nikogo zachęcać. Z górskim pozdrowieniem

Marcogor

 

 

O autorze

marcogor

Bloger z Gorlic, górołaz opisujący swoje górskie wyprawy, zakochany w Tatrach, miłośnik górskich wędrówek i wszystkiego piękna natury. Góry to moja pasja i mój drugi dom.

7 komentarzy

  1. Iza

    Faktycznie, nie sposób zabłądzić przy takim oznakowaniu 😀

    Słabo znam to pasmo, więc z przyjemnością poczytałam/obejrzałam 🙂 I jeszcze te Tatry na dokładkę… pięknie 🙂 Bardzo fajne te skałki na wierzchołku Kraczonika 🙂 Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  2. Adam Tłuczykąt

    Fajne masz relacje z tych jednodniowych wypadów …
    Dzięki…
    Z przyjemnością zaglądam tutaj…:)

    Odpowiedz
  3. Helena

    Marku! Reprezentujesz to co kocham! Pisz i chodź dalej. Niestety ja nie mam samochodu i dostać się gdziekolwiek to jest troszkę większy problem. Ale chodzę tam, gdzie sama organizuję wycieczki. Pozdrawiam Cię serdecznie!

    Odpowiedz
  4. Sylvia

    Piękna wycieczka 🙂 Polecam też dojechać samochodem do Muszyny albo Krynicy, złapać busa do Żegiestowa (najlepiej wjeżdżającego do wsi, na Palenicę – choć od skrzyżowania też da się zacząć – bo niebieski szlak ze Zdroju mimo, że jest atrakcyjny to jest też dość zarośnięty/słabo przetarty) i żółtym szlakiem z Żegiestowa Palenicy (bardzo ładną opcją jest też zacząć czarnym szlakiem, od dawnej cerkwi Michała Archanioła – obecnie Kościoła św Anny – zamiast z Palenicy, ale szlak jest tu gorzej oznaczony), przez Pustą Wielką (wierzchołek ciut poza szlakiem, ale żeby do niego dojść wystarczy dojść nieoznakowaną ścieżką w górę polany) dojść niebieskim szlakiem do Bacówki nad Wierchomlą i kontynuacją niebieskiego na Runek, a następnie czerwonym na Jaworzynę Krynicką (i czerwonym w dół do Krynicy przez Czarny Potok). Śliczna trasa, podejście żółtym szlakiem na Pustą Wielką stosunkowo strome, ale potem już bez większych trudności, a przy dobrej pogodzie zarówno z Palenicy jak i z okolic Bacówki nad Wierchomlą oraz z Jaworzyny Krynickiej pięknie widać Tatry (kiedyś było je też pięknie widać z Pustej Wielkiej ale już nie jest wypasana i chyba ostatnimi latami mocno się zalesiła).
    Opis szlaków wychodzcych z Żegiestowa:
    http://www.zegiestow.pl/index.php/ciekawemiejsca/38-ciekawemiejsca/117-szlakiturystyczne
    Mapa trasy:
    http://www.szlaki.net.pl/sesja.php?id%5B%5D=241984&id%5B%5D=241766&id%5B%5D=241768&id%5B%5D=241880&id%5B%5D=241936&id%5B%5D=242879&id%5B%5D=242903&skala=1.0000001 ( http://goo.gl/6rctb )

    Odpowiedz
  5. marcogor

    szlak na Pusta Wielką oczywiście zaliczony, tylko w odwrotnym kierunku i opisany na blogu,pozdrawiam…

    Odpowiedz
  6. Natalia

    Zapisuję do moich planów na niedzielne wycieczki 🙂 Beskid Sądecki tak blisko a tak mi mało znany…

    Odpowiedz

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TURYSTYKA – GÓRY – PODRÓŻE – BLOG ISTNIEJE OD II.2012

POSTAW KAWĘ MARKOWI

Postaw mi kawę na buycoffee.to

UBEZPIECZENIE W GÓRY- NA SZYBKO

Pasma Górskie

Translate »